Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash

Strona glówna
Senat
Kalendarium
Artykuly prasowe
Zyciorys
Kontakt
Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Komisja Spraw Unii Europejskiej
Konferencje
Galeria zdjec
Archiwum

 

 

 

ARTYKUŁY PRASOWE


Chłopska Droga 2007-12-02

W ich rękach sprawy wsi i rolnictwa

Ukonstytuowały się komisje parlamentarne, które w VI kadencji Sejmu RP i VII kadencji Senatu będą zajmować się sprawami wsi i rolnictwa. W izbie niższej, Sejmie będzie to, licząca 42 posłów Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi W Izbie wyższej, Senacie, licząca 19 senatorów Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska.
Zgodnie z aktualnie obowiązującym regulaminem Sejmu, do zadań Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi należą wszystkie sprawy związane z rolnictwem, ogrodnictwem, oraz sadownictwem. Zajmuje się ona także skupem płodów rolnych, hodowlą i spółdzielczością rolniczą. Do ważnych zadań należy gospodarka i ochrona gruntów rolnych i leśnych, zaopatrzenie wsi i rolnictwa w środki produkcji, w tym melioracji i zaopatrzenia wsi w wodę. Komisja ma w swojej pieczy przemysł spożywczy, rybołówstwo śródlądowe oraz przetwórstwo rybne. W jej zakresie działania znajdują się ponadto sprawy społeczno-zawodowe, organizacje rolników i sytuacja socjalno-bytowa ludności wiejskiej. Do tej komisji należą również kwestie określania kierunków demonopolizacji organów i struktur zajmujących się działalnością w sferze rolnictwa i gospodarki żywnościowej oraz rozwoju i modernizacji infrastruktury wsi a także problematyka związana z oświatą i doradztwem rolniczym.
W skład sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi weszli następujący posłowie: Romuald Ajchler (LiD), Zbigniew Babalski (PiS), Dariusz Bąk (PiS), Jacek Bogucki (PiS), Janusz Chwierut (PO), Czesław Czechyra (PO), Zdzisław Czucha (PO), Zbigniew Dolata (PiS), Ewa Drozd (PO), Artur Dunin (PO), Tomasz Grabowski (LiD), Szymon Stanisław Giżynski (PiS), Mieczysław Golba (PiS), Kazimierz Gołojuch (PiS), Mariusz Grad (PO), Kazimierz Gwiazdowski (PiS), Michał Jaros (PO), Krzysztof Jurgiel (PiS, Stanisław Kalemba (PSL), Jan Kamiński (PSL), Józef Klim (PO), Leszek Korzeniowski (PO), Henryk Kowalczyk (PiS), Jacek Koza-czyński (PO), Mirosław Koźlakiewicz (PO), Adam Krupa (PO) Jan Kulas (PO), Marek Kwitek (PiS), Mirosław Maliszewski (PSL), Wojciech Mojzesowicz (PiS), Andrzej Pałys (PSL), Wojciech Pomajda (LiD), Norbert Raba (PO), Zbigniew Rynasiewicz (PO), Stanisław Stec (LiD), Elżbieta Streker-Dembińska (LiD), Michał Szczerba (PO), Robert Telus (PiS), Łukasz Tusk (PO), Sławomir Zawiślak (PiS), Jarosław Żaczek (PiS) i Stanisław Żmijan (PO).
Przewodniczącym komisji wybrano posła LESZKA KORZENIOWSKIEGO. Szef komisji urodził się 1 stycznie 1955. Z zawodu jest przedsiębiorcą. Był już posłem poprzedniej kadencji Sejmu. Został wybrany z list Platformy Obywatelskiej w okręgu wyborczym w Opolu. Zastępcami przewodniczącego zostali posłowie: KRZYSZTOF JURGIEL, JÓZEF KLIM, MIROSŁAW MALISZEWSKI, WOJCIECH MOJZESOWICZ i WOJCIECH POMAJDA.
W Senacie sprawami najbardziej interesującymi naszych Czytelników zajmie się Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska Już chociażby z nazwy można wywnioskować, że jej zakres działania jest dość szeroki. Do jej kompetencji należy: produkcja rolnicza, przetwórstwo artykułów rolnych, rynek rolny, restrukturyzacja oraz modernizacja rolnictwa i jego otoczenia, wielofunkcyjny rozwój wsi, infrastruktura terenów wiejskich, problemy finansowe rolnictwa oraz przemysłu przetwórczego i przemysłu pracującego na rzecz rolnictwa, handel zagraniczny artykułami rolnymi i żywnościowymi, kształtowanie własności rolniczej, problemy socjalne ludności rolniczej, organizacje i instytucje rolnicze, kreowanie rynku na nowe produkty i usługi rolnictwa. Oprócz spraw rolnych komisja zajmuje się również ochroną i kształtowaniem środowiska, ochroną zasobów naturalnych, gospodarką wodną, geologią, leśnictwem i gospodarką leśną, łowiectwem, edukacją ekologiczną, gospodarką finansową państwa w zakresie ochrony środowiska oraz współpracą z zagranicą w zakresie ekologii. Do jej zakresu działania należy także atomistyka i ochrona radiologiczna.
W skład komisji weszli następujący senatorowie: Przemysław Jacek Błaszczyk (PiS), Jerzy Chróścikowski (PiS), Lucjan Cichosz (PiS), Piotr Krzysztof Głowski (PO), Stanisław Andrzej Gorczyca (PO), Henryk Górski (PiS), Andrzej Stefan Grzyb (PO), Kazimierz Jaworski (PiS), Krzysztof Majkowski (PiS), Andrzej Misiołek(PO), Ireneusz Niewiarowski (PO), Jan Olech (PO), Zdzisław Stanisław Pupa (PiS), Jadwiga Rotnicka (PO), Wojciech Skurkiewicz (PiS), Eryk Stanisław Smulewicz (PO), Grażyna Anna Sztark (PO), Grzegorz Michał Wojciechowski (PIS) oraz Michał Wojtczak (PO).
Przewodnictwo komisji objął Jerzy Chróścikowski. Senator Chróścikowski urodził się 24 sierpnia 1953 r. w Michalinowie (woj. lubelskie). Jest absolwentem Centrum Studiów Samorządu Terytorialnego i Rozwoju Lokalnego Uniwersytetu Warszawskiego. Był senatorem IV i VI kadencji. Kandydował do Senatu z okręgu wyborczego w Chełmie.
O tym kto w rządzie, obok ministra Marka Sawickiego, będzie zajmował się sprawami wsi i rolnictwa napiszemy wkrótce. Zmiany w resorcie i podległych mu instytucjach trwają. Na razie możemy tylko poinformować, że z zajmowanych stanowisk zostali odwołani sekretarze stanu Henryk Kowalczyk, Jacek Bogucki i Jarosław Żaczek oraz podsekretarz stanu Rafał Romanowski.

Niesp.


Wspólnota 2007-11-24

PRZEWODNICZĄCY KOMISJI W SENACIE
Mariusz Witczak z PO został przewodniczącym Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w Senacie. Ma 36 lat, jest doktorem nauk politycznych. Byt m.in. radnym miasta Kalisza (1998-2002), wicedyrektorem Instytutu Zarządzania w Instytucjach Samorządowych w Wyższej Szkole Zawodowej w Kaliszu oraz wiceprezesem Funduszu Rozwoju i Promocji Województwa Wielkopolskiego SA w Poznaniu.
Oprócz niego w skład Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej weszli senatorowie: Władysław Dajczak, Stanisław Jurcewicz, Piotr Kaleta, Marek Konopka, Zbigniew Meres, Ireneusz Niewiarowski, Władysław Ortyl, Bohdan Paszkowski, Jadwiga Rotnicka, Sławomir Sadowski i Janusz Sepioł. Przewodniczącym Komisji Gospodarki Narodowej został Tomasz Misiak (PO), Komisji Kultury i Środków Przekazu - Piotr Łukasz Andrzejewski (PiS), Komisji Nauki, Edukacji i Sportu - Kazimierz Wiatr (PiS), Komisji Rodziny i Polityki Społecznej - Mieczysław Augustyn (PO), Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska - Jerzy Chróścikowski (PiS), Komisji Spraw Unii Europejskiej - Edmund Wittbrodt (PO), Komisji Spraw Zagranicznych - Leon Kieres (PO), Komisji Ustawodawczej - Krzysztof Kwiatkowski (PO), Komisji Zdrowia - Władysław Sidorowicz (PO).


Tygodnik Zamojski 2007-10-24

Wybory 2007: w Polsce wygrało PO, na Zamojszyźnie, podobnie jak na całej Ścianie Wschodniej - PiS

Głosujemy po swojemu
Za nami wybory do parlamentu - wybory o najwyższej frekwencji od 16 lat. Wygrała je Platforma Obywatelska to w kraju. U nas zwyciężyła partia dotychczas rządząca krajem. PiS wygrał we wszystkich naszych miastach i w większej części gmin. Jeśli jakaś partia zdołała gdzieniegdzie pokonać ugrupowanie braci Kaczyńskich, to nie PO, ale chłopski PSL. To też nas wyróżnia! Podobnie jak frekwencja - rekordowa w kraju, ale u nas przeciętna.
Wybory już przyniosły nam jeden niekwestionowany sukces. Tym razem udało się nam-mieszkańcom Zamojszczyzny - wprowadzić do parlamentu trzech posłów. Przed dwoma laty przypomnijmy - tylko jednego. Sukces powtórzył Sławomir Zawiślak, choć poseł będzie teraz reprezentował nie ugrupowanie rządzące, ale opozycyjne. Do KS należy także drugi nasz poseł - debiutant w Sejmie, dotychczasowy wojewoda lubelski Wojciech Żukowski. Obaj weszli do parlamentu przebojem, zdobywając po ok. 16 tys. głosów, poza Stansławem Żmijanem (z PO - ponad 17 tys. głosów) i Tomaszem Dudzińskirn (także z PiS) - najwięcej w okresu wyborczym nr 7 i bijąc na głowę wszystkich pozostałych kandydatów z Zamojszczyzny.
Partię, która wkrótce obejmie w Polsce władzę, reprezentować będzie na Wiejskiej Mariusz Grad, któremu mandat zapewniło prawie 10 tys. głosów.
Do Senatu dostał się ponownie Jerzy Chróścikowski, także z PiS, zdobywając ponad 100 tys. głosów i dystansując tym samym kontrkandydatów. Emocjonujący bój o wejście do wyższej izby toczyli do ostatniej
chwili Andrzej Olborski (PiS) i Arkadiusz Bratkowski (PSL). Wyniki z poniedziałkowego poranka, po wprowadzeniu danych z 1/3 obwodów w okręgu: Olborski jest na 3. miejscu, wyprzedzając Bratkowskiego o 0,2 procenta. Przed południem to Bratkowski jest trzeci. Nad Olborskim ma przewagę0,5 proc. Ostatecznie obydwu wyprzedził Józef Bergier, kandydat PO z Białej Podlaskiej. Andrzej Olborski przegrał z nim o 500 głosów. Hrubieszów i Biłgoraj zostały z niczym. Grad i Żukowski to tomaszowianie, a Zawiśłak i Chróścikowski mieszkają pod Zamościem.
- PiS bierze wszystko
PiS wygrał w obydwu okręgach wyborczych w woj. lubelskim. Podczas gdy w kraju partia braci Kaczyńskich osiągnęła 32,11 proc. poparcia, w okręgu nr 7 może się pochwalić 39,51 proc., a w "szóstce" - 4152 proc. Tym samym PiS wprowadził do Sejmu 6 posłów w okręgu bialsko-chełmskozamojskim i 7 w lubelskim.
Mieszkańcy Zamojszczyzny należą do zagorzałych zwolenników KS. Partia wygrała we wszystkich czterech powiatach. Na 47 gmin oddała zwycięstwo PSL-owi tylko
wczterech: w Mirczu (skąd pochodzi Józef Kuropatwa,
kandydat na posła), Łaszczowie, Telatynie (rekordowe poparcie ponad 72 proc. dla partii wynika chyba z sympatii dla kandydata Jana Kowalczyka) i Ulhówku. Z kolei w Tomaszowie Lub. na najlepszy wynik dla PiS (40,2 proc.) w naszych miastach zapracował Wojciech Żukowski
KS wygrał też zdecydowanie w Zamościu (39,44 proc.) i o włos w Hrubieszowie (32,09 proc. - drugie PO zdobyło 0,5 proc. głosów mniej). Jedynie Biłgoraj wybrał partię Tuska (38,78 proc. poparcia).
Na dobry wynik PiS w naszym regionie zapracowali też dotychczasowi wyborcy LPR Ta ostatnia partia była u nas bardzo silna (w wyborach 2 lata temu zdobyta ponad 12-procentowy wynik, podczas gdy w kraju niespełna 8-proc). a teraz PiS. jak wiadomo, przejął jej elektorat
Pod względem preferencji politycznych nie różnimy się zbytnio od mieszkańców Ściany Wschodniej. KS wygrał we wszystkich położonych na niej województwach. Jeszcze większe poparcie niż u nas zanotował w okręgu rzeszowskim (ponad 48 proc.) i krośnieńskim (44 proc.).
Sadząc po wynikach, mieszkańcy naszego regionu nie mają zaufania do "liberałów". PO zdobyła w sumie w naszym okręgu zaledwie 24,09 proc. głosów, czyli niemal dwa razy mniej niż w kraju - 41,51 proc.
- PSL wraca do gry
O wielkim sukcesie może mówić w naszym regionie PSL. Ta chłopska partia zawsze osiągała na Zamojszczyźnie najlepsze wyniki w kraju. Tak było do 2005 r., gdy wyborców odebrała jej Samoobrona. Jak się okazało - na krótko. Ludowcy zdobyli w okręgu wyborczym nr 7 najwyższe poparcie w kraju (19,38),
czyli niemal trzykrotnie wyższe niż w kraju (8,91 proc.). Jeszcze tylko w okręgu siedleckim byli blisko tego wyniku (ok. 18,96 proc. poparcia). Można więc żałować, że peeselowskie mandaty przypadły kandydatom z regionu bialskiego. Trzeba jednak przyznać, że z Tadeuszem Sławeckim nasz kandydat Jan Kowalczyk z Tełaryna przegrał o włos. Zdobył bowiem 6240 głosów, o ok. 300 głosów mniej niż Sławecki.
Wszystko wskazuje na to, że PSLowi zaszkodziło to samo. co LiD-owi. Na listach zarówno ludowców, jak i lewicy, znalazło się bowiem najwięcej kandydatów z Zamojszczyzny. Byt to ponoć zabieg taktyczny, który skutkował dużym rozdrobnieniem głosów na naszych - mieszkańcy dawnych województw: chełmskiego i bialskiego mieli przy głosowaniu mniejszy wybór. I tak, na liście PSL znalazło się aż 9 reprezentantów Zamojszczyzny, na liście LiD-u jeszcze więcej, bo aż 13.
Zabieg okazał się skuteczny. Przegraliśmy mandat dla PSL. Mandatu nie zdobył też Jan Byra, startujący w barwach LiD, który jako jedyny nasz kandydat startował z pierwszego miejsca na liście.
LiD-owi przypadł w "siódemce" tylko jeden mandat. Wziął go Zbigniew Matuszczak z Chełma, który konkurował tylko z 4 "krajanami". Początkowo wszystko wskazywało zresztą na to,
że LiD dostanie dwa mandaty. Dopiero po zsumowaniu głosów z wszystkich obwodów, mandat ten trafił do PiS. Przypadłby on Byrze, który pod względem liczby głosów plasował się zaraz za Matuszczakiem.
- Ponad połowa została w domu
Podczas gdy w kraju do urn poszło rekordowo dużo wyborców, bo aż 53,88 proc osób. w naszym okręgu głosowało o ok. 8 proc. uprawnionych mniej. Najwyższą frekwencję zanotowano w powiecie biłgorajskim - 47,85 proc, zaś najniższą - w hrubieszowskim, gdzie wyniosła ona tylko 39,75 proc.
Co znaczące, bardzo wysoką frekwencję zanotowano w Bialskiem 56,87 proc. Mieszkańcy tego regionu spisali się na medal. Przekroczyli średnią krajową frekwencję o kilka procent. Wprowadzili do Sejmu najwięcej posłów w naszym okręgu. Przypadła im połowa mandatów - 6. Regiony chełmski i zamojski zdobyły po 3.
Jeśli nasza frekwencja kiepsko wypada na tle średniej krajowej, to co dopiero mówić o porównaniu z dużymi miastami. W Warszawie zagłosowało 73,44 proc. uprawnionych. W jednym z warszawskich lokali (tym, w którym zabrakło kart do głosowania) ok. 90 proc.
Anna Rudy, Aneta Urbanowicz
Wyniki wyborów do Senatu w okręgu nr 7
1.Jerzy Chróśckowski (PiS) - 100.748 gł. -28,59 proc.
2. Lucjan Cichosz (PiS) - 89.207 gł. 35,32 proc.
3. Józef Bergier (PO) - 77.989 gł. 22,13 proc.
Pozostali kandydaci otrzymali nastepującą liczbę głosów:
4. Andrzej Olborski (PiS) - 77.472 gł.- 21,99 proc.
5. Arkadiusz Bratkowski (PSL)-70.229 gł. -19,93 proc.
6. Stefan Szmidt (PO) - 55.810 gł. -15,84 proc.
7. Sławomir Sosnowski (PSL) - 55.770 gł. -15,83 proc.
8. Małgorzata Sokół (PO) - 53.896 gł. 15,30 proc.
9.NfchałGotoś(UD)-4a514gl.-11,5prac.
10. Marek Piwko (LiD) - 37.601 gł. 10,67 proc.
11. Adam Biela (Prawica Marka Jurka) 32.296 gł.-9,17proc.
12. Maria Sendecka (LPR) - 24.630 gł.- 6,99 proc.
13. Alina Gut (Samoobrona) -19.243 5,46 proc.
14. Marek Grzelaczyk (Prawica Marka Jurka) -11.875 gl.-3,37 proc.
Jerzy Chróścikowski senator RP
Ma 54 lata. Urodził się w Michalinowie w woj. lubelskim. Wiatach 70. był górnikiem w kopalni węgla kamiennego w, potem pracował m.in. w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Zamościu, Urzędzie Gminy Zamość. Od 1980 r. zaangażowany w działalność NSZZ Rl "Solidarność". W 1991 r. został przewodniczącym Rady Wojewódzkiej związku, a w 1992 r. - sekretarzem prezydium jego Rady Krajowej. Był też przewodniczącym Rady Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, delegatem do Lubelskiej Izby Rolniczej, przewodniczącym Rady Gminy Zamość, radnym Sejmiku Województwa Lubelskiego. Senator IV kadencji. Członek PiS. Żonaty, ma dwoje dzieci.
Tak głosowały powiaty
biłgorajski - frekwencja 47,85 proc.
1. PiS - 44,64 proc.
2. PO-22,56 proc.
3. PSL-15,07 proc. | 4. LiD - 8,84 proc.
5. LPR-4,55 proc.
6. Samoobrona - 3,45 proc. hrubieszowski -frekwencja 39,75 proc.
1. PiS-36,19 proc.
2. PSL-26,21 proc.
3. PO-19,31 proc.
4. LiD-10,60 proc.
5. Samoobrona - 4,72 proc.
6. LPR-1,71 proc. tomaszowski - frekwencja 42,86 -proc.
1. PiS-40,11 proc.
2. PSL-25,85 proc.
3. PO - 20,03 proc.
4. LiD - 7,58 proc.
5. Samoobrona - 3,77 proc.
6. LPR-1,72 proc.
zamojski - frekwencja 44,15 proc.
1. PiS-48,51 proc.
2. PSL-23,38 proc.
3. PO -14,83 proc.
4. LiD - 6,58 proc.
5. Samoobrona - 3,87 proc.
6. LPR-1,85 proc.


Chlopska Droga 2007-08-20
Spotkanie ministra z sadownikami

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Mojzesowicz spotkal sie 9 sierpnia z przedstawicielami sadowników poszkodowanych w wyniku tegorocznej kleski wymarzniecia. Wsród sadowników byli: przewodniczacy Senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska - Jerzy Chróscikowski oraz prezes Zwiazku Sadowników RP - Miroslaw Maliszewski W spotkaniu uczestniczyl podsekretarz stanu Jan Krzysztof Ardanowski oraz dyrektorzy zainteresowanych departamentów Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Spolecznej. Celem spotkania bylo omówienie stanu realizacji uchwaly Rady Ministrów z dnia 3 lipca 2007 r. w sprawie ustanowienia programu pomocy gospodarstw rolnych, grup producentów rolnych, wstepnie uznanych grup producentów owoców i warzyw, uznanych organizacji producentów owoców i warzyw oraz przedsiebiorstw przetwórstwa rolno-spozywczego w celu zlagodzenia szkód spowodowanych wymarznieciami w uprawach rolnych. Przedstawiciele poszkodowanych sadowników wskazali najbardziej newralgiczne punkty uchwaly, przy realizacji których niezbedne jest podjecie dodatkowych dzialan ze strony ministerstw.


www.minrol.gov.pl 2007-08-18
Spotkanie z Zarzadem Niezaleznego Samorzadnego
Zwiazku Zawodowego Rolników Indywidualnych “Solidarnosc”

Dzis minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Mojzesowicz spotkal sie z grupa dzialaczy Niezaleznego Samorzadnego Zwiazku Zawodowego Rolników Indywidualnych “Solidarnosc”, której przewodniczyl senator Jerzy Chróscikowski.
Podczas spotkania omawiane byly aktualne problemy rolnictwa i zamierzenia ministra. Rozmowy koncentrowaly sie wokól najpilniejszych do rozwiazania spraw. Dotycza one glównie reorganizacji struktury i funkcjonowania Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Spolecznego, a takze dzialalnosci Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Minister przedstawil informacje dotyczace doplat do materialu siewnego i paliwa rolniczego. Mówiono o kwotach mlecznych
i rekompensatach za rezygnacje z produkcji mleka.
Poruszane byly równiez zagadnienia dotyczace funkcjonowania rolniczych zwiazków zawodowych i ich wspólpracy z resortem rolnictwa.


Miasto Nowy Dziennik Koszalinski 2007-08-03
Parlamentarzysci zabiegaja o poprawe obszarów wiejskich
Protest ekologów niedlugo u nas?

POLITYKA. Program rozwoju obszarów wiejskich, problemy z Agencjami Nieruchomosci Rolnej czy brak regulacji ustawowych w obrocie ziemia, to tematy wczorajszego spotkania przedstawicieli Senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska ze zwiazkowcami i rolnikami.
- Ostra walka w parlamencie zakonczyla sie niedawno dopisaniem do ustawy "Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich" (PROW - dop. red.) - mówil senator Jerzy Chróscikowski, przewodniczacy Senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska" i przewodniczacy Zarzadu Krajowego Niezaleznego Samorzadu Zwiazku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarnosc". - Ten jak i inne programy beda teraz sukcesywnie wdrazane. Zachecamy rolników, by juz czynnie sie przygotowywali do pozyskiwania wsparcia unijnego zwiazanego z tymi programami.
W naszym regionie duzo klopotów rolnikom sprawia... Agencja Nieruchomosci Rolnej i prowadzona przez nich polityka.
- Jesli nie bedzie jasnych kryteriów otrzymywania ziemi, to rolnicy beda wyjezdzac do Anglii czy Niemiec - przekonywal jeden z przybylych na wczorajsze spotkanie w biurze senatorskim rolników. Polskie prawo powinno pomagac polskim rolnikom. Dzis rolnicy maja same problemy.
Natomiast senator Pawel Michalak, przekonywal jak wiele oczekuje Unia Europejska i jak bardzo liczy na realizacje PROW.
- Nasz region jest rolniczoturystyczny i jego specyfika potrzebuje konkurencyjnosci na rynku - mówil. - Bylismy i jestesmy za otworzeniem rynku, a co za tym idzie za uzgodnieniami unijnymi i wprowadzeniem istoty konkurencyjnosci. Unia oczekuje od nas wprowadzenia PROW-u, co dalo by nowe miejsca pracy, dostepnosc do internetu, edukacji i fachowego doradztwa. Tymczasem Platforma Obywatelska zle rzadzi w naszym województwie a marszalek nie radzi sobie w rozmowach z Unia.
Senator Michalak dodal, ze i w naszym województwie moga byc takie akcje protestacyjne, jak w dolinie Rospudy. O co chodzi? - Do tej pory Greenpeace nie czepiali sie rurociagu baltyckiego, ale jak wiemy, droga krajowa nr 3 kolo Kolobrzegu, przebiegac ma przez obszar ekologicznie chroniony oswiadczyl senator PiS. - Jesli spotkamy sie z protestami ekologów, to liczymy liczymy na bezstronna postawe sadów 7. dokladna analiza sytuacji.
(mk)
- Czy rzad uniknie podobnych problemów na Pomorzu Srodkowym, które dzieja sie w dolinie Rospudy w poblizy wschodniej granicy kraju? - zastanawiali sie wczoraj senatorowie PiS: Pawel Michalak i Jerzy Chróscikowski (z prawej).


Puls Biznesu 2007-08-02
HANDEL Branza bije na alarm i szuka rozwiazan ratunkowych
Obce mieso zalalo Polske

Nasze firmy traca juz 1,5 mld zl rocznie. - 4-5
- Pryska mit o konkurencyjnosci polskiego sektora miesnego. Wielkie sieci handlowe wola towar unijnych konkurentów - alarmuja polskie firmy i apeluja do resortu rolnictwa, na czele którego stanal Wojciech Mojzesowicz, by pomógl w stworzeniu hamujacego rosnacy import systemu gwarancji jakosci.
Miesne wyzwania: Czy Wojciech Mojzesowicz, nowy minister rolnictwa, pochyli sie nad problemami branzy mie­snej? Senator Jerzy Chrósci­kowski (z prawej) zadeklarowal pomoc w tamowaniu impor­tu miesa.
2,17 proc. - Tyle wyniosla srednia rentownosc netto firm z branzy miesnej w 2006 r. To jeden z najgorszych wyników w sektorze spozywczym.
Do Polski trafia góra miesa z importu. Nasze firmy traca na tym ponad 1,5 mld zl rocznie. Znalazly wiec winnego i remedium.
Sektor miesny w Polsce wcale nie jest tak konkurencyjny jak sie powszechnie uwaza. Swiadcza o tym dane o rosna­cym imporcie i to nie z tanich krajów, ale glównie z tzw. sta­rej Unii. Najwieksze firmy miesne na razie sie tym nie przejmuja. Jednak mniejsi producenci zaczynaja dotkli­wie odczuwac skutki zachod­niej konkurencji. Wina obar­czaja m.in. zachodnie sieci handlowe.
Systemem w import
Ze statystyk handlu zagra­nicznego wynika, ze import miesa i jego przetworów do Polski systematycznie rosnie i w 2006 r. jego wartosc prze­kroczyla 1,5 mld zl. O tyle mniej sprzedali na naszym rynku polscy producenci.
-    Jestem przerazony zmniejszajaca sie niemal do zera rentownoscia wielu pol­skich zakladów miesnych i ubojni. Duzy wplyw na to maja rosnace dostawy miesa z Europy Zachodniej do po­nadnarodowych sieci handlo­wych - mówi pragnacy za­chowac anonimowosc wla­sciciel liczacej sie firmy mie­snej.
Podkresla, ze zachodni pro­ducenci maja swobodny do­step do naszego rynku, pod­czas gdy polscy, aby wejsc na rynki wielu krajów UE, musza najpierw uzyskac cer­tyfikaty jakosciowe.
Potwierdza to Witold Cho­inski, szef Zwiazku Polskie Mieso, i dodaje, ze branza za­mierza to zmienic.
- Chcemy stworzyc w Pol­sce system gwarancji jakosci miesa, podobny do dzialaja­cych w innych krajach Unii, zeby bylo wiadomo doklad­nie, jakie mieso i skad trafia do naszych sklepów - mówi Witold Choinski.
Dodaje, ze w projekt chce zaangazowac sie m.in. sena­tor Jerzy Chróscikowski z PiS, który jest przewodniczacym senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska.
- W sklepach niemieckich czy angielskich klienci nie ku­puja innego miesa niz z cer­tyfikatem jakosci. Chcieliby­smy, aby w Polsce bylo podob­nie. System taki mozna stwo­rzyc bardzo szybko, wykorzy­stujac dzialajace placówki cer­tyfikujace i laboratoria - do­daje Witold Choinski.
System ma obowiazywac wszystkich producentów chca­cych sprzedawac mieso w Pol­sce, w tym takze krajowych. Zwiazek Polskie Mieso chce o tym rozmawiac takze z wielki­mi sieciami handlowymi i sze­roko rozpropagowac idee wsród konsumentów. Branza chcialaby, aby system dzialal na zasadzie dobrowolnosci, bez zmuszania firm do wlaczenia sie don w drodze regulacji prawnych.
Druga strona medalu
Sieci handlowe przyznaja sie do importu miesa. Zapewnia­ja jednak, ze skala tych zaku­pów wcale nie jest tak duza, a ich dynamika tak wysoka, jak oceniaj a to polscy producenci.
Renata Juszkiewicz, repre­zentujaca Grupe Metro w Pol­sce (sieci Real, Makro), infor­muje, ze udzial importowane­go miesa swiezego wjej sprze­dazy siega kilkunastu procent.
- Od kilku lat obserwuje­my w tej dziedzinie wzrost. Nie jest to jednak wzrost sko­kowy - mówi Renata Jusz­kiewicz.
Tesco nie ujawnia szczegó­lów w tej sprawie.
- Z zalozenia staramy sie kupowac zywnosc od polskich dostawców. Mieso z zagranicy jest u nas tylko uzupelnieniem oferty. Kupujemyje jednak in­terwencyjnie, gdy na polskim rynku pojawiaja sie jakies zawi­rowania - mówi Przemyslaw Skory, rzecznik Tesco Polska.
Kwestii importu miesa nie mozna jednak oceniac jedno­stronnie. Korzystaja z niego nie tylko sieci handlowe, ale tez wiele dzialajacych w Pol­sce firm miesnych (przewaz­nie duzych, z zachodnim kapi­talem).
- Skonczyly sie czasy, gdy mieso kupowalo sie w najbliz­szej okolicy. W dzisiejszych realiach rynkowych o zakupie miesa decyduja dwa najwaz­niejsze czynniki: jakosc i ce­na - mówi Jerzy Majchrzak, z biura zarzadu Sokolowa.
Tlumaczy, ze duze firmy miesne, które musza dbac o po­wtarzalna jakosc produktów szukaja surowców o dosc wy­srubowanych parametrach (miesnosc, zawartosc tluszczu etc.) i jesli nie moga ich kupic na miejscu, to sprowadzaja je z zagranicy.
Do tego, jak podkresla wie­lu przedstawicieli branzy, mie­so oferowane zagranica (m.in. dunskie, niemieckie i holen­derskie) jest czesto tansze niz w Polsce (przynajmniej, bio­rac pod uwage relacje jakosci do ceny) i mozna kupic duze jego jednorodne partie.
Import bije w tysiace firm i ich pracowników
Niepokój branzy miesnej z powodu rosnacego importu jest zrozumialy. Dziala w niej ponad 3 tys. firm i pracuje 100 tys. ludzi.
Przemysl miesny slusznie jest nazywany przemyslem ciez­kim branzy spozywczej. Nie tylko przynosi najwieksza sprzedaz (rocznie blisko 30 mld zl), ale takze dziala w nim rekordowo duza liczba firm - blisko 3,5 tysiaca (i to bez drobiarskich), z czego oczywiscie wiekszosc malych i srednich. Rosnacy import miesa jest zagrozeniem nie tyl­ko dla setek najslabszych firm, ale takze wielkiej rzeszy pracu­jacych w przemysle miesnym ludzi (w sumie okolo 100 ty­siecy). A to przeciez nie wszystko. Sektor miesny to nie tylko zaklady ubojowe, rozbio­rowe i przetwórcze. To takze setki tysiecy rolników i ho­dowców trzody oraz bydla.
Jesli wziac pod uwage bi­lans handlu zagranicznego miesem, w którym Polska ma od lat dodatnie saldo, to spra­wa importu nie wyglada tra­gicznie. Z danych Zespolu Mo­nitoringu Zagranicznych Ryn­ków Rolnych wynika, ze w 2006 r. wartosc naszego eks­portu miesa, zywca i przetwo­rów miesnych wyniosla 1,8 mld EUR, podczas gdy import tego rodzaju wyrobów prze­kroczyl 0,5 mld EUR. [wis]
OKIEM EKSPERTA
Maciej Duda
prezes PKM Duda
Wejscie do Unii Europej­skiej z jednej strony pozwolilo nam rozwinac eksport, a z drugiej ulatwilo dostep zachodnich towarów do na­szego rynku. Nie inaczej jest w branzy miesnej. Nic wiec dziwnego, ze obserwujemy wzrost importu miesa. Oczy­wiscie nie ma sie z czego cie­szyc, bo kazda nowa konku­rencja zabiera innym kawalek rynku i obniza marze. Ale ta­kie sa prawa wolnego rynku.
Dwie strony medalu
My na razie, dzieki wlasnej dystrybucji i budowie wlasne­go zaplecza surowcowego, dajemy sobie rade z konku­rencja.
Pomysl stworzenia systemu certyfikacji miesa na polskim rynku uwazam za dobry. W dluzszej perspektywie nie da sie jednak uniknac dalszej konsolidacji branzy, która po­zwala firmom skutecznie.


