Punkt 1. porządku obrad: ustawa budżetowa na rok 2014

 

Otwarcie dyskusji

Senator Jerzy Chróścikowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Dzisiejsza debata pokazuje, że rzeczywiście jesteśmy zatroskani o stan państwa, o dochody naszego kraju, o wydatki, a szczególnie… Już moi przedmówcy mówili o różnych problemach, w związku z tym do nich nie będę się odnosił, ale jako przewodniczący senackiej komisji rolnictwa niestety muszę tutaj parę słów powiedzieć na temat środków finansowych przeznaczonych na rolnictwo.

Generalnie wszyscy mówią, że na rolnictwo jest więcej pieniędzy, w związku z tym pan minister wychwala tutaj, że mamy większe środki, niż mieliśmy w ubiegłym roku. Jest pytanie: czy taki jest stan rzeczywisty, czy to jest stan zapowiadany – ten, w którym przewiduje się możliwości wydania tak dużych środków? Jeśli chodzi o środki krajowe, to płatności zostały zmniejszone i mniej środków krajowych uruchamiamy z budżetu. Można powiedzieć, że tak sprytnie rząd wydaje pieniądze unijne, że nie był w stanie ich wydać, zostały pieniądze unijne z perspektywy 2007–2013. Stąd rząd, mając na myśli to, że trzeba wydać te pieniądze, które nam przysługują, wrzucił dużą pulę pieniędzy na realizację projektów unijnych. I z tego nagle wynika to, że mamy dużo pieniędzy – tylko nie naszych budżetowych, lecz tych z budżetu Unii Europejskiej – które trzeba wydać. Czy je się wyda? To się jeszcze okaże. Bo może się okazać, że plany rzeczywiście pozostaną tylko planami, że znowu trzeba będzie te środki przełożyć na 2015 r., bo znowu nie uda nam się ich wydać, i tak będziemy je szufladkować, przenosić z roku na rok… Ale potem będzie się w statystykach pokazywać, że było dużo pieniędzy.

Gdy tak patrzę na ekspertyzy… Bo w końcu dlaczego ja mam być gołosłowny, skoro też zleciłem ekspertyzę – a zrobił ją, jak już od kilku lat to bywa, pan profesor Andrzej Czyżewski, i pokazał w niej, jakie są zwyżki, jakie są obniżki, jakie straty. A więc ja, patrząc na pozycje budżetowe, widzę, że pozycji ze wzrostem jest bardzo niewiele, jest dosłownie kilka takich pozycji, w których coś by wzrastało, choćby o niewielkie kwoty. Gdy tak na to patrzymy, to widzimy, że tych jak zwykle minusujących się jest znacznie więcej.

Popatrzymy też na wojewódzkie ośrodki doradztwa rolniczego – tu sumy utrzymują się na poziomie prawie stabilnym, ale ja co roku powtarzam, że ośrodki doradztwa rolniczego dostają mniej środków finansowych. Przekazaliśmy je samorządom i teraz próbujemy cały czas mówić: niech samorządy martwią się o doradztwo rolnicze. I mówimy, że rolnictwo może sobie samo poradzić. Ale ta nowa perspektywa finansowa, która jest przed nami i jest już uchwalona, mówi wyraźnie, że pieniądze będą tylko na innowacyjność, na nowe technologie, a na wszystkie inne sprawy – nie. Pytam więc: to gdzie to doradztwo będzie funkcjonować, gdzie będzie się szkolić tych wszystkich ludzi, skoro to doradztwo jest w coraz gorszym stanie? No, chyba że tu chodzi o to, żeby przejęły to wszystko jakieś globalne koncerny, które stać by było na to i które akurat umiałyby wydać te pieniądze, a nie normalni rolnicy.

