Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash

Strona glówna
Senat
Kalendarium
Artykuly prasowe
Zyciorys
Kontakt
Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Komisja Spraw Unii Europejskiej
Konferencje
Galeria zdjec
Archiwum

 

 

 

ARTYKUŁY PRASOWE


Nasz Dziennik 2011-12-31

Paczka od rolnika

Grupa rolników uruchomiła internetowy system dystrybucji ekologicznej żywności z małych gospodarstw rodzinnych do odbiorców w miastach

Wystarczy kliknąć w odpowiednie miejsce na stronie internetowej i niczym w baśni braci Grimm stoliczek nieomal sam nakrywa się świeżymi i zdrowymi produktami. Jan Czaja, rolnik i informatyk z Rzuchowej w powiecie tarnowskim, opracował system dystrybucji ekologicznej żywności pochodzącej z małych małopolskich gospodarstw rodzinnych do odbiorców w miastach z pominięciem pośredników. Na pomyśle zyskują rolnicy i konsumenci, ale żeby nie było zbyt pięknie, postawione na głowie polskie prawodawstwo znacznie ogranicza możliwości rozwojowe ekologicznego rolnictwa.

www.odrolnika.pl
 Znalezienie strony internetowej rolników spod Tamowa nie sprawia najmniejszej trudności. Jest ciekawa graficznie i - co ważniejsze - działa bez zarzutu. Można się tu zapoznać z ideą całego przedsięwzięcia, zasadami zakupów żywności ekologicznej bez pośredników, poznać sylwetki i numery telefonów rolników oferujących swoje produkty, wreszcie zamówić je. Gdy zakup będzie większy, towar zostanie dostarczony do domu. Przy mniejszych lub specyficznych zamówieniach przewidziano możliwość odebrania w wyznaczonych punktach lub inne rozwiązania, np. osobisty odbiór na wsi. System działa już w Tarnowie, Katowicach i Krakowie, a niebawem ma dotrzeć do Warszawy. Wykorzystuje przewidziane w polskim ustawodawstwie prawo rolników do handlowania nieprzetworzoną żywnością wyprodukowaną w swoich gospodarstwach bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej.
 - Bezpośrednia sprzedaż polega na tym, że konsument Jan Nowak kupuje u rolnika Jana Kowalskiego i nie ma między nimi pośrednika, czyli kogoś, kto występuje na naszym rynku w wielu odmianach i sprawia, że konsument finalny kupuje w Warszawie ziemniaki ekologiczne po 8 zł za kg, a rolnik, który je wytworzył, dostaje - powiedzmy - niecałą złotówkę - tłumaczy Jan Czaja, który prowadzi ponad 20-hektarowe ekologiczne gospodarstwo specjalizujące się głównie w hodowli zachowawczej krów rodzimej rasy czerwonej. - Nam chodzi o to, żeby tak wypośrodkować tę cenę, by w efekcie konsument za te same uprawiane ekologicznie lub tradycyjnie ziemniaki zapłacił - powiedzmy - 3 zł i kwota ta trafiała w całości do rolnika, dzięki czemu jego produkcja stanie się opłacalna - podsumowuje.
 W ramach trwającego od półtora roku programu "Paczka od rolnika" żywność od ok. 20 rolników powędrowała już na stoły blisko 500 konsumentów. Zadowolenia z takiej formy aprowizacji swojego domu nie kryje pani Bernadetta Lipka z Krakowa, zaopatrująca się u rolników spod Tarnowa od półtora roku. Jak twierdzi, skłoniła ją do tego głównie zła jakość żywności oferowanej w sklepach.
 - Wszystko jest tam pięknie opakowane, ale nie zawiera tego, co powinno, czyli ser nie jest serem, śmietana - śmietaną i tak można by wyliczać -wskazuje.
 Pani Bernadetta przyznaje, że jej zaufanie do "paczki od rolnika" nie było bezkrytyczne.
 - Mogę powiedzieć, że sprawdziłam ich dogłębnie, bywałam tam bardzo często, można powiedzieć, że patrzyłam im na ręce i nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Zresztą gdyby było inaczej, nasza współpraca nie trwałaby tyle czasu i nie zaraziłabym tą ideą swoich znajomych - zaznacza.
 Ideałem postulowanym przez twórców "Paczki od rolnika" byłoby stworzenie stowarzyszeń konsumentów i producentów żyjących w swoistej symbiozie. Taki częściowo uregulowany związek pozwalałby planować uprawy przy uwzględnieniu potrzeb konkretnych klientów, a także gwarantować obu stronom pewien poziom stabilizacji.
 Organizatorzy programu liczą na rozprzestrzenienie się ich pomysłu, który nie jest do końca oryginalny, gdyż podobny funkcjonuje np. w Austrii, w innych regionach Polski, zwłaszcza tam, gdzie dominują niewielkie gospodarstwa rodzinne. Zapotrzebowanie na zdrową polską żywność w kraju i za granicą jest bowiem ogromne. Przekonali się o tym w lutym br. uczestnicy norymberskich targów zdrowej żywności BioFach.
 - Było duże zainteresowanie jabłkami z sadów tradycyjnych, które miałyby trafiać do przetwórni na rynek niemiecki, pytano o zboża ekologiczne do młynów niemieckich, Emiraty Arabskie były skłonne zamówić co tydzień transport ok. 0,5 tony żywności - owoców, warzyw, kurczaków ekologicznych - przewożonych do nich liniami LOT jako cargo do Dubaju - wylicza Jan Czaja. Potencjalne kontrakty testowo - bo rolnicy na razie nie są w stanie wyprodukować takich ilości żywności - opiewały na sumę ok. 60 mln złotych.

 Skarby zakopane w starych sadach
 O wartości jabłek ze swojego starego sadu przekonała się w tym roku pani Barbara Zych z Zakliczyna, jedna z założycielek programu "Paczka od rolnika", od 20 lat gospodarująca z mężem na ponad 5-hektarowym gospodarstwie.
 - Zawsze było u nas dużo zwierząt, konie, krowy, świnie. To wszystko z powodu nieopłacalności zostało już zlikwidowane. Ostatnią krowę sprzedaliśmy 2 lata temu, a pole zaczęliśmy ugorować - wspomina. - Ale dzięki "paczce" w tym roku coś się ruszyło. Posadziliśmy większą ilość ziemniaków, warzyw, malin. Zaczynamy jak gdyby gospodarzyć od nowa, już pod zapotrzebowanie konkretnych odbiorców - dodaje.
 Jednak w jej przypadku rozwój rolnictwa ekologicznego napotyka na zasadnicze bariery. Pani Zych na własnym przykładzie widzi, że jeden rolnik nie jest w stanie sam wyplewić działki warzywnej większej niż 10 arów. A nająć dziś na wsi kogoś do plewienia to utopia. Tymczasem z 10 arów nawet przy obecnych cenach za ekologiczne ziemiopłody nie da się wyżyć. I jeszcze w naturalnym rolnictwie nie można skoncentrować się na jednej uprawie, lecz trzymać wszystkiego po trochu na wypadek nieurodzaju.
 - W tym roku 3 razy siałam pietruszkę i nie urosła - wyznaje pani Zych. - Takich ekologicznych jarzyn trzeba by uprawiać co najmniej pół hektara, żeby zarobek wystarczył na życie przez rok.
 Ale pani Basia ma przydomowy ogródek ziołowy. Rosną w nim m.in. trzy rodzaje bazylii, w tym czerwona i cynamonowa, cztery odmiany mięty, jedna doskonała jako przyprawa do sera, inna jako lekarstwo, inna jeszcze świetna jako dodatek do konfitur jabłkowych. Pielęgnowane przez lata hobby dzięki "Paczce od rolnika" zaczyna przynosić dochody. Nagle okazało się też, że prawdziwym skarbem stał się stary sad, który w ramach likwidacji gospodarstwa już zaczął być karczowany. - Na szczęście mężowi jakoś się z tym nie spieszyło - uśmiecha się pani Barbara.
 Gdy jabłka były po 8 groszy za kilogram, to gniły pod drzewami, choć to dobre tradycyjne odmiany, których dziś na targach już ze świecą szukać, jak koksa, szara reneta, malinówka, Jonathan, prawdziwa stara papierówka, a także śliwki węgierki. W tym roku pani Barbara sprzedała po godziwej cenie wszystkie jabłka, jakie miała.
 - Tych starych sadów jest w Polsce jeszcze dużo, niech gospodarze nie wycinają ich, bo to w tej chwili skarb - apeluje. - Nam jabłka po 4 zł za kilogram poszły jak woda, a w sklepach ekologicznych są co najmniej jeszcze dwa razy droższe.

 Przepisy postawione na głowie
 Stefan Ziółkowski od 15 lat prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Zakliczynie. Takie z wyższej półki, z kortami tenisowymi, końmi, bryczką, saniami, zagrodową hodowlą danieli. Ludzie korzystający z tej formy wypoczynku z reguły zwracają też uwagę na zdrowe wiejskie jedzenie.
 - Gdy wyjeżdżali już do domu, chcieli sobie kupić trochę warzyw czy owoców i na te potrzeby zawsze miałem przygotowane ok. 10 arów tych upraw - wskazuje. - To już u nas rodzinne, że nigdy pod jarzyny nie dawało się sztucznych nawozów, zawsze był obornik, a jak się chciało mieć dorodniejsze plony, to dodawało się kurzenicę i gnojówkę. Ja nawet obrabiam tę ziemię końmi, bo mam kilka do bryczki i pod wierzch na potrzeby agroturystyki - opowiada.
 Wszyscy w okolicy wiedzieli, że u pana Stefana żywność jest pewna, więc gdy powstawała inicjatywa "Paczki od rolnika", pani Barbara Zych i Jan Czaja, chcąc poszerzyć bazę surowcową, zwrócili się do niego z propozycją współpracy. Tak został jednym z "ojców założycieli" tego programu. W pierwszym roku nie dołożył zbyt wiele, ale już w 2011 zwiększył powierzchnię upraw i przeznaczył na sprzedaż bezpośrednią kilkaset kilogramów buraków i ok. pół tony ziemniaków.
 Stefan Ziółkowski prowadzi też niewielką hodowlę pstrągów, które są dużą atrakcją w jego agroturystycznej ofercie. Pstrągi wędzone według wypracowanej przez lata receptury są słynne w całym regionie. Co z tego, gdy nie może ich sprzedać, a jedynie serwować w ramach posiłków dla swoich agroturystycznych gości. Tak jak w wielu uregulowaniach dotyczących produkcji rolniczej absurd goni tu absurd. Pan Ziółkowski, żeby złowić pstrąga w swoim stawie liczącym 20 m długości i 6 m szerokości, musi nawet posiadać kartę wędkarską. Rybę może uwędzić, ale już nie wolno mu w takim stanie jej sprzedać.
 - Musiałbym założyć przetwórnię rybną, coś zupełnie niewspółmiernego do moich potrzeb i możliwości finansowych - przyznaje.
 Podobnie absurdalne przepisy uniemożliwiają rolnikom sprzedaż wytworzonych przez siebie dżemów, soków, ba - wszystkiego, co wymaga jakiejkolwiek obróbki, a więc masła, sera, nawet kapusty kiszonej itp.
 - Sprzedaż bezpośrednia stanowiłaby dla nas realną szansę na przetrwanie, a nawet rozwój, gdyby nie chore przepisy - wskazują rolnicy. - Wielu ludzi z miasta chce się zaopatrywać bezpośrednio u rolników, gotowi są zapłacić więcej za zdrową żywność, ale cóż z tego, gdy możemy im sprzedać jedynie produkty nieprzetworzone, jak np. ziemniaki, marchew, pietruszkę, buraki czy owoce. A ekologicznych czy tradycyjnych upraw prowadzonych w ramach gospodarstwa rodzinnego nie da się prowadzić na dużych areałach - podsumowuje.
 Zdaniem senatora Jerzego Chróścikowskiego, szefa NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych, organizacje i związki rolnicze od lat postulują umożliwienie sprzedaży lokalnej prowadzonej przez rolników. Tymczasem choć prawodawstwo Unii Europejskiej pozwala na wprowadzenie w tym zakresie rozwiązań prawnych przyjaznych drobnym rolnikom, w polskich kręgach rządowych brakuje woli wprowadzenia ich do polskiego prawa. Trudno nie uznać tego za efekt skutecznego lobbingu rolnictwa wielkotowarowego, pod którego potrzeby w dużym stopniu skonstruowane jest obowiązujące prawo.
 - Widziałem w Niemczech gospodarstwa tradycyjne, w których w jednym zabudowaniu jest mieszkanie, obora, mała przetwórnia i jeszcze sklepik z lokalną żywnością i jakoś nikomu to nie przeszkadza - wskazuje senator. A w Polsce jakby na złość tylko utrudnienia na każdym kroku. Rolnikowi najchętniej kazaliby wszystko wyłożyć kafelkami
 - kwituje.
 Według senatora Chróścikowskiego, ministerstwo rolnictwa, które powinno działać w kierunku wypracowania zmian ustawowych dających szanse rolnikom na przetwarzanie swoich produktów i ich sprzedaż bezpośrednią, wyraźnie hamuje wprowadzenie tych rozwiązań.
 - Słyszy się piękne hasła, a tymczasem działania idą w przeciwnym kierunku. Ostatnio są nawet problemy ze sprzedażą bezpośrednią jaj, to są już szczyty absurdu - uważa senator.
 - Świetnie, że mimo wszystko rozwija się rolnictwo ekologiczne, ale jednocześnie z tego, co wiem, powstają firmy, które skupują produkty ekologiczne i tradycyjne od rolników, przetwarzają je i zarabiają na tym krocie, gdy tymczasem rolnik pozbawiony jest godziwego dochodu - tłumaczy. Właśnie temu mogłaby się przeciwstawiać właściwie uregulowana sprzedaż bezpośrednia.