Miasto Nowy Dziennik Koszalinski 2007-07-31
W biurze senatorskim
Parlamentarzysci o rolnictwie

POLITYKA. Program rozwoju obszarów wiejskich, dzialalnosc Agencji Nieruchomosci Rolnych oraz sprawy ochrony srodowiska naturalnego - to glówne tematy spotkania, które odbedzie sie dzisiaj (31 lipca) o godz. 11 w biurze senatora Pawla Michalaka (Prawo i Sprawiedliwosc) przy placu Wolnosci 2-3.

Udzial zapowiedzieli: przewodniczacy senackiej komisji rolnictwa i ochrony srodowiska i przewodniczacy Zarzadu Krajowego Niezaleznego Samorzadnego Zwiazku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarnosc" senator Jerzy Mieczyslaw Chróscikowski, wiceprzewodniczacy senackiej komisji rolnictwa i ochrony srodowiska senator Pawel Michalak oraz wiceprzewodniczacy Zarzadu Krajowego NSZZ RI "Solidarnosc" Zbigniew Obrocki.
(wrm)


Gazeta Wyborcza 2007-07-24
Rolnicy w grupie zarabiaja wiecej

Coraz wiecej polskich rolników laczy sie w grupy, by konkurowac z unijnymi farmerami. Ale farmerzy starej Unii lacza sie jeszcze szybciej
To walka o przetrwanie. Jak twierdzi senator Jerzy Chróscikowski (PiS), "duzy moze wiecej i lepiej", co dla polskich rolników oznacza szanse na wygranie z unijna konkurencja. Im wieksza firma, tym taniej moze produkowac.
W starej unijnej Pietnastce proces laczenia sie rolników w grupy trwa od 30 lat. Grupy maja tam 9 mln czlonków, wiecej niz w ogóle w tym kraju jest rolników. To dlatego, ze niektórzy naleza do kilku grup, np. producent zboza moze jednoczesnie byc w spólce handlujacej nasionami, sprzedajacej ziarno i tej, która zajmuje sie jego przerobem. Dzieki temu rolnicy unijni zgarniaja marze posredników, co zwieksza ich dochody. Moga wiec sprzedac taniej zboze, bo zarabiaja na jego przetwórstwie.
Dla Komisji Europejskiej, która popiera tworzenie grup, to czysty zysk. Liczy na to, ze dzieki temu zmniejszy dotacje z budzetu dla rolników. W sumie w tej chwili w krajach Unii grupy producentów dostarczaja rolnikom ponad polowe srodków do produkcji, a sprzedaja ponad 60 proc. wytworzonych przez nich produktów. W czolówce najlepiej zorganizowanych kraj ów sa Holandia i Belgia, które sprzedaja ponad 70 proc. produktów. Najgorzej jest w Portugalii - tylko 4 proc. - i w Polsce -2 proc.
Wedlug najnowszych danych mamy tylko 202 grupy producenckie. Rolnicy zachowuja wlasny styl gospodarowania, ale wspólnie sprzedaja swoje produkty. Najwiecej grup powstalo w Wielkopolsce i na Dolnym Slasku, najmniej w Kieleckiem. Najchetniej w grupy lacza sie producenci tytoniu, trzody chlewnej, zbóz i roslin oleistych.
Jak twierdza eksperci, nasi rolnicy wyniesli z PRL-u wielka nieufnosc do wspólnego gospodarowania i ciagle nie moga sie z tym uporac. A przeciez, jak tlumaczy wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk, chodzi tylko o wspólna sprzedaz towaru. To takze szansa dla malych producentów, którzy kupujac grupowo np. srodki do produkcji, uzyskuja upusty, jakich sami nigdy by nie dostali. Skorzystaja tez z dodatkowej pomocy finansowej - przez najblizsze siedem lat Polska ma prawo do przelania na konta naszych grup producenckich 140 mln euro, z czego 105 bedzie pochodzilo z budzetu unijnego. Tymi pieniedzmi zostanie zasilona kazda grupa producencka w ciagu pierwszych pieciu lat od zarejestrowania w urzedzie marszalkowskim. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa rozpoczela juz przyjmowanie wniosków na dofinansowanie grup w latach 2007-13. Wielkosc pomocy zalezy od wielkosci sprzedazy. W pierwszych dwóch latach wynosi ona 5 proc, w trzecim roku- 4 proc, w czwartym - 3 proc. i w piatym - 2 proc. wartosci produkcji sprzedanej, pod warunkiem ze obrót grupy nie przekracza miliona euro rocznie. Jesli przekracza, stawki spadaja o polowe.
Mimo tych zachet polscy rolnicy nie pala sie do zakladania grup. Jak tlumaczy nam jeden z producentów z Mazowieckiego, wszystko wynika z chytrosci. - Pierwsze pieniadze dostaniemy mniej wiecej po póltora roku od zawiazania grupy, a wiadomo, ze na poczatku obroty sa zawsze male. Wiec ludzie czesto zakladaja nieformalne grupy, rozkrecaja interes i dopiero po trzech-czterech latach beda sie rejestrowac - mówi. Byc moze dlatego Henryk Kowalczyk jest przekonany, ze w najblizszym czasie w Polsce zacznie sie lawinowa rejestracja grup.
Tymczasem w starej Unii grup ubywa, jedne lacza sie bowiem z drugimi. Powstaja tez grupy miedzynarodowe. Wszystko po to, by produkowac coraz taniej. To oznacza, ze polskim producentom nawet w grupach wcale nie bedzie latwiej - pedza do przodu, ale konkurencja pedzi jeszcze szybciej.

Krystyna Naszkowska


Chlopska Droga 2007-07-08
Co pisza inni?
Prywata czy chlopska sprawa?

VII Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ RI "Solidarnosc" zorganizowany przez Krajowa Komisje Rewizyjna w Debem pod Warszawa odbyl sie z zachowaniem wszelkich demokratycznych procedur. Obrady prowadzila jej przewodniczaca Teresa Halas. Zostal jednak zignorowany przez Romana Wierzbickiego. W rezultacie tego jednoglosnie nie udzielono mu absolutorium.
NSZZ R1 "Solidarnosc" grozilo wykreslenie z rejestru. Zamiast dwóch kadencji po 3 lata wladze byly te same przez 15 lat Obecnie odbyty sie dwa konkurencyjne zjazdy. Na jednym z nich szefem zostal., znowu Wierzbicki.
Wszedzie szukalismy pomocy, informowalismy tez media, by organizacja, która z tak szlachetna biografia, jaka jest NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarnosc" - od swojego zarania, walczaca o swobody obywatelskie i prawa rolników - nie byla teraz zawlaszczana przez klike kilku osób zgromadzonych wokól Romana Wierzbickiego, które dla swoich prywatnych celów lamia status - alarmuje Krzysztof Dziewulski z Borzechowa w pow. lubelskim. Dziewulski prowadzi kilkunastohektarowe gospodarstwo, jest radnym powiatowym w Lublinie, a jednoczesnie sekretaizent prezydium rady wojewódzkiej RI "S" w Lublinie. Nasz rozmówca utrzymuje, ze Wierzbicki od 1996 r. jako równoczesny przewodniczacy prezydium RW RI "S" w Lublinie od 2000 r. praktycznie zaprzestal zwolywania statutowych wladz w Lublinie, czyli rady wojewódzkiej i prezydium.
- Zwolal je tylko kilka razy i tylko wtedy, gdy zblizaly sie wybory parlamentarne lub samorzadowe, aby poprzec w nich jego lub jego kolegów, zaprzegajac ludzi w terenie do agitacji -twierdzi Dziewulski, dodajac, ze Wierzbicki dzwoni do przypadkowych ludzi z terenu, "robi" z nich czlonków, lamiac podstawowe punkty statutu.
W tym samym czasie z uwagi na brak realizacji zapisów statutu dotyczacych kadencyjnosci wladz i w zwiazku z uchwala Krajowej Komisji Rewizyjnej z 30 stycznia 2007 r. na podstawie par. 50 ust 2 (patrz: ramka) statutu NSZZ RI "Solidarnosc" Krajowa Komisja Rewizyjna (KKR) w dniach 12-13 maja w miejscowosci Debe pod Warszawa zarzadzila VII Krajowy Zjazd Delegatów. KKR sprawuje kontrole zgodnosci ze statutem i zasadami prawidlowej gospodarki w dzialalnosci Rady Krajowej oraz przewodniczacego Zwiazku. Na zjazd zostal oficjalnie zaproszony dotychczasowy przewodniczacy Roman Wierzbicki, sprawujacy te funkcje juz od 15 lat Tymczasem obowiazujacy statut Zwiazku (patrz: ramka) okresla kadencje wladz na 3 lata, z tym ze na tym samym stanowisku mozna pelnic funkcje tylko przez 2 kolejne kadencje.

GROZBA DELEGALIZACJI

Zdaniem chlopskich dzialaczy z terenu, w centrali zwiazku od przynajmniej kilku juz lat ma miejsce prywata, ignorowanie interesów rolników, a przede wszystkim lamanie statutu przez jego szefa. Zwiazkowe "doly" powiedzialy wreszcie stanowcze "dosc" i do demokratycznego procedowania przystapila KKR, zwolujac zjazd w Debem, tym bardziej ze Krajowy Rejestr Sadowy (KRS) w Warszawie zagrozil zdelegalizowaniem zwiazku.
-W styczniu br. w trakcie przeprowadzonej przez nas kontroli dokumentów wyszlo na jaw, ze KRS grozi wykresleniem zwiazku z rejestru z powodu przekroczenia kadencji przez jego wladze - dowiadujemy sie od przewodniczacej KKR Teresy Halas z Izbicy (dawne Zamojskie). Wedlug statutu, Wierzbicki powinien juz w 2000 r. zakonczyc kadencje i uchwala Rady Krajowej zorganizowac krajowy zjazd delegatów. Nie czynil tego, bowiem w mysl statutu nie mógl juz liczyc na ponowne objecie stanowiska.
- Zwiazek byl aktywny do 2001 r., wkrótce praktycznie przestal dzialac, u przewodniczacego pojawily sie klopoty ze zdrowiem - przyznaje Jerzy Chróscikowski , ustepujacy sekretarz prezydium Rady Krajowej oraz senator PiS i przewodniczacy senackiej komisji rolnictwa.
- Projekty ustaw dotyczacych rolnictwa zawsze rutynowo przesylamy do central zwiazkowych zawodowych do opiniowania. Opinii od NSZZ RI "S" nie uzyskujemy, bowiem jego przewodniczacy nie znajduje na to czasu - nieoficjalnie dowiedzielismy sie od jednej z pracownic senackiej komisji rolnictwa.
- Od 2000 r. posiedzenia RK Wierzbicki zwolywal 2 razy do roku, w 2004 r. bylo tylko jedno. Tymczasem statut obliguje do obradowania RK przynajmniej raz na kwartal - potwierdza Teresa Halas. Czlonkowie RK, prezydium zwiazku oraz KKR na obrady do Warszawy przyjezdzali za wlasne pieniadze, z tego tytulu nie otrzymywali tez zadnych diet Wynagrodzenie pobieral tylko przewodniczacy i pracownicy biura, którym tenze samodzielnie ustalil zarobki. Jak wynika z PIT, w 2005 r. Wierzbicki zarobil w zwiazku ponad 90 tys. zl brutto. Nalezy jednak przyznac, ze z chwila wyboru na senatora przewodniczacy zrezygnowal z wynagrodzenia w zwiazku.

LIDER W AKCJI

Zaczelo sie 6 maja w siedzibie Lubelskiej Gieldy Hurtowej w Elizówce. To tutaj Wierzbicki w tajemnicy przed ustepujaca Rada Wojewódzka NSZZ RI w Lublinie telefonicznie (sic!) zwoluje na godz. 16.00 Wojewódzki Zjazd Delegatów. Tymczasem, jak stwierdzaja par. 32, 22 i 36 statutu, delegatów na wojewódzki zjazd wybieraja zebrania gminne (przynajmniej 5 gmin w województwie) na podstawie ordynacji wyborczej uchwalonej przez rade wojewódzka i uchwala zwoluje go rada wojewódzka.
- Nie bylo zadnej uchwaly RW Ostatnie jej posiedzenie bylo grubo ponad roku temu - zapewnia Waldemar Rzepecki z gminy Urzedów, wiceprzewodniczacy zwiazku w Lublinie. Rzepecki prowadzi 60-hektarowe gospodarstwo, jest radnym powiatu krasnickiego.
- Doslownie 2 godziny temu od ludzi z kilku gmin, które nie uznaly zjazdu i nie przyslaly delegatów, dostalem "cynk" o tej fikcji - informuje Dziewulski.
Na sali ok. 25 "delegatów". Wsród nich 2 synów szefa, synowe, dalsi krewni i znajomi, którzy do tej pory (z wyjatkiem moze 4-5 osób) z rolnicza "Solidarnoscia" nie mieli nic wspólnego.
Rzepecki i Dziewulski informuja zgromadzonych, ze ten zjazd zostal zwolany nielegalnie, z polamaniem wszelkich demokratycznych regul. Prowadzacy obrady Andrzej Ryl z Naleczowa, czlonek prezydium zwiazku w Warszawie (równiez z 15-letnim stazem), odbiera im jednak prawo glosu. Dalej wszystko odbywa sie blyskawicznie i jednoglosnie - przy tylko jednym glosie wstrzymujacym sie. Wkrótce zreszta wstrzymujacy sie od glosu delegat opuszcza obrady. -Ten zjazd to jeden wielki przekret - mówi na odchodne, smiejac sie w kulak Rezultat: Wierzbicki znowu wybrany na wojewódzkiego przewodniczacego, zostaje tez wybrany na delegata na zjazd krajowy.

ZABIEGI O PRZYJAZD SZEFA

12 maja, Debe pod Warszawa, VII Krajowy Zjazd organizowany przez KKR Na sali obecnych 70 delegatów z mandatami z 19 dawnych województw oraz kilkunastu dzialaczy z innych regionów wykiwanych u siebie przez zwolenników Wierzbickiego. Ci, nie majac formalnego umocnienia przez zjazdy wojewódzkie, nie otrzymuja mandatów i, przestrzegajac zasad demokracji, nie biora udzialu w glosowaniach. Przybyl tez wiceminister rolnictwa Henryk Górski - wiceszef senackiej komisji rolnictwa. Delegaci gremialnie domagaja sie przybycia na zjazd przewodniczacego.
- Zaraz do niego zadzwonie i powiem mu: albo tutaj jestes, albo masz we mnie rzecznika, który cie doprowadzi do sadu. Nie moze byc tak, ze mysmy przez tyle lat walczyli o sprawe, a ktos chce to zniszczyc. Nie wiem tylko, z jakich powodów - nie ukrywal emocji Gabriel Janowski.
- Blagalem go, aby przyjechal. Odparl, ze nie przyjedzie. Nie przestrzega on ani demokracji, ani nawet honoru - po kilku chwilach po wykonanym telefonie opowiadal delegatom Janowski, próbujac godzic zwasnione strony.
- Nie moze byc dozywotnosci stanowiska, dlatego w statucie zawarlismy ograniczenia w kadencyjnosci - kwitowal Ryszard Majewski z Goslinowa w gm. Gniezno, wlasciciel 60-hektaro-wego specjalistycznego gospodarstwa szkólkarskiego, który z 4 delegatami na zjezdzie reprezentowal dawne województwo poznanskie. Wierzbicki nie uznal ich zjazdu. Majewski w 1989 r. prowadzil zjednoczeniowy zjazd niezaleznych organizacji chlopskich, które powolaly RI JS".

ROZSTRZYGNIE KRS

Oliwy do ognia na sali dolewa informacja, ze Wierzbicki ich uprzedzil, organizujac 10 maja swój wlasny krajowy zjazd. Potem okazuje sie, ze nazajutrz do KRS dostarczyl wniosek o zmiane danych, czyli dokumenty zjazdowe, a w nich zmiane statutu, która likwiduje ograniczenia w kadencyjnosci i pozwala mu pelnic te funkcje przez kolejnych 5 lat Z dwóch niezaleznych od siebie zródel dowiedzielismy sie, ze w jego zjezdzie uczestniczylo 31 delegatów. Odbyl sie na "lubelska" modle, czyli w glebokiej tajemnicy i na telefon.
Zjazd w Debem jednoglosnie nie udzielil absolutorium Wierzbickiemu. Dostosowal statut do aktualnego podzialu administracyjnego kraju, pozostawil ograniczenia w kadencyjnosci i demokratycznie wybral nowe wladze. Przewodniczacym wiekszosci glosów zostal wybrany senator Jerzy Chróscikowski , który 14 maja równiez dostarczyl dokumenty zjazdowe do KRS. Teraz od sadu zalezy weryfikacja dokumentów i ocena ich wiarygodnosci oraz legalnosci. Obydwie sprawy beda równorzednie rozpatrywane.
- Apelujemy do Wierzbickiego, aby dla dobra chlopskiego, aby dla dobra chlopskiej sprawy dobrowolnie sam zlozyl bron i z honorem sie wycofal - deklaruje Jerzy Chróscikowski . Sprawa w toku.
ANDRZEJ SAWA (Top Agrar, 06/2007)

Zwiazkiem rzadzi statut

§50ust2 Jesli Rada Krajowa nie zwoluje Krajowego Zjazdu Delegatów mimo obowiazku jego zwolania, Zjazd zwoluje Krajowa Komisja Rewizyjna.
§21 ust. 6 Na tym samym stanowisku mozna pelnic funkcje tylko przez dwie kolejne kadencje.
§22 Kadencja wladz zwiazkowych trwa trzy lata (...).

na podst statutu NSZZ RI Solidarnosc"


Gazeta Solecka 2007-07-01
Fundusz solecki budzi emocje

Po uhonorowaniu laureatów V edycji konkursu „Soltys Roku" w Senacie odbyla sie konferencja poswiecona propozycjom zmian legislacyjnych majacym na celu wzmocnienie roli soltysów i solectw. Dyskusja skoncentrowala sie na poselskim projekcie ustawy o funduszu soleckim. Soltysi poparli idee utworzenia funduszu, choc zglosili propozycje smielszych rozwiazan. Wójtowie ostroznie chwalili idee, jednoczesnie jedni przestrzegali przed rozpraszaniem srodków budzetowych zwlaszcza w gminach biednych, a inni dowodzili, ze stawki procentowe udzialu solectw we wplywach z podatków, które mialyby zasilic fundusz sa za wysokie.
Prof. Jerzy Regulski, wspóltwórca reformy samorzadowej podkreslil, ze rola soltysa nie zawsze jest dostrzegana, ale jest kluczowa, bo jesli chcemy realizowac to co jest udzialem spoleczenstw obywatelskich, musimy zbudowac pomost miedzy spolecznosciami lokalnymi a wladza. Zwrócil uwage, ze np. jest duzo miejscowosci, które nie maja swojej reprezentacji we wladzach gminy. Trzeba sie zastanowic nad regulacjami prawnymi, które rozwiazalyby ten problem - zaznaczyl, wyrazajac zadowolenie ze „sa rozpoznawane rózne mozliwosci" m.in. fun­dusz solecki. - Jednak nie jest dobrze, jesli ogranicza sie cokolwiek w sztuczny sposób i uszczesliwia na sile - przestrzegl. Jego zdaniem problem finansów solectwa powinien byc oddzielnie rozpatrywany dla gmin malych i oddzielnie dla bogatych. Jesli np. w malych biednych gminach wiejskich obligatoryjnie utworzy sie w kazdym solectwie ten fundusz, to sie odbierze gminom cala nadwyzke finansowa przeznaczona na inwestycje. Jest to trudny problem, gdyz w Polsce mamy dwa i pól tysiaca gmin, dwa i pól tysiaca róznych sytuacji i bardzo trudno jest wprowadzic regulacje jednakowe dla wszystkich - powiedzial.
Prezes Krajowego Stowarzyszenia Soltysów Ireneusz Niewiarowski przypomnial inicjatywy legislacyjne Stowarzyszenia zmierzajace do wzmocnienia roli solectw i soltysów, które zaowocowaly zapisami w ustawie o samorzadzie gminnym. Pierwsza bylo nadanie soltysowi ochrony prawnej takiej jaka przysluguje funkcjonariuszom publicznym. Potem otworzono soltysom mozliwosc uczestniczenia w pracach organów gminy na zasadach okreslonych w statucie gminy i wyplacania im diet z racji pelnienia funkcji. W art. 48 ustawy zapisano, ze solectwo zarzadza mieniem komunalnym i korzysta z niego w zakresie ustalonym w statucie przez rade gmine. W art. 51 z kolei nalozono na rade gminy obowiazek okreslenia uprawnienia solectwa do prowadzenia gospodarki finansowej w ramach budzetu gminy. - Z tym zapisem wiazalismy duze nadzieje, one pózniej sie nie spelnily - podkreslil I. Niewiarowski. - Ostatnie zmiany wniesiono w 2001 r., m.in. obowiazek zapraszania soltysa na kazda sesje rady gminy. Chcielismy wtedy poprzez tzw. srodek specjalny spowodowac, aby solectwa uzyskaly pewien zakres samodzielnosci w gospodarowaniu swoimi finansami, aby posiadaly swoje konta i dysponowaly srodkami finansowymi nie tylko w roku budzetowym, ale generalnie. Niestety, to sie nie udalo, jak i zapisy aby bardziej zdemokratyzowac wybór soltysów i rady soleckiej - przyznal.
Niewiarowski zaznaczyl, ze niedawno odbyl sie zjazd KSS i Krajowa Rada pozytywnie ocenila te inicjatywe. Druga jej uchwala odnosila sie do programu Odnowa wsi. - Dla nas ona jest szczególnie wazna, bo mozliwosci jakie daje uczestnictwo w tym programie sa ogromne, ale niedoceniane - zaznaczyl. - Srodki finansowe przeznaczone na jego realizacje sa wykorzystane w 100% i dlatego RK KSS domaga sie, aby rzad przeznaczyl wieksza ich pule w kolejnych latach. - Jesli udaloby sie przeglosowac fundusz solecki i solectwa beda dysponowaly wlasnymi srodkami, to wówczas sila rzeczy gospodarnosc na polskiej wsi ma szanse sie zwielokrotnic i wywolac pewien ruch odnowy, który bedzie trwac na cale lata i wytwarzac kapital spoleczny, zaangazowanie oraz rózne dobra materialne - podkreslil.
- Soltysi domagaja sie ponadto obligatoryjnego przy­znawania im diet z racji pelnienia funkcji. Projekt ustawy o funduszu soleckim ten problem tez by zalatwil - zazna­czyl.
- Obserwujac rozdzial pomocy socjalnej w gminach soltysi widza, ze te pomoc czasem otrzymuja osoby, które nie sa biedne. Zglaszaja wiec postulat dopuszczania soltysa do informacji niejawnej w sprawach wsi w zakresie pomocy spolecznej. Prezes Niewiarowski zgodzil sie jednak z prof. Regulskim, ze nie nalezy uszczesliwiac wszystkich gmin i soltysów na sile w kwestii funduszu soleckiego, ale znacznie smielej niz obecnie isc w rozwiazania fakultatywne.
Przedstawiajac glówne zalozenia funduszu soleckiego jego wspólautor posel Aleksander Grad podkreslil, ze warto zadbac o dokonczenie reformy samorzadowej, o  odejscie od niedobrej praktyki centralizacji panstwa i przekazac jak najwiecej kompetencji samorzadom regionalnym i lokalnym, wtedy latwiej bedzie zwiekszyc kompetencje soltysów i solectw, bo w obecnej sytuacji jedne szczeble samorzadowe próbuja wydzierac te kompetencje drugim. - Mozna mówic o budowaniu spoleczenstwa obywatelskiego, ze samorzad wsi powinien miec wiecej kompetencji, ale jezeli w slad za tym nie przekaze sie mozliwosci dysponowania jakimis funduszami, to sie to nie uda - podkreslil.
- Soltysi i solectwa staja sie dzisiaj bardziej instytucja uslugowa do wszelkich mozliwych dzialan, od liczenia bocianów po zbieranie podatków, niz faktycznym miejscem gdzie sie wspól­decyduje o tym co na tej wsi ma byc robione - powiedzial.
Posel przyznal, ze klub poselski PO juz po przygotowaniu pierwotnej wersji projektu ustawy w wyniku konsultacji i sporów z organizacjami samorzadowymi zlozyl autopoprawke do pierwotnej propozycji. - Uznalismy za sluszne argumenty, które plynely i od niektórych solty­sów i od wójtów, ze sa solectwa, gdzie mozna wprowadzic obligatoryjnosc, ale to tam nie bedzie funkcjonowac - wyjasnil. W obecnej wersji autorzy projektu proponuja aby fundusz solecki byl tworzony wtedy obligatoryjnie, jesli jest taki wniosek zebrania wiejskiego i oczywiscie przyjety przez rade gminy. Rada gminy musialaby wtedy nad nim pracowac i przyjac uchwale. Fundusz mialby byc tworzony oddzielnie dla kazdego solectwa, ale bylby mozliwy wspólny dla dwóch jednostek pomocniczych.
Posel Grad zastrzegl, ze aczkolwiek projekt przewiduje, ze fundusz mialby byc zasilany 30% wplywów z podatku rolnego przed odliczeniem ulg, 10% - z podatku od nieruchomosci, i 30% - z podatku lesnego, to wysokosc tych stawek jest do rozwazenia. Fundusz moze byc zasilany jeszcze przez rózne swiadczenia, z budzetu gminy i przez inne srodki na podstawie innych przepisów. Bylby on przeznaczany na inwestycje, rozwój infrastruktury, na rózne przedsiewziecia spoleczne i kulturalne, wlasnie po to, aby dzieki niemu solectwa mogly uczestniczyc w odnowie wsi i innych programach wyni­kajacych z PROW. Dysponentem funduszu bylby soltys, który móglby zawierac pewne umowy, ale na podstawie kontrasygnaty skarbnika gminy. Obsluge administracyjnoksiegowa ma prowadzic urzad gminy.
Projekt ustawy o funduszu soleckim przewiduje tez wprowadzenie poprawek do ustawy o samorzadzie gminnym: w art. 37a w kwestii udzialu soltysów w sesjach rady gminy i przyslugujacych im praw, a takze diet dla soltysów proponujac, aby byly obligatoryjne i aby wynosily 50% diety radnego w danej gminie. Bylyby wyplacane z budzetu gminy. Posel podkreslil, ze bardzo liczy na wsparcie KSS w dalszych pracach nad projektem.
- Nie ukrywam, ze to jest inicjatywa, która wywoluje emocje. Takze wewnatrz naszego klubu parlamentarnego bardzo mocno sie spieramy. Sa srodowiska samorzadowe wójtów, które sie tego boja - przyznal A. Grad.
­Natomiast ja twardo obstaje przy tym, zeby dzisiaj w umiejetny, rozumny sposób podzielic sie odpowiedzialnoscia i kompetencjami, ale tez pieniedzmi. Moze w mniejszym stopniu, moze to jest za duzo, ale jesli nie wzmocnimy soltysów i solectw, jesli nie stworzymy im takiej mozliwosci finansowej, to zabiegi o to, aby pozycja soltysów i solectw wzrastala, beda iluzoryczne - powiedzial.
- Dlatego proponuje z jednej strony fundusz solecki, z drugiej madre wykorzystanie srodków unijnych poprzez programy: Odnowa wsi i Leader z EFS, aby wspierac srodowiska wiejskie i robic to w sposób wymierny. Chcialbym podziekowac za wspólprace i czekam na opinie o ustawie - zaznaczyl podkreslajac, ze jego zdaniem konieczne jest wywieranie przez srodowisko soltysów, w tym przez ich stowarzyszenia, nacisków na poslów i rózne srodowiska polityczne i samorzadowe, aby daly wieksze przyzwolenie na ten fundusz.
Zapewniajac, ze inicjatywa ustawodawcza utworzenia funduszu soleckiego jest potrzebna, wójt Komornik Jan Broda jednoczesnie stwierdzil, ze zaproponowane procentowe odpisy z wplywów podatków, które mialyby zasilic ten fundusz sa za wysokie i nalezy dac gminom swobode w ich okresleniu. Jego zdaniem ucierpialyby na tym male, biedne gminy, które dysponuja niewielkimi kwotami na inwestycje, gdyz ich rozproszenie na wszystkie solectwa nie pozwoliloby na realizacje takich kosztownych inwestycji jak np. kanalizacja gminna.
Poparl go takze Maciej Lubecki wójt gminy Miedziana Góra w woj. swietokrzyskim. Jego zdaniem w ustawie powinien znalezc sie zapis, ze stawka odpisów z podatku zasilajacych fundusz wynosi „do 30%" wplywów z tych podatków i wtedy rady gminy moglyby decydowac o tym, ile pieniedzy mogloby byc przekazane do solectw.
Soltysi przeciwnie nie wnosili zastrzezen do tej kwestii, ale czesc domagala sie, aby fundusz byl obowiazkowo tworzony w kazdym solectwie, bo jedne gminy beda go chcialy utworzyc, a inne nie.
- Nie mozna otworzyc furtki, ze gmina albo utworzy albo nie ten fundusz, bo wszystko zostanie po staremu - przestrzegala Honorata Kalicinska soltys Zabienca na Mazowszu.
- Ja staralam sie o grant dla solectwa, który dostalam, ale powstal problem, bo nie bylo tych pieniedzy gdzie przelac, gdyz my, solectwa, nie mamy swojego konta. Gmina natomiast musialaby te pieniadze wlac do budzetu, ale nie bylo pewnosci, kiedy i czy radni zadecydowaliby o ich przeznaczeniu dla mojego solectwa na cel, na który przyznano mi grant. Musialam wiec po prostu skorzystac z konta zyczliwej firmy dzialajacej na moim terenie - opowiadala, argumentujac, ze ten fundusz ulatwi wiec pozyskiwanie przez solectwa innych srodków zewnetrznych.
Czeslaw Kudzia, prezes Stowarzyszenia Soltysów Województwa Opolskiego wyrazil opinie, ze dieta soltysów powinna wynosic 100% diety radnego a nie 50%, poniewaz jest wielu radnych, którzy przychodza na sesje tylko po to aby zaglosowac, natomiast soltys jest prawdziwym gospodarzem cale 24 godziny na dobe.
Z kolei Franciszek Sztuka prezes Stowarzyszenia Soltysów Województwa Wielkopolskiego powiedzial z gorycza, ze poslowie i senatorowie chwala soltysów, ze duzo robia i deklaruja poparcie, zwlaszcza przed wyborami, ale jak przychodzi do glosowania w Sejmie, Senacie to inaczej to wyglada.
- My nie zamykamy dyskusji nad projektem ustawy, jestesmy otwarci na propozycje, argumenty i mysle, ze gdzies znajdziemy kompromis z wójtami gmin wiejskich - zapewnil posel Grad zastrzegajac, ze odstapienie od wysokosci stawek odpisów podatkowych na fundusz solecki pociagneloby koniecznosc okreslenia minimum, gdyz rady gmin moglyby uchwalac stawki 1%, a chodzio to, zeby nie byly to fikcyjne rozwiazania.
Posel Marian Daszyk, byly soltys z Podkarpacia zadeklarowal chec wsparcia tej inicjatywy legislacyjnej, bo ­jak powiedzial - sluzy wyzwalaniu inicjatywy, uaktywnianiu mieszkanców naszych wiosek. Wyrazil tez przekonanie, ze trzeba zrobic wszystko, aby nie byla to inicjatywa polityczna, bo wiele dobrych inicjatyw upadalo w Sejmie tylko dlatego, ze ktos próbowal je rozegrac politycznie.
Przewodniczacy Senackiej Komisji Rolnictwa senator Jerzy Chróscikowski wyrazil opinie, ze ustawa moze bardzo duzo zmienic i jesli przejdzie, to wniesie bardzo duzo dobrego do funkcjonowania demokracji lokalnej, ale powinna byc maksymalnie elastyczna, poniewaz sytuacja ekonomiczna i spoleczna gmin w Polsce jest bardzo zróznicowana. - Nie wpuszczajmy sie od razu na gleboka wode, bo to mozna potem szybko zmienic jak sie sprawdzi - powiedzial dodajac, ze tam gdzie jest duzo srodków finansowych nalezy je decentralizowac, a tam gdzie malo - nalezy je skupiac i koncentrowac wysilki. Zapewnil, ze Senat chetnie zajmie ta ustawa, aby nadac jej ksztalt najlepiej sluzacy solectwu i gminie, ale i  Polsce.
Podsumowujac konferencje Ireneusz Niewiarowski podkreslil, ze materia jest skomplikowana i dlatego narzuca pewna elastycznosc. Jednoczesnie nawiazujac do niektórych wypowiedzi wyrazil opinie, ze i w gminach mozna zauwazyc tendencje do centralizmu. Nie zawsze to wynika z koniecznosci koncentrowania srodków, ale ze zlych nawyków, z niezrozumienia i z tego, ze za malo jest rozmów. - Przeciez ten fundusz pomnozy efekt dzialan gmin, a nie zubozy - powiedzial. Wyrazil zarazem zyczenie, aby prace nad ustawa trwaly i przyniosly dobry rezultat oraz zaapelowal do soltysów o jej madry lobbing w terenie.