A może chodzi o to, że niedługo wejdzie ustawa… a nie, nie ustawa, tylko przepisy przejściowe mówiące o tym, że będzie możliwy wolny obrót ziemią w Polsce, a więc te środki finansowe będą może, w perspektywie czasowej, wydawane przez koncerny międzynarodowe, które staną się właścicielami ziemi w ramach wolnego obrotu ziemią. I ja się zastanawiam, dlaczego to pan minister rolnictwa tak łatwo oddaje fundusze Unii Europejskiej, przenosząc je z drugiego filaru, tak zwanego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, do pierwszego filaru. Ja jako przedstawiciel rolniczej „Solidarności” złożyłem wniosek, w którym wyrażamy, że jesteśmy temu przeciwni. Izby rolnicze też złożyły wniosek mówiący, że są przeciw. Ale cały czas w mediach słyszę, że decyzja… Nawet wczoraj pytałem pana ministra Plocke o to, jaka będzie ta decyzja. No, odpowiedział oczywiście: my od początku mówiliśmy, że ponad 2 miliardy przekażemy do płatności, podwyższymy równo wszystkim rolnikom płatności. Ale równo to nie znaczy, że będzie równo, bo ci drobni znowu dostaną parę czy kilkadziesiąt złotych więcej, i to tak naprawdę dla tych, co mają płatności po 1 milion czy 3 miliony, a może i więcej, będą te podwyższone płatności. A przecież oni i tak sobie poradzą. My jednak, zamiast wspierać średnie czy drobne gospodarstwa rodzinne, będziemy znowu wspierali – oczywiście kasą, środkami finansowymi – te duże, wielkie przedsiębiorstwa, które dzisiaj coraz bardziej się ujawniają. Nawet dzisiaj na posiedzeniu komisji sejmowej była dyskusja o tym, jak te spółki próbują się kamuflować, o tym, że zabniżają dane o swoich udziałach, podając, że są spółkami z polskim kapitałem, żeby nie wykazywać, że są spółkami z większościowym kapitałem zagranicznym, i kupują polską ziemię. Kupują ziemię, bo są niby spółkami z kapitałem zagranicznym mniejszościowym, a prawo pozwala na to, jeśli spółka jest mniejszościowa – bo jeśli ma kapitał zagraniczny większościowy, to nie pozwala. Za chwilę jednak to zamienią. I to one będą beneficjentami tych wspominanych środków finansowych, a nie gospodarstwa rodzinne. Ja więc pytam: dlaczego pan minister mówi, że przekaże środki z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich – które przecież mają służyć rozwojowi wsi i modernizacji gospodarstw rolniczych – i dlaczego chce te pieniądze przekazać tak lekką ręką i uświadamia to rolnikom? Ja czytam pisma i wypowiedzi, które ostatnio padają w sejmowej komisji rolnictwa, pytania kierowane do ministerstwa, jak to będzie z płatnościami uzupełniającymi na rok 2014 – bo są już w tej sprawie wątpliwości. Jest przygotowany projekt, który będzie 14 stycznia, a już są w jego sprawie wątpliwości. I pani minister Szalczyk odpowiada, że pieniądze na płatności uzupełniające będą oczywiście mniejsze. Na ubiegły rok było to 380 milionów euro, a na ten rok, jak się zapowiada, będzie może czterdzieści parę milionów euro. To świadczy o tym, że zniknie ponad 1 miliard 200 milionów… Mowa o wsparciu uzupełniającym dla gospodarstw, które produkują i o których dzisiaj mówiliśmy, że trzeba je wspierać. To są płatności do pomidorów, płatności do owoców miękkich, płatność cukrowa, to są płatności do krów i do owiec, które uchwaliliśmy, jak państwo pamiętają, to jest też specjalna płatność obszarowa do roślin strączkowych i motylkowych drobnonasiennych. To są te płatności uzupełniające. A teraz z propozycji ministra finansów… Nie damy, skoroście przenieśli 25% środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, to macie więcej pieniędzy. Po co wam dawać? I dlatego w tym roku rolnicy będą mieli ponad 1 miliard mniej na płatności, bo zabiera się im pieniądze, które Unia dała na wyrównywanie konkurencyjności. A przecież dalej jesteśmy niekonkurencyjni.

