Prosto od rolnika

Nasz Dziennik 2016-09-29

20 tys. zł rocznie – taki ma być limit zwolnienia z podatku dochodowego dla rolników, którzy będą zajmować się w swoim gospodarstwie produkcją i bezpośrednią sprzedażą żywności.

Projekt ustawy o sprzedaży bezpośredniej został przesłany przez rząd do Sejmu. Stanowi on, że rolnicy będą mogli sprzedawać legalnie nie tylko nieprzetworzoną żywność (np. surowe mleko, owoce, warzywa, ziemniaki) – tak jak jest to teraz – ale również będą mogli zająć się produkcją w swoim gospodarstwie serów, twarogów, dżemów, marynat, wędlin, pieczywa, słodyczy i wielu innych produktów spożywczych, także dań gotowych.

Trzeba jednak będzie spełnić kilka ważnych warunków. Po pierwsze, rolnik będzie mógł prowadzić tę działalność na niedużą skalę, najwyżej przy pomocy domowników, gdyż nie będzie można zatrudniać pracowników najemnych. Mają służyć temu także regulacje podatkowe, bo wolny od podatku dochodowego będzie ten wytwórca, który osiągnie roczne obroty z takiej działalności nie wyższe niż 20 tys. zł. Ponadto rolnik będzie musiał przynajmniej połowę surowców do wytwarzania żywności w systemie sprzedaży bezpośredniej mieć z własnego gospodarstwa, a resztę mleka, owoców czy mięsa będzie mógł kupić od innych rolników. Gospodarze nie będą też podlegać tak surowym przepisom sanitarnym, jak przemysłowe zakłady wytwarzające żywność.

Zastrzyk dochodów

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel podkreśla, że celem rządu jest ułatwienie rolnikom prowadzenia niewielkiej działalności w zakresie przetwórstwa żywności. – Będą oni mogli więc osiągać dodatkowe dochody i poprawiać sytuację ekonomiczną swojego gospodarstwa – zachwala zalety sprzedaży bezpośredniej minister Jurgiel.

Ponadto zlikwidowana zostanie szara strefa, bo wielu konsumentów chętnie kupuje żywność „prosto od rolnika”, ale w tej chwili jest to nielegalne. Minister rolnictwa jest też przekonany, że ułatwienia zaowocują choćby rozwojem wytwarzania produktów lokalnych wedle starych receptur i technologii.

Według resortu rolnictwa, rządowy projekt wychodzi naprzeciw oczekiwaniom samych rolników, którzy wskazywali, że polskie prawo zabrania im prowadzenia sprzedaży bezpośredniej przetworzonej żywności, podczas gdy w innych krajach Unii Europejskiej jest to legalna i popierana przez rządy działalność.

Rolnicy generalnie są zadowoleni z rządowych propozycji i czekają na uchwalenie ustawy, ale mają też uwagi. Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, mówi, że Związek postulował, aby kwota wolna od podatku została ustalona nie sztywno, ale jako wielokrotność kwoty wolnej od podatku dla płatników podatku dochodowego od osób fizycznych. – Gdyby rosła kwota wolna od podatku na skutek jej waloryzacji, to wtedy rosłaby też wysokość zwolnień podatkowych dla rolników – tłumaczy Chróścikowski. – Pamiętajmy, że te 20 tys. zł to jest kwota przychodów, a nie zysków osiąganych przez rolnika. Zarobek na sprzedaży żywności nie musi być wcale duży – dodaje.

Krystyna Mączyńska, współwłaścicielka 12-hektarowego gospodarstwa, jest zadowolona głównie z tego, że rząd pozwoli rolnikom na kupowanie dodatkowych ilości surowca od innych producentów. – Chciałabym zająć się produkcją dżemów, powideł, konfitur. Ale mamy niewielki sad i gdy drugie tyle owoców będę mogła dokupić od sadowników, wtedy ta moja działalność będzie miała odpowiednią skalę. Niedużą, ale dającą jakieś dochody. Inaczej nie opłacałoby mi się inwestować w zakup odpowiednich garnków, patelni czy słoików – wyjaśnia pani Krystyna.

Kobieta jest przekonana, że klientów jej nie zabraknie, bo już teraz wiele osób chętnie kupuje żywność od rolników, ale mają niedużą podaż tych produktów.

Autor: Krzysztof Losz