Test równości

Nasz Dziennik 2017-03-08

Polska domaga się wyrównania unijnych płatności bezpośrednich. Jednak zrealizowanie tego postulatu nie będzie łatwe.

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel złożył wniosek o wyrównanie dopłat dla rolników ze starej i nowej UE, co miałoby nastąpić po 2020 roku, czyli w momencie wejścia w życie nowej Wspólnej Polityki Rolnej. Teraz jest to niemożliwe, gdyż jesteśmy w trakcie realizacji siedmioletniego budżetu unijnego, gdzie przesuwanie pieniędzy jest raczej wykluczone. To dlatego datą graniczną jest 2020 rok.

– Postulujemy wyrównanie dopłat do jednego hektara powierzchni w całej Unii Europejskiej – powiedział minister Jurgiel. Szef resortu rolnictwa złożył swój wniosek podczas spotkania unijnych ministrów rolnictwa. Jak przekonywał, równe dopłaty w całej UE oznaczają też równe zasady konkurencji między poszczególnymi państwami. Ministrowi Jurgielowi nie chodzi zresztą tylko o polskich rolników. Teraz różnice są duże, bo np. w Grecji czy na Cyprze dopłaty są 5-6 razy wyższe niż w państwach na wschodzie UE.

Dyskusji nad wnioskiem polskiego ministra nie było, gdyż na razie Komisja Europejska zbiera wnioski i postulaty do dyskusji nad kształtem WPR po 2020 roku, czyli po zakończeniu obecnej perspektywy finansowej UE. Ale można być pewnym, że będzie nam trudno przeforsować swoje stanowisko.

Jerzy Chróścikowski (PiS), szef senackiej komisji rolnictwa, zasiada także z ramienia rolniczej „Solidarności” w komitecie Copa-Cogeca, który grupuje organizacje rolnicze z całej UE. Senator mówi „Naszemu Dziennikowi”, że bardzo dobrze się stało, iż minister Jurgiel złożył postulat wyrównania dopłat. Ma jednak świadomość, że kraje zachodnie na pewno będą broniły swojej pozycji i pieniędzy. – To będą bardzo trudne negocjacje, zwłaszcza że Komisja Europejska będzie chciała prawdopodobnie obniżyć budżet Wspólnej Polityki Rolnej po 2020 roku. To dlatego, że mamy przecież Brexit, a Wielka Brytania była płatnikiem netto do budżetu unijnego, więc opuszczenie przez nią UE spowoduje zmniejszenie budżetu unijnego – ocenia Jerzy Chróścikowski. Obawia się wręcz, że rolnictwo zostanie pozbawione części pieniędzy, które mogą zostać przeznaczone na politykę spójności. Nasz rozmówca przypomina, że tak się stało w czasie negocjacji unijnego budżetu na lata 2014-2020, gdy ówczesny premier Donald Tusk zgodził się na obcięcie pieniędzy dla Polski na rolnictwo i 500 mln euro przesunięto na fundusz spójności.

Trzeba próbować

Poseł Jan K. Ardanowski (PiS), zastępca przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa, liczy na to, że rozmowy prowadzone przez Polskę w sprawie dopłat zakończą się sukcesem. – Na pewno negocjacje powinny odbywać się z udziałem premier Beaty Szydło i innych ministrów, gdyż Krzysztof Jurgiel nie może być w tym osamotniony. Mamy mocne atuty po swojej stronie – przekonuje poseł Ardanowski. – Gdy oferowano nam niskie płatności w chwili wejścia do UE, Bruksela twierdziła, że w Polsce są niższe koszty produkcji. Jednak teraz te koszty są podobne, a w Polsce nawet w niektórych przypadkach wyższe. Wyrównanie dopłat to stworzenie wszystkim równych warunków konkurencji – mówi Ardanowski. – Nie ma żadnych przesłanek merytorycznych, aby ten stan rzeczy dalej utrzymywać – zaznacza poseł.

Podobnie uważają eksperci, ale i oni obawiają się, iż bardzo trudno będzie przekonać większość unijnych państw do poparcia postulatu ministra Krzysztofa Jurgiela. Trzeba jednak próbować, bo w UE będzie teraz negocjowanych wiele kwestii związanych z WPR i można będzie też coś wytargować dla polskiego rolnictwa.

Autor: Krzysztof Losz