Tak to się żongluje, proszę państwa, tymi pieniędzmi. Na końcu okaże się, że jak rolnicy te pieniądze zobaczą, to ich już nie będzie. Dane pana profesora Czyżewskiego wyraźnie mówią o mniejszych płatnościach krajowych. Nie tylko pan profesor Czyżewski o tym mówi, bo mamy drugą opinię ekspercką. Żebym nie był gołosłowny… Pani profesor Lubińska z Katedry Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego również pisze o mniejszych środkach, które są przeznaczone w budżecie na rolnictwo. Pisze wyraźnie, że chociaż środki unijne są większe… Na rozwój wsi w ubiegłym roku w budżecie państwa, już po zmianach, były 4 miliardy 500 milionów zł – tych uzupełniających środków z Unii było przeszło 10 miliardów zł – a na ten rok oczywiście nie będzie już 4 miliardów 500 milionów zł, tylko będą 4 miliardy 300 milionów zł, mimo że zwiększa się łączną kwotę do ponad 16 miliardów zł. A więc gdzie są te proporcje? Już od razu widać, że nie są zachowane. To jest ekspertyza, na którą powołuję się poprzez Kancelarię Senatu, przez nasze biuro analiz. Nie chcę być gołosłowny albo posądzony o to, że coś wymyślam – to są dane, które już pokazują, że pieniędzy z budżetu krajowego będzie proporcjonalnie mniej.

To świadczy o tym, że rolnicy znowu zostaną, że tak powiem, wykiwani. Pokazuje im się, proszę państwa, jak pięknie miało być, tylko gdy przyjdzie co do czego… Teraz jeszcze będą brali pieniądze za rok 2013, te płatności dostaną jeszcze w tym roku, ale jak dostaną te w 2014 r., to dopiero w grudniu dowiedzą się, ile mniej jest pieniędzy. Wtedy się zorientują, że nie ma takiej czy innej płatności.

Dlatego apeluję do pani minister, żeby te informacje, które dzisiaj do nas docierają, nie stały się faktem, mianowicie że zamiast 380 milionów euro zostanie, powiedzmy, tylko 47 milionów euro płatności. Ja rozumiem, że wcześniejsze rozporządzenia wygasły, że mamy nowe rozporządzenia Unii Europejskiej, które mówią o tym wyraźnie. Rozporządzenie nr 73 z 2009 r. zostało zamienione przez inne rozporządzenie, już ubiegłoroczne, które mówi, że jest ograniczenie do 80% sektorowych kopert finansowych. Ja to rozumiem. Ale dlaczego może czterdzieści parę będzie…

Państwo też mówią, że będą to płatności maksymalne, które można uruchomić – i mówi się o 47 milionach euro, które przypadną na sektor chmielu, na sektor tytoniu, na sektor… Mogę wymieniać po kolei, ale państwo piszą o maksymalnych, jakie mogą być, a o ile wiem, nie będą takie. W informacjach, które dostaliśmy od ministra Kazimierza Plockego na posiedzeniu komisji rolnictwa, mówi się o zupełnie innych kwotach, nie tych maksymalnych, tylko jakichś minimalnych, co państwo przyznają. Tak więc jest pytanie, czy chcecie z płatności krajowych wyrównać niekonkurencyjność polskiego rolnictwa względem rolnictwa Unii Europejskiej? A oszukano nas w tych negocjacjach, mówiono, że w 2014 r. będziemy mieli 100% płatności. Nie ma 100% płatności z Unii Europejskiej, a nie z budżetu krajowego. I państwo dokładnie pokazujecie, że przestajecie finansować wsparcie krajowe dla rolników, które było do tej pory dozwolone. A ja cały czas czytam w nowych rozporządzeniach Unii: wszystko, byleby to nie naruszało konkurencyjności. Unia Europejska cały czas pisze o nienaruszaniu konkurencyjności. Czyli możecie to stosować – bo nie narusza to konkurencyjności – skoro przepisy Unii Europejskiej na to pozwalają. A państwo mówicie „nie mamy pieniędzy, nie finansujemy”. Tak więc rolnicy dalej będą niekonkurencyjni. W związku z tym powiem krótko: zgłaszam poprawki, które zgłaszałem na posiedzeniu naszej, senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a które nie zyskały aprobaty – koalicja, Platforma z PSL, ich nie poparła. W związku z tym ja je składam tutaj. Składałem je w innej formie, a teraz składam w innej.