 Warto inwestować w zdrowie
 Przewaga jakościowa żywności produkowanej w sposób ekologiczny i tradycyjny nad tą pochodzącą z wysokotowarowej produkcji masowej nie podlega dziś dyskusji, choć - jak zauważa prof. Ewa Rembiałkowska kierująca Zakładem Żywności Ekologicznej
 SGGW -jeszcze nie tak dawno próbowano forsować przeciwne opinie.
 - Badania polskie, w tym naszego zakładu, a także badania europejskie i światowe, wskazują jednoznacznie, że surowce ekologiczne są wyższej jakości zdrowotnej, mniej mają skażeń, a więcej wartości odżywczych: witamin z grupy C, karotenoidów, związków polifenolowych zawierających antyoksydanty zapobiegające chorobie nowotworowej czy nienasyconych kwasów tłuszczowych. Tych pozytywów jest zresztą zdecydowanie więcej - wskazuje pani profesor.
 Zdaniem prof. Rembiałkowskiej, żywność tradycyjna jest trochę gorsza niż ekologiczna, ale jeżeli pochodzi z małego przydomowego gospodarstwa, to często ta różnica jakościowa jest stosunkowo nieduża. Nieprzypadkowo najwięcej gospodarstw ekologicznych zlokalizowanych jest w województwach świętokrzyskim, lubelskim, mazowieckim, a także małopolskim, gdzie dominują niewielkie gospodarstwa rodzinne. - Tym rolnikom opłaca się przejść na "ekologię", ponieważ niewiele im do niej brakuje  - uważa ekspert. Tak zwany drobny rolnik, który mieszka przykładowo 50 km od Tarnowa, nie ma powodów, żeby używać znaczących ilości "chemii", gdyż uprawia rośliny dla siebie, dla rodziny, a jeśli już sprzedaje, to z reguły lokalnie. Jemu to się po prostu nie opłaca - podkreśla. - Co innego rolnicy produkujący np. pod Warszawą ogromne ilości produktów rolnych na potrzeby tej aglomeracji. Tu nawozów faktycznie się nie żałuje, a rekordzista w naszych badaniach przy nawożeniu kapusty stosował 800 kg azotu na hektar! - informuje prof. Rembiałkowska.
 Ale i tak polska żywność jest zasadniczo lepsza od tej produkowanej na zachodzie Europy, gdyż przy jej wytwarzaniu stosuje się nadal mniej różnego rodzaju chemikaliów. Naukowcy jednak alarmują, że i tu sytuacja zmienia się na niekorzyść. Od roku 2004 do chwili obecnej notuje się stały wzrost zużycia syntetycznych nawozów mineralnych i pestycydów.
 - Nasze społeczeństwo z reguły nie jest świadome związanych z tym niekorzystnym trendem zagrożeń - podkreśla prof. Rembiałkowska. Bardziej modne jest kupowanie nowych samochodów czy wycieczki na Karaiby niż inwestowanie w swoje zdrowie poprzez zdrową żywność. Ta świadomość zwykle pojawia się wraz z jakąś chorobą w rodzinie. Dlatego z nadzieją należy odnotować fakt, że zainteresowanie żywnością ekologiczną i tradycyjną idzie w górę. Na pewno warto, aby ludzie kupowali te produkty, a nie ulegali nachalnym reklamom wielkich koncernów, którym chodzi wyłącznie o własny zysk.
 Adam Kruczek


Tygodnik Zamojski 2011-12-28

Nasze notowania

Senator Jerzy Chróścikowski otrzymał pozytywną ocenę w notowaniach Tygodnika Zamojskiego.

Stanisław Edward Bucior, przewodniczący Rady Gminy Potok Górny. Nie złożył mandatu radnego, a powinien, bo ustawa zabrania być jednocześnie radnym i członkiem zarządu banku. Wojewoda będzie musiał wydać rozporządzenie zastępcze o wygaśnięciu mandatu radnego.

 Joanna Budzyńska, radna zamojskiej RM (KWW Marcina Zamoyskiego). Na posiedzeniu komisji ds. samorządu i porządku publicznego zwróciła uwagę na niestosowne stroje dziennikarzy którzy przychodzą na uroczyste gale czy okolicznościowe sesje. Czekamy na inicjatywę pani radnej w sprawie zakupu przez magistrat mundurków dla dziennikarzy, w które powinni się przyodziewać, wchodząc do sali Consulatus.

Celnicy z Tomaszowa i Hrebennego. Minus dla tych ponad 70, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, podejrzanych o łapówkarstwo. I za wielogodzinne kolejki na przejściu w Hrebennem.

Senator Jerzy Chróścikowski. Za poglądy - zawsze takie same. Swoją nieufność wobec GMO deklaruje publicznie i w kuluarach. Pokazały to tajne noty dyplomatyczne, upublicznione przez portal Wikileaks.

Józef Demendecki, wójt Dołhobyczowa. Za krótkowzroczność. Przy sporym zadłużeniu gminy i zaległościach wobec nauczycieli decyduje się na zakup nowego samochodu dla gminy (na co zezwalają mu radni).

Roman Dziura, burmistrz Józefowa. Zadbał o atrakcje turystyczne miasteczka. Jest nowy zalew, jest wieża widokowa w kamieniołomach, ozdobą miasta będzie też fontanna na rynku. Jednak wyciął za dużo drzew w parku i położył za dużo bruku.

Grzegorz Garbuz, dyrektor ogrodu zoologicznego w Zamościu. Dzięki zewnętrznym dotacjom modernizacja ogrodu idzie pełną parą. Postawiono nowe pawilony, sprowadzono wiele gatunków egzotycznych zwierząt.

 Maria Król, prezes Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym ,,Krok za Krokiem" w Zamościu. Za niestrudzoną pracę nad uczynieniem życia niepełnosprawnych dzieci jak najbardziej normalnym, która w tym roku wydała kolejny owoc - otwarty został Środowiskowy Dom Samopomocy w Białobrzegach.

Józef Kuropatwa, starosta hrubieszowski. Lekką ręką wydaje publiczne pieniądze. Na początku kadencji zafundował sobie podwyżkę (o 810 zł brutto - teraz zarabia 11 730 zł brutto), a potem naciągnął podatników na luksusową toyotę avensis z automatyczną skrzynią biegów, tempomatem i skórzaną tapicerką. I za to, że się obraża na dziennikarzy.

Aspirant Marcin Lebiedowicz z hrubieszowskiej PSP Uratował tonącego w Huczwie nastolatka. Uczestnicząc w treningu piłki nożnej drużyny Unii Hrubieszów, usłyszał wołanie o pomoc. Pobiegł na ratunek. Skoczył do wody, chwycił tonącego za ubranie i doholował do brzegu.

Andrzej Mielcarek, dyrektor szpitala papieskiego w Zamościu. W tegorocznym rankingu szpitali "Złota setka" dziennika "Rzeczpospolita" szpital wojewódzki zajął pierwsze miejsce. Placówka zdobyła 910 punktów na 1000 możliwych.

 Ksiądz Ryszard Ostasz, proboszcz parafii w Gdeszynie - za dobre serce. Na ratowanie zlikwidowanej przez gminę Miączyn Szkoły Podstawowej w Gdeszynie wydał wszystkie swoje oszczędności, sprzedał ciągnik rolniczy i zboże z tegorocznych żniw (razem ok. 150 tys. zł).

 Marek Poznański - archeolog, poseł i Łukasz Krawczyk - regionalista z Hrubieszowa. To dzięki ich pasji i zaangażowaniu istnienie podziemnych korytarzy, o których dotychczas krążyły tylko legendy, zostało udowodnione (dzięki badaniom georadarem). Są inicjatorami powstania Stowarzyszenia "Podziemny Hrubieszów".

Janusz Rosłan - burmistrz Biłgoraja i jego zastępca - Michał Dec. Udało się im pozyskać 28 mln zł (70 proc. kosztów inwestycji) na przebudowę głównego traktu komunikacyjnego, prowadzącego przez centrum miasta. Chodzi o ulice: Zamojską, Kościuszki i Tarnogrodzką. Łączny koszt inwestycji wyliczono na prawie 40 mln zł.

Ryszard Sobczuk, były burmistrz, obecnie tomaszowski radny. Za to, że tak długo zwodził wyborców, którzy mu zaufali, powierzając mandat radnego. Zaprzysiężony został dopiero rok po pierwszym posiedzeniu Rady Miasta.

 Tadeusz Wicherek. Ten plus jest nie tylko dla dyrektora, ale dla  całej Orkiestry Symfonicznej im. K. Namysłowskiego - za to,  że od 130 lat są wyjątkową wizytówką Zamościa. I za to, że od kilku lat dzięki nim czuć w Zamościu Europę.

Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Gminy Krynice. Przejęło od gminy dwie małe, przeznaczone do likwidacji szkoły. Ten plus jest symboliczny - dla wszystkich tego typu stowarzyszeń, za odwagę i poświęcenie dla swoich wsi.

Zdzisław Strupieniuk, dyrektor Roztoczńskiego Parku Narodowego. Za konsekwentne uatrakcyjnianie Parku i zdobywanie funduszy na jego promocję. Po latach starań udało się zagospodarować zrujnowane budynki i stworzyć w nich Naukowe Centrum Badawcze "Biały Słup".

Adam Wal, wójt Nielisza. Za czcze (od lat) obiecanki rozbudowy infrastruktury turystycznej nad nieliskim zalewem. Także za dbałość o własne interesy: remonty gminnych dróg rozpoczął od tej, która prowadzi do jego domu.
 Jerzy Zacharow, radny zamojskiej RM. Za wszczynanie awantur po pijanemu.

Marcin Zamoyski. Premier Donald Tusk podkreśla, że mamy "Polskę w budowie". To hasło jak najbardziej pasuje do Zamościa, gdzie już od paru ładnych lat samorząd realizuje duże inwestycje za unijne pieniądze. Obecnie odtwarzane są zarysy dawnych fortyfikacji, powstają nowe parkingi, trwa rewitalizacja Parku Miejskiego. Wartość całkowita tego ogromnego projektu wynosi prawie 65,8 mln zł. "Utworzenie Muzeum Fortyfikacji i Broni w obrębie Bastionu III i Arsenału" to drugi duży projekt realizowany przez miasto. Opiewa na około 31,6 mln zł. Niedawno ukończono dużą inwestycję drogową: przebudowano i poszerzono ul. Legionów, Hrubieszowską oraz Al. Jana Pawła II, powstały dwa ronda. Kosztowało to 22,2 mln zł.