opr. Joanna Iwanicka, Magdalena Staroszczyk


Dziennik Wschodni 2007-06-12
Jubileusz dzialalnosci Stowarzyszenia Upamietnienia Polaków Pomordowanych na Wolyniu

Zabraklo slonca i medali
Dopisali goscie, zawiodla pogoda i Rada Ochrony Pamieci Walk i Meczenstwa, która w pore nie rozpatrzyla wniosków o przyznanie odznaczen zasluzonym dzialaczom Stowarzyszenia Upamietnienia Polaków Pomordowanych na Wolyniu. Ale to nie popsulo obchodów 15-lecia stowarzyszenia.
Do Zamoscia przyjechalo w niedziele ponad 200 Wolyniaków z calej Polski oraz Kanady. Uroczystosci jubileuszowe rozpoczely sie w samo poludnie od mszy swietej pod przewodnictwem ks. kapelana pplk. Boguslawa Romankiewicza. Nabozenstwo mialo byc odprawione na placu przy zamojskiej Rotundzie, ale nie pozwolil na to deszcz, który strumieniami lal sie z nieba. Dlatego duchowni, Wolyniacy i goscie modlili sie w krypcie wolynskiej przy obrazie Matki Boskiej Swojczowskiej. -A ci, którzy sie tam nie zmiescili, mokli na deszczu - rozklada rece Janina Kalinowska, przewodniczaca stowarzyszenia.
Kazanie wyglosil ks. Franciszek Ostrowski z Lublina, Wolyniak. Pózniej wszyscy przeniesli sie do Zamojskiego Domu Kultury, gdzie ze specjalnym koncertem dla jubilatów i ich gosci wystapil Zespól Piesni i Tanca "Zamojszczyzna". Nie zabraklo milych akcentów. - Doceniamy dzialalnosc stowarzyszenia, dlatego przekazalismy na rece jego szefowej okolicznosciowy grawerton - informuje Iwonna Stopczynska, zastepca prezydenta Zamoscia.
Z najlepszymi zyczeniami pospieszyli tez m.in. posel Slawomir Zawislak i senator Jerzy Chróscikowski . Szkoda ze Rada Ochrony Pamieci Walk i Meczenstwa nie zdazyla w pore rozpatrzyc wniosków o przyznanie pieciorgu czlonkom zarzadu stowarzyszenia zlotych medali "Opiekuna Miejsc Pamieci Narodowej". Wolyniacy po raz kolejny sprzeciwili sie próbom uznania UPA za ukrainski ruch wyzwolenczy, a tym samym przyznaniu jej czlonkom uprawnien kombatanckich.
W ciagu 15 lat dzialalnosci stowarzyszeniu udalo sie - przy wspólpracy Rady Ochrony Pamieci Walk i Meczenstwa - ustawic na Wolyniu 33 dziesieciometrowe metalowe krzyze w miejscach, gdzie bandy UPA dokonaly masowych mordów na Polakach. -Upamietnilismy w ten sposób prawie 13 tys. rodaków, a przeciez zginelo ich kilka razy wiecej - mówi Kalinowska.
Co roku organizuja wyjazdy na Wolyn, by zapalic znicze i uporzadkowac miejsca spoczynku pomordowanych. W kosciele, który powstaje przy ul. Wojska Polskiego w Zamosciu, znajdzie sie Kaplica Wolynska. Stowarzyszenie ufundowalo juz witraz sw. Teresy, patronki Wolynia. - Duza w tym zasluga ks. Romankiewicza, któremu jestesmy winni slowa uznania - konczy pani Janina.

LESZEK WÓJTOWICZ


Nasza Polska 2007-06-12
Otrzymalismy

Warszawa, dn. 30 maja 2007 r.
Pan Prezydent Republiki Czeskiej
Vaclav Klaus
Parlamentarzysci Republiki Czeskiej
Pragniemy ostro zaprotestowac przeciwko kolejnym bezpardonowym atakom, jakie padaja z ust niemieckich polityków w strone naszych czeskich przyjaciól.
Atmosfera zjazdu ziomkostw sudeckich w Augsburgu, na którym przemawial Premier Bawarii Edmund Stoiber, przypominala najgorsze czasy zimnej wojny. Tezy tam postawione nie tylko podwazaja prawde historyczna, ale sa dotkliwym ciosem w fundament europejskiej jednosci.
Od kilku lat w Niemczech zachodzi niebezpieczny proces relatywizowania historii. Chcemy takim dzialaniom stanowczo sie przeciwstawic i oswiadczyc, ze zbrodnie II wojny swiatowej narodzily sie w Berlinie. Nie zapominamy, ze ci, którzy dzisiaj oskarzaja naszych czeskich przyjaciól, jeszcze wczoraj bukietami kwiatów witali czolówki pancerne armii Hitlera! Tych scen nikomu nie uda sie wymazac z naszej pamieci. Nie bedziemy tez o nich milczec ani zamiatac pod dywan!
Zarówno Polska, jak i Czechy zostaly dotkniete dramatem II wojny swiatowej. Pomimo tych bolesnych ran, jakie doznaly nasze narody ze strony niemieckich okupantów, wielokrotnie udowadnialismy, ze potrafimy przebaczac, a nad zemste przedkladamy majestat milosierdzia. Ze smutkiem stwierdzamy, ze nasza reka wyciagnieta w gescie przyjazni zawisla w prózni. Stanowisko Niemców sudeckich oraz ich politycznych popleczników jest dla nas niezrozumiale, sprzeczne z duchem i zasadami na których opiera sie wspólnota europejska.
Dlatego dzisiaj pragniemy naszym przyjaciolom z Czech powiedziec, ze w pelni sie z nimi solidaryzujemy, a slowa premiera Bawarii przyjmujemy ze smutkiem i glebokim zaniepokojeniem. Pragniemy równiez oswiadczyc, ze takie skrajne postawy nie moga byc akceptowane i przemilczane przez spolecznosc narodów Europy, której wiekszosc byla podbita i okupowana przez III Niemiecka Rzesze.
Czesi!
Jestesmy z Wami!
Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Ryszard Bender, Stanislaw Piotrowicz, Zbigniew Romaszewski, Ludwik Zalewski, Janusz Kubiak. Dariusz Górecki, Elzbieta Rafalska, Marek Waszkowiak, Mieczysaw Maziarz, Waldemar Kraska, Zbigniew Trybu-la, Pawel Michalak, Henryk Górski, Jan Szafraniec, Jerzy Szmit, Aleksander Bentkowski, Ryszard Clecierski, Piotr Andrzejewski, Przemyslaw Alexandrowicz, Jacek Wladyslaw Wlosowicz, Slawomir Sadowski, Anna Kurska, Ewa Tomaszewska, Andrzej Jarach, Jerzy Chróscikowski , Marian Milek, Bronislaw Korfanty, Kazimierz Wiatr, Stanislaw Karczewski, Adam Massalski' Stanislaw Kogut, Tadeusz Stefan Lewandowski, Czeslaw Zelichowski, Jaroslaw Chmielewski
Wiecej na ten temat, w tym rozmowa z sen. Dorota Arciszewska-Mielewczyk, na str. J3.


Nasza Polska 2007-06-05
Tykajaca bomba

28 maja w Senacie, z inicjatywy marszalka Senatu Bogdana Borusewicza oraz przewodniczacego senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska Jerzego Chróscikowskiego , odbyla sie miedzynarodowa sesja "Zagrozenia ekologiczne Morza Baltyckiego", poswiecona przyszlosci tego akwenu po wybudowaniu Gazociagu Pólnocnego. Stwierdzono, ze dla panstw regionu rosyjsko-niemiecka inicjatywa niesie zagrozenia dla suwerennosci gospodarczej. Minister gospodarki Piotr Wozniak podkreslil, ze gazociag zagraza bezpieczenstwu energetycznemu Polski, stwarza zagrozenie ekologiczne dla Baltyku, niesie zagrozenie wywiadowczomilitarne. W tym kontekscie przypomnial, ze w rosyjskim dokumencie z 2003 r., dotyczacym przemyslu gazowego, napisano, iz jednym z pieciu priorytetowych zadan dla tego przemyslu jest uprawianie polityki Federacji Rosyjskiej w Europie. Plany konsorcjum Nord Stream, którego udzialowcem jest rosyjski Gazprom, dotyczace planu polozenia na dnie Morza Baltyckiego gazociagu, sa wyrazem stosowania tej zasady.
Polskie obawy dotycza m.in. tego, ze nie wiemy, z jakich zródel zaopatrywany ma byc nowy gazociag. Jego zdaniem, moze istniec niebezpieczenstwo, iz baltycka rura stanie sie substytutem dla dwóch istniejacych ladowych gazociagów - jamalskiego i poludniowego.
O podlozu politycznym budowy gazociagu i reakcjach na te inwestycje panstw skandynawskich i bylych republik baltyckich mówila senator Urszula Gacek (PO), czlonek Komisji Spraw Unii Europejskiej i Komisji Spraw Zagranicznych. -Jest to przedsiewziecie polityczno-strategiczne. Rosja odzyskala dawna "meskosc" dzieki petrodolarom i teraz prezy muskuly. Widac to juz w stosunkach Rosji z Gruzja, Ukraina i Bialorusia. Rosja nie wierzy w solidarna Unie Europejska. Podpisuje bilateralne umowy z Niemcami, Wlochami i ostatnio z Grecja oraz Bulgaria - podkreslila.
Minister srodowiska Jan Szyszko poruszyl kwestie zagrozen dla ekologii Baltyku, tym bardziej istotna, ze jest to morze "specyficzne" - izolowane od systemu mórz i oceanów, stosunkowo niewielkie i plytkie, w którym calkowita wymiana wody nastepuje raz na kilkadziesiat lat. Juz obecnie dochodzi w tych wodach do niebezpiecznej kondensacji metali ciezkich i substancji chemicznych, co powoduje spadek bioróznorodnosci.
Budowa gazociagu niesie za soba ryzyko skazenia akwenu gazami bojowymi z okresu wojny, w tym iperytem, czyli gazem musztardowym i tabunem. Jak podkreslil prof. Jan Hupka z Politechniki Gdanskiej, w Baltyku lezy ok. 13 tys. ton iperytu, który (...) w stanie nietknietym, w postaci skawahmych bryljak sie przypuszcza - moze istniec nawet do 400 lat. Prof. Tadeusz Kasperek z Akademii Marynarki Wojennej w referacie "Stopien zagrozenia dla ludzi powodowany naruszeniem amunicji chemicznej zatopionej w Glebi Bornholmskiej" zauwazyl, ze naruszenie skorodowanej amunicji zawierajacej bron chemiczna, przyspieszy uwalnianie sie srodków trujacych do srodowiska morskiego i spowoduje wzrost ich stezenia w wodzie.
Do podobnych wniosków doszli szwedzcy eksperci wojskowi, którzy ostrzegaja szczególnie przed zatopionymi pociskami i pojemnikami zawierajacymi iperyt ? (Do spraw poruszonych na konferencji wrócimy obszerniej w nastepnym numerze "NP")


Gazeta Solecka 2007-06-01
Soltys Roku po raz piaty!

Marszalek Senatu Bogdan Borusewicz juz po raz drugi obiat patronat honorowy nad Konkursem "Soltys Roku"W gmachu Senatu w Warszawie odbyla sie zorganizowana przez redakcje "Gazety Soleckiej" i Krajowe Stowarzyszenie Soltysów konferencja pt.: "Propozycje zmian legislacyjnych a wzmocnienie roli solectw i soltysów". Poprzedzilo ja uhonorowanie laureatów V edycji konkursu "Soltys Roku" w obecnosci Marszalka Senatu RP Bogdana Borusewicza, który juz po raz drugi objal patronat honorowy nad konkursem.
W uroczystym finale konkursu uczestniczyli takze przewodniczacy senackiej Komisji Samorzadu Terytorialnego i Administracji Panstwowej Jerzy Szmit, przewodniczacy senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska Jerzy Chróscikowski , poslowie: Marian Daszyk, Kazimierz Plocka, Teresa Ceglecka-Zielonka, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Henryk Kowalczyk, prezes Krajowego Stowarzyszenia Soltysów Ireneusz Niewiarowski.


Tygodnik Zamojski 2007-05-02
NOWA PRZEWODNICZACA
.

Teresa Halas z Kryniczek (gm. Izbica) jest nowa przewodniczaca Rady Wojewódzkiej NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarnosc" w Zamosciu. Zajela miejsce senatora Jerzego Chróscikowskiego , który pelnil te funkcje przez dwie kadencje. Do rady wojewódzkiej weszlo 16 przewodniczacych zarzadów gminnych oraz 10 delegatów na zjazd krajowy. Delegatami zostali: Teresa Halas, Jerzy Chóscikowski (Lipsko Polesie), Antoni Skura (Ruszów), Henryk Kakol (Kolonia Wolica Brzozowa) Stanislaw Bondyra (Przewale), Henryk Maksymowicz (Stabrów), Janusz Woznica (Miaczyn) i Stanislaw Malka (Kunki). Zjazd odbyl sie 22 kwietnia.


Rzeczpospolita 2007-04-26
Przykre zapachy wykryje komisja lub laboratorium

Waza sie losy przepisów antyodorowych. Nie jest jeszcze pewne, czy podstawowym orezem w walce z brzydkimi zapachami beda nosy radnych czy specjalistyczna aparatura
Zgodnie z projektem ustawy przygotowanej przez rzad podstawowym narzedziem w walce z odorami uprzykrzajacymi zycie mieszkancom ma byc wech radnych. Natomiast senatorowie proponuja zmiane prawa ochrony srodowiska obligujaca do okreslenia konkretnych wartosci dopuszczalnych substancji zapachowych w srodowisku.
Zdaniem senatorów zarówno poziomy odorów, jak i metody ich badania, powinno okreslic rozporzadzenie. W obowiazujacym dzisiaj prawie ochrony srodowiska jest delegacja do wydania takiego aktu, ale fakultatywna. Do dzis minister srodowiska go nie wydal, choc próbowano napisac rozporzadzenie. W przepisach o ochronie srodowiska nie ma wiec regulacji o brzydkich zapachach. Utrudnia to, a czesto wrecz uniemozliwia, walke z prowadzacymi smierdzaca dzialalnosc - wielkimi fermami, wysypiskami smieci, oczyszczalniami scieków czy niektórymi zakladami przemyslowymi. Dlatego senatorowie przy okazji nowelizacji ustawy zaproponowali, by rozporzadzenie zostalo wydane obowiazkowo.
- Jestesmy zaniepokojeni, ze sprawa odorów nie zostala do tej pory rozwiazana - mówi senator Jerzy Chróscikowski , przewodniczacy senackiej komisji. - Chcemy zmusic ministerstwo do szybszego dzialania, bo jest bardzo wiele skarg na brak przepisów. Dlatego uwazamy, ze rozporzadzenie powinno zostac wydane niezaleznie od tego, ze rzad pracuje nad ustawa. Przepisy sa potrzebne juz teraz, a jezeli w przyszlosci powstanie ustawa, to tylko wzmocni te regulacje.
Specjalisci wyjasniaja, ze pomiary poziomu odorów moglyby byc bardziej obiektywne niz badanie tego wechem, jednak musialoby je wykonywac obwozne laboratorium. W Polsce takiego jeszcze nie ma.
Natomiast metoda na nos jest stosunkowo prosta. Wójt, burmistrz lub prezydent miasta albo przynajmniej 50 mieszkanców mogloby wystepowac o wizje lokalna. Odory mialaby badac komisja zlozona z radnych, gminnych urzedników, pelnomocników mieszkanców i ewentualnie inspektora sanitarnego badz ochrony srodowiska, a decyzje wydalby wójt. Jezeli odpowiedzialny za smrody zaklad nie dostosowalby sie do jej postanowien, to jego dzialalnosc zostalaby wstrzymana bez prawa do odszkodowania.
To sie da pogodzic.
W dalszych pracach nad regulacja dotyczaca zlych zapachów warto wykorzystac norme EN 13725 okreslajaca metodyke prowadzenia pomiarów - wskazuje Daniel Chojnacki, radca prawny z kancelarii Domanski Zakrzewski Palinka. - Przywolanie tej normy w polskich przepisach bedzie mozliwe po zakonczeniu prac w Polskim Komitecie Normalizacyjnym nad jej wersja polskojezyczna.
Bedziemy szukali najbardziej racjonalnego rozwiazania - deklaruje Maciej Rudnicki, kierownik Katedry Prawa i Zarzadzania Srodowiskiem w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, jeden z twórców projektu ustawy antyodorowej. - Chodzi nam o przygotowanie skutecznej regulacji, nie wykluczamy zadnego rozwiazania.


Chlopska Droga 2007-03-04
Zagrozenie GMO -fakty czy mity?

O organizmach genetycznie modyfikowanych, czy mówiac inaczej organizmach transgenicznych, dyskutuje sie w Polsce od kilku lat - z duzymi emocjami i wyraznym podzialem na zwolennikówi przeciwników mieszania w genach. Dowodem - ostatnia konferencja zorganizowana przez Senacka Komisje Rolnictwa i Ochrony Srodowiska na temat „GMO - szansa polskiego rolnictwa? Fakty i mity".

Otwierajac konferencje Jerzy Chróscikowski , przewodniczacy Senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska powiedzial, ze nie spotkalismy sie po to, by udzielac autorytatywnej odpowiedzi, bo to jest niemozliwe. Ale rzad przyjal projekt ustawy - prawo o organizmach genetycznie modyfikowanych, trafia ona teraz do parlamentu, dlatego uwagi i wnioski z konferencji beda bardzo cenne dla poslów i senatorów przy pracach nad ta ustawa. W sytuacji, gdy spoleczenstwo jest podzielone, choc badania wskazuja, iz zdecydowanie wiecej jest przeciwników GMO, diametralnie rózne opinie wyglaszaja srodowiska naukowe, to takze rzadowy projekt ustawy ma charakter kompromisu. Mówi, iz prowadzenie upraw roslin genetycznie modyfikowanych powinno byc maksymalnie ograniczone lub wrecz wykluczone, ale zarazem pisze sie w nim o tworzeniu stref wskazanych do prowadzenia upraw roslin genetycznie zmodyfikowanych pod pelna kontrola i w scisle okreslonych warunkach. Przeciwników GMO bardzo zaniepokoily te „strefy wskazane", bo badania wykazaly (to juz sa fakty), ze nie ma mozliwosci sasiadowania czy wspólistnienia roslin genetycznie zmodyfikowanych z uprawami bez modyfikacji genetycznych. Zadne izolacje przestrzenne nie sa w stanie powstrzymac procesu rozprzestrzeniania sie genotypów, o czym tez sporo mówiono podczas konferencji w Senacie RE
Co to jest wlasciwie GMO?
Z angielskiego Genetically Modified Organism, czyli organizm modyfikowany genetycznie (roslina, zwierze), którego informacja genetyczna zostala w jakis sposób zmieniona poprzez dodanie lub wyciecie jakiegos genu, w rezultacie czego otrzymany organizm moze posiadac inne cechy od osobników tego gatunku wystepujacych naturalnie. Ta modyfikacja moze sluzyc róznym celom - uzyskaniu lepszych plonów, odpornosci na choroby i szkodniki. Przykladem jest kukurydza, której odmiany genetycznie zmodyfikowane w strukturze upraw zajmuja juz ponad 20 proc. Na swiecie, poza naszym krajem, bo w Polsce jej stosowanie oficjalnie jest zabronione (co wcale nie oznacza, ze nie jest uprawiana). Wielkim szkodnikiem kukurydzy jest omacnica prosowianka. A kukurydza GMO, odporna na prosowianke, daje farmerom zachodnim plony wyzsze do dwóch ton, zawiera tez wielokrotnie mniej mikotoksyn w ziarnie, co obecnie nabiera szczególnego znaczenia.
Niestety ustawa o nasiennictwie zabrania wprowadzania w Polsce do obrotu i rejestracji roslin genetycznie modyfikowanych.
W trakcie konferencji na ten temat zabralo glos kilku rolników - producentów kukurydzy na ziarno na duza skale. Jeden z nich Adam Koryzma, który uprawia kukurydze od 20 lat, znalazl sie w wyjatkowo trudnej sytuacji. Szaleje omacnica prosowianka, pojawilo sie nowe zagrozenie - kukurydziana stonka korzeniowa. Co ma robic, bo nie wolno mu stosowac odmian modyfikowanych, odpornych na te szkodniki. Jest solidnym rolnikiem, uprawia glównie kukurydze, z niej utrzymuje rodzine, chce nadal dostarczac na rynek kukurydze dobrej jakosci. - Rolnicy oczekuja merytorycznej dyskusji uwzgledniajacej interesy rolnictwa, ochrony srodowiska i organizacji ekologicznych, ale musi byc zachowane prawo do wypowiadania równowaznych opinii, a nie tylko jednostronny atak przeciwników GMO z argumentami z kategorii mity, a nie fakty - powiedzial Adam Koryzma. Apelowal tez o to, bysmy konczyli nieustanne dyskusje, a podejmowali konkretne decyzje. Jego znajomi czescy rolnicy na Morawach mówia mu tak: -Podyskutujcie jeszcze z piec lat, to bedziecie kupowali kukurydze od nas. Dodajmy tu, iz w Czechach kukurydza GMO zostala dopuszczona do uprawy.
To byl glos rolnika, którego malo obchodza interesy koncernów i korporacji, on chce nadal uprawiac kukurydze, nawet zmodyfikowana, ale bezpieczna dla srodowiska, zdrowia zwierzat gospodarskich, a poprzez zywnosc takze dla zdrowia ludzi.
Z drugiej strony barykady wystapil Pawel Polanecki, który byl w poprzedniej kadencji wiceprzewodniczacym sejmiku województwa mazowieckiego i ma duzy udzial - jak podkreslil - w tym, ze sejmik podjal uchwale o zakazie uprawy roslin GMO na terenie Mazowsza. Wskazywal na balagan prawny, na paradoksy w unijnych regulacjach na temat GMO. W dyrektywie 18 Komisji Europejskiej stwierdza sie, ze GMO to jeden z najbardziej niebezpiecznych w dziejach swiata produkt ludzkiego umyslu, bo moze sie rozprzestrzenic, rozmnazac w sposób niekontrolowany, a ujemne skutki moga byc juz nieodwracalne. A z drugiej strony tylnymi drzwiami Unia pozwala na uprawianie roslin genetycznie zmodyfikowanych. Pawel Polanecki polemizowal z wypowiedziana opinia, ze jesli nie mamy przykladów negatywnych skutków zastosowania GMO, to jest wystarczajacym powodem, by stosowac GMO takze w Polsce. To jest bledny poglad, bo nie da sie tego wykazac w tak krótkim czasie - mówil, apelowal o kierowanie sie zasada przezornosci.
Czy pasze zawierajace GMO stanowia zagrozenie dla zdrowia zwierzat i ludzi? - na to pytanie odpowiedzi staral sie udzielic prof. Tadeusz Zarski z SGGW Bo dzis w zywieniu zwierzat, czego nie zawsze mamy swiadomosc, wykorzystywane sa genetycznie modyfikowane rosliny uprawne jak: soja, kukurydza, rzepak, ziemniaki, które sa skladnikami pasz. Otóz badania wskazujace na negatywny wplyw pasz pochodzacych z roslin genetycznie modyfikowanych na zdrowie zwierzat gospodarskich oraz laboratoryjnych sa stosunkowo nieliczne, a nawet i te sa z kolei podwazane lub kwestionowane przez innych badaczy. Ale mamy tez do czynienia z celowym blokowaniem informacji na temat niekorzystnego wplywu pasz z udzialem roslin GMO, bo koncerny, które finansuja te badania nie sa zainteresowane ich publikacja. Czyli obywatele, konsumenci nie do konca sa informowani o wynikach tych badan, a to musi niepokoic. Prof. Zarski konkluduje tak: - Juz sama mozliwosc ujemnych skutków dla ludzi i zwierzat przemawia raczej za niedopuszczeniem w najblizszych latach na nasz rynek tak ryzykownej innowacji jaka sa zywnosc i pasze genetycznie modyfikowane. Pol­ska nie ma zadnego powodu, by siegac po GMO majac nadprodukcje wlasnej, cieszacej sie dobra marka i renoma zywnosci. Konkurentom zagranicznym byc moze zalezy na tym, by wymusic na Polsce zgode na uprawy GMO, aby potem podwazyc nasz atut czystej ekologicznie i genetycznie zywnosci Profesor uwaza tez, ze predzej czy pózniej ujawnia sie negatywne skutki, tak jak ze znacznym opóznieniem ujawnily sie uboczne skutki stosowania DDT, maczki miesnokostnej, a ostatnio szczepien doustnych lisów przeciwko wsciekliznie, które spowodowaly niekontrolowany wzrost populacji tego gatunku.
Kilku dyskutantów na konferencji zwrócilo uwage na fakt, ze w wypowiedziach przedstawicieli srodowisk naukowych czy w przyjetych stanowiskach prezentowane sa zupelnie przeciwstawne opinie na temat GMO.
Jak to trafnie ujal prof. Stanislaw Zieba, przewodniczacy Rady Gospodarki Zywnosciowej: - Nauka w sprawie GMO siedzi okrakiem. Dlaczego? W kuluarach róznie to komentowano, wydaje sie, ze to jednak bardziej mity niz fakty. Przytoczmy dwa stanowiska, Komitet Biotechnologii przy Prezydium Pol­skiej Akademii Nauk uwaza, ze „rosliny GM oraz produkty pochodne nie stanowia zadnego nowego zagrozenia dla ludzkiego zdrowia i srodowiska".
Demagogia, powtarzanie niepotwierdzonych informacji, to skuteczne metody obrony przed wszelkimi nowosciami, równiez przed biotechnologia. Metoda ta jest niezmiernie skuteczna i o wiele bardziej medialna niz wywazone wypowiedzi wielu ekspertów. Nalezy podkreslic, iz nie przewiduje sie szczególnego znaczenia roslin GM w produkcji zywnosci, natomiast wielkie nadzieje wiaze sie z wykorzystaniem roslin zmodyfikowanych genetycznie do produkcji biopaliw, wytwarzania energii jak i do spalania. Polska ma szanse, aby nie byc odbiorca bioproduktów, ale takze wykreowac wlasne technologie, produkty i miejsca pracy.
Natomiast Komitet Ochrony Przy­rody takze Polskiej Akademii Nauk w sprawie stanowiska kolegów z Komitetu Biotechnologiii PAN wypowiada sie jednoznacznie: Uwazamy je za zbyt jednostronne i niemozliwe do zaakcepto­wania, zarówno ze wzgledów przyrodniczych, srodowiskowych, spolecznych jak i ekonomicznych. Tak jednostronne podejscie do zagadnienia GMO stoi w jaskrawej sprzecznosci z zasada prze­zornosci, zasada realizowana przez UE wobec wszystkich produktów i technologii nienalezycie rozpoznanych pod wzgledem ich wplywu na ludzi, przyrode i srodowisko. Komitet Ochrony Przyrody uwaza, ze do czasu kiedy Polska nie upora sie z problemami prawnoorganizacyjnymi dotyczacymi wprowadzenia GMO, rzad w slad za samorzadami wojewódzkimi powinien przyjac strategie opóznienia wlaczenia naszego kraju do miedzynarodowego obrotu i uwalniania GMO do srodowiska.
W takiej sytuacji prace nad ustawe o GMO rozpoczyna parlament Bedzie to goraca debata, nie tylko na argumenty.