Chodzi o inne źródło finansowania. A jakie? Dofinansowanie będzie… Jedna z poprawek, którą chcę złożyć: zwiększa się podatkowe i niepodatkowe dochody oraz wydatki budżetowe państwa o 30 milionów – poprawka do załącznika nr 2 w części 33. Chodzi tu o środki doradztwa rolniczego. Źródło finansowania: w Planie finansowym Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa w części B w Lp. III „Wydatki ogółem” zwiększa się wpłatę do budżetu państwa zaliczki za rok bieżący o 30 milionów. Dlaczego takie źródło? Na posiedzeniu komisji wyszło na jaw, że Agencja Nieruchomości Rolnych ma za ten rok wyższy plan finansowy, wyższe dochody. W związku z tym uważam, że doradztwo rolnicze… Chodzi o to, żeby właśnie dochód ze środków nie jakichś tam innych, tylko rolnych, z naszej sprzedanej ziemi, przekazać na zwiększenie doradztwa rolniczego, na poszczególne ośrodki doradztwa rolniczego – nie będę ich wymieniał, tu są wszystkie – tak aby doradztwo rolnicze wspierało możliwość skorzystania właśnie z tych, tak powiem, trudnych środków. Bo szczególnie będzie się patrzyło na innowacyjność, na nowe technologie, na to, co jest dzisiaj zapisywane… Chodzi o to, żeby rolnicy mogli skorzystać z nowych środków.

Nie będę już wymieniał dwóch następnych poprawek, które tutaj mam. One dotyczą Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, jak również spółek wodnych, co do których uważam, że trzeba je wesprzeć, aby pracowały jeszcze lepiej, tak żebyśmy lepiej zagospodarowywali użytki zielone – a to jest bardzo zaniedbane. Oczywiście proszę Wysoką Izbę o poparcie tych poprawek. I wskazuję inne źródło niż poprzednio. Uważam, że to jest źródło faktyczne, z którego można naprawdę skorzystać, stąd wynika moja prośba o poparcie.

Składam również poprawki, że tak powiem, lokalne, których już nie będę odczytywał. One są już złożone, ja je tylko tu dołączam.

Tak że, Panie Marszałku, bardzo dziękuję za możliwość wystąpienia tutaj. Chyba nawet przekroczyłem czas – jeśli tak, to przepraszam.

Jeśli można, to proszę Wysoką Izbę o poparcie moich poprawek i zwrócenie szczególnej uwagi na to, żeby można było je uwzględnić. Zwracam się również do pani minister, aby te ustawy, które są przygotowane, a które dotyczą agencji restrukturyzacji i modernizacji, te o płatnościach, nie były potraktowane w taki sposób, o jakim dzisiaj docierają do mnie informacje, mianowicie że zagrożone są płatności uzupełniające dla polskich rolników w wysokości ponad 1 miliarda zł. Dziękuję.

 

Senator Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

To kolega przewodniczący komisji budżetu Kazimierz Kleina zmotywował mnie do tego, żeby jeszcze raz się wypowiedzieć. Ja bardzo cenię tę wypowiedź i rzeczywiście trafną ocenę pani profesor, tylko że trzeba dodać, że pani profesor też jest świadoma tego, iż mamy tu perspektywę na lata 2007–2013, która skończyła się w ubiegłym roku, i że pieniądze zostały źle, nieumiejętnie albo nietrafnie wydane, albo też zostały niewydane i po prostu trzeba je wydać. W związku z tym cieszy się, że w ogóle są, i przez to pokazuje wzrost, bazujący szczególnie na środkach Unii Europejskiej, które są niewydane.

I druga sprawa, o której też chcę powiedzieć czy jestem do tego zmuszony, bo kiedyś, jeszcze jako Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, odpowiadaliśmy za lasy, wspólnie się nimi zajmowaliśmy. Otóż powiem tak: Panowie, nie psujcie tych lasów…

(Senator Kazimierz Kleina: Nie psujemy, nie psujemy.)