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie. Za to, że wreszcie udało się zmodernizować 13-kilometrowy odcinek drogi wojewódzkiej z Biłgoraja do Frampola. Jednak inny odcinek drogi wojewódzkiej - w Woli Dużej k. Biłgoraja - wciąż jest zmorą dla kierowców.

Zarząd Zakładów Tłuszczowych w Bodaczowie - za postawienie kilku tysięcy rolników pod ścianą i skazanie ich na wielotygodniowe czekanie na należne pieniądze. Dla wielu oznaczało to poważne kłopoty.
(ar), au, her, MaMaz, maw, mp


Nasz Dziennik 2011-12-21

Rząd "podaruje" 10 groszy

Rada Ministrów zdecydowała wczoraj, że o 10 groszy podniesie w przyszłym roku stawkę zwrotu podatku akcyzowego dla rolników zapłaconego w litrze oleju napędowego. Zapisy ustawy okołobudżetowej, nad którą wczoraj debatował Senat, zakładające m.in. podwyżkę akcyzy na olej napędowy, mogą spowodować, że wzrost ceny tego paliwa w przyszłym roku będzie nawet dwukrotnie większy od tych 10 groszy.
Rząd przyjął wczoraj rozporządzenie w sprawie stawki zwrotu podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego wykorzystywanego do produkcji rolnej. Stawka zwrotu podatku w przyszłym roku wzrośnie o 10 gr na litrze oleju napędowego i wyniesie 0,95 zł za jeden litr tego paliwa. Rząd poinformował, że na ten cel w projekcie ustawy budżetowej na 2012 r. zarezerwowano 720 mln złotych.
W komunikacie po wczorajszym posiedzeniu Rady Ministrów ogłoszono, że realizacja przepisów tego rozporządzenia "wpłynie na obniżenie kosztów produkcji rolnej i przyczyni się do wzrostu konkurencyjności polskich produktów na wspólnym unijnym rynku". W propagandzie sukcesu rząd posługuje się naprawdę czarnym humorem. Z jednej strony ogłasza podwyżkę zwrotu podatku dla rolników, zapowiadając wzrost konkurencyjności polskiego rolnictwa, z drugiej - przeprowadza podwyżkę akcyzy na olej napędowy, która w przyszłym roku może skutkować nawet dwukrotnie większym niż te 10 gr wzrostem ceny za litr oleju napędowego. Wzrost akcyzy na olej napędowy i biokomponenty został zapisany w ustawie okołobudżetowej, nad którą wczoraj debatował Senat. Na tej operacji rząd chce uzyskać dla budżetu państwa 2,2 mld złotych. Eksperci rynku paliw wskazują, że podwyżka akcyzy na olej napędowy w przyszłym roku może się przełożyć na wzrost cen tego paliwa o 15-20 gr, a nawet o 30 gr na litrze, choć wzrost cen nie nastąpiłby skokowo od 1 stycznia.
O zwrot akcyzy dla rolników za paliwo używane do produkcji rolnej upomnieli się podczas wczorajszej debaty senatorowie. - Jak można doprowadzać do takiej sytuacji, że rolnicy w Unii Europejskiej, np. w Belgii, mają 100 proc. zwrotu akcyzy, mają większe płatności, a polscy rolnicy nic mogą uzyskać pełnego zwrotu, żeby pozostać konkurencyjni? Czy te 10 groszy jest, pani zdaniem, satysfakcjonujące? - dopytywał uczestniczącą z ramienia rządu w senackiej debacie wiceminister finansów Hannę Majszczyk senator Jerzy Chróścikowski (PiS). Jak dodał, "rolnicy są oszukiwani", bo była zapowiedź maksymalnego zwrotu akcyzy. Krytycznie skutki podwyżki akcyzy ocenił także wiceprzewodniczący senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych Grzegorz Bierecki (klub PiS). - 18 gr akcyzy, do tego VAT - to około 20 gr na litrze paliwa. To będzie odczuwalne w budżetach wszystkich rodzin - i przełoży się na koszty funkcjonowania gospodarki - stwierdził.
Wiceminister finansów tłumaczyła senatorom, że podwyżka akcyzy wynika z konieczności dostosowania się do przepisów unijnych odnośnie do wysokości akcyzy na olej napędowy. Zaznaczyła również, że nie przypomina sobie, aby padały deklaracje wyższego zwrotu akcyzy dla rolników. - Biorąc pod uwagę sytuację w świecie i Europie, sytuację budżetu oraz finansów publicznych, jest to znaczący ruch w kierunku tej grupy zawodowej - oceniła wiceminister Majszczyk. Poinformowała senatorów, że rozwiązania zawarte w ustawie okołobudżetowej mają za zadanie doprowadzić do zejścia z poziomem zadłużenia deficytu sektora finansów publicznych do 3 proc. produktu krajowego brutto. Oprócz podwyżki akcyzy na olej napędowy w ustawie okołobudżetowej zapisano m.in. zamrożenie płac w sferze budżetowej, jak również podwyżkę akcyzy na wyroby tytoniowe.
 Artur Kowalski


Tygodnik Zamojski 2011-12-07

Spec od rolnictwa

Jerzy Chróścikowski (58 l.), senator PiS, szef senackiej Komisji Rolnictwa, został ponownie wybrany przewodniczącym NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".
Był jedynym kandydatem do objęcia tej funkcji. W wyborach, rozstrzygniętych w końcu listopada, na VIII Krajowym Zjeździe Delegatów związku, miał wystartować także Gabriel Janowski, ale ostatecznie wycofał się.
Jerzy Chróścikowski jest przewodniczącym rolniczej "Solidarności" od 1997 r. Nową kadencję rozpoczyna z nowymi pomysłami. Powołaliśmy zespoły, które będą się zajmować ochroną gospodarstw rodzinnych oraz nową ustawą o obrocie ziemią. Jest ona trochę niedopracowana, musimy pilnować interesów rolników Chcemy też wzmocnić sekcje branżowe naszego związku - wyjaśnia.
 (ar)


Dziennik Polski 2011-11-18

Marszałkowie do sejmowych komisji

POLITYKA.PO będzie przewodniczyła 11 komisjom sejmowym, PiS 6, po 2 przypadły Ruchowi Palikota i PSL, a po 1 Solidarnej Polsce i SLD.

W sobotę mają zostać wybrani szefowie jeszcze trzech komisji: ds. UE, etyki oraz ds. służb specjalnych. Kierownictwo tych dwóch ostatnich jest rotacyjne - zmienia się co kilka miesięcy.
Były marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna (PO) pokieruje Komisją Spraw Zagranicznych; były wicemarszałek Stefan Niesiołowski (PO) - Komisją Obrony.
Na czele Komisji Polityki Społecznej i Rodziny ponownie stanął Sławomir Piechota (PO). Na przewodniczącego Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych został wybrany Sławomir Rybicki (PO).
Komisja Skarbu Państwa wybrała na swego szefa Adama Szejnfelda (PO). Komisją Administracji i Spraw Wewnętrznych ponownie będzie kierował Marek Biernacki (PO). Również drugą kadencję szefem Komisji Infrastruktury będzie Zbigniew Rynasiewicz (PO). Prof. Dariusz Rosati (PO) został wybrany na przewodniczącego Komisji Finansów Publicznych; Komisja Kultury i Środków Przekazu przypadła Iwonie Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO). Przewodniczącym Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki został Ireneusz Raś (PO). Jego klubowy kolega Andrzej Halicki został wybrany na szefa Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.
Przewodniczącym Komisji Gospodarki został ponownie poseł PiS Wojciech Jasiński.

Krzysztof Jurgiel (PiS) został wybrany na szefa Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Komisja Ustawodawcza wybrała ponownie na szefa Wojciecha Szaramę (PiS). Komisją Zdrowia również po raz drugi będzie kierował Bolesław Piecha (PiS). Szefem Komisji ds. Kontroli Państwowej został Arkadiusz Czartoryski (PiS). Komisja ds. Łączności z Polakami za Granicą wskazała na przewodniczącego Adama Lipińskiego (PiS).
Szefem Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej został ludowiec - Piotr Zgorzelski, jego partyjny kolega, były szef klubu PSL Stanisław Żelichowski został przewodniczącym Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Maciej Mroczek z Ruchu Palikota został szefem Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Jego kolega klubowy Artur Bramora został przewodniczącym Sejmowej Komisji Edukacji.
Drugą kadencję przewodniczącym Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka będzie Ryszard Kalisz (SLD).
Przedstawiciel klubu Solidarna Polska Mieczysław Golba objął szefostwo Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii.

PO, PIS I CIMOSZEWICZ W SENACIE

Senatorowie PO pokierują pracami 11 komisji senackich, PiS - 4, jedną Komisją - Spraw Zagranicznych - pokieruje senator niezależny, były premier i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. W Komisji Spraw Zagranicznych zasiądzie także były marszałek Sejmu Marek Borowski oraz były szef MON Bogdan Klich.
Przewodniczącym Senackiej Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich został Andrzej Misiołek (PO), Komisji Spraw UE - Edmund Wittbrodt (PO), Komisji Budżetu i Finansów Publicznych - Kazimierz Kleina (PO), Komisji Gospodarki Narodowej - Marek Ziółkowski (PO). Ponadto szefem Komisji Kultury i Środków Przekazu został Grzegorz Czelej (PiS); Komisji Nauki, Edukacji i Sportu - Kazimierz Wiatr (PiS); Komisji Obrony Narodowej - Władysław Ortyl (PiS); Komisji Praw Człowieka i Praworządności - Michał Seweryński (PiS); Komisji Rodziny i Polityki Społecznej - Mieczysław Augustyn (PO); Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi - Jerzy Chróścikowski (PiS). Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej przewodniczy Jerzy Sepioł (PO); Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą - Andrzej Person (PO); Komisji Ustawodawczej - Piotr Zientarski (PO); Komisji Zdrowia - Rafał Muchacki (PO); Komisji Środowiska - Jadwiga Rotnicka (PO).

(PAP)

Miesięcznik Rolniczy Nasza Ziemia - nr 8/2011

Apel NSZZ RI „Solidarność” do Prezydenta RP oraz Klubów i Kół Parlamentarnych w sprawie ustawy o nasiennictwie

W dniu 16 sierpnia br., Przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Jerzy Chróścikowski, zwrócił się do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego z apelem o zawetowanie ustawy o nasiennictwie, przyjętej przez Sejm RP w dniu 1 lipca br. W przekazanym piśmie, Przewodniczący zwrócił uwagę na szereg kontrowersyjnych zapisów, dających m.in. możliwości wpisania do krajowego rejestru roślin transgenicznych i świadczących o poważnych zagrożeniach dla upraw w oparciu o regionalne odmiany roślin. Przewodniczący zwrócił także uwagę na zapisy, które w opinii Biura Legislacyjnego Senatu, są niezgodne z obowiązującym prawem. W dniu 24 sierpnia br. Prezydent ustawę zawetował i skierował do Sejmu do ponownego rozpatrzenia. W reakcji na ten fakt, 25 sierpnia br.  Związek zwrócił się do wszystkich Klubów Kół  Parlamentarnych o podtrzymanie prezydenckiego veta.

O kwestiach dotyczących ustawy o nasiennictwie pisaliśmy także w poprzednim numerze naszego miesięcznika. NSZZ RI „Solidarność”, jeszcze w dniu 3 czerwca 2011 roku, wyraził negatywną opinie do przedmiotowego projektu ustawy i po raz kolejny zaprotestował przeciwko wprowadzeniu przepisów dopuszczających organizmy transgeniczne.