Tygodnik Zamojski 2007-02-28
Nasi w PiS-ie

- Posel Tomasz Dudzinski zostal prezesem PiS w okregu chelmskim (obejmujacym tez byle woj. bialskopodlaskie i zamojskie).
Wybory odbyty sie 26 lutego w Krasnostawskim Domu Kultury. W zjezdzie uczestniczylo ponad dwiescie osób. Wiceprezesami PiS w okregu wybrani zostali poslanka Beata Mazurek z Chelma i Marek Onyszkiewicz, starosta bilgorajski.
W sklad 20-osobowego zarzadu z Zamojszczyzny weszli: Michal Malec z Zamoscia, Tomasz Zielinski z Tomaszowa Lub., Agnieszka Sabala z Bilgoraja, Anna Kusiak z Hrubieszowa oraz z racji pelnionych funkcji: posel Slawomir Zawislak, senator Jerzy Chruscikowski, wojewoda lubelski Wojciech Zukowski i wicemarszalek województwa lubelskiego Andrzej Olborski.

mp


Nasz Dziennik 2007-02-20
Jest furtka dla GMO

Samoobrona, ustami posla Jana Lacznego, zapowiada, ze bedzie glosowac przeciwko wprowadzeniu mozliwosci uprawiania w Polsce roslin modyfikowanych genetycznie (GMO). Inni parlamentarzysci, choc nie sa tak jednoznaczni w swoich -deklaracjach, to jednak co najmniej z rezerwa podchodza do produkcji GMO.
Jan Laczny, wiceprzewodniczacy sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, opowiada sie zdecydowanie przeciw wyrazeniu zgody na uprawy GMO w Polsce. - Uwazam, ze nie powinnismy sie godzic na te uprawy w naszym kraju. Samoobrona zdecydowanie opowie sie przeciwko takim uprawom. Mamy dzisiaj ogromna nadprodukcje zywnosci, a po za tym, jesli chodzi o zdrowie czlowieka, to z medycznego punktu widzenia przynosi to ujemne skutki - powiedzial posel.
Projekt ustawy o produktach modyfikowanych genetycznie jest juz niemal gotowy i wkrótce trafi do parlamentu. Zapowiada sie wiec nad nim ostra dyskusja. Poza Samoobrona nikt jeszcze jednoznacznie nie wypowiedzial sie w tej sprawie.
Posel Andrzej Fedorowicz (LPR) uwaza, ze przed decyzja o dopuszczeniu GMO do upraw musi byc przeprowadzona spoleczna debata o zagrozeniach i korzysciach z nich plynacych. - Przy okazji dyskusji nad ta ustawa bede staral sie poprosic genetyków o wyjasnienia, aby równiez poslowie mogli glebiej zapoznac sie z problemem. W sprawie GMO zdania sa podzielone. Gdyby dzisiaj zabronic importu np. modyfikowanej soi, to nasi hodowcy drobiu prawdopodobnie podniesliby wielki krzyk - mówi Fedorowicz, majac na mysli fakt, ze pasza dla drobiu jest produkowana w oparciu o taka soje. Posel dodaje, ze ewentualny zakaz upraw w naszym kraju GMO musi isc w parze z zakazem importu takich roslin, poniewaz jest to konkurencja (produkty z GMO sa tansze) dla naszych tradycyjnych produktów.
Senator Jerzy Chróscikowski (PiS) przypomnial, ze UE naklada na nas obowiazek dopuszczenia takich upraw. Wymaga jednak, aby decyzje w tej sprawie podejmowane byly bezposrednio przez spoleczenstwo. Zdaniem senatora, jesli srodowiska lokalne sprzeciwia sie uprawom, "to bedzie znaczylo, ze nie ma zgody na taka uprawe, jesli jednak jakis region uzna, ze jest taka mozliwosc, to wtedy przepis bedzie dopuszczal taka uprawe". Dlatego parlamentarzysci niechetni GMO beda namawiac lokalne wladze do wprowadzenia zakazu uprawy tych roslin. I bardzo mozliwe, ze ta akcja przyniesie skutek, bo sejmiki we wszystkich województwach poparly idee, aby Polska byla strefa wolna od GMO.
Resort srodowiska równiez popiera taki postulat. Minister Jan Szyszko przypomnial, ze rzad juz wczesniej przyjal deklaracje, ze Polska chce byc krajem wolnym od GMO. Ale zgodnie z prawem unijnym nie mozemy zabronic sprzedazy tych roslin modyfikowanych, które juz sa zarejestrowane na terenie UE. To oznacza, ze GMO calkowicie nie wyeliminujemy, ale mozemy zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu sie takich upraw.


Nasz Dziennik 2007-02-20
Powinien byc zakaz

Z senatorem Jerzym Chróscikowskim (PiS), przewodniczacym senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska, rozmawia Pawel Tunia
Rolnicy oraz ekolodzy obawiaja sie niekontrolowanego rozprzestrzeniania sie GMO. Pomimo tego Rada Ministrów przyjela projekt ustawy Prawo o Organizmach Genetycznie Modyfikowanych, który wprowadza mozliwosc upraw roslin genetycznie modyfikowanych w Polsce. - W rozdziale 6 projektu ustawy jest mowa o koegzystencji. Projekt przewiduje, ze minister rolnictwa wspólnie z ministrem srodowiska wydadza pozwolenie na koegzystencje, mozliwosc upraw GMO, za pozwoleniem (w drodze uchwaly) Rady Gminy. Jezeli rolnik podejmie decyzje o uprawie roslin genetycznie modyfikowanych, to bedzie ponosi) odpowiedzialnosc cywilna za to, co bedzie robil. Jesli jednak 16 sejmików wojewódzkich nie zgodzi sie na taka uprawe i nie wyraza zgody Rady Gminy, to upraw nie bedzie. Mieszkancy beda mieli wybór, rolnicy takze, czy chca, czy nie chca takich upraw. UE nie zgodzi sie na ustawe o calkowitym zakazie upraw GMO. To czy bedzie calkowity zakaz zalezy od woli ludzi.
Jednak producenci takich roslin, zwlaszcza zagraniczne koncerny, beda mialy furtke
do wejscia z taka produkcja i uprawami do Polski.
- To jest projekt. Jest jeszcze parlament, który podejmie decyzje o caloksztalcie ustawy. Jednak musimy zwrócic uwage, ze prawo UE nas zobliguje do takiego zapisu, wedlug którego sami zainteresowani musza podjac decyzje o uprawach lub jej zakazie. Ministerstwo Srodowiska wprowadzilo taki zapis w ustawie, który daje mozliwosc dokonania wyboru bezposrednio ludziom. Ale ostatecznie, jak powiedzialem, o ksztalcie ustawy zdecyduje parlament.
Z tego wynika, ze jednak nie uda sie zapobiec niekontrolowanemu rozprzestrzenianiu sie tych roslin w przyrodzie?
- Na pewno znajda sie gminy, które zabronia tych upraw. Jednak rodzi sie pytanie, czy mozemy zapisac sztywny zakaz upraw. W tej chwili jestesmy na etapie uzgodnien. Ja znam stanowisko wielu ludzi sprzeciwiajacych sie GMO i sam uwazam, ze powinnismy bronic Polski od swobodnego uwalniania GMO, ale w tej chwili projekt jest wlasnie taki. Moim zdaniem w Polsce powinien obowiazywac zakaz swobodnego uwalniania GMO do srodowiska.

Dziekuje za rozmowe.


Dziennik Baltycki 2007-02-16
Ksztalcenie rolników wymaga zmian

Gdansk. Spotkanie podsumowujace w Pomorskim Osrodku Doradztwa Rolniczego
W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele licznych instytucji oraz producenci rolni.
Upowszechnianie dostepu do Internetu na polskiej wsi, przygotowywania do wy­korzystania srodków w ra­mach Programu Rozwoju Ob­szarów Wiejskich w la­tach 2007 - 2013 oraz sytuacja polskiego rolnictwa. To jedne z licznych tematów, które po­ruszono podczas spotkania podsumowujacego w Pomor­skim Osrodku Doradztwa Rol­niczego. Zaproszeni goscie mówili takze o trudnosciach na rynku trzody chlewnej oraz problemach zwiazanych z uzyskaniem rent struktural­nych.
- Jest wielka wola wspiera­nia rolnictwa w sejmie i sena­cie - mówi Jerzy Chróscikowski , senator RP. - Pieniadze przeznaczone na rolnictwo sa duze. Jednym z naszych glównych zalozen jest przede wszystkim stabilna cena.
Jak sie okazalo podczas spo­tkania, brakuje pieniedzy, któ­re moglyby zostac przeznaczo­ne na doradztwo, chodzi tutaj o srodki m.in. na szkolenia dla producentów rolnych. Zmian wymaga takze system ksztalcenia rolników. - Nie ma do­brego rolnictwa bez dobrze wyksztalconego rolnika - dodaje Rafal Romanowski, do­radca Sekretarza Stanu Mini­sterstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Jest pomysl przejecia szkól rolniczych pod resort MRiRW. W ubieglym roku stalo sie tak w przypadku 10 pla­cówek. Rozpoczely sie takze prace nad zmiana ustawy, któ­ra zmian w szkolnictwie. Uwa­zam, ze w skali kraju powinno byc 70-80 szkól, aby prowadzic doskonalenie zawodowe dla rolników.

(EDA)


Tygodnik Zamojski 2007-02-14
Prad z buraków

Wozuczyn. Z zaloga likwidowanej cukrowni spotkali sie przedstawiciele rzadu
W Cukrowni Wozuczyn ruszy produkcja bioetanolu. Czesc zalogi, by nie stracic pracy, bedzie musiala sie przekwalifikowac.
W czwartek 1 lutego z zaloga zakladu i zwiazkowcami rozmawiali wojewoda lubelski Wojciech Zukowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Panstwa Pawel Piotrowski oraz Janusz Stachowiak, wiceprezes zarzadu Krajowej Spólki Cukrowej "Polski Cukier SA". Obecni byli takze posel Slawomir Zawislak i senator Jerzy Chróscikowski .
Zalodze cukrowni przedstawiono propozycje produkcji alternatywnej. Uczestniczacy w spotkaniu wiceminister skarbu panstwa Pawel Piotrowski zapewnial zaloge, ze Krajowa Spólka Cukrowa chce wziac na siebie mozliwosc przekwalifikowania pracowników. - Nie ma osób nie nadajacych sie do nauki nowego zawodu - mówil. -Nie namawiamy nikogo do wyjazdu za granice. Po przekwalifikowaniu, zaloga znajdzie prace w cukrowni oraz firmach, które na bazie cukrowni chca rozpoczac swoja dzialalnosc.
Zaloge cukrowni zapoznano takze z planami zwiazanymi z produkcja alternatywna, czyli produkcja soku gestego. Z ustalen zadowolony jest wojewoda lubelski Wojciech Zukowski. - Cukrownia Wozuczyn bedzie pierwszym zakladem na Lubelszczyznie, w którym rozpocznie sie produkcja biopaliw - mówil.
- Te plany to ogromna szansa na rozwój zakladu oraz Ziemi Tomaszowskiej.
Przedstawiciele rzadu podtrzymali tez wczesniejsze deklaracje, na podstawie których Krajowa Spólka Cukrowa zapewni zalodze zatrudnienie do 2010 roku.
Uruchomieniem produkcji energii elektrycznej z biomasy buraczanej w wozuczynskim zakladzie zainteresowana jest austriacka firma "Cycleener-gy". Przedstawiciele tej firmy odwiedzili zaklad 1 lutego. Deklaruja oni prace dla 30 osób. Wojewoda lubelski Wojciech Zukowski powiedzial tez, ze takiej szansy Cukrownia Wozuczyn nie moze zaprzepascic, gdyz Austriacy zainteresowani sa miedzy innymi uruchomieniem produkcji energii w trzech innych zamknietych cukrowniach na Lubelszczyznie: Klemensowie, Opolu Lubelskim i Rejowcu Fabrycznym.
W likwidowanej cukrowni w Wozuczynie zatrudnione sa 173 osoby,


Gazeta Prawna 2007-01-23
AKCYZA NA BIOPALIWA.

Dzis senacka Komisja Rolnictwa i Ochrony Srodowiska bedzie przekonywac ministra finansów do zmiany rozporzadzenia z 22 grudnia 2006 r. nowelizujacego rozporzadzenie w sprawie zwolnien od podatku akcyzowego. Rozporzadzenie to obnizylo ulgi dla biopaliw - dla benzyn do 1,50 zt, a dla oleju napedowego do 1 zt od kazdego litra dodanych do nich biokomponentów. Senator Jerzy Chróscikowski , przewodniczacy komisji, powiedzial w rozmowie z GP, ze czyste biopaliwa powinny byc calkowicie zwolnione z akcyzy. MF uwaza jednak, ze obowiazujace wczesniej zwolnienie dla producentów biopaliw oznaczalo niedozwolona pomoc publiczna. Wiecej www.senat.gov.pl


Nasz Dziennik 2006-12-08
Swiatowa misja

Senator Jerzy Chróscikowski (PiS), przewodniczacy senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Srodowiska:
Oceniam Radio Maryja przede wszystkim z perspektywy duchowej, w ten sposób czuje sie z nim zwiazany. Wspieram je m.in. poprzez swoje uczestnictwo w audycjach. Jest to wielkie dzielo Boze, istniejace dzieki takim zacnym ludziom jak o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia. Ojciec Dyrektor wypelnia tu wspaniala misje, mozna powiedziec - swiatowa misje, za co jestem mu wdzieczny, chcialbym podziekowac takze innym pracownikom. Mam nadzieje, ze Radio bedzie istnialo jak najdluzej, czego mu zycze, i ze bedzie sluzylo tym celom, którym sluzy dotychczas.


Nasz Dziennik 2006-11-29
Odpady szansa na surowce

Szacuje sie, ze z powodu róznych patologii w sferze gospodarki odpadami do budzetu panstwa nie trafia od 200 mln do 400 mln zl rocznie. Wczoraj w Senacie odbyla sie konferencja "Gospodarka odpadami - stan obecny i zagrozenia" zorganizowana przez Komisje Rolnictwa i Ochrony Srodowiska z udzialem m.in. ministra srodowiska prof. Jana Szyszki.
Patologie te polegaja m.in. na falszowaniu dokumentów potwierdzajacych recykling, wielokrotnym obrocie tym samym odpadem, unikaniu ujawniania faktycznych danych przez przedsiebiorców.
Otwierajac konferencje, minister Jan Szyszko powiedzial, ze w naszym kraju odpady wciaz stanowia powazny problem. - Od nas zalezy, czy bedziemy placic kary za nieprzestrzeganie przepisów unijnych w zakresie ochrony srodowiska - zaznaczyl minister.
Sekretarz stanu w resorcie srodowiska Krzysztof Zareba przypomnial dzialania podejmowane w tej dziedzinie w Polsce. Wedlug niego, w latach 1989-2000 gminy prowadzily bardzo chaotyczna i nieskoordynowana polityke w tym zakresie, przede wszystkim - co podkreslil Zareba - samodzielna, poniewaz nie bylo krajowej, spójnej strategii ochrony srodowiska.
Po akcesji do UE Polska zobowiazana zostala do wdrozenia wielu unijnych dyrektyw w tej sferze, co wynika z podpisania traktatu akcesyjnego, których celem jest m.in. odzyskiwanie z odpadów opakowaniowych surowców lub energii. Polska w dziedzinie gospodarki odpadami w ostatnich latach odnotowala znaczny postep.
Ministerstwo chce takze ograniczyc liczbe wysypisk smieci. Przygotowywana jest nowelizacja rozporzadzenia o oplatach za korzystanie ze srodowiska. Zaklada ona m.in. podwyzki cen za skladowanie odpadów. Jednak budowa spalarni smieci czy zakladów utylizacji budzi w spolecznosciach lokalnych wiele kontrowersji. Ministerstwo zapewnia, ze nie nalezy obawiac sie sasiedztwa takich zakladów, gdyz stosowane w nich nowoczesne technologie sa przyjazne dla srodowiska i czlowieka.
W krajach starej UE wytwarzanych jest ok. 400 mln ton odpadów rocznie, w Polsce ilosc ta wynosi 12 mln ton.

Pawel Tunia


Gazeta Krakowska 2006-10-30
Rząd pomoże?

Komisja senacka wizytowała Geotermię Podhalańską

Senacka Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi obradowała na wyjazdowym posiedzeniu w zakopiańskiej Geotermii Podhalańskiej. Jej przewodniczący, Jerzy Chróścikowski zapowiedział następne ulgi dla geo-termalnego przedsięwzięcia. Ostatnie zmiany w przepisach w ustawie Prawo geologiczne i górnicze znoszące opłatę eksploatacyjną oraz opłatę za korzystanie z informacji geologicznej, czyli opłatę za uzyskanie koncesji, które wejdą w życie od l stycznia 2007 r., spowodowały to, czego tu oczekiwano - podkreślił przewodniczący Chróścikowski.- Myślę, że efektem dyskusji na tym wyjazdowym posiedzenia naszej komisji będą następne wnioski, m. in. dotyczące podatków, które obciążają tego typu inwestycje, a powinny zmierzać w innym kierunku dla tak ważnych dla ochrony środowiska przedsięwzięć, jakim jest wykorzystanie źródeł geotermal-nych. Prezes Geotermii Podhalańskiej, Witold Łukaszczyk nie krył zadowolenia z takich zapowiedzi parla- mentarzystów. Bo choć - jak twierdzi - spółka kryzys finansowy ma już za sobą i wyszła na prostą, to jednak wszelkie tego typu działania legislacyjne rządu przyczyniają się do rozwoju projektu uciepłowienia Podhala.

- Na pewno likwidacja obciążeń, np. opłaty eksploatacyjnej czy ulgi podatkowe pomogą nam w zdobywaniu rynku i w rozwoju całego przedsięwzięcia -stwierdził prezes Łukaszczyk.

Geotermia Podhalańska czeka na jeszcze jedno ważne dla niej posunięcie: planowany od co najmniej 5 lat handel redukcją emisji dwutlenku węgla, na którym zakopiańska firma mogłaby nieźle zarobić. Być może i ta sprawa wkrótce zostanie załatwiona.


Tygodnik Zamojski 2006- 10- 25
Ugoda w Cukrowni

W środę 18 pażdziernika nad ranem załoga Cukrowni „ Wożuczyn” podpisała porozumienie z przedstawicielami Zarządu Krajowej Spółki Cukrowej- Polski Cukier S.A. Tym samym zakończył się protest głodowy.

Związkowcy podpisali porozumienie w obecności wojewody lubelskiego Wojciecha Żukowskiego i senatora Jerzego Chróścikowskiego.

Umowa stanowi, że spółka zapewni całej załodze zatrudnienie do 2010 roku. Ponadto KSC obiecuje, że już w 2007 roku przeprowadzona zostanie buraczana kampania promocyjna, której celem będzie uruchomienie na przełomie 2008/2009 roku produkcji soku z buraka gęstego. Jest on surowcem potrzebnym do produkcji bioetanolu. KSC zapewnia, że najpóżniej za dwa lata zakończy w wożuczyńskim zakładzie montaż specjalistycznej linii produkcyjnej.

- Nie wywalczyliśmy tego, co chcielibyśmy, ale można stwierdzić, iż wygraliśmy swojego rodzaju wojnę o zakład- usłyszelismy od Andrzeja Kawałko, przewodniczącego Związków Zawodowych przy Cukrowni „ Wożuczyn”.

 


Dziennik wschodni 2006- 10- 22
Lublin górą!

W Lublinie, a nie w Łodzi czy Rzeszowie, powstanie centrum wielkiej grupy energetycznej. Przybędzie 2 tysiące nowych miejsc pracy. Droga Barwinek-Białystok doczeka się wreszcie przebudowy. Takie wizje roztoczył wczoraj premier Kaczyński podczas wizyty na Lubelszczyźnie.

Jarosław Kaczyński zajrzał do obory Ryszarda Nastaja w Guzówce Kolonii. Dopytywał się ,co trzyma się teraz w stodole i do czego służy maszyna stojąca na podwórku (chodzi o kombajn do buraków)

Polska Grupa Energetyczna będzie jedną z czterech działających w Polsce. Utworzą ją m.in. Lubelskie Zakłady Energetyczne Lubzel, Zamojska Korporacja Energetyczna, holding BOT, Zespół Elektrowni Dolna Odra, Rzeszowski Zakład Energetyczny oraz część Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Rząd chce, żeby grupa mogła konkurować z wielkimi firmami energetycznymi w Europie.
W ciągu czterech lat grupa wyda na inwestycje 17 miliardów złotych. - To będzie wielkie przedsiębiorstwo. Dotychczas w Lublinie nie było korporacji na skalę Polski czy wykraczającą działalnością poza kraj - mówił szef rządu podczas konferencji w Elektrociepłowni Lublin-Wrotków.
- W centrali znajdzie pracę 700-1000 osób, a docelowo 2 tysiące - stwierdził Wojciech Żukowski, wojewoda lubelski. A prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski wyliczył: Z samego udziału w podatku dochodowym PGE do kasy miasta trafi kilkanaście milionów złotych.
O centralę grupy energetycznej starały się Rzeszów i Łódź. Tamtejsi politycy liczyli na sukces przed wyborami samorządowymi.
Wizytę na Lubelszczyźnie Kaczyński zaczął od Turobina (pow. biłgorajski). - Ma pan tutaj samych przyjaciół - zapewniał Zdzisław Podkański, lider PSL Piast i sojusznik Prawa i Sprawiedliwości. - Polska wieś potrzebuje pomocy. Rolnictwo to niezwykle ważna część naszej gospodarki - przemowę premiera przerywały oklaski.
Jarosław Kaczyński zapowiedział obronę dopłat do rolnictwa. - Bez nich żywność byłaby droższa - mówił.
Z Turobina pojechał do gospodarstwa rolnika Ryszarda Nastaja w Guzówce Kolonii. Żonie rolnika wręczył bukiet róż, w zamian dostał kwiaty i rzeźbę Jezusa Frasobliwego.
Nie wszystkie wypowiedzi premiera były optymistyczne. Wiadomo już, że rząd nie zmieni stanowiska w sprawie Bogdanki. Wbrew protestom górników - dziś demonstrują w Lublinie - kopalnia zostanie przyłączona do grupy Enea. Kaczyński przekonywał, że to najlepsze rozwiązanie, a górnicy nie powinni martwić się o miejsca pracy.

 


Chłopska Droga 2006-10-22
Na razie - hurtowe zaległości

Rolno-spożywcze rynki hurtowe istnieją na całym świecie i odnoszą spore sukcesy. W Polsce, niestety, aż tak dobrze jeszcze nie jest. Chociaż już 10 lat temu powstał ,,Program organizacji rynków hurtowych i giełd towarowych do 2000 roku", a trzy lata póżniej "Rządowy program budowy i rozwoju rynków hurtowych".
W ramach tych programów zaczęły powstawać ponadregionalne i regionalne rynki hurtowe oraz zaczęły lepiej lub gorzej działać. Zaangażowano kapitał państwowy, weszły w ten interes rządowe agencje, banki. To był jeden nurt. Bo obok rynków hurtowych, powstałych z inicjatywy rządu, pojawiły się także rynki hurtowe o kapitale prywatnym i samorządowym. Także w miastach, gdzie już wpompowano duże pieniądze w rynki tworzone z inicjatywy rządu. Pytanie - po co? Klasycznym przykładem jest Białystok, gdzie są dwa rynki hurtowe, działające na pół gwizdka, zadłużone, bez perspektyw - w obecnej ich sytuacji. Dobry przykład, do czego prowadzi konkurencja polsko-polska. Ale problem jest dziś znacznie poważniejszy. Otóż został ogłoszony Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013, w którym na realizację wielu działań ma być przeznaczone ponad 15 mln euro, ale wśród beneficjentów nie ma rynków hurtowych. Dlaczego zostały pominięte?
O tym i innych wielu ważniejszych sprawach dyskutowano na zorganizowanej przez Senat RP konferencji ,,Przyszłość rolno-spożywczych rynków hurtowych i giełd w Polsce". Przy okazji otwarto wystawę fotograficzną "Polskie jarmarki'', którą przygotowała Praska Giełda Spożywcza odchodząca właśnie 15 lat działalności. Która z biegiem lat, z żywiołowego sposobu handlowania, zmieniła się w nowocześnie funkcjonujący rynek hurtowy z rosnącą liczbą zaopatrujących się tam detalicznych punktów sprzedaży.
Na konferencji padło m.in. i takie stwierdzenie, że nasze rynki hurtowe to byt realny i niebyt formalny. Realny, bo one istnieją, zainwestowano w nie masę pieniędzy, ale formalnie to ich nie ma. Bo nadal nie wiemy - jak mówił związany od początku z tworzeniem rynków hurtowych i giełd Dariusz Bliżniak - co jest rynkiem hurtowym, co rynek hurtowy powinien robić, a czego nie powinien, nadal nie ma rynku hurtowego w systemie PKD (Polska Klasyfikacja Działalności). No i sprawa najważniejsza - mimo tylu lat działalności tych rynków nie ma ustawy o rolno-spożywczych rynkach hurtowych. Funkcjonują nieformalnie, bo bez podstawowego aktu prawnego.
Tu dodajmy, że uczestnikom konferencji dostarczono przygotowany przez grupę posłów klubu parlamentarnego "Prawo i Sprawiedliwość" projekt takiej ustawy. Bardzo syntetyczny, zaledwie 8 artykułów zawartych na trzech stronach. Nie wiadomo, czy akurat ten projekt będzie materiałem do parlamentarnych prac nad taką ustawą, ale ważne, że wreszcie coś upichcono. Zanim o innych problemach z tej konferencji, wyjaśnijmy czytelnikom pewne niuanse, czyli różnice między rynkiem hurtowym a giełdą.
Bo potocznie mówimy, że jedziemy na giełdę np. do Bronisz pod Warszawą, czy do Elizówki pod Lublinem, ale tak naprawdę, udajemy się po zakupy na rynek hurtowy. Bo tam handluje się głównie towarami jak warzywa, owoce i kwiaty, towar jest fizycznie obecny na tym rynku i sprzedawany przez samych producentów lub innego operatora, a rynek nie pobiera prowizji od transakcji, jedynie czynsz lub opłatę wjazdową. Natomiast na klasycznej giełdzie handluje się towarami masowymi jak zboże, cukier, mięso głęboko zmrożone, ale towar fizycznie nie jest na giełdzie obecny, a sprzedawany jest przez maklerów, zaś giełda pobiera prowizję od transakcji. Chociaż tyle trzeba wiedzieć o różnicach.
Wracamy do naszych rolno-spożywczych rynków hurtowych. Mimo tych niedostatków, mankamentów odgrywają one ważną rolę w obrocie produktami rolnymi. Z materiałów Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowanych na tę konferencję wynika, że do sklepów detalicznych trafia, poprzez rynki hurtowe, połowa z produkowanych w Polsce rocznie 3,4 mln ton owoców i 5,7 mln ton warzyw. I przykład jeszcze bardziej konkretny. Roczne obroty na Warszawskim Rolno-Spożywczym Rynku Hurtowym SA w Broniszach sięgają miliona ton owoców i warzyw. Jest tam 600 starych najemców powierzchni handlowej, a każdego dnia zaopatruje się kilka tysięcy sklepów detalicznych. Szacuje się, że zasięg oddziaływania Bronisz to 14 mln konsumentów - mówił o tym prezes Bronisz, Janusz Byliński.
A dzieje się tak, gdy wiele elementów rynków hurtowych po prostu szwankuje. Występują spore opóżnienia w realizowaniu inwestycji, a tym samym opóżnienia w uruchomieniu działalności operacyjnej. Nie są wykorzystywane w pełni powierzchnie handlowe, w okolicy nie zlikwidowano dotychczas funkcjonu-
jących prymitywnych targowisk i nie przeniesiono operatorów na teren powstałych rynków. Problemem jest
zadłużenie największych rynków hurtowych. Powstały one w dużej mierze na bazie kapitału państwowego i kredytów zabezpieczonych przez Skarb Państwa i obecnie mają duże trudności z terminowym regulowaniem zobowiązań kredytowych.
To przewijało się w wystąpieniach wielu osób na tej konferencji - te rynki muszą się unowocześniać, sporo inwestować, ale nie mają na to pieniędzy i nie są w stanie wykreować własnych środków, a właściciele (główni udziałowcy) nie są w stanie (lub nie chcą) ich dofinansować. Jedynym żródłem rozwoju mógłby być Program Rozwoju Obszarów Wiejskich. Mógłby, gdyby rynki hurtowe zostały w nim uwzględnione.
Na dziś wygląda to tak. W notyfikowanym obecnie w Unii PROW na lata 2007-2013 w działaniu ,,Zwiększenie wartości dodanej podstawowej produkcji rolnej i leśnej" znalazł się co prawda taki zapis: w ramach działania udzielana będzie pomoc finansowa na realizację projektów związanych z modernizacją lub budową zakładów przetwórstwa produktów rolnych lub infrastruktury handlu hurtowego produktami rolnymi. Do tego miejsca jest w porządku. Ale jak przeczytamy kto, według zapisów w PROW, może być beneficjentem tych środków, to okaże się, że może nim być "osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna nie posiadająca osobowości prawnej, która prowadzi działalność w zakresie przetwórstwa i wprowadzenia do obrotu produktów rolnych". A tymczasem rynek hurtowy z definicji nie prowadzi przetwórstwa ani nie wprowadza do obrotu produktów rolnych czy żywnościowych. Jest tylko organizatorem dla operatorów, którzy to robią.
To jest ten element, który nie pozwala rynkom hurtowym skorzystać ze środków przewidzianych w PROW. Nie mogą one za te pieniądze dostosować swojej infrastruktury do wymogów i standardów europejskich, nie mówiąc już o stworzeniu naszym producentom rolnym nowoczesnych warunków do prowadzenia obrotu tymi artykułami.
Wyjście jest jedno, trzeba w odpowiednim miejscu w PROW dokonać takich poprawek, by rynki hurtowe mogły też zostać pełnoprawnym beneficjentem tych środków. Jak podano na konferencji, wystarczy do definicji beneficjenta jedynie dopisać, dodać na koniec ".... lub zarządzająca infrastrukturą handlu hurtowego". I to już wystarczy, by rynki hurtowe razem z producentami warzyw i owoców, grupami producenckimi oraz operatorami działającymi na tych rynkach mogły w najbliższych latach za unijne środki rozwijać się, inwestować, poprawiać standard.
Tak, jak to robią inne państwa unijne. Na konferencji podano szereg przykładów. Włochy tylko w jednym 2005 roku wykorzystały na budowę rynków hurtowych 500 mln euro. Portugalia po wejściu do Unii, mając odpowiednią ustawę, wybudowała za unijne pieniądze od podstaw trzy rynki hurtowe. A my przez 10 lat nie potrafiliśmy przyjąć nawet ustawy.