…nie niszczcie tego dobra, które jeszcze jest. Bo już raz coś takiego zrobiliście. Powiem tak: zniszczyliście nam Fundusz Ochrony Gruntów Rolnych. A to było ponad 300 milionów zł wpływających rocznie i były to środki dające możliwości zasilania gmin i dróg lokalnych.

(Senator Kazimierz Kleina: Panie Senatorze, bzdury.)

To zostało przez was zmienione w poprzedniej kadencji na wniosek Palikota, przez komisję Sprawne… Już nie pamiętam, jak ta komisja się nazywała, w każdym razie on to zrobił.

(Wicemarszałek Stanisław Karczewski: „Sprawne Państwo”.)

Przyszedł pan minister Plocke i powiedział: załatwiłem 3 miliardy zamiast 300 milionów. Powiedział to wprost. Zapytałem: skąd te pieniądze? Odpowiedział wtedy, że to są pieniądze z niewydanych środków, bo nie damy rady wydać środków na drogi, które będą realizowane w trakcie tej perspektywy, więc przenosimy je na tak zwane schetynówki. Okazało się, że nie są to, jak powiedział, 3 miliardy na rok, tylko 3 miliardy na trzy lata, czyli 1 miliard na rok. A my te 3 miliardy spokojnie mielibyśmy z funduszu i moglibyście państwo…

Podobnie zrobicie z lasami: powiecie, że dajecie, a ściągniecie pieniądze z… Przesuniecie pieniądze, zabierając Lasom Państwowym, i znowu oszukacie, że dajecie pieniądze na drogi. Nie dajecie, zabieracie je Lasom Państwowym, a potem będą problemy z Lasami Państwowymi i będziecie państwo – albo nie wy, tylko ktoś inny – robili wszystko, żeby je dofinansowywać. Ja bym sobie życzył, żebyśmy niczego nie musieli dofinansowywać. Dziękuję.


Punkt 11. porządku obrad: program prac Komisji Europejskiej na rok 2014

 

Zapytania i odpowiedzi

Senator Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

Panie Komisarzu, byłem zadowolony, kiedy widziałem projekt, który pan przygotował – w projekcie dla Polski przewidziane były prawie 34 miliardy. Byłem bardzo zadowolony, niejednokrotnie rozmawialiśmy i w Brukseli, i tu, że to bardzo dobra propozycja wyjściowa. Liczyliśmy na to, że uzyskamy… Niestety uzyskaliśmy tylko 28 miliardów, ale to może nie jest wina pana, tylko negocjatorów, którzy poprowadzili negocjacje. W każdym razie mamy mniej, niż pan komisarz nam proponował w swoim projekcie, mniej niż było wcześniej w przedłożeniu.

Mam pytanie, bo pan komisarz podszedł całościowo… Przecież na PROW mieliśmy ponad 13 miliardów w poprzedniej perspektywie, a teraz mamy 9,8 miliarda, czyli o prawie 4 miliardy mniej. Na tej sali wielokrotnie już toczyła się dyskusja o tym, że łączono – nawet poprzedni minister finansów próbował to robić, mówiąc, że mamy więcej niż Francuzi – dwa filary. Tych dwóch filarów nigdy nie należało łączyć – sprzeczaliśmy się o to – bo jeżeli chodzi o dochodowość… To są środki na rozwój obszarów wiejskich, a niekoniecznie na wyrównanie poziomu konkurencyjności rolników Unii i rolników w Polsce, którzy są na straconej pozycji.

Próba przeniesienia w tej chwili środków z drugiego filara do pierwszego – środki są mniejsze, bo jest 9,8 miliarda, a było, jeśli się nie mylę, ponad 13,4 miliarda – świadczy o tym, że… Chodzi o to, że będzie jeszcze mniej środków w drugim filarze, stąd pytanie: ile Polska musi dopłacić do drugiego filara, filara obowiązkowego, a ile może dopłacić do niego maksymalnie, żeby możliwe było pełne wykorzystanie… Czy jak przeniesie środki do pierwszego filara, to ma obowiązek dopłacić, jak się tu mówi, około 25% środków do drugiego filara? Czy nie ma żadnego obowiązku dopłacania, jeśli przeniesie środki z drugiego filara do pierwszego? Dziękuję.