W uchwalonej ustawie w art. 104 ust 2 zapisano wprawdzie, że ateriał siewny GMO nie może być dopuszczony do obrotu. Oznacza to, że zapis z poprzedniej wersji ustawy  pozostał, mimo ze w formie trochę zmienionej. Jednak również w tej samej uchwalonej ustawie, wykreślono zapis z poprzedniej z roku 2006, iż  materiał odmian GMO nie będzie wpisywany do krajowego katalogu. Oznacza to, że zakaz art. 104 ust 2 jest pozorny. Zdaniem przeciwników ustawy, jeżeli bowiem można będzie wpisać odmiany GMO do katalogu, to automatycznie są one dopuszczone do upraw na terytorium RP. Prawo Wspólnotowe  stanowi że jeśli dana odmiana jest wpisana do katalogu wspólnotowego, to musi być obowiązkowo wpisana do katalogów każdego kraju członkowskiego. Wystarczy więc by  jeden kraj członkowski wpisał daną odmianę do swojego katalogu w porozumieniu z KE, a każdy inny z krajów Wspólnoty ma obowiązek wpisać ją do swojego katalogu krajowego. Dlatego tak istotne było utrzymanie zapisu z poprzedniej ustawy o zakazie wpisu GMO do katalogu krajowego. Odrzucono również zgłoszoną przez posłów PiS poprawkę dotyczącą doprecyzowania pojęcia "obrót" w taki sposób, aby nasiona przywożone na własny użytek też stanowiły obrót. Ponadto, NSZZ RI „Solidarność” zwrócił wtedy uwagę, iż ustawa powoduje poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych regionalnych nasion, o przystosowanych do lokalnych warunków glebowych i klimatycznych, i będących wynikiem wieloletnich prac i osiągnięć polskiej hodowli roślin i nasiennictwa oraz  środowiska rolniczego. 
Mimo wszystkich zastrzeżeń i uwag wnoszonych przez wiele środowisk, Sejm głosami koalicji rządzącej ustawę uchwalił w dniu 1 lipca br. i została ona przekazana Prezydentowi RP, który po interwencji wielu środowisk ( w tym także NSZZ RI „Solidarność”, oraz po odbytych konsultacjach w Kancelarii Prezydenta, w których udział brał Przewodniczący NSZZ RI „Solidarność”), powyższą ustawę zawetował, wskazując przede wszystkim na jej niedopracowanie pod względem prawnym oraz uchybienia procesu legislacyjnego, w którym zabrakło konsultacji społecznych w tej kwestii, a zapisy dotyczące GMO zostały w ostatniej chwili do niej dokooptowane. Powołując się także na opinię Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Środowiska, Prezydent podkreślił, że ustawa w tym kształcie jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej. Jednocześnie Prezydent zapowiedział, że przedłoży Sejmowi własny projekt ustawy o nasiennictwie.
Aby wspomnianą ustawę odrzucić potrzebne jest podtrzymanie prezydenckiego veta w Sejmie. W związku z powyższym Przewodniczący NSZZ RI „Solidarność” Jerzy Chróścikowski  zwrócił się 25 sierpnia br. do szefów wszystkich Klubów Parlamentarnych i Kół Poselskich o podtrzymanie prezydenckiego veta, przedstawiając obszerne uzasadnienie, w którym czytamy:
„ Ustawa o nasiennictwie, zawierająca zapisy pozwalające na wpis do krajowego rejestru odmian roślin transgenicznych, stanowi zagrożenie dla polskich rolników, produkujących zdrową, naturalną żywność wysokiej, jakości oraz dla zdrowia konsumentów, ze względu na ciągle nieudowodniony brak szkodliwości tych organizmów na środowisko naturalne i zdrowie człowieka.
Pragnę podkreślić, że NSZZ RI „Solidarność” podtrzymuje wielokrotnie wyrażane stanowisko, iż postępowanie z organizmami genetycznie modyfikowanymi (GMO) wymaga ostrożnych działań i szczegółowych badań laboratoryjnych. Dlatego też do momentu uzyskania jednoznacznych, przekonujących dowodów na brak szkodliwości organizmów GMO, jakiekolwiek działania idące w kierunku ich uwolnienia do środowiska są całkowicie nieuzasadnione i zagrażają środowisku i zdrowiu człowieka.
Pragnę także przypomnieć, że w toku prac parlamentarnych usunięto z dotychczas obowiązującej ustawy o nasiennictwie z dnia 26 czerwca 2003 r. art. 5 ust. 4 w brzmieniu „Odmian genetycznie zmodyfikowanych nie wpisuje się do krajowego rejestru”, co skutkuje prawnym przyzwoleniem na wpis do krajowego rejestru odmian roślin uprawnych zawierających sztuczną modyfikację genetyczną.
Zwracam tutaj uwagę, iż wbrew oświadczeniu zawartemu w Ramowym Stanowisku Polski w sprawie organizmów genetycznie zmodyfikowanych, Rząd RP otwiera drogę do stosowania upraw roślin GMO.
Ponadto pragnę zwrócić uwagę, iż w toku prac nad ustawą, nie przeprowadzono niezbędnych konsultacji społecznych ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, co jest przykładem braku poszanowania partnerów społecznych, a przede wszystkim obowiązującego prawa.
Uważamy także, iż w obliczu ostatnich decyzji Parlamentu Europejskiego dotyczących przyjęcia Projektu Rezolucji Ustawodawczej w sprawie wniosku dotyczącego rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniającego dyrektywę 2001/18/WE w zakresie umożliwienia państwom członkowskim ograniczenia lub zakazu uprawy organizmów zmodyfikowanych na swoim terytorium, wyraźnie widać, iż Unia Europejska obiera kierunek idący w stronę pozostawienia decyzji dotyczących wprowadzenia, GMO państwom członkowskim.    Takie zakazy obowiązują już w kilku krajach członkowskich m.in. w Austrii, Grecji, Francji, Luksemburgu, czy chociażby we Włoszech i w Niemczech.                                       
Dlatego też dziwi pośpiech, z jakim próbuję się wprowadzać regulacje w zakresie odmian roślin transgenicznych, co jest zachowaniem nieracjonalnym i działającym na szkodę nie tylko zdrowia rodzimych konsumentów, ale także rolników i producentów zdrowej, naturalnej polskiej żywności wysokiej, jakości, na która Polska ma w Europie „dobrą markę”.
Pozwolę sobie, bowiem zwrócić uwagę na fakt, iż ustawa ta spowoduje poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych nasion, co stanowi nieprzemyślaną rezygnację z dorobku polskich naukowców, rolników i organizacji rolniczych, dzięki którym posiadamy własną, różnorodną, przystosowaną do lokalnych gleb i warunków klimatycznych bazę nasion, a dzięki nim zdrową i bezpieczną żywność wysokiej, jakości. Zwracam tutaj uwagę w szczególności na zapisy art. 109 ust. 5, gdzie ogranicza się możliwość stosowania roślin odmian tradycyjnych do podanych wartości procentowych oraz art. 109 ust.7, który stanowi, iż „ całkowita ilość materiału siewnego odmian regionalnych roślin  rolniczych  danego gatunku nie może przekroczyć 10% ilości materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Wspomniana ustawa nie zabezpiecza trwałej możliwości uprawy roślin z nasion tradycyjnych i regionalnych tak istotnych w uprawach regionu o klimacie górskim i kontynentalnym (Podlasie).
Występujące tam od wieków odmiany roślin uprawnych w myśl art.21 ustawy mogą być wpisane do katalogu nasion na podstawie wniosku firm nasiennych, (np. z USA) i być objęte ochroną patentową w UE co automatycznie uniemożliwi jej uprawę w kraju przez rolników indywidualnych (konieczność zakupu licencji na nasiona produkowane we własnym gospodarstwie a zarejestrowane w USA gdzie nigdy nie występowały). Możliwość wdrożenia takiej procedury doprowadzi do upadku gospodarstw rolników indywidualnych prowadzących uprawy np. lnu czy niektórych odmian pszenicy ziołowej „Orkisz”, bowiem nie będzie ich stać na coroczny wykup licencji na produkcję nasion tych roślin, we własnym gospodarstwie.
Pragnę zauważyć, że całe powyższe limitowanie nosi znamiona świadomego niszczenie walorów i dorobku polskiego rolnictwa.
Ponadto zwracam uwagę na art. 123 ust.2 niniejszej ustawy i zapisane tam sankcje za nielegalny obrót materiałem siewnym, które są nie do przyjęcia i nie stanowią żadnego zabezpieczenia przed nielegalnym obrotem także nasionami roślin transgenicznych. 
W powyższym artykule zapisano: „Kto prowadzi obrót materiałem siewnym bez zgłoszenia właściwemu wojewódzkiemu inspektorowi zamiaru prowadzenia obrotu materiałem siewnym jest obowiązany do wniesienia na rachunek wojewódzkiego inspektoratu właściwego ze względu na miejsce zamieszkania lub siedzibę prowadzącego obrót albo dostawcy, opłaty sankcyjnej w wysokości 2 270 zł, na podstawie decyzji wojewódzkiego inspektora właściwego ze względu na miejsce zamieszkania lub siedzibę prowadzącego obrót albo dostawcy”.
Dla globalnych firm nasiennych, posiadającej oddziały w prawie wszystkich krajach świata, zarejestrowane również w Polsce, sankcja karna w wysokości proponowanej w ustawie jest po prostu śmieszna. Naszym zdaniem stwarza to niebezpieczeństwo świadomego łamania prawa, gdyż zyski generowane nawet z nielegalnego obrotu materiałem siewnym będą wielokrotnie wyższej od grożącej za to wartości sankcji.
Na koniec pozwolę sobie zwrócić także uwagę Pana Przewodniczącego, na opinię Biura Legislacyjnego Kancelarii Senatu o ustawie o nasiennictwie (druk senacki nr 1284), w której wskazano m.in. na niezgodność z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej szeregu zapisów niniejszej ustawy m.in. kwestii regulacji związanych z opłatami związanymi z oceną materiału siewnego. 
Podsumowując przedstawioną argumentację, mając na uwadze troskę o polskich rolników i konsumentów żywności, w imieniu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”, apeluję o głosowanie za podtrzymaniem veta Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do ustawy o nasiennictwie, która w obecnym kształcie jest nie tylko niedopracowana pod względem prawnym, ale też przede wszystkim szkodliwa dla polskich rolników i konsumentów żywności, a także niweczy wieloletni dorobek polskich rolników w zakresie wytwarzania i stosowania rodzimych odmian roślin”.

Jakie będą dalsze losy tej ustawy będziemy naszych czytelników  na bieżąco informować w  naszym miesięczniku oraz na oficjalnej stronie internetowej Związku: www.solidarnoscri.pl

Grzegorz Cymiński

FARMER 29-08-2011

Umowy plantatorów buraków cukrowych do zmiany

Rolnicza "Solidarność" zaapelowała do ministra rolnictwa oraz do ministra skarbu państwa ws. interwencji dot. umów kontraktacyjnych pomiędzy producentami cukru i plantatorami buraków cukrowych. Związek żąda, aby umowy były przywrócone do stanu zgodnego z przepisami prawa.

Oprócz pism skierowanych do ministerstw "Solidarność" wystosowała pisma do największych firm cukrowniczych w Polsce. Apeluje w nich o zawarcie odpowiednich umów z rolnikami.

Jerzy Chróścikowski, przewodniczący związku, informuje, że obecnie obowiązujące umowy kontraktacji z plantatorami burakow cukrowych, zawierają zapisy mówiące o wprowadzeniu stosownych zmian do umowy, w przypadku zmiany przepisów prawa: ,,W przypadku zmiany przepisow prownych, Strony niniejszej umowy zobowiqzujq siq do wprowadzenia stosownych zmian do umowy...".

Powołując się na powyższe zapisy, NSZZ RI zwrócił się do poszczególnych producentów cukru z wnioskiem o doprowadzenie zapisów aktualnych
umów kontraktacyjnych do stanu zgodnego z obowiązującymi przepisami prawa.