Prowadzący konferencję przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, Jerzy Chróścikowski kilkakrotnie podkreślał, że tej sprawy nie odpuszczą, że będzie zrobiony kolejny krok. Materiały z konferencji powinny pomóc w tym, by nasze rynki hurtowe dostały wreszcie skrzydeł, a handlujący tam producenci rolni byli partnerami, współgospodarzami, a nie - pariasami - takiego porównania także użyto w dyskusji na konferencji.

Autor artykułu: Piotr Piekar


Kurier Lubelski 2006-10-19
Mają pracę do 2010 roku

GŁODÓWKA ZAKOŃCZONA!

Po 59 dniach protestu głodowego w Cukrowni Wożuczyn wczoraj załoga zakończyła protest. Decyzja o przerwaniu strajku zapadła w środę w Lublinie, po zakończeniu rozmów z przedstawicielami Zarządu Krajowej Spółki Cukrowej Polski Cukier SA, przy udziale wojewody lubelskiego oraz senatora Jerzego Chróścikowskiego.

Cukrownicy od kierownictwa KSC uzyskali zapewnienia, że do 2010 roku cała załoga (207 osób) nie straci zatrudnienia, a w 2007 roku przeprowadzona będzie buraczana kampania promocyjna, zmierzająca do uruchomienia na przełomie 2008/2009 roku produkcji soku gęstego z buraka jako surowca do produkcji m.in. bio-etanolu. Krajowa Spółka Cukrowa zobowiązała się również, iż do końca 2008 roku zakończy montowanie instalacji do produkcji soku gęstego i przerobu 350 tys. ton buraka cukrowego.

– Wprawdzie pełnej satysfakcji z parafowanego porozumienia nie mamy, ale cieszymy się, że ten morderczy protest się zakończył. Ważne jest to, że nie ulegliśmy obietnicom wypłacenia nam wysokich odpraw pracowniczych w zamian za likwidację miejsc pracy. Dzięki temu mamy zakład, który – mam nadzieję – pozostanie dla pokoleń – powiedział wczoraj Kurierowi przewodniczący komitetu protestacyjnego Jacek Monsiel i szef zakładowej Solidarności.

Umowa o przyszłości cukrowni i warunkach zakończenia strajku została parafowana. Dzisiaj, a najpóźniej jutro prezes Zarządu KSC Polski Cukier SA oraz przedstawiciele Komitetu Protes-tacyjnego zatwierdzą ją. Szkoda tylko, że to porozumienie pracownicy cukrowni musieli okupić dwumiesięczną głodówką.

Autor artykułu: Janusz Kawałko


www.minrol.pl 2006-10-04
Konferencja prasowa kierującego resortem rolnictwa sekretarza stanu Henryka Kowalczyka z udziałem senatora Jerzego Chróścikowskiego

Dziś, po rozmowach z przedstawicielami związków zawodowych i organizacji działających w rolnictwie odbyła się konferencja prasowa kierującego resortem rolnictwa sekretarza stanu Henryka Kowalczyka. W konferencji brali udział szefowie związków i organizacji rolniczych.
Obecni byli Władysław Serafin – prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, Roman Wierzbicki – przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” Rolników Indywidualnych, Wiktor Szmulewicz p.o. prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, Marian Sikora – przewodniczący Federacji Branżowych Związków Zawodowych, Jerzy Chróścikowski – przewodniczący Senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, Andrzej Górczyński przewodniczący Związku Zawodowego Centrum Narodowe Młodych Rolników.
Głównym tematem spotkania, jak i konferencji był projekt zmiany ustawy o organizacjach i związkach zawodowych rolników, nad którym zakończyły się prace z Senacie. Rozmawiano także o projekcie rozporządzenia dotyczącego finansowania reprezentacji związków i organizacji rolniczych w strukturach unijnych.
Kierujący pracami resortu rolnictwa sekretarz stanu Henryk Kowalczyk podkreślił chęć dobrej współpracy z przedstawicielami organizacji i związków zawodowych rolników. Wskazał przy tym na wagę i znaczenie obecności reprezentacji środowiska rolniczego w organizacjach rolniczych w Brukseli.
O znaczeniu, zwłaszcza w dobie intensywnych dyskusji dotyczących zmian we Wspólnej Polityce Rolnej, mówili także szefowie związków i organizacji rolniczych obecni na konferencji. Podkreślano, że nie jest to dofinansowanie związków, tylko całej reprezentacji środowiska w unijnych strukturach organizacji rolniczych, które mają znaczący głos w podejmowanych decyzjach.
Sekretarz stanu Henryk Kowalczyk odniósł się również do ostatnich zmian w Agencji Rynku Rolnego i Agencji Nieruchomości Rolnych, stwierdzając, że zmiany te wynikały z przyczyn ekonomicznych, a nie politycznych.
Przy tej okazji zaapelował też do przedstawicieli mediów o rzetelne informowanie, zwłaszcza w odniesieniu do podawanych danych, bowiem sprawy ocen mogą być różne, ale konkretne dane liczbowe powinny być przedstawiane dokładnie.


Konferencja 2006- 10-03
Przyszłość rolno-spożywczych rynków hurtowych i giełd w Polsce

We wtorek 3 października 2006 r. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz otworzył w Senacie konferencję "Przyszłość rolno-spożywczych rynków hurtowych i giełd w Polsce". Konferencję zorganizowała senacka Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska oraz Praska Giełda Spożywcza.

"Przyszłość rolno-spożywczych rynków hurtowych i giełd w Polsce to przyszłość polskiej żywności i polskiego rolnictwa" - powiedział marszałek. Dodał, że towarzysząca konferencji wystawa "Polskie Jarmarki" wiąże tradycję z nowoczesnością, czyli jarmarki z hurtowymi rynkami.

Jerzy Chróścikowski przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska podkreślił, że rynki hurtowe istnieją na całym świecie, zaś w Polsce dopiero się rozwijają . Dobrze zorganizowane rynki hurtowe przyczyniają się do rozwoju regionu, przynoszą korzyści producentom rolnym, eliminując pośredników, przyczyniają się do poprawy jakości żywności, a także rozwoju wsi i rolnictwa. Senator Jerzy Chróścikowski podkreślił, że Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość doceniając rolę rynków hurtowych i giełd w Polsce przygotował projekt ustawy o rolno-spożywczych rynkach hurtowych. Ta projektowana regulacja ma się przyczynić do usprawnienia funkcjonowania tych rynków w Polsce. Wyraził nadzieję, że dyskusja w trakcie konferencji wniesie istotny wkład w poprawę działania tych instytucji.

Marcin Chrapek wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi mówił o aktualnej sytuacji sektora hurtowych rynków rolno-spożywczych i giełd w Polsce. Podkreślił, że rynki hurtowe szczególnie owoców i warzyw przyczyniają się do dostosowania produkcji rolniczej do wymagań rynkowych, poprawy jakości i bezpieczeństwa oferowanych produktów, stabilizacji cen, eliminacji pośredników. Mają także wpływ na organizowanie się producentów rolnych w grupy producenckie. Przypomniał o etapach budowy rynków hurtowych w Polsce realizowanych przez agencje rządowe. Giełdy powstawały przy wsparciu finansowym państwa. Obecnie głównymi akcjonariuszami spółek rynków hurtowych, powstałych w ramach programów rządowych jest Skarb Państwa oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Obecnie największym problemem rynków hurtowych jest zadłużenie wynikające z konieczności spłaty kredytów, gwarantowanych przez państwo.

Janusz Byliński prezes Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego S.A. Bronisze podkreślił, że do usprawnienia działalności giełd i rynków hurtowych konieczne są nowe rozwiązania legislacyjne. Jego zdaniem trzeba uściślić zasady przekazywania akcji Skarbu Państwa producentom rolnym, grupom producentów i ich związkom. Należy także uregulować powstawanie rynków hurtowych. W jego opinii najlepiej jest, gdy w jednej aglomeracji funkcjonuje jeden rynek. Zniesione powinny zostać opłaty targowe na rynkach hurtowych, bo one w konsekwencji obciążą rolników.


Ziemia Kaliska 2006-09-19
O przyszłości gminy

O problemach wsi dyskutować będą 22 września gospodarze gminy Władysławów, którzy zaprosili do siebie znawców tej problematyki. - Swoją obecność zapowiedzieli między innymi Jerzy Chróścikowski, przewodniczący Senackiej Komisji Rolnictwa oraz Marek Waszkowiak członek tej komisji - mówi Piotr Szew-czyński, zastępca wójta Wła-dysławowa. W spotkaniu wezmą udział także wójtowie i burmistrzowie z regionu konińskiego oraz przedstawiciele różnych instytucji zajmujących się problematyką wsi. Spotkanie ma charakter otwarty i rozpocznie się o godz. 11.00.


 

Kurier Lubelski 2006- 09- 17
Kto chce wygrać na Bogdance ?

Bogdanka to chluba Lubelszczyzny. To nie tylko jedna z najlepszych kopalni, to jedyna kopalnia, która była w Polsce rentowna w dobie kryzysu. Teraz ten ciężki okres i spółka, i pracujący na jej rzecz ludzie mają już za sobą...

...Jako poseł Prawa i Sprawiedliwości rodem z Lubelszczyzny oświadczam, że solidaryzuję się z tymi, którzy walczą o wyjaśnienie wszelkich spraw związanych z planami odnośnie kopalni, która jest ich żywicielem – tak mówił poseł Jarosław Żaczek podczas posiedzenia Sejmu, które odbyło się w ubiegłym tygodniu.

Treść oświadczenia, które wówczas wygłosił na forum parlamentu, przysłał wczoraj do redakcji Kuriera, dowodząc, że los Bogdanki nie jest mu obojętny. W ten sposób poseł Żaczek zareagował na nasz artykuł, w którym napisaliśmy, że lubelscy parlamentarzyści PiS nie interesują się losem kopalni. Nie wzięli bowiem udziału w poniedziałkowej nadzywczajnej sesji Sejmiku Województwa Lubleskiego poświęconej kluczowym sprawom dla naszego regionu.

W tych obradach z 11-osobowego grona reprezentantów Lubelszczyzny, którzy ubiegłej jesieni znaleźli się na Wiejskiej, startując z list PiS, wziął udział jedynie senator Jerzy Chróścikowski.

– Konsolidacja nie jest lekiem na całe zło, nie jest też złym środkiem na gospodarcze niedomagania. W tym przypadku każdy będzie beneficjentem, z wyjątkiem Bogdanki, niestety. Kto bowiem zagwarantuje, że poziom wydobycia węgla nie zostanie dostosowany do wewnętrznych potrzeb grupy kapitałowej powstałej z konsolidacji? A niekoniecznie musi to odpowiadać potencjałowi wydobywczemu Bogdanki – mówił w Sejmie poseł Żaczek. Zaapelował także do kolegów z ław poselskich, by „pochylili się nad tym problemem z wielką troską”: – Bo gdzie zwykły Polak znajdzie życzliwe ucho, jeśli nie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości? Górnicy z Bogdanki czekają, nie można ignorować próśb o wysłuchanie.

Rząd planuje konsolidację Lubelskiego Węgla „Bogdanka” ze spółkami sektora elektroenergetycznego: Enea i Elektrownia Kozienice. Pomysł ma wejść w życie w przyszłym roku.

Rząd będzie bronił unijnych dopłat dla rolników i unijnej polityki (...)Ci, którzy sugerują, że chcemy od nich odejść, mówią nieprawdę. Będziemy dopłat bronić – podkreślił premier. I dodał: – Podstawą polskiej gospodarki musi być gospodarstwo rodzinne. Tak to ukształtowała polska historia, tak jest skonstruowana polska wieś i to jest w naszym interesie.


Nasza Polska 2006-09-12
List otwarty

Publikacja listu otwartego "Naszej Polski" w sprawie honorowego obywatelstwa Adolfa Hitlera w Gdańsku. Poniżej - nazwiska kolejnych sygnatariuszy listu do Premiera Jarosława Kaczyńskiego w obronie ministra Antoniego Macierewicza. Do listu otwartego Andrzeja Gwiazdy, Anny Walentynowicz, Joanny Dudy-Gwiazdy, Krzysztofa Wyszkowskiego, skierowanego do Pana Premiera Jarosława Kaczyńskiego z dnia 26 sierpnia 2006 r. w sprawie Pana Ministra Antoniego Macierewicza podpisy swoje dołączają senatorowie: Piotr Łukasz Andrzejewski, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Ryszard Bender, Adam Biela, Jarosław Chmielewski, Jerzy Chróścikowski, Stanisław Kogut, Waldemar Kraska, Janusz Kubiak, Mieczysław Gaziarz, Jadwiga Rudnicka, Czesław Ryszka, Jan Szafraniec, Ludwik Zalewski.


Tygodnik Zamojski 2006-08-23
Jeżdzą na CNG

W Zamościu jest już 10 autobusów MZK zasilanych sprężonym gazem ziemnym, w przyszłości będzie ich 25.

W miniony piątek w Zamościu odbyło się uroczyste otwarcie stacji tankowania sprężonym gazem ziemnym CNG (Compresed Natural Gaz). Tym, mało jeszcze popularnym w naszym kraju, paliwem są napędzane pojazdy MZK, samochody kilkudziesięciu prywatnych przewoźników, a w przyszłości będą także śmieciarki PGK.

Stacja powstała na terenie bazy Miejskiego Zakładu Komunikacji przy ulicy Lipowej.W piątek uroczystego przecięcia wstęgi dokonali prezydent Zamościa Marcin Zamoyski, poseł Sławomir Zawiślak, senator Jerzy Chróścikowski i prezes Karpackiej Spółki Gazownictwa Bogdan Pastuszko.
Z nowo otwartej stacji mogą korzystać osoby prywatne, oczywiście, jeśli zdecydują się na montaż w autach specjalnej instalacji (w przypadku aut osobowych i dostawczych jej koszt wynosi minimum 6 tys. zł).
Gaz ziemny to zdecydowanie najtańsze dostępne obecnie paliwo. Metr sześć, metanu sprzedawanego w Zamościu kosztuje 1,64 zł.
Koszt budowy zamojskiej stacji zasilania CNG wyniósł ok. 1,5 mln zł. Pieniądze na ten cel przekazała w całości Karpacka Spółka Gazownictwa.
- Nie będzie podwyżek Warunkiem wybudowania przez KSG stacji było wprowadzenie do eksploatacji w 2006 roku przez MZK 10 autobusów zasilanych CNG. Miejski przewoźnik już wywiązał się z tej części umowy. W tym roku MZK zakupił 4 nowe autobusy Solaris z fabryczną instalacją CNG, a także zmodernizował i przystosował do zasilania sprężonym gazem ziemnym 6 kilkuletnich autobusów Jelcz.
Zgodnie z umową, po ulicach miasta ma łącznie jeździć 25 autobusów MZK zasilanych CNG oraz 50 pojazdów komunikacji prywatnej.
- Dzięki CNG, miejska spółka będzie ponosiła mniejsze koszty. Skorzystają na tym mieszkańcy miasta, którzy unikną dalszych podwyżek cen biletów MZK - mówił na piątkowej konferencji prasowej prezydent Marcin Zamoyski
Prezes Karpackiej Spółki Gazownictwa Bogdan Pastuszko chwalił sobie współpracę z władzami miasta i MZK.
- Proszę zauważyć, że wybudowaliśmy stację w pół roku od momentu podjęcia przez zarząd KSG decyzji o realizacji inwestycji -podkreślał prezes Pastuszko.
- CNG-co to jest?
Obecnie po drogach Europy jeździ ok. 700 tys. samochodów zasilanych gazem ziemnym (metanem). Komisja Europejska, której zależy zna sukcesywnym zastępowaniu tradycyjnych paliw ropopochodnych paliwami ekologicznymi, zakłada, że do 2020 roku w Europie ich udziai w sektorze motoryzacyjnym wynosić będzie 20-23 proc. Po europejskich drogach będzie jeździło ok. 23 mln pojazdów zasilanych CNG.
CNG (Compresed NaturalGaz) jest jednym z najtańszych i najbardziej ekologicznych paliw. Pojazdy zasilane CNG wydzielają (w porównaniu do paliw ropopochodnych) o 80 proc. mniej węglowodorów, które decydują o powstawaniu smogu, o 70 proc. mniej tlenków węgla i azotu. Auta, jeżdżące na CNG, nie wydzielają praktycznie w ogóle siarki i sadzy.
Stosując sprężony gaz ziemny, zmniejsza się również poziom hałasu pojazdu od 2 do 4 dB.


Dziennik 2006-08-07
Za mięso zapłacimy więcej

Polska może zakazać sprowadzania pasz genetycznie zmodyfikowanych. Będzie nas to słono kosztowało.

Będziemy jeść zdrowo, ale drogo, bo Sejm postarał się o to, by z polskiego mięsa wyplenić genetykę. Drożyzna to tylko jeden z efektów zdrowej jak rzepa żywności. Drugim będzie wojna z Unią Europejską.

Wyruszymy na nią, jak tylko prezydent podpisze ustawę o paszach. Ma jeszcze na to tydzień. Ustawa z pozoru wygląda tak jak każda inna, ale tyka w niej bomba. Jest nią zakaz produkcji i karmienia zwierząt paszami genetycznie modyfikowanymi.

Kłopot w tym, że prawie wszystkie europejskie, czyli także polskie świnie, krowy i kury rosną od dawna na paszy ze śruty sojowej, której wcale nie stworzyła matka natura. Do tego polski klimat nie służy soi. Głównym jej producentem jest Ameryka Południowa. Aż 85 proc. upraw to soja zmodyfikowana genetycznie GMO (gene-tically modified organism), która dzięki ingerencji nauki rośnie szybciej i zawiera więcej białka niż rośliny wykształcone na drodze naturalnej ewolucji. Światowy rynek śruty to 150 mln ton, z czego polskie zwierzęta zjadają około 1,8 mln ton rocznie. Nawet 90 proc. zwierząt hodowlanych na świecie jest karmionych paszami GMO.

Burza na światowym rynku soi rozpęta się na dobre za dwa lata, kiedy minie okres vacatio legis na przepis o paszy genetycznie modyfikowanej. Podwyżkę pasz mamy jak w banku, a to znaczy, że wzrośnie również cena mięsa. Tona śruty GMO na światowych giełdach kosztuje około 700 zł, tradycyjna jest około 100 zł droższa. - Problem w tym, że śruty niemodyfikowanej genetycznie produkuje się na świecie ledwo około 20 min ton - tłumaczy Bohdan Judziński, prezes Izby Zbożowo-Paszowej. Jeśli Polska nagle zamówi kilka milionów ton, to cena drastycznie skoczy. Do tego, żeby wyprodukować tonę mięsa, potrzeba dwa razy tyle paszy, ale tej niezmodyfikowanej znacznie więcej. - Koszty produkcji wzrosną o 30 - 50 proc. -ostrzega Witold Choińslri ze Związku Producentów, Importerów i Eksporterów Mięsa "Polskie Mięso".

Ale to nie koniec kłopotów. Takiego zakazu nie ma w Unii, a to znaczy, że Polska nie może zabronić wjazdu na swój teren pasz, którymi można handlować w innych państwach europejskich. Grozi nam więc wielka wojna z Brukselą. O konflikcie z Unią jest przekonany wicemarszałek Sejmu Wojciech Olejniczak z SLD. - Władze UE wymuszą na Polsce zdrowy rozsądek. Bruksela będzie nam wytykać niezgodność prawa z unijnymi rozwiązaniami - przekonuje Olejniczak. Wtóruje mu Jerzy Wojciechowski, ekspert prawa unijnego. - Możemy zablokować import tylko w wyjątkowych przypadkach, kiedy w grę wchodzi zagrożenie bezpieczeństwa - tłumaczy.

A takiego zagrożenia nie ma, bo nawet spece od zdrowej żywności przyznają, że modyfikowana soja nie jest problemem. Prof. Krystyna Gutkowska ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego potwierdza, że nie ma jakichkolwiek badań na świecie, które dowodzą, że pasze genetycznie modyfikowane są szkodliwe.

Skąd zatem taka troska parlamentu o zdrowie Polaków? Przyczyna tkwi w polityce, a dokładniej –w obietnicach wyborczych PiS, które obiecywało, że nasz kraj będzie wolny od genetycznie modyfikowanej żywności. Jerzy Chróścikowski, senator PiS, który zgłosił poprawkę do ustawy, przekonuje, że zakaz wynika także z troski o nasze gusta kulinarne. - Wyroby z tradycyjnie hodowanej świni są smaczniejsze. Moja trzoda jest karmiona bobikiem -chwali się Chróścikowski. Senator jednak nie policzył, czy karmienie bobikiem jest ekonomicznie uzasadnione.


www.czaplinek.pl 2006-07-28
Posiedzenie Senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska

W dniu 28 lipca 2006 r. w sali konferencyjnej Urzędu Miasta i Gminy w Czaplinku odbyło się posiedzenie senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska. W spotkaniu uczestniczyli Minister Środowiska Prof. Jan Szyszko, Wiceminister Środowiska Andrzej Szweda-Lewandowski, Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Senator RP Jerzy Chróścikowski, Senator RP Paweł Michalak, Poseł Marian Tomasz Goliński, Dyrektor Generalny Lasów Państwowych Andrzej Matysiak, Wicewojewoda Zachodniopomorski Marcin Sychowski, Wojewódzki Konserwator Przyrody w Szczecinie Maciej Trzeciak, przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego, Dyrektor Zespołu Drawskiego i Ińskiego Parku Krajobrazowego w Złocieńcu mgr inż. Elżbieta Hołubczat, Przewodniczący Związku Dorzecza Parsęty oraz Przewodniczący Konwentu Wójtów, Burmistrzów i Prezydentów Województwa Zachodniopomorskiego Waldemar Miśko, przedstawiciele władz samorządowych gminy Police, Stepnicy, Świnoujścia, Powiatu Goleniowskiego, przedstawiciele ogólnopolskich organizacji ekologicznych, przedstawiciele przedsiębiorców.
Tematem spotkania był Program Natura 2000 i jego realizacja na przykładzie województwa zachodniopomorskiego.
Europejska Sieć Ekologiczna Natura 2000 jest wyznaczana na europejskim terytorium państw członkowskich Unii Europejskiej w celu ochrony siedlisk przyrodniczych i gatunków roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem. W skład sieci wchodzą:
- obszary specjalnej ochrony ptaków wyselekcjonowane na podstawie Dyrektywy Ptasiej
- specjalne obszary ochronne (siedliska naturalne) wyselekcjonowane na podstawie listy siedlisk priorytetowych (Dyrektywy Siedliskowej)
Obszar Natura 2000 to nowa forma ochrony przyrody obok takich już istniejących jak park narodowy, park krajobrazowy, rezerwat przyrody, czy inne. Na terenie gminy Czaplinek do tej formy ochrony zaproponowano obszar Drawskiego Parku Krajobrazowego i Obszaru Chronionego Krajobrazu „Pojezierze Drawskie”. Obydwa te obszary zostały włączone do specjalnego obszaru ochrony siedlisk „Jeziora Czaplineckie” oraz do obszaru specjalnej ochrony ptaków „Ostoja Drawska”.
Na początku spotkania Burmistrz Miasta i Gminy Czaplinek Cyryl Turczyk przedstawił prezentację multimedialną na temat potencjału rozwojowego Czaplinka i jego związków z programem Natura 2000. Następnie prowadzona była dyskusja na temat szans i zagrożeń jakie niesie ze sobą wprowadzenie obszarów Natura 2000. Zgłaszane były problemy związane z realizacją inwestycji na terenach objętych obszarami Natura 2000 oraz nierzetelnie wyznaczonymi granicami obszarów istniejących i projektowanych do objęcia tego rodzaju formą ochrony. Lista i granica obszarów, która została przedstawiona Komisji Europejskiej jako propozycja Polski, została sporządzona przez organizacje ekologiczne, bez wiedzy i konsultacji społecznej. Minister Środowiska zauważając, że w wielu przypadkach obecna propozycja może nie pokrywać się z rzeczywistością, poinformował o prowadzeniu w chwili obecnej szczegółowej inwentaryzacji terenów zaproponowanych do objęcia Programem Natura 2000. Po przeprowadzeniu takiej szczegółowej inwentaryzacji zostanie dopiero przedstawiona nowa propozycja terenów do objęcia ochroną w ramach Programu Natura 2000. Minister poinformował również, że w dniu 25 sierpnia br. odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów poświęcone tematyce obszarów Natura 2000. Na tym posiedzeniu przedstawione zostaną m.in. wszystkie wnioski i opinie wynikające z wizytacji terenowych i płynące z samorządów lokalnych.
Po zakończeniu posiedzenia na sali narad w Czaplinku uczestnicy spotkania zostali zaproszeni na spacer po promenadzie, a potem w rejs stateczkiem Europa po jeziorze Drawsko, także wokół wyspy Bielawy.


Nasz Dziennik 2006-07-19
W uścisku agrokorporacji

Z Tomem Garrettem ze Stowarzyszenia Amerykańskich Gospodarstw Rodzinnych, zajmującym się oceną negatywnych wpływów wielkich hodowli przemysłowych na stan środowiska naturalnego, rozmawia Marek Garbacz

Ważą się losy wprowadzenia ograniczeń stosowania nasion genetycznie modyfikowanych (GMO) w naszym kraju. Od lat wokół tej kwestii obserwujemy wiele zawirowań, nerwowych reakcji lobbystów pojawiających się w Sejmie, Senacie oraz Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Niektórzy naukowcy biotechnolodzy zachowują się jak dyplomowani komiwojażerowie oferujący tandetny towar - czyżby zwietrzyli duże pieniądze? Czy ktoś jeszcze broni polskiego rolnictwa?

- Widzimy, że w obronie polskiego rolnictwa staje wielu ludzi, m.in. Roman Wierzbicki - przewodniczący NSZZ "Solidarność" RI, czy Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska. Wiem, że na tych polityków nieustannie wywierany jest nacisk grup lobbingowych, a nawet obcych placówek dyplomatycznych. Co gorsza, trwa też zmasowany atak na parlamentarzystów ze strony części świata naukowego, gdyż naukowcy, licząc na finansowanie swoich badań naukowych, nie chcą się zgodzić na jakiekolwiek ograniczenia stosowania GMO w Polsce. Jutro Prawo i Sprawiedliwość organizuje ważną konferencję o przyszłości rolnictwa w Polsce. Jednocześnie Senat kontynuuje prace nad ustawą o paszach, w której również powinny zostać zapisane ograniczenia dotyczące stosowania GMO.

Nie jest tak, że pod wpływem zmaso wanej propagandy środowisk żywotnie zainteresowanych uwolnieniem GMO do środowiska organizacje ekologiczne zaczynają się uginać i cofać przed hurraoptymistycznymi zwolennikami organizmów genetycznie zmodyfikowanych? Czy wkrótce nie stanie się tak, że to Pan okaże się polskim patriotą i będzie Pan bronił polskiej przyrody, a niekoniecznie ci, którzy tylko mówią, że bronią?

- Dowiedziałem się niedawno od senatora Jerzego Chróścikowskiego, że w obronie Polski przed GMO może on liczyć na wsparcie jedynie PiS i LPR. Taka ograniczona pomoc jest zjawiskiem niepokojącym, podobnie jak to, że wiele organizacji bardzo aktywnych do tej pory w krytyce GMO, w pokazywaniu zagrożeń płynących z obecności GMO, dzisiaj nie jest obecnych na forum.

Czy GMO stosowane w rolnictwie nie okaże się swoistym mitem, na którym dorabia się - czy to w wymiarze finansowym, czy politycznym - wąska grupa ludzi powiązanych z agrokoncernami?

- Rzeczywiście, mamy do czynienia z ogromną skalą dezinformacji wokół zagadnień GMO w Polsce. Trzeba przy tym pamiętać o jednym. Otóż założenia agrokorporacji polegają na tym, by uzyskać kontrolę i władzę nad funkcjonowaniem rolnictwa w waszym kraju, w Polsce. Mając pełną kontrolę nad ziarnem siewnym, można szantażować polskich rolników. W USA farmer stosujący materiał siewny koncernu Monsanto ziarna zebranego z własnych pól nie ma prawa użyć w jesiennych czy wiosennych siewach. Przy każdorazowym zasiewie musi uiścić nową opłatę licencyjną. Na przykład Monsanto używa firm ochroniarskich do kontrolowania rolników i wymuszania stosowania bezwzględnych zasad licencyjnych. Taki system byłby katastrofą dla polskiego rolnictwa. Pamiętajmy o jednym - nie ma wiarygodnych dowodów na wyższą wydajność roślin GMO w porównaniu z roślinami tradycyjnymi. Nie prowadzi się wieloletnich badań nad GMO, być może celowo. Jednak wyrażnym efektem stosowania roślin GMO jest coraz większa konieczność stosowania środków chemicznych - herbicydów i pestycydów - dlatego że rośliny GMO są na nie odporne. Pamiętajmy, że w Polsce środków ochrony roślin stosuje się niewiele albo wcale. Wprowadzenie na polskie pola takiej ilości chemii będzie zabójstwem dla polskiego produktu żywnościowego. Ostatnio używa się wszelkich chwytów, by nieodwracalnie skazić Polskę roślinnymi mutantami - przykładowo do zakładów tłuszczowych w Szamotułach dotarła jakiś czas temu partia nielegalnego rzepaku modyfikowanego z województwa zachodniopomorskiego.