 

Odpowiedź

Komisarz do spraw Programowania Finansowego i Budżetu w Komisji Europejskiej Janusz Lewandowski:

Dziękuję.

Z panem senatorem Chróścikowskim tośmy wielokrotnie rozmawiali o budżetach rolnych, również w Brukseli. Rzeczywiście uważam ten program, który przedstawiłem osobiście w czerwcu 2011 r., za lepszy dla Europy, w tym i dla Polski. Został on poddany dość bolesnym cięciom – a rzeczywiście tam było ponad 80 miliardów w funduszach strukturalnych dla Polski, a ponad 30 miliardów w funduszach rolnych – ale to naprawdę nie jest kwestia zależna tylko od polskich negocjatorów. Przeżyliśmy bardzo nerwowe chwile podczas tych negocjacji, których świadkiem był również minister Serafin, odkąd przestał był w gabinecie, a pojawił się wśród polskich negocjatorów. Kilka krajów zdecydowanie chciało budżetu mniejszego o 100 miliardów niż ten, który ja proponowałem. Zgodnie z naszymi propozycjami budżet był zbudowany w ten sposób, że dla całej Europy bierzemy poziom z roku 2013, dodajemy inflację i mnożymy przez siedem, bo chodzi o siedem lat do roku 2020. A więc budżet z roku 2013 razy siedem, plus inflacja, co daje tak zwany poziom z roku 2013 w kategoriach realnych. Taka była koncepcja, filozofia tego budżetu. Ale doszło tu do zamrożenia dwóch kategorii, żeby dać satysfakcję… A więc doszło tu nie do zmniejszenia, tylko realnego zamrożenia funduszu wiejskiego oraz polityki strukturalnej, i z tego wynikały takie, a nie inne rezultaty. Została zupełnie zmieniona metodologia. Zgodnie z pierwotnymi metodologiami nikt raczej nie miał prawa żądać więcej, niż miał w poprzednim okresie. To, że nastąpiła zupełna zmiana metodologii, czyli doszło do przywrócenia tak zwanej metodologii berlińskiej, było najtrudniejszym elementem tej operacji po stronie Komisji Europejskiej.

Rzeczywiście jest tak, że Izba Gmin postawiła Cameronowi nadzwyczajne warunki, a premier Cameron postawił je później całej Unii Europejskiej. To był moment, kiedy pomyślałem sobie, że trudno będzie dopełnić obietnicy, którą składaliśmy w kampanii wyborczej. Panu senatorowi Paszkowskiemu chciałbym powiedzieć, że nie byłem gorącym zwolennikiem takiego składania obietnic, takich idących w liczby, w kampanii wyborczej, kiedyś nawet zdystansowałem się do tego, co natychmiast wychwyciły media. Na szczęście możemy powiedzieć w kolejnych kampaniach, że mimo ekstremalnych warunków, które postawiła głównie Anglia, na początku była nawet pewna gotowość – wyjątkiem byli Anglicy – zrobienia budżetu na poziomie międzyrządowym w taki sam sposób, jak ostatnio stworzono fundusz upadłości banków; chodzi też o inne poczynania dotyczące dyscypliny finansowej. W pewnym momencie zwyciężyła jednak strategia, żeby uzyskać jednomyślność w poglądach wszystkich krajów i znaleźć, również poprzez większą elastyczność tego budżetu, rozwiązanie problemu, który postawiła głównie Izba Gmin. Bo chodziło o ich, Anglików, głosowanie, które przeniósł na forum europejskie premier Cameron. Tak więc tworzyliśmy ten budżet w sytuacji, w której podatnicy zachodni odliczali sobie pieniądze na wielomiliardowe pomoce strukturalne, ratunkowe dla Grecji, Irlandii, Portugalii – i cały czas byliśmy tego świadomi. Nasz projekt był przedstawiany w 2011 r., w momencie, kiedy po raz pierwszy kraje obciążone kryzysem zawołały o pieniądze ratunkowe. Ta sprawa przez cały czas w świadomości podatników zachodnich nakładała się na budżet europejski. Chodziło o Grecję, Portugalię, Irlandię, banki hiszpańskie, później Cypr. Tak że były to dość szczególne – pomijam propozycję jednomyślności z Brytyjczykami – okoliczności tworzenia budżetu. One będą inne w następnych latach, nie z uwagi na oszczędności i kryzys, tylko z uwagi na możliwość pojawienia się instrumentu finansowego strefy euro. I z tym Polska będzie musiała jakoś sobie poradzić, kiedy już będzie wiadomo, jak będzie wyglądał ten odrębny instrument finansowy dla strefy euro.