- W otrzymanych odpowiedziach nie uzyskaliśmy satysfakcjonujących dla plantatorów buraka cukrowego deklaracji ze strony producentów cukru, którzy odwlekają w czasie wprowadzenie powyższych rozwiązań pomimo braku obowiązującego porozumienia branżowego - informuje przewodniczący.

Większość firm produkujących cukier zamieściło w odpowiedziach informacje, iż są na etapie konsultacji i negocjacji z plantatorami buraków i mają nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie sprawy. Tylko jedna z firm przedstawiła wzorce umów mówiące o różnych warunkach w związku z wejściem w życie rozporządzenia ministra rolnictwa.

NSZZ RI stoi na stanowisku, że przepisy rozporządzenia z 10 marca powinny zostać natychmiast implementowane do obecnie obowiązujących umów kontraktacji buraków cukrowych.


Rzeczpospolita 2011-08-18

PiS z SKL, ROP i rolnikami

"RZ" USTALIŁA
Na konwencji partii Kaczyńskiego porozumienie z nią podpisze 20 organizacji

W sobotę do warszawskiej Sali Kongresowej ma przyjechać ponad 3 tysiące kandydatów PiS w wyborach parlamentarnych. Wystąpienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego zainauguruje wówczas oficjalny start kampanii wyborczej tej partii.
Co powie prezes? Według osób ze sztabu wyborczego Jarosław Kaczyński przypomni o podwójnie zwycięskich dla PiS wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 r. Najprawdopodobniej zaznaczy też, że w kwietniu 2011 r. właśnie w Sali Kongresowej zawiązał się Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego.
- Chodzi o zaakcentowanie, że środowiska, którym bliskie są idee zmarłego prezydenta, startują wspólnie z PiS - mówi jeden z polityków.

Jak dowiedziała się "Rz", głównym punktem konwencji partyjnej ma być bowiem podpisanie deklaracji o ścisłej współpracy PiS z 20 ugrupowaniami politycznymi i społecznymi. Jednym z nich ma być właśnie Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego.
- To dopiero początek - zapowiada Jacek Sasin, były wiceszef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Stworzymy podstawy szerokiego ruchu ugrupowań i organizacji, o ideach i założeniach centroprawicowych, które będą współpracować z PiS nie tylko w wyborach parlamentarnych, ale i w działalności społecznopolitycznej.

Deklarację o współpracy mają też podpisać m.in. przedstawiciele Ruchu Odbudowy Polski i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego.
Prezes SKL Marek Zagórski znajdzie się na liście PiS do Senatu. Partia Jarosława Kaczyńskiego poprze też Artura Balazsa z SKL startującego do Senatu jako kandydat niezależny. A jeszcze w kwietniu to PJN przekonywał, że w wyborach SKL będzie współpracowało z ich ugrupowaniem.
- PJN sam nie umiał się określić, czego chce. Rozmawialiśmy z PiS i znaleźliśmy płaszczyznę porozumienia, w sobotę podpiszemy porozumienie z partią Jarosława Kaczyńskiego - mówi "Rz" Marek Zagórski.
Do tego grona mają także dołączyć: Towarzystwo Nauczycieli Szkół Polskich (organizacja krytycznie oceniająca funkcjonowanie resortu edukacji pod rządami koalicji PO - PSL) oraz stowarzyszenia: Studenci dla Rzeczypospolitej, Rodzin Katyń 2010, Solidarni 2010, Twórców dla Rzeczypospolitej.
A także "Solidarność" Rolników Indywidualnych. - Jesteśmy zawiedzeni sytuacją rolnictwa pod rządami koalicji PO - PSL - ocenia przewodniczący związku Jerzy Chróścikowski. - Mamy natomiast dobre doświadczenia z okresu, w którym za ten resort odpowiadał PiS. Wieś się rozwijała, były mechanizmy wsparcia dla rolników.
- Chcemy pokazać, że jesteśmy jedyną liczącą się siłą na centroprawicy - mówi "Rz" jeden ze współorganizatorów Konwencji PiS. - Inaczej niż zwykle, to nie wyborcze jedynki będą prezentować się uczestnikom, ale przedstawiciele tych ugrupowań.
W PiS mówiło się, że w sobotę władze partii zaprezentują też wyborcze hasło. Tak się jednak nie stanie. Sztab przygotował trzy propozycje sloganu, ale jeszcze nie zdecydował, którą wybierze.
WOJCIECH WYBRANOWSKI


Dziennik Wschodni 2011-08-17

PiS tnie broszurę PO i stawia na senatorów

PO chwali się cudzymi osiągnięciami. W broszurze "Polska w Budowie" wylicza sukcesy samorządów albo zapoczątkowane jeszcze przez naszą partię - krytykowali wczoraj politycy PiS.
 W ruch poszły też nożyczki.
 Książeczka Platformy została publicznie pocięta.
 Od kilku dni działacze PO rozdają w broszurę, w której opisują, jakie zmiany zaszły w ostatnich latach w naszym województwie. - Ale to przecież koalicja PO-PiS spowodowała, że lotnisko powstaje w Świdniku - stwierdził poseł Lech Sprawka. - Projekt obwodnicy Kraśnika powstał za naszych rządów  - wtórował mu senator Grzegorz Czelej. - 3,5 mln zł na wykup ziemi pod przedłużenie ul. Krańcowej w Lublinie dał prezydent Andrzej Pruszkowski z PiS - powiedział radny miejski Sylwester Tułajew.

 PiS przedstawiło wczoraj również swoich kandydatów na senatorów. Większość jest senatorami kończącej się kadencji.

 Województwo lubelskie podzielone jest na sześć jednomandatowych okręgów wyborczych do Senatu. Henryk Cioch, prawnik z KUL i UMCS oraz współpracownik Lecha Kaczyńskiego, wystartuje z okręgu nr 16 (Lublin).
 Ryszard Bender, historyk,  wieloletni wykładowca KUL, kandyduje z okręgu nr 17 (dawne województwo bialskopodlaskie).
 Senator Stanisław Gogacz będzie kandydował z okręgu nr 14 (powiaty: lubartowski, łukowski, opolski, puławski i rycki). Senator Grzegorz Czelej wystartuje z okręgu nr 15 (powiaty: janowski, kraśnicki, lubelski, łęczyński i świdnicki). Senator Lucjan Cichosz rywalizuje o mandat z okręgu nr 18 (dawne chełmskie).
 A senator Jerzy Chróścikowski wystartuje z okręgu nr 19 (dawne zamojskie).

RP


Polska Kurier Lubelski 2011-08-17

PiS nożyczkami robi korektę kampanii PO

Propaganda i przywłaszczenie sobie cudzych zasług tak PiS podsumowało wczoraj broszurę wyborczą Platformy Obywatelskiej. W ruch poszły nożyczki, którymi działacze partii Jarosława Kaczyńskiego pocięli folder "Polska w budowie" zaprezentowany w ub. tygodniu przez działaczy Platformy. To pierwsze ostre starcie tej kampanii wyborczej. Musimy przeciąć falę propagandy, która jest prezentowana przez PO podkreślał Sylwester Tułajew, rzecznik prasowy lubelskich struktur PiS.

 W poprzedni wtorek PO przedstawiła materiały wyborcze, w których zaprezentowała największe osiągnięcia rządu Donalda Tuska w latach 200711 w regionie lubelskim. Na liście znalazło się 12 inwestycji. M.in. przebudowa "siedemnastki" między Piaskami a Kurowem, budowa lotniska w Świdniku, obwodnica Kraśnika. Platforma chwali się nie swoimi sukcesami grzmiał wczoraj Sławomir Zawiślak, poseł PiS.

 Sekundowali mu inni parlamentarzyści PiS. Obwodnica Kraśnika jest inwestycją realizowaną przez trzy ostatnie ekipy rządowe. Zaczęło się od SLD, a za naszych czasów powstał projekt, za rządów PO zrealizowano roboty budowlane przypominał Grzegorz Czelej, senator PiS.

 Podobne wątpliwości zgłoszono wobec "ojcostwa" m.in. lotniska w Świdniku i modernizacji "siedemnastki". PiS przekonywało, że te inwestycje to głównie ich zasługa, a nie PO. Przypomnę tylko, że to Jacek Rostowski, minister finansów w rządzie PO, blokował przebudowę drogi nr 17 wskazywał Lech Sprawka, poseł PiS.

 Wczoraj PiS zaprezentowało też oficjalnie nazwiska kandydatów na senatorów. Postawiło na sprawdzone twarze. O pięć z sześciu mandatów w woj. lubelskim będą walczyli obecni senatorowie PiS: Stanisław Gogacz (okręg 14 obejmujący powiaty m.in. lubartowski, puławski), Grzegorz Czelej (okręg 15 powiaty m.in. kraśnicki, świdnicki).
 Prof. Ryszard Bender wystartuje w okręgu nr 17 (bialski), Lucjan Cichosz w okręgu nr 18 (chełmski), a Jerzy Chróścikowski nr 19 (zamojski).
 O mandat senatora z Lublina (okręg 16) powalczy adwokat prof. KUL i UMCS Henryk Cioch.
 Listy do Sejmu PiS ma przedstawić pod koniec tego tygodnia.
Artur Jurkowski a.jurkowski@kurierlubelski.pl


Nasz Dziennik 2011-08-11

Rolnicy wspólnie o WPR

Wszystkie organizacje rolnicze są zgodne: unijna Wspólna Polityka Rolna powinna wspierać ten sektor gospodarki, ale jednocześnie musi prowadzić do niwelowania różnic w poziomie wsparcia między rolnikami z różnych państw UE. Wypracowane stanowisko w sprawie reformy WPR zostało przekazane ministerstwu rolnictwa.

Pod dokumentem dotyczącym zmian w polityce rolnej po 2013 roku podpisali się przedstawiciele organizacji zrzeszonych w COPA-COGECA (to europejska federacja skupiająca rolników i spółdzielnie rolnicze): prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Jerzy Chróścikowski, prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych Władysław Serafin, wiceprzewodnicząca związku zawodowego "Samoobrona" Bożena Garbacz, przewodniczący Federacji Związków Producentów Rolnych Marian Sikora i szef Związku Zawodowego Rolników "Ojczyzna" Lucjan Cichosz. - Pomimo pewnych różnic to związki i organizacje rolnicze mają wypracowane jedno wspólne stanowisko w sprawie reformy dotychczasowej Wspólnej Polityki Rolnej - podkreśla Wiktor Szmulewicz.

Nie mają one wątpliwości, że WPR wymaga zmian i musi być ona przede wszystkim instrumentem, który zapewni społeczeństwu bezpieczeństwo żywnościowe i utrzyma także konkurencyjność unijnego rolnictwa na rynkach zagranicznych. Nasze organizacje optują za tym, aby polityka rolna została uproszczona, ale przede wszystkim, aby była sprawiedliwa. Ma ona wspierać nie tylko produkcję żywności, ale również ochronę środowiska czy bioróżnorodność "Aby tak się stało, konieczne jest zapewnienie wszystkim rolnikom europejskim równych warunków konkurencji w ramach jednolitego rynku, przede wszystkim poprzez wyrównanie poziomu dopłat bezpośrednich i odejście od kryteriów opartych na historycznych wielkościach referencyjnych na rzecz kryteriów obiektywnych, które zapewnią jednolitą stawkę powierzchniową w całej Unii, a także odejście od sankcjonowania w ramach przyszłej WPR kolejnych okresów przejściowych w procesie dochodzenia do pełnych płatności, które i tak były już stosowane wobec nowych krajów członkowskich na etapie akcesji do Wspólnoty" - napisano w stanowisku.

Dlatego też organizacje zrzeszone w COPA-COGECA opowiadają się co najmniej za utrzymaniem obecnego budżetu rolnego UE. To stanowisko jest odpowiedzią na postulaty, jakie forsują głównie przedstawiciele państw starej Unii. Ich rządy chcą przede wszystkim utrzymania różnic w dopłatach, a niektóre państwa żądają również zmniejszenia udziału rolnictwa w budżecie Unii Europejskiej.