Rolnik, który chciał sprzedać dużą partię takiego rzepaku, twierdził, że nie wiedział, iż zasiał rzepak modyfikowany. Pracownikom zakładów tłuszczowych powiedział, że nasiona kupił przypadkowo od nieznanej mu osoby. A trzeba pamiętać o tym, że europejscy odbiorcy oleju i śruty z Szamotuł żądają towaru z czystych, niemodyfikowanych genetycznie upraw - wprowadzenie GMO w Polsce oznaczałoby załamanie eksportu do Europy Zachodniej, gdzie konsumenci nie chcą żywności modyfikowanej.

Połączenie świata polityki ze światem gospodarki, jak to ma miejsce w wypadku byłego senatora Henryka Stokłosy, w USA jest obowiązującym standardem?

- W Stanach Zjednoczonych mamy z tym ogromne kłopoty. Kilkadziesiąt lat temu w amerykańskim rolnictwie przeważały gospodarstwa farmerskie. Jednak w tej chwili dominują wielkie agrokorporacje, które mają bezpośrednie przełożenie na polityków, a nawet na ministerstwo rolnictwa USA. Często chodzi tu o finansowanie kampanii wyborczych polityków i skutek tego jest taki, że także w Polsce obserwuje się silną próbę amerykanizacji lub europeizacji polskiego rolnictwa.

Byłoby to ogromne zagrożenie dla gospodarstw rodzinnych. Muszę podkreślić, że przywiązanie Polaków do tradycji jest wielką przeszkodą dla ponadnarodowych korporacji w narzuceniu wam swojej polityki w dziedzinie rolnictwa. Przywiązanie Polaków do tradycji stanowi naturalną obronę wartości wsi polskiej. Jednocześnie sprawa GMO jest jakby probierzem dla rządów PiS i wkrótce pokaże, na ile partia Jarosława Kaczyńskiego kontroluje politykę rolną państwa i jakie PiS ma wpływy w rządzie koalicyjnym. Po skutkach zmian legislacyjnych w dziedzinie GMO będziemy mogli ocenić, na ile ten rząd jest skuteczny i wierny swym ideałom.

Niedawno był Pan w Rumunii. Czy rzeczywiście ten kraj jest poletkiem doświadczalnym dla ponadnarodowych agrokorporacji?

- Rumunia jest krajem małych gospodarstw rodzinnych. Tam mówi się nawet o 4 milionach gospodarstw o małej powierzchni - które mają najwyżej po kilka hektarów. Po 1995 roku zwrócono wielkie posiadłości ziemskie byłym właścicielom, którzy najczęściej nie mieli pieniędzy na zagospodarowanie otrzymanej własności ziemskiej, i dlatego trafiły one w końcu w ręce podmiotów zagranicznych. Parlament Rumunii zakazał stosowania większości zmutowanych upraw, niepokojące jest jednak to, że ten zakaz nie został wprowadzony w życie. Dlatego w przypadku koncernu Smithfield Foods (w Polsce właściciela Constaru, Animeksu i spółki Prima) w Rumunii ogłoszono wielkie plany, ale ja nie widziałem na fermach tego koncernu wielkiej aktywności. Dlatego trudno ocenić, czy te wielkie zapowiedzi nie są przypadkiem tylko dymem bez ognia.

W traktacie akcesyjnym Rumunii znalazły się zapisy zwalniające Smithfield, znany z afery Constaru, z prawa Unii Europejskiej do końca 2012 roku...

- Podobny zapis znalazł się w traktacie akcesyjnym Polski w stosunku do duńskiego giganta hodowlanego - Poldanoru. Minister rolnictwa Jerzy Pilarczyk oskarżył potem ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa Stanisława Żelichowskiego o wprowadzenie tego skandalicznego zapisu. Co ciekawe, sam Poldanor oświadczył, że nigdy nie ubiegał się o taki wpis do traktatu akcesyjnego. Duńska członkini Parlamentu Europejskiego Margarete Auken skomentowała kuriozalny przypadek obecności spółki Poldanor w polskim traktacie akcesyjnym następująco: "Słabsze standardy ochrony środowiska w nowych krajach członkowskich mogą być tolerowane przez rok czy dwa lata w wyjątkowych przypadkach, jeżeli miałoby to przynieść korzyść producentom lokalnym. Ale to, co widzimy w tym przypadku, to cyniczne wykorzystywanie słabszych regulacji ochrony środowiska w Polsce przez duńskich hodowców świń. Operują oni w warunkach, które nigdy nie byłyby dopuszczalne w Danii, a czynią to za pomocą rządu Danii, warunkiem udzielenia której miało być przestrzeganie duńskich norm ochrony środowiska".

W ostatnich latach Bruksela zaczęła się uginać jeśli chodzi o możliwość wprowadzania GMO do europejskiego rolnictwa. Czym to może się zakończyć?

- Gdyby w tej niepisanej koalicji części państw unijnych na rzecz sprzeciwu wobec GMO zabrakło Polski, to byłby straszny cios dla takich krajów jak Grecja, Węgry czy Austria. Bardzo trudno walczy się z Komisją Europejską, która w sprawie GMO ewidentnie sprzedała się za garść srebrników ponadnarodowych agrokorporacji. Komisja Europejska dla mutantów jest gotowa poświęcić europejskie rolnictwo ekologiczne! Faktycznie niepokoi brak dostatecznie silnej reakcji polskich organizacji społecznych oraz brak informacji poza granicami Polski o tym, co Polska zrobiła w obronie przed GMO. W programie rolnym Prawa i Sprawiedliwości czytamy: "Produkcja rolnicza metodą wielkoprzemysłową i zagrożenie żywnością genetycznie modyfikowaną to dwa problemy o strategicznym znaczeniu, których rozstrzygnięcie na progu naszej obecności w Unii Europejskiej będzie skutkować przez dziesięciolecia". Są to bardzo ważne słowa, ponieważ poprzednie rządy w Polsce kochały dużych i bogatych, a z polskimi chłopami pokazywały się tylko przy okazji dożynek i wyborów.

W Brukseli mimo pięknych deklaracji chyba zapomniano, że chłop nie tylko produkuje żywność, lecz także jest opiekunem ziemi, środowiska, tradycji. Jeśli ma na dachu domu bocianie gniazdo, to go nie niszczy. Jeśli natomiast przyjdzie "nowoczesny" farmer, dla którego produkcja, maszyny i chemia będą najważniejsze, to zniszczy szopę, strzechę, gniazda jaskółek - bo one nie są mu do niczego potrzebne. On myśli kategoriami "zaorać, przekopać, zalać betonem", by wycisnąć z natury, zwierząt czy pracowników jak najwięcej. Jeśli polskie rolnictwo "zmodernizuje się" w taki sposób i upodobni np. do duńskiego, to dla bocianów czy wierzb przydrożnych nie będzie tam już miejsca. Rządy SLD, AWS i PSL nie chroniły tradycyjnego modelu polskiego rolnictwa. Wasze władze się go wstydziły. Polska nie negocjowała z Unią pomocy istniejącemu polskiemu rolnictwu, lecz jak najszybsze upodobnienie go do jakiegoś tam modelu, który na Zachodzie upodobnił wieś do biofabryki. Taki model przemysłowego rolnictwa oznacza wielką nadprodukcję towarów niskiej jakości. A przecież nie można mówić o restrukturyzacji rolnictwa w taki sam sposób, jak np. o zmianach w górnictwie. Jeśli polskie rolnictwo ma wyglądać tak jak amerykańskie, gdzie jest masowe skażenie środowiska, nie ma rynków i wspólnot lokalnych, jedzenie utraciło swój smak, to idziecie zdecydowanie w złym kierunku.

Dziękuję za rozmowę.


Konferencja 2006 - 07 - 11
Konsolidacja systemu kontroli żywności w Polsce

Pod honorowym patronatem wicemarszałka Senatu RP Krzysztofa Putry, z inicjatywy senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, odbyła się konferencja na temat: Konsolidacja systemu kontroli żywności w Polsce.

Konferencję otworzył wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra. Jak stwierdził wicemarszałek, dwa lata członkostwa Polski w Unii Europejskiej, pokazały, że nasi rolnicy potrafią skutecznie korzystać ze środków finansowych Unii. Obawy, że polscy rolnicy są słabo przygotowani do korzystania z unijnych funduszy, okazały się nieuzasadnione. Dziś wiadomo, że środki, które przeznaczono na wsparcie procesów modernizacji polskiego rolnictwa i dostosowanie do standardów UE zostały właściwie wykorzystane. Świadczy to z jednej strony o potrzebach, jakie mają polscy rolnicy, a z drugiej o ich zaangażowaniu i wielkiej mobilizacji społeczności wiejskiej. "Działanie państwa nie może osłabiać tej inicjatywy i tego zaangażowania, lecz przeciwnie - powinno je wspierać i dodatkowo stymulować" - stwierdził wicemarszałek K. Putra.

Wicemarszałek podkreślił, że każdy kraj prowadzi politykę żywnościową, dotyczącą produkcji, przetwórstwa, obrotu i importu, a także eksportu żywności. Głównym celem tej polityki jest zapewnienie żywności odpowiedniej jakości, która jest - najogólniej mówiąc - bezpieczna dla zdrowia człowieka. Wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra wyraził przekonanie, że mechanizmy kontroli żywności powinny być spójne i przejrzyste, czytelne zarówno dla rolnika, przetwórcy, podmiotu wprowadzającego żywność do obrotu, jak i dla konsumenta.

W konferencji wzięli udział parlamentarzyści, minister Zdrowia Zbigniew Religa, podsekretarz stanu w Ministerstwie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Marek Chrapek, przedstawiciele wszystkich jednostek kontrolujących żywność.

Prowadzący konferencję przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska senator Jerzy Chróścikowski podkreślił, iż celem spotkania jest szukanie odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób skutecznie kontrolować jakość i bezpieczeństwo żywności w całym łańcuchu żywnościowym, poczynając od produkcji pierwotnej , a kończąc na dystrybucji i stole konsumenta, czyli - "od pola do stołu".

"Rolnictwo na przełomie ostatniego wieku bardzo się zmieniło, większość gospodarstw odeszła od tradycyjnej-ekologicznej produkcji, a żywność jest wysoko przetwarzana. Niezbędne jest wprowadzenie nowych uregulowań prawnych, które umożliwią sprawną kontrolę nad wszystkimi etapami wytwarzania produktów żywnościowych" - stwierdził senator J. Chróścikowski.

Żródło: www.senat.gov.pl


www.prezydent.pl 2006-06-23

Ochrona przyrody: z ludźmi, dla ludzi

23 czerwca 2006 r., z inicjatywy Biura Inicjatyw Społecznych Kancelarii Prezydenta RP, odbyło się posiedzenie senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska, dotyczące problemu zachowania światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego Puszczy Białowieskiej. Spotkanie poprowadził Przewodniczący Komisji, senator Jerzy Chróścikowski, wspólnie z Minister Ewą Junczyk-Ziomecką, Podsekretarzem Stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Podczas posiedzenia, w którym udział wzięli m.in. senatorowie, posłowie, przedstawiciele Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, zaproszeni eksperci i przedstawiciele społeczności lokalnej, dyskutowano nad potrzebą i sposobami ochrony unikatowego w skali światowej dziedzictwa Puszczy.

Prezydent RP Lech Kaczyński, w odpowiedzi na napływające do Kancelarii Prezydenta RP tysiące listów i maili, podjął decyzję o osobistym zaangażowaniu w działania na rzecz Puszczy Białowieskiej oraz o powołaniu interdyscyplinarnego zespołu ekspertów, którego zadaniem będzie wypracowanie najlepszych rozwiązań przyrodniczo-społecznych dla Puszczy. Powstały projekt ustawy zawierać będzie spójną koncepcję opieki nad tym terenem, powiązanej z troską o rozwój gospodarczy i społeczny regionu.

Obecny na posiedzeniu komisji Minister Środowiska Jan Szyszko wyraził swoją wdzięczność za prezydencką inicjatywę. W burzliwej dyskusji uczestnicy spotkania podkreślali konieczność pełnej współpracy wszystkich zainteresowanych środowisk na rzecz kompromisu pomiędzy potrzebami ochrony przyrody a oczekiwaniami społeczności zamieszkujących obszar objęty działaniami ochronnymi.


Nasz Dziennik 2006-06-21

Polityczne embargo

Senackie komisje Spraw Unii Europejskiej oraz Rolnictwa i Ochrony Środowiska przyjęły wczoraj projekt uchwały skierowany do Komisji Europejskiej, w którym Senat RP wzywa KE, aby podjęła bardziej stanowcze kroki i wpłynęła na Rosję, przekonując ją do zniesienia embarga na polskie produkty rolne. Uchwała trafi teraz do dalszych prac w Senacie.

W uchwale senatorowie zwracają uwagę na fakt, że embargo ma charakter polityczny, ponieważ strona polska spełniła wszystkie wymagania strony rosyjskiej, a dodatkowo przestrzeganie tych wymagań zagwarantował pisemnie w specjalnym piśmie premier Kazimierz Marcinkiewicz, co w praktyce dyplomatycznej jest rzadkością.

Zdaniem przewodniczącego senackiej komisji rolnictwa senatora Jerzego Chróścikowskiego,

uchwała taka jest potrzebna, ponieważ embargo utrzymywane jest już za długo (8 miesięcy), a poza tym UE powinna wreszcie zacząć traktować nas jak pełnoprawnego członka. - Jeśli w UE pojawia się problem związany z Polską, to Unia mówi, że to problem Polski. A jeśli pojawia się problem jakiegoś innego państwa członkowskiego, to wtedy staje się on problemem całej Unii - tak senator Chróścikowski wyjaśniał jeden z powodów przyjęcia uchwały.

Inne stanowisko w tej sprawie zajął obecny na posiedzeniu komisji wiceminister rolnictwa Jan Ardanowski. Powiedział, że w czasie ostatniej wizyty w Luksemburgu minister rolnictwa Andrzej Lepper uzyskał od dwóch unijnych komisarzy - Markosa Kyprianou i Petera Mendelsona - zapewnienie, że UE podejmie działania, które Polsce w tej sprawie pomogą. Dlatego, jego zdaniem, Polska powinna wstrzymać się jeszcze z przyjęciem takiej uchwały. Według Ardanowskiego, Rosja dąży do tego, by być największym producentem i eksporterem żywności na świecie, a embarga, czyli zakaz sprowadzania żywności z innych państw, mają pobudzać w tym kraju popyt wewnętrzny na rosyjskie produkty żywnościowe i sprzyjać rozwojowi rolnictwa rosyjskiego.

Autor: Paweł Tunia


www.pb.pl 2006-06-20

Senackie komisje zaapelują do KE ws. handlu produktami rolnymi z Rosją

Senacka komisja rolnictwa i ochrony środowiska oraz komisja spraw Unii Europejskiej przyjęły we wtorek projekt uchwały, w której Senat zaapeluje do Komisji Europejskiej o podjęcie skutecznej interwencji w sprawie zniesienia wprowadzonego przez Rosję embarga na import z Polski produktów rolnych.

W projekcie senatorowie podkreślają, że Polska jest pełnoprawnym członkiem UE, a jednym z filarów funkcjonowania Unii jest Wspólna Polityka Rolna. Dodają, że przyczyny wprowadzenia embarga zostały usunięte, a mimo to od 8 miesięcy wstrzymany jest handel produktami rolnymi.

Rosja wprowadziła od 10 listopada 2005 roku zakaz importu mięsa z Polski, a od 14 listopada - także produktów pochodzenia roślinnego. Sankcje te uzasadniła fałszowaniem przez polskich eksporterów świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych.

Senatorowie w przygotowywanym dokumencie zwracają uwagę, że działania Rosji "budzą obawy, iż decyzja o wstrzymaniu handlu ma charakter polityczny".

Obecny na posiedzeniu komisji wiceminister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski uważa, że "to stanowisko (Senatu-PAP) w tej chwili Polsce nie pomoże". W opinii resortu "uchwała zapewne nic nie zmieni w stosunkach z Rosją, ale wręcz przeciwnie - będzie kolejny argument, że Polska jest tym krnąbrnym, konfliktowym członkiem UE".

Ardanowski powiedział, że resort rolnictwa obserwuje zachowania strony rosyjskiej w sprawie handlu produktami rolnymi. "Jesteśmy przekonani, że one nie wynikają z błędów proceduralnych czy też wskazywanych błędów po stronie polskiej, ale były raczej pretekstem" - wyjaśnił. Podkreślił, że strona polska spełniła wszystkie oczekiwania Rosji związane z pozwoleniami eksportowymi, świadectwami weterynaryjnymi i szeregiem innych dokumentów.

Zdaniem wiceministra, "prawdopodobnie to embargo, obok istotnych powodów międzynarodowej polityki Rosji, ma na celu pobudzenie popytu wewnętrznego na produkty produkowane w Rosji".

Ardanowski przypomniał, że cały czas toczą się rozmowy z Rosją, sprawa ta poruszana jest także w Komisji Europejskiej. Dodał, że w poniedziałek wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper rozmawiał w Luksemburgu z unijnymi komisarzami w sprawie handlu z Rosją. Obiecali mu przyspieszenie działania Komisji w tej sprawie.

Wiceminister poinformował, że w najbliższy czwartek w kancelarii premiera Kazimierza Marcinkiewicza ma odbyć się spotkanie poświęcone stosunkom polsko-rosyjskim, na którym mają być dyskutowane "kroki zaradcze, które Polska powinna podjąć".

Przewodniczący senackiej komisji rolnictwa Jerzy Chróścikowski (PiS) podkreślił, że przyjęcie uchwały przez Senat jest celowe. Nie ma ona na celu działania przeciwko Rosji, ale zaapelowanie do KE o pomoc w rozwiązaniu problemu.

Senatorowie wnieśli poprawki do przygotowanego przez senatora Pawła Michalaka (PiS) projektu uchwały. Jak poinformował Chróścikowski, projekt zostanie skierowany do pierwszego czytania na następnym posiedzeniu Senatu (5-6 lipca).

Polska Agencja Prasowa


Agro Serwis 2006-06-01

NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych

12 maja 1981 r. - władze PRL ugięły się pod silną presją społeczeństwa i zezwoliły na rejestrację Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" Rolników Indywidualnych. Uroczyste obchody 25 rocznicy tego wydarzenia zainicjował Senat RP - podjęto okolicznościową uchwałę, a w gmachu Senatu otwarto wystawę - "Chłopska droga do wolności", prezentującą materiały archiwalne Instytutu Pamięci Narodowej. W Warszawie i Puławach, w dniach 12--14 maja, Rada Krajowa NSZZ Rl "Solidarność" zorganizowała uroczystości, które honorowym patronatem objęli: Prezydent RP, Prymas Polski i Prezes Rady Ministrów.

Uroczystości warszawskie rozpoczęły się 13 maja, przed gmachem Sądu dla Miasta Stołecznego Warszawy, w dzisiejszej Alei Solidarności. Tam zgromadziły się poczty sztandarowe i delegacje regionalnych związków rolniczej "Solidarności". W tym samym sądzie, 25 lat temu, zarejestrowano wolne związki zawodowe rolników. Wielkiemu zwycięstwu w historii walki o demokrację na polskiej wsi, towarzyszyły wówczas tysiące uradowanych ludzi, zgromadzonych na ulicy przed sądem.

Rejestracja związku oznaczała zjednoczenie wielu ruchów związkowych, organizowanych przez rolników indywidualnych, już od końca lat 70. Komitety Samoobrony Chłopskiej powstawały na Lubelszczyżnie w roku 1978, zaraz potem związek rolniczej "Solidarności" rozwijał działalność w Świdniku - wspominał senator Jerzy Chróścikowski, członek i działacz, dziś sekretarz Prezydium Rady Krajowej związku. W momencie rejestracji, "Solidarność" Rolników Indywidualnych liczyła 400 tys. członków.

Senator Roman Wierzbicki, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", witając związkowców zgromadzonych przed gmachem sądu, podkreślił zasługi i rolę chłopów polskich w doprowadzeniu do historycznej decyzji władz o rejestracji związku zawodowego. Przypomniał wielkie zasługi Kościoła w walce o chłopskie prawa i szczególną rolę Prymasa Tysiąclecia - kardynała Stefana Wyszyńskiego, orędownika działań rolników oraz ich duchowego patrona. Przewodniczący podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do powstania Związku i działają w nim dziś.



Autor Artykułu: Andrzej S. Kamiński


Dziennik Wschodni 2006-05-19

Otwarcie biura

Hrubieszów. W poniedziałek w Hrubieszowskim Domu Kultury (ul. 3 Maja 7) odbędzie się uroczyste otwarcie biura dwóch zamojskich parlamentarzystów posła Sławomira Zawiślaka i senatora Jerzego Chróścikowskiego (obaj PiS). Początek - godz. 18.30. Biuro czeka na interesantów od wtorku.

(lew)


WWW.DIR.PPR.PL 2006-05-(17-18)

Spotkanie przedstawicieli Izb Rolniczych

W dniach 17-18 maja 2006 roku w Mazowieckim Ośrodku Doradztwa Rolniczego, Oddział Poświętne, po raz kolejny spotkali się przedstawiciele samorządu rolniczego. Na spotkanie z Krajową Radą Izb Rolniczych przybyli Jan Krzysztof Ardanowski podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa oraz Jerzy Chróścikowski przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Senatu RP.

W trakcie dyskusji omawiano m. in., możliwości udziału izb rolniczych w projektach realizowanych w ramach działania „Szkolenia” Sektorowego Programu Operacyjnego „Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwój obszarów wiejskich 2004-2006” wdrażanych przez Fundację Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAPA). Pracownicy FAPA zaprezentowali ogłoszenie o konkursach na realizację projektów szkoleniowych dla rolników w ramach priorytetu „Wspieranie zmian i dostosowań w sektorze rolno-żywnościowym” finansowanych z Europejskiego Funduszu Orientacji i Gwarancji Rolnej – Sekcja Orientacji oraz budżetu państwa.

Stan realizacji projektu ponadnarodowego portalu usługowego eFarmer był kolejnym zagadnieniem poruszonym na spotkaniu delegacji izb rolniczych w Płońsku. Celem portalu jest wspieranie rolników i eFarmerów poprzez ulepszanie zasad Wspólnej Polityki Rolnej oraz pomoc w składaniu wniosków we własnych agencjach płatniczych.

Wiceminister J. K. Ardanowski podkreślił konieczność zwiększenia roli samorządu rolniczego w kształtowaniu polityki rolnej państwa. Aby to nastąpiło niezbędna jest nowelizacja ustawy o izbach rolniczych i związkach zawodowych. Francuski model współpracy pomiędzy samorządem a związkami da szansę mocniejszego oddziaływania na decydentów rządowych, stąd konieczność podjęcia efektywnych działań w tym kierunku. Podkreślił również, że w czasach silnych przemian, globalizacji i liberalizacji mieszkańcy wsi muszą podejmować inicjatywy związane z różnicowaniem działalności, pobudzaniem aktywności lokalnych społeczności. Planowane zmiany w polityce UE zakładają bowiem wzrost środków nie na produkcję rolniczą, ale na rozwój obszarów wiejskich, czyli tworzenie nowych miejsc pracy na wsi, zapewnienie godziwych warunków jej mieszkańcom. 18 maja delegacje izb rolniczych uczestniczyły w spotkaniu z Wicepremierem , Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi Andrzejem Lepperem. Wizyta w siedzibie resortu była możliwością do przedstawienia stanowisk na temat bieżącej sytuacji w polskim rolnictwie. Poruszono kwestie paliwa rolniczego, sytuacji na rynku owoców miękkich, cukrownictwa, reformy rynku mleka. Wicepremier wyraził nadzieję na efektywną współpracę z samorządem rolniczym, w czym ma pomóc nowelizacja ustawy o izbach rolniczych. Tego samego dnia przedstawiciele Dolnośląskiej Izby Rolniczej Leszek Grala – Prezes Izby i Marian Fałat – delegat do KRIR wzięli udział w programowej konferencji prasowej szefa resortu rolnictwa, na której został przedstawiony „Raport otwarcia”. Według premiera obecny stan rolnictwa jest efektem źle wynegocjowanych warunków akcesyjnych w Kopenhadze. Andrzej Lepper omówił szczegółowo stan realizacji dopłat bezpośrednich, rent strukturalnych, sytuację na rynku mleka, rynku owoców miękkich. Szef resortu podkreślił, że jego priorytetem jest współpraca ze związkami zawodowymi i organizacjami rolniczymi. Tyle ciepłych słów o izbach rolniczych i związkach zawodowych dawno nie padło z ust ministra


Zielony Sztandar 2006-05-14

CHŁOPSKA DROGA DO WOLNOŚCI

Pod patronatem marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza i marszałka Sejmu RP Marka Jurka, z inicjatywy przewodniczącego senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska senatora Jerzego Chróścikowskiego oraz przewodniczącego NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" senatora Romana Wierzbieckiego 5 maja br., w 25. rocznicę rejestracji NSZZ RI "Solidarność", w gmachu Senatu RP otwarta została wystawa przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej

"CHŁOPSKA DROGA DO WOLNOŚCI"

Senator Jerzy Chróścikowski w swoim wystąpieniu przypomniał, że kiedy 12 maja 1981 roku w Warszawie zarejestrowano pierwszy w dziejach Polski NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", to było to najważniejsze święto chłopów w stolicy.

"Ale - jak stwierdził - droga do chłopskiej wolności, do zrównania ich praw z prawami reszty obywateli, nie była prosta i łatwa. Komunistyczna władza nie chciała zarejestrować związku, ponieważ uważała, że zgodnie z polskim prawodawstwem w związkach zawodowych mogą się zrzeszać wyłącznie pracownicy uspołecznionych zakładów pracy".

Senator podkreślił wielkie zasługi Kościoła w walce o chłopskie prawa: "gorącym orędownikiem i inicjatorem działań rolników i duchowym patronem był prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, który ostrzegł rząd, że w razie dalszej zwłoki związanej z rejestracją związku, Episkopat Polski wycofa się z mediacji między władzą a społeczeństwem".

 


Nasz Dziennik 2006-05-(06-07)

Trudne drogi do wolności

- Droga do chłopskiej wolności, do zrównania ich praw z prawami reszty obywateli, nie była prosta i łatwa - powiedział wczoraj senator Jerzy Chróścikowski podczas otwarcia w gmachu Senatu okolicznościowej wystawy w 25. rocznicę rejestracji NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".

Senator w trakcie inauguracji wystawy "Chłopska droga do wolności" przypomniał, że władze komunistyczne odmawiały zarejestrowania związku zawodowego rolników, twierdząc, że takie związki mogą tworzyć tylko robotnicy. Dlatego dzień rejestracji pierwszego w dziejach Polski związku zawodowego rolników był największym świętem chłopów w Warszawie. - Gorącym orędownikiem i inicjatorem działań rolników oraz duchowym patronem był Prymas Polski ksiądz kardynał Stefan Wyszyński, który ostrzegał rząd, że w razie dalszej zwłoki związanej z rejestracją związku Episkopat Polski wycofa się z mediacji między władzą a społeczeństwem - stwierdził Chróścikowski. Wielu działaczy RI zasiadło potem w ławach senatorskich, m.in. wicemarszałek Senatu Józef Ślisz oraz były przewodniczący związku Gabriel Janowski. Senatorem IV kadencji jest także obecny przewodniczący NSZZ RI Roman Wierzbicki, który przedstawił historię związku.

W celu uhonorowania i docenienia wagi i znaczenia niezależnych rolniczych związków Senat podjął uchwałę w sprawie 25. rocznicy rejestracji NSZZ RI "Solidarność", która zostanie ogłoszona w Dzienniku Urzędowym.

Według wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putry, wystawa jest hołdem dla tych, którzy nie obawiali się podjąć trudu tworzenia takiej organizacji. Obecnie, zdaniem marszałka, także na wsi polskiej potrzeba solidarności, aby móc konkurować z innymi państwami UE.

Ekspozycja została przygotowana przez rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Uroczyste jej otwarcie odbyło się pod patronatem marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza i marszałka Sejmu RP Marka Jurka. W uroczystości wzięli udział wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra, były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, posłowie i senatorowie, przedstawiciele IPN.


Nasz Dziennik 2006-05-06

Trudne drogi do wolności

- Droga do chłopskiej wolności, do zrównania ich praw z prawami reszty obywateli, nie była prosta i łatwa - powiedział wczoraj senator Jerzy Chróścikowski podczas otwarcia w gmachu Senatu okolicznościowej wystawy w 25. rocznicę rejestracji NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".

Senator w trakcie inauguracji wystawy "Chłopska droga do wolności" przypomniał, że władze komunistyczne odmawiały zarejestrowania związku zawodowego rolników, twierdząc, że takie związki mogą tworzyć tylko robotnicy. Dlatego dzień rejestracji pierwszego w dziejach Polski związku zawodowego rolników był największym świętem chłopów w Warszawie. - Gorącym orędownikiem i inicjatorem działań rolników oraz duchowym patronem był Prymas Polski ksiądz kardynał Stefan Wyszyński, który ostrzegał rząd, że w razie dalszej zwłoki związanej z rejestracją związku Episkopat Polski wycofa się z mediacji między władzą a społeczeństwem - stwierdził Chróścikowski. Wielu działaczy RI zasiadło potem w ławach senatorskich, m.in. wicemarszałek Senatu Józef Ślisz oraz były przewodniczący związku Gabriel Janowski. Senatorem IV kadencji jest także obecny przewodniczący NSZZ RI Roman Wierzbicki, który przedstawił historię związku.

W celu uhonorowania i docenienia wagi i znaczenia niezależnych rolniczych związków Senat podjął uchwałę w sprawie 25. rocznicy rejestracji NSZZ RI "Solidarność", która zostanie ogłoszona w Dzienniku Urzędowym.