Rzeczywiście jest tak, że mamy ubytek w funduszu rozwoju obszarów wiejskich. Ale to jest budżet, który Polska należycie wykorzystuje. Nadal też pozostaje liderem, bo mamy ponad 9 miliardów. Następna jest Francja z ponad 8 miliardami, a potem grupa krajów, że tak powiem, siedmiomiliardowych. Generalnie straty dotyczyły wszystkich krajów. Główna obrona polityki rolnej polegała wszędzie na obronie dopłat bezpośrednich, a w mniejszym stopniu na obronie tej kategorii, która się nazywa „rozwój obszarów wiejskich”. Polska pozostaje tu liderem z kwotą 9,7 miliarda, następna jest Francja, a potem kilka krajów, które mają 7 miliardów albo około 7 miliardów, czyli Niemcy, Rumunia, Hiszpania. Te kraje mają 7 miliardów na rozwój obszarów wiejskich. Nie poradzimy sobie z tym ubytkiem, który wzrasta, bez zasilenia z funduszu strukturalnego. To jest jasne. To wszystko będzie rozgrywało się na poziomie wojewódzkim, chociaż na razie wygląda to nie najlepiej. To znaczy ja nie widzę zbyt wielkiej gotowości do przesuwania pieniędzy strukturalnych, niesłusznie uważanych za pieniądze, powiedziałbym, wiejskie, do kategorii pieniędzy mających uzupełnić ubytki funduszu rozwoju obszarów wiejskich. Ten problem będzie jeszcze większy, jeżeli Polska wykorzysta manewr przesuwania pieniędzy, tak jak pan powiedział, do tego, aby wzmocnić dopłaty hektarowe.

Zgadzam się z panem senatorem Wojciechowskim, że w naszym przypadku nie ma wyrównania szans. Mówiłem o tym wielokrotnie, i podczas naszych spotkań, i tutaj, w Senacie. Polska w szczególności nie powinna być zainteresowana doktryną równości, dlatego że budżet oparty jest na zasadzie sprawiedliwej nierówności. To znaczy bogaci płacą więcej, a biedni więcej otrzymują. Cały problem z budżetem rolnym polegał na tym, że nawet w sytuacji łagodnego wzrostu poziomu polskich dopłat bezpośrednich trzeba było przekonać Holendrów, bo oni tracą najwięcej, do takiego rozwiązania, że stracą 7% swoich dopłat bezpośrednich, a jednocześnie będą musieli więcej dopłacić Polakom. Na tym polegał problem, jeśli chodzi o te negocjacje. Jeżeli ktoś by mnie wyręczył, pojechał do Berlina, Hagi czy Sztokholmu i powiedział: wasi tracą, ale tracą mało, stosunkowo mało… Zgadzam się, że oni tracą niewielkie pieniądze, ale tracą, jeśli chodzi o politykę rolną. Oni muszą więcej dopłacać z powodu takich krajów jak Polska, co stanowi pewien problemem zwłaszcza w czasie kryzysu, kiedy odliczają sobie pieniądze również na pakiety pomocowe i czują się głównym gwarantem pomocy kredytowej dla Grecji czy Irlandii. Problem z podnoszeniem dopłat bezpośrednich polegał na tym, że to oznaczało… Program był skonstruowany w taki sposób, aby oni, że tak powiem, wytrzymali te straty swoich rolników i zgodzili się na taki, a nie inny budżet. Na tym polegała rozgrywka o pieniądze rolne.