Minister rolnictwa Marek Sawicki podkreśla, że i tak nakłady na rolnictwo spadną w nowym budżecie na lata 2014-2020. Co prawda w liczbach bezwzględnych poziom dotacji do WPR będzie utrzymany, jednak realna wartość budżetu spadnie o 11 proc. w porównaniu z okresem 2007-2013. Trzeba bowiem pamiętać o inflacji, która "zje" 11 proc. pieniędzy.

Polscy rolnicy są zaniepokojeni działaniami Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w sprawie WPR, ponieważ obie instytucje odrzucają nasze postulaty. Ale minister Sawicki zaznacza, że żadne wiążące decyzje jeszcze nie zapadły. Na początku października Bruksela ma przedstawić pakiet legislacyjny dotyczący WPR. Będą to cztery główne rozporządzenia, których prezentacja tak naprawdę dopiero rozpocznie najważniejsze negocjacje dotyczące przyszłości rolnictwa. To właśnie od ich kształtu będzie zależało, na jakich zasadach będą wypłacane dopłaty bezpośrednie czy też jakie będą inne instrumenty wspierania rolnictwa, całego sektora rolno-spożywczego i rozwoju obszarów wiejskich. Wtedy okaże się, jak mocna jest pozycja Polski w UE, czy uda nam się zbudować wystarczająco mocną koalicję państw, żeby przeforsować korzystne dla nas postulaty i rozwiązania.
KL


Tygodnik Zamojski 2011-08-10

Droga daje zarobić

Moda na produkty regionalne, wiejskie i wszelkie rękodzieło jest coraz większa. Gdzie najłatwiej je znaleźć?

 

Droga jest jak wielkie targowisko. Tu "jazdy konne", tam "usługi tartaczne", "sprzedaż jaj", "miód z własnej pasieki", słoik borówek, worki z cebulą i ziemniakami. Szukają ich letnicy, ale i mieszkańcy okolicznych miast.

 Na drodze z Zamościa do Krasnobrodu ryneczek warzywny przy ryneczku. Można kupić ogórki (do nich koper, czosnek, chrzan), jabłka, ziemniaki, kalafior, paprykę, kolby kukurydzy, bukiet warzyw do zup...
 - Bez opłat za miejsce handlowe, bez transportu, przy domu, blisko, a droga ruchliwa - wylicza zalety takiego  handlu Anna Okoń z Lipska. Jej stragan stoi od wiosny do jesieni. Najlepszy zarobek jest na turystach. - Biorą zapasy na dwutygodniowe wczasy: po skrzynce kartofli, jabłek, pomidorów... I komentują, że w stolicy ceny warzyw kosmiczne. Nie to, co tutaj.

 - "Chleb i coś do chleba"
 Drewniana tablica z takim napisem stoi w środku Guciowa. Stragan prowadzi Beata Skrzyńska. - Pół Polski zjeździliśmy z mężem, ale takiego chleba, z takim smalczykiem i ogórkami nie ma nigdzie - chwali Lucyna Sosnowska z Łodzi. Dodaje, że na Roztoczu dla niej wszystko jest niezwykłe, bo tu 32 lata temu spędzili  z mężem Stanisławem miesiąc miodowy.

 Chleb jest rzeczywiście wyjątkowy: żytni na zakwasie i śrutowy. W bochenkach i na pajdy. A do chleba: świeżynka, smalczyk z cebulką, jabłkiem i majerankiem, ale też paprykowy i z suszonymi grzybami. Do tego cała gama konfitur i dżemów: od jabłkowych, z czarnych jagód, po borówkowy i śliwkowy. - Tyle tylko, że opłat za działalność gospodarczą możemy nie wytrzymać - żali się gospodyni. - Okazuje się, że wolno sprzedawać nam tylko zsiadłe mleko i ogórki kiszone. Nie to, co w Unii.

 - Trudny biznes
 Taki bawarski rolnik bez kłopotów w swoim gospodarstwie sprzedaje np. świeże jajka, cukinię, ogórki, a co kilka dni zaprasza turystów na domowy obiad czy kolację.

 Nasz rolnik musi się uporać z biurokracją, gdy zacznie załatwiać pozwolenia na taką działalność, a potem zmierzyć się z podatkami i sanepidem.

 Marzena Kupiec, kierownik działu obsługi bezpośredniej zamojskiej skarbówki, tłumaczy, że polski rolnik bez płacenia podatku dochodowego może sprzedawać nieprzetworzone produkty roślinne i zwierzęce, pochodzące z własnej uprawy lub hodowli.

 Oznacza to, że może nam sprzedać kilogram jabłek, ale już dżemu z nich - nie (wyjątkiem są produkty kiszone i przetwórstwo mleka; te są nieopodatkowane). Może też sprzedać mięso z ubitego świniaka, ale już szyneczki czy kiełbaski kupowane od niego są nielegalne. Tak samo jak śmietana, ser, soki, a nawet chleb. Chyba, że zarejestruje działalność gospodarczą, postawi zakład, założy księgę przychodów i rozchodów, będzie płacił podatki, uzyska zgodę inspekcji weterynaryjnej, sanepidu.

 A i tak produkcja żywności przetworzonej w gospodarstwach może w naszym kraju odbywać się tylko na niewielką skalę. Na dodatek wyroby można sprzedawać jedynie bezpośrednio konsumentom, lub do małych sklepów czy stołówek w obrębie jednego województwa. Ponadto produkcja i sprzedaż wyrobów mięsnych nie może przekroczyć 1,5 tony, mlecznych - 0,3 tony tygodniowo (te ograniczenia dotyczą sprzedaży do handlu detalicznego; jeśli sprzedaje się na miejscu, nie ma limitów).

 W Polsce nawet ubój świniaka dla najbliższej rodziny nie jest łatwy. - Zgodnie z prawem, zamiar uboju należy zgłosić przynajmniej 24 godziny wcześniej do służb weterynaryjnych informuje Jadwiga Wojtas, powiatowy inspektor weterynarii z Tomaszowa Lub. Mięso obowiązkowo bada się, czy nie jest zarażone włośnią.

 Wielką machinę biurokratyczną udało się pokonać w Zagrodzie Guciów. Jej właściciel Stach Jachymek sprzedaje swojską kiełbasę i częstuje (bo swojego bimbru sprzedawać nie wolno) "kroplami wilgoci wąwozu". Przy szosie otworzył spichlerz, a w nim wędzonki, podpłomyki, miody, oleje.

 Z kolei inny gospodarz z powiatu zamojskiego, który miał stragan z wiejskimi specjałami, musiał go zwinąć. Nie zarejestrował działalności gospodarczej, bo na 800-złotowy ZUS nie wyrabiał.

 W Niemczech, jak opowiada senator Jerzy Chróścikowski, lokalne targowiska są chlebem powszednim. Na jeden dzień w tygodniu gminne parkingi zamieniają się w ryneczki, gdzie okoliczni gospodarze (a nie handlarze-przedsiębiorcy) bez kłopotów mogą sprzedawać własnoręcznie produkowane sery czy wędliny.

 Polskie ministerstwo rolnictwa obiecuje, że podobne rozwiązania zostaną wprowadzone i u nas. Pytanie tylko: czy to przypadkiem nie kiełbasa wyborcza?

 - Słodkie dziady
 Znacznie łatwiej handlować tym, co rośnie w lesie. To raj dla grzybiarzy i zbieraczy jagód. Wystarczy stołeczek, czasem niewielki pniaczek - i już cały stragan. Jagody czy inne owoce leśne, grzyby, zioła można sprzedawać bez kłopotu i informowania skarbówki są nieopodatkowane. Pod warunkiem, że zbieramy je sami lub z rodziną. Dzieci w ten sposób zarabiają na zeszyty. W Wólce Husińskiej pod Krasnobrodem oferują słoiki z leśnymi
 jeżynami, reklamując się na tekturze: "Słodkie dziady!!!".

 - Malowana wełna
 - Czemu nie spróbować? - zastanawiała się rok temu Edyta Grela z Guciowa. Ona miała dryg do wyrobu biżuterii z malowanej wełny i juty, jej mama malowała obrazy, ciocia - szydełkiem czarowała obrusy i serwety niciane. Ktoś ze znajomych dorzucił gliniane garnki i miski, inny - zdobione sizalem gąsiorki i karafki. Tak stanęła przy drodze "Wiata pełna pomysłów", obok (na wielkiej beczce) stoisko z rękodziełem. Kolejne pomysły przyszły w tym sezonie. To syropy z pędów sosny i mniszka lekarskiego, herbatki z pokrzyw, suszone grzyby.

 - Żyd, pijak i Maryja w kropki
 - Czarta poproszę i Matkę Boską, tę w sukience w czerwone kropki - turysta z Warszawy stoi w ogródku rodziny Chodarów w Stanisławowie pod Józefowem. Artyści śmieją się, że to galeria wieczna, bo całodobowa, nigdy niezamykana. W sklepiku pod chmurką stoi armia bocianów, psy, pingwiny, kozy, pegazy, jakieś duchy, perliczki, Matka Boska, krokodyl, żmija, czart - co podpowie wyobraźnia. Za ile? Na każdą kieszeń, artyści chcą zarobić na życie. Ot, cała filozofia. Turyści chętnie tu zaglądają.

 Przy innej drodze, w Suściu na ul. Tomaszowskiej, z gabloty wygląda z tuzin Żydów Największy - z ogromnym jak talerz groszem - kusi przechodniów zza płotu, by zajrzeli na kemping, gdzie swoje dzieła sprzedaje Zbigniew Długosz (inżynier projektant). Zwykł mawiać, że "bez Żyda w domu bida". Ale w ofercie przydrożnej są też postacie pijaków, wiejskich grajków, świątków i głowy: do wyboru do koloru.

 W Rebizantach nad szumami, by kupić drewnianą figurkę, wystarczy zajechać na podwórko na końcu drogi.

 - Budy i wychodki
 "Stoisko bud dla psów" - taki szyld krzyczał w Bondyrzu Ale kiedy Jacek Czuryło zaczął z drewna wyrabiać istne cudeńka (głównie do ogrodu), przy drodze wystawił napis: "wyroby z drewna". To jego sposób na życie. Po trzyletnim pobycie w USA, zaczął własny biznes.
 Spod jego ręki wychodzą budy dla psów (pojedyncze, także dwie lub trzy w jednej), huśtawki, ławy, altany, zjeżdżalnie dla dzieci. Wszystko, co powstanie w wyobraźni klientów. Modne są ostatnio wychodki - tradycyjne, z dziurką w kształcie serduszka.

 Jadwiga Hereta, Małgorzata Mazur


Zielony Sztandar 2011-08-14

Wspólny cel we Wspólnej Polityce Rolnej

4 sierpnia br. Marek Sawicki - minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz Kazimierz Plocke - sekretarz stanu spotkali się z dziennikarzami. Okazją były dwa wydarzenia. Pierwsze dotyczyło rozmów z przedstawicielami COPA-COGECA, a drugie podpisania umów z Lokalnymi Grupami Rybackimi na realizację lokalnych strategii rozwoju obszarów rybackich.

"1/3 środków finansowych pochodzących z PO Ryby 2007-2013 przeznaczona została na realizację osi priorytetowej 4 Programu Operacyjnego - Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013" - poinformował minister Marek Sawicki i dodał, że "całość środków na PO Ryby 2007-2013 wynosi około 1 mld euro i jest to druga, po Hiszpanii alokacja co do wysokości w Europie".

 W obecności mediów została podpisana umowa ze stowarzyszeniem Lokalna Grupa Rybacka "Wielkie Jeziora Mazurskie", które uzyskało najwyższą ocenę. "To bardzo ważny dzień dla polskiego sektora rybołówstwa" - podkreślił sekretarz stanu Kazimierz Plocke dodając, że "Polska jest europejskim liderem w zakresie Lokalnych Grup Rybackich".

 "Mamy szansę stworzyć Krajową Sieć Lokalnych Grup Rybackich, a na podstawie dotychczasowych doświadczeń mogę stwierdzić, że także Europejską Sieć Lokalnych Grup Rybackich" - podkreślił sekretarz stanu Kazimierz Plocke.