Według wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putry, wystawa jest hołdem dla tych, którzy nie obawiali się podjąć trudu tworzenia takiej organizacji. Obecnie, zdaniem marszałka, także na wsi polskiej potrzeba solidarności, aby móc konkurować z innymi państwami UE.

Ekspozycja została przygotowana przez rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Uroczyste jej otwarcie odbyło się pod patronatem marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza i marszałka Sejmu RP Marka Jurka. W uroczystości wzięli udział wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra, były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, posłowie i senatorowie, przedstawiciele IPN

ZB


Ekopartner 2006-04-25

Rozmowa z Panem Senatorem Jerzym Chróścikowskim, Przewodniczącym Komisji Ochrony Środowiska i Rolnictwa Senatu RP

Sprawy najpilniejsze

-Jakkolwiek w programie wyborczym PiS nie ma rozdziału poświęconego ochronie środowiska, to jednak pewne zapisy tego dokumentu można odnieść do ekorozwoju, poszanowania prawa ochrony środowiska, dbałości o rolnictwo i rozwój energii odnawialnej. Sądzę, że pewne reformy i zmiana filozofii są nieuniknione. Wobec tego chcę zapytać o strategię dotyczącą energii odnawialnej. Czy będziemy w Polsce tylko preferować biomasę? Trochę się to kłóci z innymi zapisami, gdzie mowa jest o zwiększeniu produkcji rolniczej na cele żywnościowe...

-Jedno z drugim wcale nie musi się kłócić. Polska jest krajem o dużej powierzchni rolniczej, ale niestety, nie możemy poszczycić się znaczącym zasobem areałów o najwyższej i bardzo wysokiej jakości. Ponadto mamy ograniczenia produkcyjne wynikające z przynależności do Unii Europejskiej. Dlatego nieużytki i gleby słabej klasy możemy z powodzeniem wykorzystać na produkcję biomasy. W polskich realiach ta produkcja ma przyszłość. W pierwszym rzędzie na potrzeby własne gospodarstw rolnych, a także na skalę przemysłową. Jak wiemy, biomasa jest tylko jednym ze żródeł energii odnawialnej i zapewne nie spowoduje to tylko preferowania biomasy. Na kwiecień br. senacka Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska wraz z Komisją Gospodarki przygotowują dużą konferencję na temat energii odnawialnych i możliwości ich wdrażania w Polsce. Chcemy i musimy wykorzystywać wszelkie możliwe żródła energii.

Musimy się przyjrzeć osiągnięciom w geotermii, którą wykorzystujemy już w kilku regionach kraju. W niektórych regionach są dobre możliwości wykorzystania energii wiatrowej. Nie możemy zapomnieć, że Unia Europejska nakłada na nas zobowiązania osiągnięcia do roku 2010 7,5% udziału energii ze żródeł odnawialnych w bilansie ogólnym produkcji energii. Do tych celów potrzebne są różne żródła.

-Co Pan Przewodniczący sądzi o możliwościach wdrażania nowoczesnych technologii, przyjaznych środowisku. Niestety, fundusze ekologiczne swoją strategią i systemem finansowania nie wspomagają rozwoju nowych technologii. Co więc należy zrobić, aby ten stan zmienić?

-To problem ważny i pilny, miałem już interwencje w tych sprawach, kontaktowałem się z Ministerstwem Środowiska. Często ważne decyzje zależą od rozsądku i dobrej woli urzędników. Pierwszym krokiem w tym kierunku będzie ze strony Komisji objęcie patronatem konkursu organizowanego przez UE na najlepszą wdrożoną technologię, przy tej okazji chcemy poznać to środowisko oraz zorganizować spotkanie z projektantami, przedstawicielami przedsiębiorstw, pomysłodawcami i zapoznać się z ich postulatami w tych sprawach. Jednak, aby "wyłowić" tę grupę osób potrzebujemy pomocy m.in. dziennikarzy zajmujących się ekologią, którzy mają szerokie kontakty i rozeznanie na tym polu. We współpracy z Departamentem Instrumentów Ochrony Środowiska, może również z NOT-em, będziemy chcieli w Komisji omówić możliwości usprawnienia wdrażania ciekawych, nowatorskich technologii, a także dowiedzieć się,

jaki jest rynek aktualnie wdrożonych nowych technologii przyjaznych środowisku.

-Ostatnio wiele się mówi o organizmach modyfikowanych genetycznie, znane jest nam stanowisko WTO w tej sprawie. Jakie jest stanowisko Pana Senatora w tej kwestii? Czy wypracowano już oficjalne stanowisko w tej sprawie?

Zdania na temat produkcji modyfikowanej genetycznie są podzielone. Duża grupa naukowców zapewnia o jej bezpieczeństwie, wskazując na to, że zmiany niektórych innych czynników środowiskowych są o wiele grożniejsze. Jednak sądzę, że mamy zbyt małe doświadczenia w tej kwestii. GMO jest ostatnio "w modzie", zwłaszcza za sprawą producentów amerykańskich. Mówi się o wielu zaletach tych produktów, wręcz ukazuje się je jako główną broń mogącą zapobiegać szerzeniu się głodu na świecie. Jednak musimy pamiętać, że technologie są dość nowe i modyfikacja genetyczna nie jest do końca możliwa do przewidzenia. Weżmy choćby przykład możliwości powstawania chwastów trudnych do likwidacji i odpornych na zwalczanie tradycyjnymi metodami. Nasz kraj szczyci się tym, że posiada ogromne połacie naturalnych, nieskażonych gruntów rolnych, które mogą być zagłębiem produkcji zdrowej, ekologicznej żywości dla Europy. Jest ona coraz bardziej poszukiwana i opłacalna. Ponadto jest dobrą formą produkcji dla niedużych obszarowo rodzinnych gospodarstw. A to są właśnie polskie atuty, które powinniśmy wykorzystać.

Dlatego rząd zamierza ogłosić nasz kraj (w ślad za niektórymi członkami Unii Europejskiej) strefą wolną od GMO. Stanowisko przyjęte w tej sprawie już zostało przedstawione w Brukseli.

-Jakimi problemami zajmowała się Komisja pod Pana przewodnictwem w swojej dotychczasowej działalności i jakie są priorytety na przyszłość?

W obecnej VI Kadencji Senatu połączono ze sobą dwie Komisje: Rolnictwa i Ochrony Środowiska. Zakres tematyczny jest bardzo szeroki. Jednak pragniemy wykorzystać ten fakt, kładąc nacisk na realizację i propagowanie programów rolno-środowiskowych, na zwiększanie lesistości, na produkcję biopaliw (i zakończenie prac legislacyjnych w tym zakresie), na ekoturystykę, produkcję żywności ekologicznej. Ponadto, w tym roku, jak wspomniałem, będziemy zajmować się energią odnawialną, nowoczesnymi technologiami, chcemy przyjrzeć się strategii gospodarowania wodą. Przyznam się także, że docierają do mnie bardzo poważne opinie o konieczności wprowadzenia poważnych zmian w gospodarowaniu odpadami w Polsce. Kolejnym istotnym tematem, który będzie realizować kilka połączonych Komisji, będzie polityka bezpieczeństwa energetycznego Polskii Unii Europejskiej.

-Muszę przyznać, że podejmuje Pan Senator najbardziej palące problemy do rozwiązania. Miejmy nadzieję, że z sukcesem, czego w imieniu Czytelników życzy Panu redakcja "Ekopart-nera". Dziękuję za rozmowę.

Jadwiga Oleszkiewicz


Nasz Dziennik 2006-04-21
Życzenia

Święto Wielkiej Nocy to czas nadziei i pokoju. Czas odradzania się wiary w Chrystusie Zmartwychwstałym. Niechaj wielkanocne życzenia, pełne nadziei i miłości, przyniosą radość, pokój oraz wzajemną życzliwość. Ciepłych i pogodnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego oraz wszelkiej pomyślności w życiu osobistym i zawodowym życzy

Jerzy Chróścikowski Senator RP Klub Parlamentarny PiS


Tygodnik Zamojski 2006-04-12
Życzenia

Chwała Tobie, Chryste Panie,
Żeś przez Twoje Zmartwychwstanie
żywot wieczny nam wyjednał
Alleluja, Alleluja.
Życzenia wesołych Świąt Wielkanocnych, Pełnych wiary, nadziei i miłości,
Pogody w sercu i radości oraz wszelkich łask i błogosławieństwa Chrystusa
zmartwychwstałego życzą

Jerzy Chróścikowski, Senator RP
Sławomir Zawiślak, Poseł na Sejm RP
Beata Mazurek, Poseł na Sejm RP
Tomasz Dudziński, Poseł na Sejm RP


Tygodnik Zamojski 2006-03-01

Uroczyście otwarto

-27 lutego uroczyście otwarto w Zamościu biura parlamentarzystów PiS: senatora Jerzego Chróścikowskiego i posła Jerzego Zawiślaka. Biuro senatora mieści się przy ul. Bazylianskiej 3, a poselskie przy ul. Odrodzenia 7. Pomieszczenia, w których urzędują parlamentarzyści, poświęcił bp Jan Śrutwa. Biskup Śrutwa życzył parlamentarzystom, by starczyło im sił do realizacji obietnic, które złożyli wyborcom.

Wśród zaproszonych gości był m.in. Wojciech Żukowski, wojewoda lubelski


Zielony Sztandar 2006-02-26

Ten rok należy do rolników

Rozmowa z ROMANEM WIERZBICKIM, przewodniczącym NSZZ "Solidarność" RI, senatorem Prawa i Sprawiedliwości

"Solidarność" Rolników Indywidualnych zawsze świętuje rocznicę rejestracji związku, która miała miejsce 12 maja 1981 roku. Główne uroczystości przeniesiemy na 13 maja.

Jak związek, któremu Pan przewodniczy ma zamiar uczcić 25-lecie podpisania porozumień ustrzycko-rzeszowskich?

- Przygotowujemy się, można powiedzieć, na wielką skalę. 17 lutego w Rzeszowie została otwarta wystawa pamiątek pozostających w posiadaniu IPN, a dotyczących tamtych wydarzeń. Ale dla nas lutowe obchody to nie będzie kulminacyjny punkt uroczystości, którymi uczcimy 25-lecie związku. "Solidarność" Rolników Indywidualnych zawsze świętuje rocznicę rejestracji związku, która miała miejsce 12 maja 1981 roku. Główne uroczystości przeniesiemy na 13 maja. Takie poczyniliśmy uzgodnienia z Episkopatem Polski. Rozpoczną się one spotkaniem organizacji związkowych Unii Europejskiej i organizacji państw Europy Wschodniej. 13 maja odbędzie się uroczysty przemarsz pod katedrę św. Jana w Warszawie, gdzie Mszę św. odprawi prymas Jozef Glemp. Potem spotkamy się z prezydentem RP w pałacu prezydenckim, gdzie zasłużonym związkowcom zostaną wręczone odznaczenia państwowe. Następnego dnia chcemy na Polach Wilanowskich zorganizować festyn. Oczywiście to dopiero plany, ale na tyle zaawansowane, że można już o nich mówić. Mamy też w planach okolicznościowe wystawy, nie tylko w kraju, ale także w Brukseli, gdzie związek posiada, wspólne z KZKiOR i Samoobroną, własne biuro.

Będą jeszcze, oprócz tego, jakieś okolicznościowe "akcenty" w Poznaniu i Bydgoszczy...

- Tak. W Poznaniu, dlatego że tam właściwie doszło do zjednoczenia chłopskiego ruchu związkowego. Jak wszyscy wiemy dwadzieścia pięć lat temu było wiele organizacji związkowych zakładanych przez rolników i działających pod różnymi nazwami. W Poznaniu na zjeździe delegatów 8-9 marca 1981 roku ostatecznie zapadły decyzje o połączeniu. Wtedy tak naprawdę powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych "Solidarność". Następnie został złożony wniosek o rejestrację. Właściwie w tym samym czasie, w którym złożono wniosek o rejestrację "Solidarności" pracowniczej. Ale rolnicy widocznie wydawali się władzy groźniejsi, bo my na rejestrację musieliśmy czekać jeszcze rok. Była ona możliwa dzięki ogromnej pomocy księdza prymasa Stefana Wyszyńskiego. I stąd ta różnica w datach. "Solidarność" pracownicza obchodziła swoje ćwierćwiecze w roku ubiegłym, a ten rok należy do rolników.

W jakim miejscu, w tej chwili, znajduje się "Solidarność" Rolników Indywidualnych i jaką odgrywa rolę? Czy można mówić, że to mocne przedstawicielstwo rolników czy też, jak chcą niektórzy, związek kanapowy?

- Ani jedna, ani druga opinia nic znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie lubię przesadzać i nie powiem, że jesteśmy związkiem najsilniejszym, ale twierdzenie, że "Solidarność" RI jest związkiem kanapowym to zwykła złośliwość. Współdziałamy z kilkoma organizacjami, a bardzo ściśle z dwiema. Z Krajowym Związkiem Kółek i Organizacji Rolniczych i ze Związkiem Zawodowym Rolnictwa "Samoobrona". Cała nasza trójka ma podpisane porozumienie. Jesteśmy umocowani w międzynarodowej organizacji CCO­PACOGECH. W tej chwili dogrywamy ścisłą współpracę z Federacją Związków Branżowych. Współpracujemy z Izbami Rolniczymi.

Bardzo często z wymienionymi organizacjami występujemy w różnych kwestiach wspólnie. I dosyć skutecznie! Warto przypomnieć, że niektóre sprawy, które ten rząd obiecał załatwić, choćby takie, jak powrót KRUS do Ministerstwa Rolnictwa, dopłaty do paliwa rolniczego, biopaliwa, to kwestie inspirowane także (choć nie tylko) przez rolnicze organizacje związkowe. Od długiego czasu w wielu kwestiach ważnych dla rolnictwa działamy wspólnie i zgodnie. Mam nadzieję, że tak będzie nadal.

Czy rolnicy zgłaszają się do związku, który Pan reprezentuje, z indywidualnymi sprawami, z jakimi normalni pracownicy zgłaszają się do swoich związków zawodowych, czy też raczej rolnicy wybierają odpowiednie dla siebie związki branżowe?

- Bardzo różnie to wygląda. Zwracają się do wszystkich, także do naszego związku. Generalnie więcej próśb o interwencje otrzymują te organizacje, które mają silniejszą reprezentację w parlamencie. My mamy skromną reprezentację. Jest nas tylko dwóch senatorów. Ja i senator Jerzy Chróścikowski . Ale to, co przychodzi na moje biuro senatorskie, jest dziś, ilościowo, równoważne temu, co przychodzi do biura krajowego związku. Z tym, że w biurze senatorskim szukają wsparcia nie tylko rolnicy. Ostatnio zajmujemy się interwencją w sprawie hodowców tytoniu. To tylko jedna ze spraw. Permanentnie na uwadze mamy sytuację polskiego cukru, polskiego mleka, dopłat, podziału kontyngentów. Do związku piszą i przychodzą rolnicy, którzy mają zadawnione sprawy, związane jeszcze z kupnem bądź dzierżawą ziemi popegeerowskiej. Pojawiają się problemy ze spłatą zadłużenia, niemożnością wywiązania się z opłat czynszowych itp. Istnieją kontrowersje między Agencją Nieruchomości Rolnych, a rolnikami, którzy twierdzą, że mają prawo do pewnych ulg. Zwracają się do nas jako do rozjemców. Takich spraw jest sporo.

Wspólnie, trzy wymienione związki i Federacja Związków Branżowych rozmawiamy zarówno z ministrem rolnictwa, jak i z premierem na temat bieżących problemów nurtujących polskich rolników. W miarę pomyślnie idzie to do przodu, aczkolwiek nie bez pewnych perturbacji. Mówię o perturbacjach, bo są, niestety, ludzie, którym zależy, nie wiadomo dlaczego, aby nasze inicjatywy blokować i torpedować. Takie małe, polskie piekiełko. Ale jakoś sobie z tym radzimy.

Rozmawiała Magdalena Foland


Tygodnik Zamojski 2006-02-22

Uroczyste otwarcie

BISKUP POŚWIĘCI. Uroczyste otwarcie biur poselsko - senatorskich PiS w Zamościu odbędzie się 27 lutego. O godz. 15.30 rozpocznie się uroczystość w biurze senatora Jerzego Chróścikowskiego , przy ul. Bazyliańskiej 3. Następnie o godz. 16 zostanie oficjalnie otwarte biuro posła Sławomira Zawiślaka, które mieści się przy ul. Odrodzenia 7. Poświęcenia biur dokona ks. biskup prof. Jan Śrutwa, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej. W uroczystości weźmie udział wojewoda lubelski Wojciech Żukowski. Poseł Zawiślak pełni dyżur w swoim biurze w poniedziałki. Na spotkanie z posłem można się umówić, dzwoniąc pod numer tel./fax (084) 638-44-02. Kontakt z biurem senatora Chróścikowskiego pod numerem tel. (084) 638-42-52.


Nasz Dziennik 2006-01-20

Rozwijać obszary wiejskie, czyli.nie zaniedbywać rolnictwa

Premier powołał Radę ds. Bezpieczeństwa Żywności, która przedstawi projekt ujednolicenia systemu kontroli jakości żywności na wszystkich etapach jej wytwarzania. Obecnie funkcje te pełni kilka odrębnych instytucji. Ponadto trwają prace nad powołaniem Agencji Rozwoju Obszarów Wiejskich. Szerzej o działaniach planowanych przez rząd Kazimierza Marcinkiewicza na rzecz poprawy sytuacji na wsi powiedziano podczas konferencji pn. "Program rolny na lata 2007-2013", która 17 stycznia miała miejsce w Senacie Rzeczypospolitej.

Ponad 5-godzinna konferencja przebiegała pod honorowym patronatem wicemarszałka Senatu RP Krzysztofa Putry (PiS), a jej współorganizatorami byli : przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Wojciech Mojzesowicz (PiS) oraz minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel (PiS). W konferencji wzięło udział ponad 200 przedstawicieli różnych organizacji i instytucji rolniczych oraz rolników. Przybyli także byli parlamentarzyści, którzy zajmowali się problemami wsi i rolnictwa.

- Oczekuję na współpracę, na wnioski, na pytania i dyskusję, bo te działania i rozwiązania, które przygotowujemy, nic nie będą warte, jeśli nie będą miały społecznej akceptacji, akceptacji rolników czy przedsiębiorców - zwrócił się do zebranych przedstawicieli środowisk wiejskich minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.

Program dla Polski Wschodniej

Program dla Polski Wschodniej: województw warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego, podkarpackiego oraz świętokrzyskiego, przedstawił Władysław Ortel - sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Wsparcie dla tych terenów obliczone jest do 2020 roku. - Województwa Polski Wschodniej łączy kilka wspólnych cech: niewykorzystany potencjał, niski poziom PKB oraz peryferyjne położenie zarówno w kraju, jak i w Unii. Jednakże wiele wskazuje na to, iż regiony Polski Wschodniej, a w szczególności tworzące obszary metropolitalne (Białystok, Lublin i Rzeszów) oraz rozwijające się ośrodki miejskie (Olsztyn i Kielce), mogą stać się "obszarami wzrostu", gdyż dysponują szeregiem atrybutów, które trudno przecenić - takie słowa skierował do obecnych wiceminister Ortel. Chodzi o duży udział w populacji ludzi młodych, dobrze rozwinięty system kształcenia ponadpodstawowego i wyższego. Bardzo ważne są także korzystne warunki przyrodnicze dla rozwoju turystyki, agroturystyki i tzw. czystego przemysłu. Potencjalnych inwestorów mogą także przyciągać wolne i niezagospodarowane tereny pod inwestycje, których w pozostałych regionach Polski zaczyna brakować. Nie bez znaczenia są też niższe niż gdzie indziej koszty pracy. Jeśli zaś chodzi o rozwój rolnictwa, to właśnie tutaj umiejscowione są duże możliwości wytwarzania żywności wysokiej jakości i przetwarzania jej w rozwijających się zakładach rolno-spożywczych. Ważnym zadaniem jest budowa i rozbudowa infrastruktury drogowej.

Pytany o finansowanie tego programu minister Jurgiel powiedział, że na ten cel, czyli wsparcie dla Polski Wschodniej, wynegocjowano 882 mln euro, ale jak powiedział - może być i więcej.

Chodzi o równe warunki

Według ministra rolnictwa, w ramach Wspólnej Polityki Rolnej trzeba w jak najkrótszym czasie uczynić wszystko, aby stworzyć dla Polski równe warunki konkurencji. Dlatego - jak zapewnił minister Jurgiel - w najbliższy poniedziałek dojdzie do rozmów z komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel o kilku trudnych problemach, które doskwierają polskiemu rolnictwu. - Oprócz mleka i owoców miękkich będziemy poruszali sprawę rynku zbóż, mięsa drobiowego oraz wieprzowiny - powiedział zebranym rolnikom minister rolnictwa.

Krzysztof Jurgiel odniósł się także do problemu tzw. paliwa rolniczego, które - jako projekt ustawy - ma pełną akceptację rządu oraz obu komisji rolnictwa w parlamencie. Nadto szef resortu zwrócił szczególną uwagę, że istnieje pilna potrzeba uregulowania pracy rynków hurtowych (lokalnych i regionalnych), aby utworzyły pełną i sprawnie działającą sieć, która będzie wspierała rolników i pomagała im organizować się, np. w grupy producenckie.

W swoim wystąpieniu minister rolnictwa poinformował, że premier Kazimierz Marcinkiewicz powołał Radę ds. Bezpieczeństwa Żywności, która do końca czerwca br. ma przygotować jednolity i zintegrowany system kontroli jakości i bezpieczeństwa żywności na wszystkich etapach jej wytwarzania, tj. "od pola do stołu". Dotychczas tymi działaniami zajmuje się niezależnie od siebie kilka jednostek, m.in. Sanepid.

Szef resortu rolnictwa zwrócił też uwagę na potrzebę ratowania szkolnictwa rolniczego (średniego i wyższego stopnia). Pierwszym krokiem ma być wyjęcie techników rolniczych z gestii powiatów, które często rozwiązywały szkoły, a majątek przeznaczały na wydatki bieżące lub spłatę długów. Przewiduje się także utworzenie filii zamiejscowych akademii rolniczych.

Aby ułatwić kontrolę nad przepływem ziemi, zwierzchność nad Agencją Nieruchomości Rolnych ma objąć minister rolnictwa (obecnie pełni ją szef resortu skarbu). Minister Jurgiel ujawnił też, że trwają prace nad powołaniem Agencji Rozwoju Obszarów Wiejskich.

Przeprowadzamy się na wieś

Wiceminister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zwrócił uwagę na sprawę marginalizacji środowiska byłych pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych. Jednocześnie mamy w Polsce bardzo dobrą sytuację osiedleńczą na wsi - wieś zaczyna pełnić rolę także miejsca do zamieszkiwania oraz prowadzenia działalności produkcyjnej i usługowej. Według ekspertów, już w niedługim czasie odsetek mieszkańców na naszej wsi wzrośnie z obecnych 38 do 44 procent. - Dlatego Program Rozwoju Obszarów Wiejskich jest próbą przygotowania wsi także do tych nowych zadań - zaznaczył. Wiceminister poruszył również sprawę biopaliw, która w okresie ostatnich miesięcy ciągłego wzrostu cen ropy naftowej stała się niezwykle ważnym problem dotykającym gospodarki narodowe wielu krajów europejskich. - Produkcja nieżywnościowa europejskiego rolnictwa jest warunkiem powodzenia rolnictwa w Europie, która dusi się od nadmiaru żywności. Dlatego produkcja nieżywnościowa, tj. energii odnawialnej, wydaje się bardzo racjonalnym i logicznym działaniem - powiedział Ardanowski.

Po wystąpieniach ministerialnych nastąpiła długa runda pytań, uwag i refleksji. Prowadzący spotkanie senator Jerzy Chróścikowski (PiS) zapowiedział, że odbędą się kolejne, bardziej ukierunkowane tematycznie, aby w ten sposób informować rolników o nowych rozwiązaniach czy problemach pojawiających się na polskiej wsi.

Marek Garbac


Przegląd Geologiczny 2006-01-01

02.12. W Państwowym Instytucie Geologicznym w Warszawie

02.12. W Państwowym Instytucie Geologicznym w Warszawie odbyły się uroczystości barbórkowe, w których uczestniczyli m.in. senator Jerzy Mieczysław Chróścikowski - przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Senacie RP ; Andrzej Mizgajski - sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska; prof. Michał Szulczewski - przewodniczący Rady Nauki; Krzysztof Szamałek - przewodniczący Rady Geologicznej; prof. Bogdan Ney - przewodniczący Wydziału VII Nauk o Ziemi i Nauk Górniczych PAN oraz Kinga Wojtczak i Ewa Zalewska - zastępcy dyrektora Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych Ministerstwa Środowiska.


Tygodnik Zamojski 2005-11-30

Relikwie św. Teresy od Dzieciątka Jezus z francuskiego Lisieux sprowadzono do kościoła św. Katarzyny w Zamościu

Św. Teresa u św. Katarzyny

Drobina prochu z ciała św. Teresy, zamknięta w złocistym relikwiarzu, zgromadziła w kościele św. Katarzyny ok. tysiąca osób. Remontowana świątynia otworzyła swe podwoje dla wiernych po raz pierwszy po 1,5-rocznej przerwie.

Relikwie przybyły do Zamościa za sprawą ojca Bronisława Tarki OCD z klasztoru karmelitów bosych w Przemyślu, który przekazał je ks. Zdzislawowi Ciżmińskiemu , rektorowi kościoła św. Katarzyny. O autentyczności relikwii, podarowanej przez Kurię Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych, zaświadcza stosowny łaciński dokument z pieczęcią Generalnej Kurii Karmelitów Bosych w Rzymie. "Ufam, że przez obecność relikwii w Waszym kościele, poprzez zanoszone modlitwy i prośby do tejże świętej, dobry Bóg zawsze będzie darzył niezłomną wiarą, mocną nadzieją i żarliwą miłością, jakimi odznaczała się ta święta karmelitanka bosa" - napisał w liście do ks. rektora Ciżmińskiego o. Jerzy Nowojowski OCD, sekretarz Prowincji Karmelitów Bosych w Krakowie.

Podczas trwającej blisko trzy godziny uroczystości, która zbiegła się z odpustem w kościele św. Katarzyny, mszę św. celebrowało sześciu kapłanów pod przewodnictwem ks. prałata dr. Adama Firosza, kanclerza Kurii Biskupiej w Zamościu. Homilię, poświęconą życiu św. Teresy, wygłosił o. Benedykt OCD z klasztoru karmelitów bosych w Przemyślu. Później tłum wiernych pobłogosławiony został Sakramentem Świętym, a o. Benedykt dokonał poświęcenia setek róż i dewocjonaliów, przyniesionych do świątyni. - Zasuszone płatki tych róż będą dla was pamiątką tego historycznego spotkania ze św. Teresą - mówił o. Benedykt. Do ostatniej części uroczystości - ucałowania relikwii - ustawiła się długa kolejka. Stanęli w niej m.in.: senator RP Jerzy Chróścikowski, prezydent Zamościa Marcin Zamoyski, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Okręg Zamość Teofil Niemczuk... Teresa Martin, czyli Mała Teresa (określana tak nie dlatego, że zmarła w młodym wieku, ale także dlatego, że sama chciała pozostać jak najmniejsza w oczach Boga) żyła w ostatniej ćwierci XIX w. we Francji. Mając 15 lat, wstąpiła do klasztoru karmelitanek bosych w Lisieux. Spędziła tam prawie 10 lat, czyli resztę swego krótkiego życia. Zmarła, w trwających wiele miesięcy męczarniach, na nieuleczalną wówczas gruźlicę. Przyszła święta pozostawiła po sobie zapiski autobiograficzne, które pod tytułem "Dzieje duszy" ukazały się po raz pierwszy w 1898 r. i wkrótce stały się jedną z najpopularniejszych książek katolickich na świecie. Przetłumaczono ją na 60 języków. W tej książce, pełnej ewangelicznej mądrości, "Teresa udowodniła, że każdy człowiek jest powołany do świętości" i "wskazała ludziom pewną drogę do zbawienia". W 1925 r., 28 lat po śmierci, Teresa Martin została zaliczona w poczet świętych, a w 1944 r. ogłoszono ją patronką Francji na równi z Joanną d'Arc . W 1997 r. papież Jan Paweł II ogłosił św. Teresę z Liesieux 33. Doktorem Kościoła, który to tytuł Kościół przyznaje osobom wyróżniającym się świętością i do­niosłą nauką.

- Wierni modlą się do św. Teresy od Dzieciątka Jezus w naszym kościele już od 50 lat. Jej obraz znajduje się w bocznym ołtarzu. Św. Teresę jako patronkę czci też Bractwo Szkaplerza Świętego. Myśl sprowadzenia relikwii zrodziła w maju br., podczas nawiedzenia relikwii św. Teresy w Lubaczowie. Byli tam także pielgrzymi z Zamościa - powiedział TZ ks. rektor Ciżmiński.

K.Cz.


Kurier Lubelski 2005-11-29

SYLWETKI

Dominik Sendecki

Trzeci nowy radny, który wczoraj złożył ślubowanie. Zajął miejsce Jerzego Chróścikowskiego , który od ponad dwóch miesięcy jest senatorem. Ma 36 lat. Mieszka w Tomaszowie Lubelskim. Ukończył Akademię Medyczną w Lublinie. Zaraz po skończeniu studiów wrócił do domu i podjął pracę w miejscowym szpitalu. Obecnie jest młodszym asystentem na oddziale neurologii. W ostatnich wyborach samorządowych ubiegał się o mandat radnego wojewódzkiego z listy LPR. Dostał ok. 4300 głosów. Członkiem Ligi jest od czterech lat. Żonaty, ma dwoje dzieci (6 miesięcy i 9 lat).

KA


Wspólnota 2005-11-26

Nowa komisja samorządowa w Sejmie...

Waldemar Pawlak jest nowym prze­wodniczącym Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regional­nej.