I na koniec, jeśli chodzi o pytania pana senatora Paszkowskiego… Co do stylu kampanii, to ja już wyraziłem swoje zdanie. Ja nie byłem jej gorącym zwolennikiem. Teraz można by wrócić do tych mediów i powiedzieć, że w tych ekstremalnie trudnych warunkach dotrzymaliśmy… Ja nie przeceniam znaczenia tych pieniędzy. Widzę, że strategie polskie w zbyt dużym stopniu opierają się, powiedziałbym, czy są zawieszone na pieniądzach europejskich. Te pieniądze są takim jakby dopalaczem, jeśli chodzi o polską zaradność, o to, co stanowi antykryzysową zbiorową odporność Polaków, łącznie z tym niemiłym elementem tej odporności czy zaradności, jakim jest emigracja zarobkowa.

Dopiero teraz to zaczyna motywować młodych Hiszpanów, oni rzeczywiście zaczynają przyjeżdżać do Niemiec i szukać pracy poza granicami kraju. W mniejszym stopniu dotyczy to Włochów. Grecy trochę się ruszyli, ale oni nie mają takiej zdolności do radzenia sobie z kryzysem własnymi siłami.

Te unijne pieniądze są dopalaczem, one są nam nadal potrzebne w dużej mierze na infrastrukturę, bo w Polsce jeszcze ciągle mamy złą infrastrukturę. Nie wszystko nam się udaje. Mój głos na temat lotnisk został źle przyjęty w wielu regionach. Wiem, że na uwadze trzeba mieć nie tylko ambicje… Ja rozumiem… Ja jestem z Lublina. Na tak zwanej ścianie wschodniej nie ma lotnisk, poza Rzeszowem…

(Głos z sali: A w Lublinie?)

Teraz już jest.

Pomimo moich ostrzeżeń jest decyzja w odniesieniu do Szyman, pomimo tego, że mamy takie a nie inne doświadczenia z ośrodkiem w Zielonej Górze czy paroma innymi ośrodkami. Inwestycja powinna stanowić pewien kapitał dla ośrodka lokalnego, nie może być obciążeniem, bo wtedy zaczyna być źle, zaczynają się problemy z pomocą publiczną. (Oklaski)

Pan senator po raz pierwszy w życiu nagrodził mnie oklaskami. Tego się nie spodziewałem.

(Wesołość na sali)

(Senator Bogdan Pęk: Bo to jest sedno sprawy.)

(Głos z sali: To jest cały senator Pęk.)

A więc w taki właśnie sposób trzeba patrzeć na te pieniądze – są one dopalaczem w odniesieniu do strategii własnej, regionalnej. Większa odpowiedzialność w takiej sytuacji spada na regiony. Ma pan rację, że z pieniędzmi publicznymi, i europejskimi, i polskimi, wiąże się swoisty klientyzm i sztuka znajdowania projektów, które pasują do strategii. Ale tak jest z pieniędzmi publicznymi w każdym kraju, nie tylko europejskim. No, skoro uczestniczymy w wyścigu cywilizacyjnym, to trzeba wykorzystać szansę, bo, jak wielokrotnie mówiłem, nieznane są losy budżetów europejskich po roku 2020.

(Senator Jerzy Chróścikowski: Panie Komisarzu, nie odpowiedział pan na moje pytanie.)

(Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej: Dziękuję bardzo…)

A które to było?

(Rozmowy na sali)

(Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej: Dziękuję panu komisarzowi Januszowi Lewandowskiemu…)

Pan senator Jerzy Chróścikowski jest niezadowolony. Prawdopodobnie zwycięży strategia przesuwania środków do pierwszego filaru. Im większy będzie ubytek środków na rozwój obszarów wiejskich, tym większa będzie potrzeba arbitrażu na poziomie wojewódzkim, jeśli chodzi o pieniądze strukturalne. (Oklaski)