 W wyniku podpisania umów mamy już w Polsce 48 grup - i jak zwrócił uwagę minister Marek Sawicki - pozwoli to na zabezpieczenie w najbliższych latach popytu na świeże polskie ryby.

 Druga część konferencji dotyczyła rozmów z przedstawicielami COPA-COGECA.

 "Mamy wspólny cel w zakresie reformy Wspólnej Polityki Rolnej" - powiedział minister. "Chcemy zmiany dotychczasowego jej modelu i wyrównania zasad wsparcia rolników w całej Unii Europejskiej" - dodał minister. Szef resortu rolnictwa podkreślił, że choć proponowany budżet przyszłej Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2014-2020 jest utrzymany, to realna jego wartość, biorąc pod uwagę inflację, jest o około 11% niższy. "1 chociaż budżet WPR jest dobry i wysoki, to chodzi jeszcze o to, aby był sprawiedliwie dzielony" - zaznaczył minister Sawicki.

 Uczestniczący w konferencji prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz przekazał na ręce ministra wspólne stanowiska polskich organizacji rolniczych skupionych w COPA-COGECA podkreślając, że "pomimo pewnych różnic, to związki i organizacje rolnicze mają wypracowane jedno, wspólne stanowisko w sprawie reformy dotychczasowej Wspólnej Polityki Rolnej".

 Minister zwrócił uwagę na fakt, że jeszcze nic nie zostało przesądzone w tej kwestii. Poinformował, że na początku października Komisja Europejska chce przedstawić pakiet legislacyjny - 4 główne rozporządzenia - do pierwszego wysłuchania. Minister Sawicki poinformował również, że zwrócił się o wcześniejsze rozpatrzenie spraw dotyczących reformy Wspólnej Polityki Rybackiej tak, aby całe listopadowe posiedzenie unijnej Rady Ministrów ds. Rolnictwa i Rybołówstwa było poświęcone wyłącznie reformie Wspólnej Polityki Rolnej.

 Polskie organizacje rolnicze zrzeszone w COPA-COGECA opracowały wspólne stanowisko w sprawie reformy Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku.

 Dokument podpisany został przez: przewodniczącego NSZZ RI "Solidarności" Jerzego Chróścikowskiego, prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktora Szmulewicza, prezesa Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych Władysława Serafina, wiceprzewodniczącą ZZR "Samoobrona" Bożenę Garbacz, przewodniczącego Federacji Związków Producentów Rolnych Mariana Sikorę oraz przewodniczącego ZZR "Ojczyzna" Lucjana Cichosza. Ministrowi Markowi Sawickiemu przekazał dokument prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

 Organizacje wspólnie uznały, że istnieje konieczność stworzenia silnej unijnej polityki rolnej, która zapewni społeczeństwu bezpieczeństwo żywnościowe, rolnictwu europejskiemu rozwój, a także konkurencyjność na rynku globalnym. Organizacje wskazały także na konieczność stworzenia wszystkim rolnikom europejskim równych warunków konkurencji w ramach jednolitego, wspólnotowego rynku.

 Minister Sawicki podziękował za przekazane, wspólne stanowisko i zwracając się do szefów rolniczych organizacji podkreślił, że "mamy wspólny cel. Wszyscy chcemy zmiany dotychczasowego modelu WPR i wyrównania zasad wsparcia rolników w całej Unii Europejskiej". Prezes Szmulewicz zapewnił ministra o poparciu podejmowanych przez niego w tym zakresie działań.


Nasza Polska 2011-08-09

Stop GMO!

 Z senatorem JERZYM CHRÓŚCIKOWSKIM (PiS) rozmawia Anna Wiejak

 - Platforma Obywatelska przekonuje, że wszystkie zapisy o GMO zostały usunięte z ustawy o nasiennictwie. Czy rzeczywiście? Czy przypadkiem nie wprowadza się ich tylnymi drzwiami? Jeżeli tak, to w jaki sposób?

 - Niestety nie wszystkie zapisy dotyczące GMO zostały usunięte. Podczas pracy w senackiej komisji rolnictwa zaproponowałem wprowadzenie trzech poprawek, które doprecyzowałyby przepisy, pierwsza dotyczyła jasnego określenia pojęcia "obrót" tak, aby uniemożliwić rozprowadzania nasion GMO na terenie Polski, druga dotyczyła art. 6, gdzie zaproponowałem dodanie ust. 3 w brzmieniu: odmian genetycznie zmodyfikowanych nie wpisuje się do krajowego rejestru - chodziło o to, że jeżeli odmiana GMO wpisana jest do rejestru, to nie można skutecznie zabronić jej uprawiania. Trzecia poprawka dotyczyła przywrócenia zapisów określających zasady kolegialnego podejmowania decyzji w sprawie rejestracji odmian oraz powołania i funkcjonowania komisji ds. odmian.
 Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na art. 104 ust. 10: "Minister właściwy do spraw rolnictwa może, w drodze rozporządzenia, wprowadzić zakaz stosowania materiału siewnego określonych odmian wpisanych do wspólnotowych katalogów, kierując się ich przydatnością do uprawy w warunkach klimatyczno-glebowych RP lub koniecznością uniknięcia zagrożeń ludzi lub zdrowia zwierząt". Co oznacza, że minister może? Tutaj nie ma żadnego katalogu, który określa, kiedy minister musi, tylko kiedy minister może.

 - Senacka komisja rolnictwa odrzuciła w całości projekt ustawy o nasiennictwie. Dlaczego?

 - Obecny na posiedzeniu przedstawiciel Biura Legislacyjnego Kancelarii Senatu w swojej opinii wskazywał na niezgodność niektórych przepisów z Konstytucją.
 W konsekwencji komisja przyjęła wniosek o odrzucenie ustawy. Po pierwsze - ustawa pozwoli na prowadzenie w Polsce rejestrowanych upraw GMO, po drugie - spowoduje ograniczenie dostępności
 ziarna siewnego naszych rodzimych odmian. Wprowadzenie upraw GMO doprowadzi do zniszczenia polskich odmian uprawnych oraz do powszechnej blokady polskiego eksportu żywności z powodu zanieczyszczenia domieszką GMO. Ustawę o nasiennictwie należy tak uszczelnić, aby nie dawała furtki prawnej dla upraw GMO.

 - Politycy PO tłumaczą, że zapis o dopuszczalności rejestracji roślin GMO wymusza na nas prawo europejskie, tymczasem rezolucja Parlamentu Europejskiego mówi wyraźnie, że kraje same powinny decydować, czy chcą GMO. Dlaczego zatem PO forsuje te fatalne dla polskiego rolnictwa zapisy?

 - Na to pytanie najlepiej odpowie przedstawiciel PO. Ja mogę powiedzieć tylko tyle i aż tyle. Praca w komisji nad ustawą trwała około 4 godzin. Prawie wszyscy obecni na posiedzeniu przedstawiciele związków i organizacji rolniczych i ekologicznych apelowali do parlamentarzystów o rozwagę i dbałość o społeczeństwo. Dostałem do komisji setki e-maili w tej sprawie: "Stop GMO". W stanowieniu prawa szczególnie, jeżeli dotyczy to zdrowia i życia, należy uwzględniać dobro wszystkich obywateli i brać pod uwagę ich zdanie. Mniejszość komisji reprezentowana przez senatorów z PO zaproponowała skreślenia zakazu obrotu materiałem siewnym genetycznie zmodyfikowanym

 - Co jeszcze budzącego niepokój, oprócz GMO, znalazło się w nowej ustawie o nasiennictwie?

 - Ustawa jest bardzo potrzeba, centralny ośrodek oceny odmian rolniczych oczekuje na tę ustawę, ale zapisy dotyczące GMO powodują, że akt w niewystarczający sposób będzie bronił polskich obywateli przed organizmami genetycznie modyfikowanymi.

 -Jakie negatywne skutki niesie za sobą uprawa roślin modyfikowanych genetycznie?

 - Konstytucja RP nakłada na władze publiczne obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa ekologicznego współczesnemu i przyszłemu pokoleniu oraz zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska.
 Jako konsumenci uważamy, że wyniki badań na temat skutków środowiskowych wprowadzenia upraw GMO są alarmujące. Wskazują one, że rośliny transgeniczne uwolnione do środowiska są bardziej ekspansywne, zagrażają uprawom ekologicznym, a przenosząc się do otwartych ekosystemów, mogą spowodować ich degradację.
 Nie jest możliwa koegzystencja upraw GMO z uprawami konwencjonalnymi i ekologicznymi. Zdaniem wielu ekspertów, żywność transgeniczna może potencjalnie powodować rozwój rakotwórczych komórek w układzie pokarmowym, zmiany w wątrobie i w nerkach, bezpłodność i odporność na antybiotyki.
 Uważam, że ze względów ostrożnościowych nie możemy brać udziału w biotechnologicznym eksperymencie, którego długoterminowe skutki na dzień dzisiejszy są nieprzewidywalne.

 Fot. Int.


Dziennik Polski 2011-07-30

Furtka dla odmian genetycznych

PRAWO. Ekolodzy przegrali. Polska będzie rejestrować nasiona GMO.

Senat przyjął wczoraj ustawę o nasiennictwie. - Jesteśmy rozczarowani. Oczekiwaliśmy większego rozsądku ze strony senatorów - mówią ekolodzy, którzy od kilku dni przed budynkiem Senatu nawoływali do odrzucenia ustawy.
Za przyjęciem dokumentu bez poprawek głosowało 45 senatorów. Sprzeciw zgłosiło 36 osób. Oznacza to, że w Polsce podtrzymano zakaz obrotu organizmami genetycznie modyfikowanymi (GMO), ale można będzie rejestrować nowe odmiany roślin GMO.
Senacka Komisja Rolnictwa wnioskowała wcześniej o odrzucenie ustawy. Wniosek ten poparło 35 senatorów, 51 osób było przeciw. Wynikiem głosowania nie jest zaskoczony Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący Senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
- W kuluarach mówiono o tym, że posłowie PO będą głosować za przyjęciem ustawy bez poprawek. Dobrze chociaż, że senator Ireneusz Niewiarowski wycofał poprawkę usuwającą zakaz obrotu GMO. Powstała jednak furtka pozwalająca na rejestrację nasion genetycznie modyfikowanych- komentuje senator Jerzy Chróścikowski.
Przeciwnicy GMO domagali się wpisania do ustawy zakazu rejestracji nasion genetycznie modyfikowanych i zakazu obrotu takim materiałem siewnym. Obydwa przepisy są niezgodne z dyrektywami unijnymi. W Sejmie udało się przeforsować tylko jedno z żądań - zakaz obrotu. Jeśli ustawa zostanie podpisana przez prezydenta, Europejski Trybunał Sądu może nałożyć na Polskę kary.
Zwolennicy ustawy twierdzą, że brak zakazu rejestracji nasion GMO nie oznacza wcale, że w ciągu najbliższych miesięcy rolnicy masowo będą wpisywać do katalogu nowe odmiany. Procedura rejestracyjna trwa co najmniej trzy lata. -W tym czasie z pewnością uchwalone zostaną przepisy, które pozwolą krojom członkowskim prowadzić autonomiczną politykę wobec GMO. A w międzyczasie Polska uniknie kar za wprowadzenie zakazu rejestracji GMO - twierdzi Ireneusz Niewiarowski (PO), zastępca przewodniczącego Senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Rzeczywiście, Unia Europejska zaczyna ulegać naciskom przeciwników GMO. Na początku lipca Parlament Europejski uznał, że państwa mają prawo powoływać się na względy zdrowotne, gospodarcze i środowiskowe wprowadzając ograniczenia i zakazy uprawy GMO. Jeszcze w tym roku UE ma wdrożyć przepisy, według których każdy kraj członkowski będzie mógł podejmować autonomiczne decyzję w tej kwestii.
- Otwarcie polskiego katalogu umożliwi jednak wpisanie do niego odmian roślin genetycznie modyfikowanych, które są już legalne w niektórych krajach europejskich. Chodzi o kukurydzę MON 810 i ziemniaka "Amflora" - alarmuje Jadwiga Łopata z Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC.
Zwolennicy ustawy uspokajają, że minister rolnictwa może wprowadzić zakaz stosowania materiału siewnego modyfikowanego genetycznie, a to jest gwarancją, że nawet jeżeli odmiana zostanie wpisana, to minister i tak zakaże jej uprawy. - Stanowisko rządu jest jasne: Polska ma być wolna od GMO. Ustawa dotycząca nasiennictwa nie jest z nim sprzeczna- uważa senator Ireneusz Niewiarowski.
Tym zapewnieniom nie wierzą ekolodzy. -Minister rolnictwa ma możliwość wydania zakazu stosowania nasion GMO już od dawna. Jednak do tej pory tego nie zrobił, co świadczy o braku woli politycznej - komentuje Jadwiga Łopata.
Organizacje ekologiczne zapowiadają dalsze protesty. - Będziemy apelować do prezydenta o zawetowanie ustawy - mówi Jadwiga Łopata.
Ustawa o nasiennictwie dostosowuje polskie prawo do dyrektyw unijnych. Dokument reguluje m.in. przepisy dotyczące wytwarzania i oceny materiału siewnego oraz zasady jego etykietowania i oznaczania.