Zastępują go Waldy Dzikowski reprezentujący PO, Dawid Jackiewicz z PiS oraz Waldemar Nowakowski zgłoszony przez Samoobronę. Walka o fotel przewodni­czącego rozegrata się między Walde­marem Pawlakiem a Waldym Dzików­skim. Ostatecznie w 28-osobowej komisji szefa PSL poparto 20 osób, a cztery wstrzymały się od głosu. Niemal wszyscy posłowie zasiadający
w komisji pełnili funkcje samorządo­we. Oto oni:

Witold Mieczysław Bałazak - LPR (były radny sejmiku mazowieckiego);
Jan Bednarek-Samoobrona (były rad­ny sejmiku zachodniopomorskiego);
Bogdan Bojko - PO (były radny Nowej Soli);
Dzikowski Waldy - PO, zastępca przewodniczącego (były wójt Tarnowa Podgórnego);
Jacek Falfus - PiS (były wójt gminy Kozy i starosta powiatu bielskiego);
Ryszard Galia- poseł nie-zależny (były marszałek województwa opolskiego);
Witold Gintowt-Dziewał­towski - SLD (były prezydent Elbląga);
Eugeniusz Grzeszczak - PSL (były starosta stupecki);
Dawid Jackiewicz - PiS, zastępca przewodniczącego (były wiceprezydent Wrocławia);
Jó­zef Piotr Klim - PO (były wiceprezydent Białegostoku);
Mag­dalena Kochan - PO (była radna powiatu goleniowskiego);
Jan Kochanowski ­SLD (były marszałek sejmiku gorzowskie­go);
Tadeusz Kopeć - PO (były wicestarosta cieszyński);
Leonard Krasulski -PiS;
Waldemar Nowakowski-Samo­obrona, zastępca przewodniczącego;
Jan Ołdakowski - PiS (były przewodni­czący rady dzielnicy Mokotów);
Anna Paluch - PiS (była radna sejmiku ma­łopolskiego);
Waldemar Pawlak- PSL, przewodniczący;
Adam Puza - PiS (b. starosta ełcki);
Halina Rozpondek- PO (były prezydent Częstochowy);
Jaro­sław Rusiecki - PiS (były radny powia­tu ostrołęckiego);
Antoni Sosnowski - LPR (były radny sejmiku śląskiego);

Włodzimierz Stępień - SLD (były pre­zydent Kielc);
Beata Szydło-PiS (były burmistrz gminy Brzeszcze);
Tomasz Tomczykiewicz - PO (były burmistrz Pszczyny);
Elżbieta Wiśniowska - Samoobrona;
Tadeusz Wita - PiS (były przewodniczący Rady Miejskiej w Zabrzu);
Jadwiga Zakrzewska - PO (były burmistrz Nowego Dworu Ma­zowieckiego).

...i w Senacie

W senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej
będzie działać 12 senatorów. Przewodniczącą została Elżbieta Rafalska. Pomagać jej będą: Przemysław Józef Alexandrowicz (były przewodniczący Rady Mia­sta Poznania);
Jerzy Mieczysław Chróścikowski (były radny sejmiku lubelskiego);
Jarosław Gowin; Andrzej Stanisław Jaroch; Stanisław Karczewski; Janusz Kubiak; Andrzej Owczarek; Elżbieta Rafalska - przewodnicząca (była radna Gorzowa Wielkopolskiego); Sławomir Sadowski; Mariusz Sebastian Witczak; Marek Ziółkowski; Czesław Marek Żelichowski (były radny sejmiku śląskiego).


Słowo Ludu 2005-11-14

Rolnicy chcą do związku

KIELCE. O składki na KRUS, dopłaty do paliwa rolniczego i ustawę o biopaliwach pytali wczoraj świętokrzyscy rolnicy senatorów na zebraniu Rady Regionalnej Świętokrzyskiej NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".

Kilkudziesięciu przedstawicieli rolniczej "Solidarności" spotkało się wczoraj najpierw na mszy świętej w parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Kielcach, a potem na konferencji z trzema senatorami RP: Jackiem Włosowiczem z Kielc oraz Romanem Wierzbickim i Jerzym Chróścikowskim z Zamościa i Warszawy.

Rolnicy pytali senatorów między innymi o przyszłość usta wy o biopaliwach, kiedy będą dopłaty do paliw rolniczych, czy będą zmiany w ubezpieczeniach rolniczych, jak państwo zamierza chronić polski rynek owoców miękkich.

W naszym województwie do rolniczej "S" należy ok. 200 osób, ale ostatnio zapisuje się do niej coraz więcej młodych, dobrze wykształconych rolników. - Teraz rolnicy nie tylko się interesują polityką, bo ma ona wpływa na to co robią. Jednak największym ich problemem jest nie to co i ile produkować, ale jak to sprzedać - ocenił po spotkaniu w Kielcach senator Roman Wierzbicki, szef NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" w Polsce.

(mb)


Kurier Lubelski 2005-11-12

Nasi przewodniczącymi

Dwóch senatorów z Lubelszczyzny zostało wybranych na przewodniczących komisji senackich. Są to: Ryszard Bender z Ligi Polskich Rodzin, który kieruje Komisją Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą oraz Jerzy Chróścikowski z Prawa i Sprawiedliwości - Rolnictwa i Ochrony Środowiska. Wybory odbyły się w czwartek. W Senacie VI kadencji ma pracować 14 komisji.


KA

 


Kronika Tygodnia dnia 06. 09. 2005 r.

Kupują akcje za grosze

Pikietami i rozlepianiem ogłoszeń związkowcy z "Solidarności" Rolników Indywidualnych utrudniali w ubiegłym tygodniu spółce "Inwestor" z Białej Podlaskiej skupowanie akcji koncernu "Polski Cukier". Chcą, by działalności "Inwestora" przyjrzała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Od paru tygodni sp. z o.o. "Inwestor" z Białej Podlaskiej w całym regionie skupuje akcje KSC. Płaci dosłownie grosze - dokładnie 33 gr za sztukę, gdy już dzisiaj wartość księgowa jednej akcji przekracza 1,6 zł i zapewne będzie dalej rosła. Spółkę reprezentuje Bartłomiej Paczóski, prowadzący w Białej Podlaskiej działalność gospodarczą pod nazwą Biuro Prawno-Finansowe "Inwestor". Sprawa dla ABW - Firma wykorzystuje niewiedzę i bardzo trudną sytuację wielu rolników - mówi Jerzy Chróścikowski, przewodniczący Rady Regionalnej NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych w Zamościu. - Skupuje od nich akcje KSC za grosze, gdy w rzeczywistości są one warte kilka razy więcej. Wyzbycie się akcji pozbawi rolników i pracowników wpływu na działalność spółki, w tym na utrzymanie limitów cukru i kontraktacji buraków. W dodatku od sprzedanych akcji trzeba zapłacić 19 proc. podatku do urzędu skarbowego, o czym wiele osób nie wie. Związek w ubiegłym tygodniu zwrócił się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aby ta zbadała działalność "Inwestora". "Inwestor" formalnie nie może jeszcze kupować akcji, bo nie minęły 3 lata od wydania ich rolnikom i pracownikom. Ustawowy zapis firma "obchodzi" zawierając umowę warunkową, która będzie skuteczna dopiero po upływie 3-letniego terminu. Sprzedający akcje musi podpisać weksel in blanco na pięciokrotność kwoty transakcji - to na wypadek, gdyby chciał się wycofać z umowy. Skąd te dane? Operacja wygląda na bardzo dobrze zaplanowaną. Firma wynajmuje lokale w wielu miejscowościach m.in. w Werbkowicach, Wożuczynie, Klemensowie, Zamościu. To w nich opłaceni ludzie podpisują umowy z rolnikami i pracownikami cukrowni, którzy chcą sprzedać swoje akcje. Wcześniej w okolicy pojawiają się plakaty informacyjne. Co ciekawe, Paczóski wysyła też każdemu właścicielowi akcji na adres domowy specjalne, imienne zawiadomienie. Tylko skąd firma wzięła dane osobowe i adresy? - Wszystko jest legalne - twierdzi młody człowiek skupujący akcje w Łabuńkach. - Te informacje są w księdze akcjonariuszy i można z nich korzystać. - "Inwestor" musi mieć w posiadaniu adresy i dane osobowe kilku, może nawet kilkudziesięciu tysięcy osób - zastanawia się Teresa Hałas z rolniczej "Solidarności". - Jak wszedł w ich posiadanie - chyba nie spisywali tego ręcznie z ksiąg? Czy ma na to odpowiednie zezwolenia? Chcemy, by wszystko to zbadał Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Astronomiczne kary W Łabuńkach "Inwestor" płacąc 200 zł, na 2 dni wynajął od strażaków remizę. - Zostałem wprowadzony w błąd - tłumaczono mi, że będą sprzedawać fundusze inwestycyjne. Nie wiedziałem, że będą tu handlować akcjami cukrowni. Nigdy bym się na to nie zgodził - twierdzi naczelnik OSP w Łabuńkach, który podpisywał umowę. Dowiedziawszy się, co się dzieje w wynajętej remizie, strażacy chcieli odstąpić od umowy. Okazało się jednak, że firma z Białej Podlaskiej świetnie się zabezpieczyła. W takim przypadku strażacy musieliby zapłacić karę zastrzeżoną w umowie, wynoszącą aż 10 tys. zł! O tym, że sprzedaż akcji w tym momencie i po tej cenie jest bardzo niekorzystna, ewentualnych chętnych ostrzegali przed remizą rolnicy zrzeszeni w NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych. Na drzwiach przylepiali kartki z napisem "Nie sprzedawajcie akcji za grosze". Wcześniej z podobnym apelem wystąpiła sama Krajowa Spółka Cukrowa, prosząc dyrektorów cukrowni i wójtów gmin, by poinformowali o tym. - Wywiesiliśmy specjalne ogłoszenia i zawiadomiliśmy sołtysów - mówi Antoni Turczyn, wójt gminy Łabunie. - Mimo to wciąż znajdują się chętni do sprzedania akcji. W ubiegły wtorek, w Jarosławcu, Kajetan Protas wójt gminy Sitno, w obecności policji wyprosił z komunalnego lokalu przedstawicieli "Inwestora". Stwierdził, że sołtys nie był upoważniony do podpisania umowy najmu. Na drugi dzień nie zrażeni przedstawiciele "Inwestora" czekali na sprzedających pod gołym niebem. Jak się dowiedzieliśmy, sprawę badają już policjanci z KMP w Zamościu, zajmujący się przestępczością gospodarczą.

Autor Zygmunt Nosal


Kronika Tygodnia dnia 16. 08. 2005 r.

Zboże tanie jak barszcz

Plantatorzy pszenicy, żyta, jęczmienia nie zarobią w tym roku. Zboże jest bardzo tanie. Za tonę pszenicy firmy płacą o 100 zł mniej niż przed rokiem, o 300 zł mniej niż cztery lata temu. To skandal - pomstują chłopi.

Przed dwoma tygodniami zorganizowali w Zamościu pikietę. W ubiegłą środę, 10 sierpnia po raz kolejny pojawili się przed budynkiem zamojskiej delegatury Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. Członkowie PSL-u, związkowcy rolniczej "Solidarności" i niezrzeszeni. Rolnicy z podzamojskich wsi i bardziej odległych miejscowości Zamojszczyzny.

Przynieśli flagi, transparenty. Przed urzędem ustawili ciągnik. Podpisywali się pod listem skierowanym do Premiera RP Marka Belki, w którym żądają natychmiastowego rozpoczęcia skupu interwencyjnego na poziomie gwarantowanej ceny unijnej (101,31 euro za tonę - red.) oraz obniżenia partii skupowanego w ramach interwencji zboża, z 80 do 10 ton. Teraz tylko rolnicy, którzy sprzedają co najmniej 80 ton zboża mogą liczyć na to, że dostaną zapłatę według cennika obowiązującego w skupie interwencyjnym.

- W naszym kraju nie ma tak dużych gospodarstw rolnych. Tylko nieliczni mogą sprzedać zboże po cenie gwarantowanej - ubolewał Jerzy Chróścikowski, przewodniczący zamojskiej Rady Regionu NSZZ RI "Solidarność".

- Dziś w niektórych regionach Polski firmy płacą po 24-25 zł za kwintal pszenicy. To tyle co nic - wtórował poseł Ryszard Stanibuła (Polskie Stronnictwo Ludowe).

- Będziemy organizowali protesty do skutku. Być może należy zrobić to, co uczynili górnicy, pojechać do Warszawy - grzmiał poseł PSL Arkadiusz Bratkowski. - Apelowaliśmy do rządu o zmianę polityki rolnej, ale jak widać głos parlamentarzystów jest za słaby.

Niektórzy uczestnicy środowej manifestacji (przyszło ok. 100 osób) obecność parlamentarzystów odebrała jako element kampanii wyborczej. Rolnicy chętniej rozmawiali o tragicznej sytuacji polskiej wsi, niż o polityce. Mimo połowy sierpnia wielu z nich nie zebrało zboża z pól. Przeszkodziły w tym ostatnie ulewy. Ci, którzy zebrali plony mówią, że nie będą się spieszyć z jego sprzedażą. Dlaczego? Firmy skupowe, które rozpoczęły przyjmowanie ziarna, za mało płacą.

- Prywaciarze dają grosze. Koszt produkcji jest dwukrotnie wyższy. Trzeba zapłacić za nawozy, opryski, kombajn - denerwuje się Henryk Waśko, rolnik z Wysokiego k. Zamościa. Prowadzi ponad 12-hektarowe gospodarstwo. Pole obsiał pszenicą.

- Wszystko u mnie stoi jeszcze na polu - dodaje. - Polało. Kłosy czarne, gniją. Zbiory zapowiadają się gorzej niż rok temu.

- Oszukano nas. W ubiegłym roku minister rolnictwa namawiał rolników, by zboże magazynować. Przekonywał, że zimą i wiosną ceny będą wyższe. Posłuchałem, i co? W maju sprzedałem po 33 zł za kwintal. Zamiast zarobić straciłem, ok. 10 zł na kwintalu - żali się Jerzy Górski z podzamojskich Kalinowic, właściciel 33 ha gospodarstwa. Na razie zebrał pszenicę z 2 ha.

- Nie sprzedaję ziarna. Poczekam do 1 listopada, wtedy ruszy skup interwencyjny - zapowiada Górski. Rolnicy chcą, żeby skup rozpoczął się wcześniej. Za coś trzeba przecież wyprawić dzieci do szkoły.

Autor AD


Kronika Tygodnia dnia 02. 08. 2005 r.

Pikieta przed urzędem

Rolnicy pikietowali, bo mimo, iż żniwa w pełni, firmy wstrzymują się z przyjmowaniem zboża. W magazynach zalega dużo ziarna jeszcze z poprzednich zbiorów. I chociaż nie ma urodzaju, ceny oferowane na wolnym rynku są dramatycznie niskie. Za pszenicę można dostać od 230 do 300 zł za tonę.

- Dlatego domagamy się od rządu uruchomienia skupu interwencyjnego jeszcze w czasie żniw - tłumaczy Jerzy Chróścikowski, przewodniczący Rady Regionalnej NSZZ RI "Solidarność" w Zamościu. - W obecnej sytuacji nie można czekać do listopada. Rolnicy powinni dostać za pszenicę nie mniej, niż w roku ubiegłym, czyli po ok. 460 zł za tonę. Chcemy także zmniejszenia bardzo wysokiego limitu wielkości dostawy - z 80 ton do najwyżej 20 ton ziarna.

Do rolników pikietujących przed budynkiem wyszedł Włodzimierz Fudali - kierownik zamojskiej delegatury Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Zaprosił protestujących do sali konferencyjnej i tam wysłuchał ich postulatów.

- Przekażę wasz list i wszystkie żądania ministrowi rolnictwa Jerzemu Pilarczykowi - obiecał zebranym kierownik Fudali.

Autor Zygmunt Nosal


Kronika Tygodnia dnia 10. 05. 2005 r.

Jest źle, ale bierzcie tę kasę

Jest źle. W województwie lubelskim wnioski złożyło tylko 104 tys. gospodarzy. Obecnie w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zarejestrowanych jest 216 tys. rolników. Jeśli ci, którzy wniosków nie złożyli nie pospieszą się, koło nosa przejdą im setki milionów zł.

W ubiegłym roku termin przyjmowania wniosków został przesunięty o 2 tygodnie, dzięki czemu w woj. lubelskim wnioski złożyło dodatkowo ponad 20 tys. rolników. W tym roku nie będzie taryfy ulgowej - terminy są takie same jak w całej UE. Ostatnim dniem na złożenie wniosku jest 16 maja. Po tym terminie można jeszcze złożyć wniosek, ale każdy dzień zwłoki oznacza utratę 1 proc. należnej dopłaty.

Biorąc pod uwagę, że w tym roku rolnicy za pośrednictwem poczty otrzymali już częściowo wypełnione druki i że oswoili się z unijnymi procedurami, tak słabe tempo napływu wniosków może budzić niepokój.

- Jesteśmy trochę zaniepokojeni, ale myślę, że nie będzie tak źle - mówi Łukasz Osik, z Oddziału Regionalnego ARiMR w Lublinie. - W ubiegłym roku także wielu rolników zwlekało do ostatniej chwili. Coś takiego już mamy w naturze, przecież podobnie jest z PIT-ami w urzędach skarbowych.

O to, czy będą chętni na dopłaty, boją się nawet samorządowcy. Rada Powiatu zamojskiego zaapelowała ostatnio do rolników, żeby wzięli się za składanie wniosków.

Będzie tłoczno

Osik zapewnia, że ARiMR zrobi co w jej mocy, aby sprawnie uporać się ze zmasowanym napływem interesantów. W dni powszednie biura powiatowe będą pracować od 6.00 do 22.00, w sobotę - od 8.15 do 16.15. W razie potrzeby kierownicy biur mogą je otworzyć także w niedzielę. Kolejki są jednak nieuchronne, bo rolnicy wolą osobiście składać wnioski, niż wysyłać je pocztą.

W ubiegłym roku rolnicy otrzymali do każdego hektara działki rolnej 210,53 zł dopłaty podstawowej. W przypadku takich roślin jak chmiel, zboża i ich mieszanki, rośliny wysokobiałkowe, rośliny oleiste czy rośliny strączkowe dopłata podstawowa i uzupełniająca wyniosły 503, 31 zł do 1 ha. Zgodnie z Traktatem Akcesyjnym, w roku 2005 polscy rolnicy mogą otrzymać maksymalnie 60 proc. normalnej dopłaty unijnej (w ub.r. było to 55 proc.). Niestety z uwagi na "mocną" złotówkę i słaby kurs euro, rolnicy nie tylko nie dostaną większych dopłat, ale jak wynika z nieoficjalnych informacji otrzymają minimalnie mniej niż przed rokiem - prawdopodobnie będzie to kwota 494-496 zł za 1 ha.

Niezadowoleni z członkostwa?

Powszechnie uważa się, że na integracji z UE najszybciej i najwięcej zyskali właśnie rolnicy. Trudno jednak spotkać mieszkańca wsi zadowolonego z pierwszego roku naszego członkostwa.

- Na kolanach bym szedł do Katedry, aby wróciły czasy sprzed wejścia - mówi Janusz Szewera, gospodarujący na 106 ha rolnik z Lipska. - Moje gospodarstwo straciło na wejściu do Unii. Nastawiłem się na produkcję zbóż. Pszenicę sprzedawałem kiedyś średnio po 55 zł za q, dzisiaj niektóre punkty oferują zaledwie 30 zł. Ceny płodów spadły, a środków produkcji wzrosły i to znacznie. Za saletrę amonową rok temu płaciłem ok. 500 zł, teraz kosztuje ponad 800. Wprowadzono VAT na maszyny, a niektóre podrożały nawet o 40 proc. Dopłat jeszcze nie otrzymałem. Była u mnie kontrola i chociaż wszystko wypadło idealnie, pieniędzy jeszcze nie ma. One zresztą nawet nie rekompensują poniesionych strat. Kiedyś byłem pełen optymizmu, dzisiaj sieję, bo muszę. Nie widzę żadnych perspektyw, aby moje gospodarstwo mogło się rozwijać.

Podobnie mówią liderzy rolniczych związków zawodowych.

- Jesteśmy rozczarowani członkostwem w UE - mówi Feliks Rębacz, przewodniczący Roztoczańskiego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. - Propaganda przed referendum głosiła, że będzie super, a są tylko problemy. Ceny wołowiny i wieprzowiny wzrosły, ale na krótko i są w punkcie wyjścia. Ceny zbóż są nieopłacalne, w dodatku firmy termin zapłaty odraczają nawet o 75 dni. Za fasolę płacono przed rokiem 2,2 zł, dzisiaj można dostać 1,4 zł. W dodatku unijni farmerzy dostają 100 procent dopłat, a my tylko 55 proc.

Jaki jest bilans?

- Nie dziwię się, że rolnicy są zniechęceni, bo nawet to co mamy nie funkcjonuje zbyt dobrze - wtóruje Jerzy Chróścikowski, przewodniczący Rady Regionalnej NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" w Zamościu. - Nie wszyscy dostali dopłaty na czas, opóźniają się wypłaty premii dla młodych rolników i rent strukturalnych oraz refundacje z SAPARD-u. Mieliśmy klęskę cenową w owocach miękkich, interwencyjny skup zboża nie jest przystosowany do polskich realiów - bo nasi rolnicy nie są w stanie zgromadzić partii 70 ton zboża. Nie skupuje się żyta. Zlikwidowano bony paliwowe, dopłaty do wapnowania i materiału siewnego, mniej jest dopłat do kredytów obrotowych. Nie można też zapominać, że obsługa administracyjna unijnych programów także dużo kosztuje - w samej ARiMR pracuje ponad 9 tys. osób. Myślę, że bilans jest dla nas niekorzystny.

Nieco inaczej widzą to specjaliści z doradztwa rolniczego.

- Są możliwości inwestowania i rolnicy to wykorzystują - zapewnia Józef Majkutewicz, kierownik Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego oddział w Sitnie. - Szczególnie ci, którzy poważnie myślą o przyszłości w rolnictwie. W naszym regionie ponad 6 tys. rolników ubiegało się o środki z funduszy strukturalnych. Dla porównania z SAPARD-u - zaledwie 450. Rolnicy uwierzyli, że to nie są obiecanki, tylko prawdziwe pieniądze, które ich gospodarstwo może mieć. Jednak wielu z nich zgłosiło się do nas zbyt późno, gdy praktycznie skończyły się już pieniądze. Prawdą też jest, że tempo wzrostu kosztów było ostatnio bardzo duże.

Autor Zygmunt Nosal


Kronika Tygodnia dnia 21. 12. 2004 r.

Przynieśli dzieciom podarki

Oświątecznych prezentach nie zapomnieli też celnicy bialskiej Izby Celnej, którzy w sobotę, 18 grudnia złożyli wizytę w tej placówce.

Mundurowi przywieźli ze sobą 20 par butów sportowych, które podobnie jak tysiące innych podrobionych produktów zostały skonfiskowane przemytnikom. W tym roku celnicy z Białej Podlaskiej ofiarowali już różnym instytucjom 200 par obuwia oraz ponad 50 sztuk odzieży sportowej. Darów byłoby znacznie więcej, gdyby nie uciążliwe procedury.

- Bardzo długa jest droga od konfiskaty towarów do ich przekazania. Wszystko przez to, że właściciele znaków towarowych mają dużo do powiedzenia. Znane firmy światowe częstokroć nie zgadzają się na przekazywanie produktów opatrzonych ich znakami i nakazują wręcz ich zniszczenie. Oczywiście czynimy starania, by tego nie robić, i by produkty trafiały do potrzebujących - mówił Jerzy Gaik, naczelnik Urzędu Celnego w Zamościu.

Nie tylko celnicy sprawili niespodziankę dzieciom. Świąteczne podarki - owoce, słodycze przekazał w imieniu Urzędu Gminy w Łabuniach, wójt Wojciech Turczyn. Z podopiecznymi placówki spotkali się także wicestarosta zamojski, Adam Bąk oraz radni sejmiku wojewódzkiego: Jerzy Chróścikowski i Witosław Szczasny. Przywieźli artykuły papiernicze, środki czystości oraz słoiki miodu.

Jak co roku, przed Świętami Bożego Narodzenia o mieszkańcach Domu Dziecka nie zapomniały zamojskie hurtownie, uczniowie i nauczyciele wielu szkół Zamojszczyzny, organizacje i instytucje.

Obecnie w Domu Dziecka mieszka 28 dzieci i młodzieży. Najmłodszy wychowanek ma półtora roku, najstarszy niedawno ukończył 18 lat.

Autor Anna Dudek


Kronika Tygodnia dnia 13. 04. 2004 r.

Chłopu, co chłopskie

Związkowcy z rolniczej "Solidarności" uważają, że plantatorzy tytoniu zostali oszukani w niedawnych negocjacjach z rządem w sprawie dopłat do produkcji tej rośliny. Mówią też "nie" zamykaniu cukrowni.

Jak już pisaliśmy, 17 marca br. przedstawiciele plantatorów spotkali się z ministrem rolnictwa, Wojciechem Olejniczakiem i reprezentantami firm tytoniowych. W wyniku negocjacji ustalono, że tegoroczna dopłata będzie wynosić ok. 5 zł do każdego kilograma skupowanego tytoniu. RI "Solidarność" domaga się, aby dopłata wynosiła obiecane wcześniej przez rząd 55% z kwoty dopłaty obowiązującej w UE, czyli z 3,75 euro do kg.

- Rolnicy już w ubiegłym roku mieli 2,5 zł dopłaty - mówi Jerzy Chróścikowski, sekretarz Rady Krajowej NSZZ RI "Solidarność". - I co z tego, że teraz będzie ona wyższa o 2,5 zł, jeżeli według moich informacji firmy tytoniowe planują obniżyć cenę skupu o 2,5 do 3 zł na kg tytoniu. Faktycznie może więc to oznaczać nawet obniżkę realnej zapłaty dla plantatora. Nie jest też jasne, czy plantatorzy za areał zajęty pod tytoń dostaną dopłatę obszarową, prawdopodobnie nie. Na dopłaty do 38 tys. ton tytoniu przeznaczono 190 mln zł, jeżeli jednak plony będą niższe, kwota ta w znacznej części wróci do budżetu. Lepiej byłoby podzielić ją po odstawieniu surowca.

Rolnicy podjęli też inną uchwałę, a mianowicie, że wystosują do klubów parlamentarnych pisma z prośbą o uzasadnienie stanowiska, jakie zajęły poszczególne kluby w sprawie głosowania nad nowelizacją ustawy o KRUS. Zdaniem związkowców, wprowadzane zmiany w rolniczych ubezpieczeniach społecznych są w zdecydowanej większości niekorzystne dla rolników.

Rada Regionalna RI "Solidarność" zwróciła się również z apelem do Krajowej Spółki Cukrowej o wypłatę zaległych należności za buraki cukrowe wyprodukowane w ubiegłym roku oraz o odstąpienie od likwidacji w roku 2004 produkcji cukru m.in. w cukrowni Klemensów.

- W kontekście przystąpienia do UE może to być decyzja przedwczesna - piszą związkowcy. - Tymczasem koszty likwidacji cukrowni poniosą pracownicy cukrowni i plantatorzy.

Zdaniem związkowców, po wprowadzeniu cen unijnych, sytuacja w cukrownictwie powinna znacznie się poprawić.

Ze stanowczym sprzeciwem wobec działań KSC, mających na celu likwidację Cukrowni Klemensów wystąpiła również Rada Powiatu Zamojskiego. Swoje stanowisko rada przesłała m.in. do Ministerstwa Skarbu Państwa, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi i Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.

"Rada Powiatu Zamojskiego (.) apeluje o pozostawienie w koncernie Polski Cukier jednego z ostatnich zakładów przemysłowych na Zamojszczyźnie" - Cukrowni Klemensów - piszą w swoim stanowisku radni. - "Wysoka kultura uprawy, a także znaczący udział buraka cukrowego w strukturze upraw w największym zagłębiu buraka stanowi naturalne zaplecze surowcowe dla tego zakładu. Likwidacja zakładu doprowadzi do ogromnych i nieodwracalnych strat w sferze społecznej, gospodarczej i ekonomicznej".

Autor Zygmunt Nosal


Kronika Tygodnia dnia 09. 03. 2004 r.
Nie chcą zmian w KRUS

W miniony czwartek kilkunastu rolników zrzeszonych w związkach zawodowych, głównie z NSZZ RI „Solidarność” odwiedziło biuro poselskie Jana Byry z SLD. Tego dnia wieczorem Sejm RP miał uchwalić nowelizację ustawy o Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Związkowcy chcieli przekonać posła, że proponowane zmiany są niekorzystne dla rolników.
Delegację związkowców przyjął dyrektor biura poselskiego, Tomasz Hałasa, gdyż poseł Byra przebywał w sejmie. Rolnicy mieli jednak okazję porozmawiać z posłem telefonicznie.
- To akcja ogólnopolska i swoista forma protestu– wyjaśniał posłowi Jerzy Chróścikowski, sekretarz Rady Krajowej NSZZ RI „Solidarność”. – W całym kraju rolnicy udali się do biur swoich posłów, aby zapytać ich, jak będą głosować. W imieniu rolników prosimy posłów o odłożenie proponowanych zmian i skonsultowanie ich z rolnikami.
Chróścikowski podkreślał, że proponowanych zmian nie popiera żaden z dużych związków zawodowych, skrytykowały je również Izby Rolnicze.
Nowelizacja jest jedną z ustaw, z planu wicepremiera Jerzego Hausnera i zakłada m.in. przekazanie nadzoru nad KRUS-em z resortu rolnictwa do resortu gospodarki. Chłopi obawiają się, że reforma KRUS zwiększy obciążenia rolników oraz ograniczy ich świadczenia socjalne.
- Z kierunku proponowanych zmian wynika, że o naszych składkach będą teraz decydować ministerialni urzędnicy – mówiła Teresa Hałasa, z Rady KRUS. – Do tej pory decydujący głos należał do Rady KRUS, złożonej z rolników.
Jan Byra przekonywał związkowców, że proponowane zmiany w ubezpieczeniu społecznym nie niosą żadnego niebezpieczeństwa dla rolników. Obiecał jednak przekazać postulaty rolników marszałkowi Sejmu RP, a także przedstawić je na posiedzeniu swojego klubu.
Jednak wieczorem Sejm RP zdecydowaną większością – 318 za, 115 przeciw – przyjął nowelizację ustawy o KRUS. Posłowie zdecydowali, że rolnicy i ich domownicy będą mogli prowadzić działalność gospodarczą i nadal ubezpieczać się w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, pod warunkiem, że dochody z działalności nie przekroczą 65 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a rolnicy i domownicy byli wcześniej ubezpieczeni w KRUS co najmniej przez 3 lata. Osoby te będą płacić podwójną stawkę ubezpieczenia w KRUS. Jeżeli roczny podatek z działalności gospodarczej przekroczy 2 tys. 528 zł, rolnik będzie musiał przejść do ZUS.
Ustawa wprowadza też zmiany w liczebności Rady Rolników, zasiadających w KRUS, desygnowanych przez organizacje rolnicze. Od przyszłego roku ma działać nowa rada, licząca już nie 50, a 25 osób, powołana na 3 lata. Będzie też ona miała zdecydowanie mniejszy wpływ na działanie kasy.


Autor Zygmunt Nosal

 

Senat

Solidarność RI

Prawo i Sprawiedliwość