NATALIA ADAMSKA-GOLIŃSKA

 natalia.adamska@dziennik.krakow.pl

Dziennik Polski 2011-07-27

PiS przeciw, PO za GMO

EKOLOGIA. Ekolodzy obawiają się nowego prawa o nasiennictwie, które może być furtką dla upraw roślin modyfikowanych genetycznie

Kilkuset ekologów zapowiada dziś protesty przed budynkiem Senatu. Domagają się odrzucenia ustawy o nasiennictwie. Ich zdaniem, dokument ten otwiera Polskę na uprawę roślin genetycznie modyfikowanych (GMO).

 - Może się wydawać, że ustawa o nasiennictwie nas chroni, ale gdy przeczyta się ją dokładnie, okazuje się, że dokument ten otwiera nas na komercyjne uprawy GMO. Myślę, że to jest celowe działanie, żeby zmylić czujność społeczeństwa - alarmowała Jadwiga Łopata z Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC, podczas wczorajszej demonstracji ekologów na Rynku Głównym w Krakowie.

 Dziś Senat będzie debatował nad ustawą o nasiennictwie, głosowanie nad dokumentem prawdopodobnie odbędzie się jutro. Stosunek do tego dokumentu dzieli polską scenę polityczną. Przeciwko ustawie w obecnej wersji opowiada się głównie PiS, za wprowadzeniem w życie projektu jest PO.

 Projekt dostosowuje polskie prawo do dyrektyw unijnych. Ustawa reguluje m.in. przepisy dotyczące wytwarzania i oceny materiału siewnego oraz zasady jego etykietowania i oznaczania. W projekcie znalazł się również zapis zabraniający dopuszczenia do obrotu nasion GMO. Tym samym podtrzymany został zakaz funkcjonujący w Polsce od 2003 r. Przepis ten był krytykowany przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który orzekł, że Polska naruszyła prawo wspólnotowe.

 Przeciwników ustawy nie satysfakcjonuje jednak takie rozwiązanie. Zdaniem Koalicji "Polska Wolna od GMO", w ustawie brakuje zakazu wpisywania nasion GMO do krajowego rejestru. Uważają, że jest to równoznaczne ze zgodą na uprawę roślin genetycznie modyfikowanych.

 Przedstawiciele koalicji próbowali wczoraj przekonać krakowskich senatorów do głosowania przeciwko ustawie. Stanisław Bisztyga (PO) w specjalnym oświadczeniu napisał, że ostateczną decyzję w zakresie poparcia lub sprzeciwu wobec ustawy o nasiennictwie podejmie po wysłuchaniu wszystkich stron. Janusz Sepioł (PO) w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" unikał konkretnej deklaracji.

 Zdecydowanie przeciwko obecnemu kształtowi ustawy o nasiennictwie był jedynie Paweł Klimowicz, senator niezależny. - Brak zakazu rejestracji nasion GMO spowoduje nieodwracalne zmiany w środowisku. Błędem jest głosowanie nad tak poważną ustawą tuż przed wyborami. To wprowadzanie jej niejako tylnymi drzwiami - uważa Paweł Klimowicz. Nie ma wątpliwości, że senatorów PO będzie obowiązywać dyscyplina klubowa.

 Senacka Komisja Rolnictwa będzie wnioskowała o odrzucenie ustawy. Przewodniczący komisji Jerzy Chróścikowski (PiS) ma nadzieję, że już jesienią Unia Europejska wdroży przepisy, według których każdy kraj członkowski będzie mógł podejmować decyzję o zakazie lub ograniczeniu upraw roślin modyfikowanych genetycznie. Na początku lipca Parlament Europejski uznał bowiem, że państwa mają prawo powoływać się na względy zdrowotne, gospodarcze i środowiskowe.

 -Nie musimy się spieszyć z wprowadzeniem ustawy o nasiennictwie, która pośrednio dopuszcza obrót nasionami GMO w Polsce. Poczekajmy na nowe rozwiązania prawne w Unii Europejskiej - uważa Jerzy Chróścikowski.

 Posłowie PiS jeszcze na etapie prac w Sejmie postulowali wprowadzenie do ustawy o nasiennictwie poprawki, która zakazywałaby sprowadzania z innych krajów nasion GMO i wpisywania roślin modyfikowanych genetycznie do krajowego rejestru odmian. Sejm odrzucił te propozycje.

 Wojciech Sokołowski (PO), który sprawozdawał prace Sejmowej Komisji Rolnictwa tłumaczył wtedy, że przepisy dotyczące GMO w całości zostały już wykreślone z ustawy podczas prac sejmowych. - Poprawki dotyczące zakazów nie były konieczne -mówił Wojciech Sokołowski.

NATALIA ADAMSKA-GOLIŃSKA
natalia.adamska@dziennik.krakow.pl


Tygodnik Zamojski 2011-07-20
 
W drodze na Wiejską

Kto do Sejmu i Senatu? Na giełdzie nazwisk spory tłok

9 października - tego dnia prawdopodobnie wybierzemy posłów i senatorów. Prezydent RP Bronisław Komorowski oficjalną datę wyborów parlamentarnych ogłosi na początku sierpnia. Partie już układają listy wyborcze.
Żadne z ugrupowań nie ma jeszcze oficjalnie zatwierdzonych list. To kwestia kilku dni (SLD) czy tygodni (PiS).

W okręgu nr 7 (chełmsko-zamojsko-bialskim) listę PSL otworzy obecny poseł Franciszek Stefaniuk, drugie miejsce przypadnie posłowi Tadeuszowi Sławeckiemu. Z trzeciego miejsca wystartuje wojewoda lubelski Genowefa Tokarska z Biszczy. O mandat poselski powalczą też Janusz Szpak - starosta krasnostawski, Jan Kowalczyk - starosta tomaszowski, Tomasz Zając - sekretarz UG w Hrubieszowie, Kazimierz Mielnicki - przewodniczący RP zamojskiego, Tomasz Ożóg - sekretarz Starostwa Powiatowego w Hrubieszowie, Marian Jaworski z Deszkowic (po przygodzie ze Stronnictwem Piast wrócił na łono PSL). Do Senatu będzie startował Arkadiusz Bratkowski z Miączyna - przewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego.

Karty odsłania także PO. Listę do Sejmu z naszego okręgu otworzy Stanisław Żmijan - poseł i szef lubelskiej PO. Za nim będzie poseł Mariusz Grad z Tomaszowa Lub. O mandat powalczą także Elżbieta Kucharska - zamojska radna miejska,  Marek Lipiec - wicedyrektor szpitala papieskiego w Zamościu i Krzysztof Mulawa.
O mandat senatora w naszym okręgu będzie walczył Ireneusz Godzisz - radny, dyrektor Centrum Poczty w Zamościu.

Jedynką SLD do Sejmu w naszym okręgu będzie poseł Zbigniew Matuszczak. O mandat powalczą także: Irena Kurzępa - była senator, radna Sejmiku Województwa Lubelskiego, Kazimierz Organista  - wójt Rachań, Krzysztof Bożek wójt Horodła, Włodzimierz Fudali z Zamościa - prawnik PIP, Teresa Perechubko-Mirosław - szefowa hrubieszowskich struktur partii, Paweł Piasecki - student ze Zwierzyńca, Rafał Grzegorz Pitrusiński  - student z Tomaszowa, Ewa Wojewódzka z zamojskiej młodzieżówki SLD, Wiesława Kudzia - radna z Biszczy i Krzysztof Żbikowski - radny miejski z Biłgoraja. O miejsce w Senacie zabiegać będzie Gertruda Miarowska z Nielisza, radna powiatu zamojskiego.

- Nie chcemy palić kandydatów, żadnych nazwisk na razie nie będzie, dopóki nie zatwierdzi Warszawa - usłyszeliśmy od Sławomira Zawiślaka, posła PiS, który przyznał, że na listach nie zabraknie obecnych parlamentarzystów (poseł Sławomir Zawiślak i senator Jerzy Chróścikowski). Nieoficjalnie dowiadujemy się, że do Sejmu z list PiS mogą startować: Krzysztof Gałaszkiewicz - radny powiatu zamojskiego, Andrzej Olborski - radny Sejmiku, Teresa Hałas z Izbicy, Piotr Szeliga - biłgorajski radny miejski, Paweł Podoba - lekarz z Tomaszowa oraz Halina Czarnecka ze Zwiartowa pracownik tomaszowskiego MOPS.
Listy kandydatów tworzą również: PJN oraz Ruch Palikota (tylko do Sejmu, Ruch jest za likwidacją Senatu) - nazwisk nie ujawniają.

Niedawno prezydenci Wrocławia - Rafał Dutkiewicz i Krakowa - Jacek Majchrowski założyli Unię Prezydentów Miast „Obywatele do Senatu”. Dołączył do niej Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa. - Popieram inicjatywę odpartyjnienia Senatu. Ale w wyborach nie wystartuję, mam przecież umowę z mieszkańcami Zamościa. Nie mam zwyczaju takich umów zrywać.
her, współpr. Au


NBS Nowoczesny Bank Spółdzielczy 2011-07-01

15 lat Mazowieckiego Banku Regionalnego S.A.

27 czerwca 2011 roku w Sali Kongresowej w Warszawie odbyła się uroczysta Gala z okazji 15-lecia Mazowieckiego Banku Regionalnego S.A.

W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz państwowych i instytucji centralnych, a wśród nich: europoseł Wojciech Olejniczak, parlamentarzyści: Jerzy Chróścikowski, Mirosław Koźlakiewicz i Janusz Piechociński, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Eugeniusz Grzeszczak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Tadeusz Nalewajk, prezes Krajowej Rady Spółdzielczej Alfred Domagalski, przedstawiciele agencji rządowych, prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes KZBS Jerzy Różyński, doradca Prezesa NBP Wojciech Kwaśniak, wiceprezesi GBW S.A. Ryszard Lorek i Banku BPS S.A. Aleksander Trojanowicz. Obecni byli prezesi zarządów i przewodniczący rad nadzorczych zrzeszonych banków spółdzielczych oraz banków współpracujących w ramach Federacji Banków Spółdzielczych, a także przedstawiciele fi rm związanych z sektorem bankowości spółdzielczej. Obecni byli także klienci i pracownicy MR Banku S.A.
Uroczystość rozpoczęło wystąpienie prezes Zarządu MR Banku Danuty Kowalczyk, która przedstawiła działalność banku i zrzeszenia na przestrzeni 15 lat. Mazowiecki Bank Regionalny S.A. utworzony został decyzją Prezesa NBP z dnia 18 czerwca 1996 roku i był piątym z kolei bankiem regionalnym utworzonym w oparciu o ustawę z 24 czerwca 1994 roku o restrukturyzacji banków spółdzielczych i BGŻ - powiedziała prezes Kowalczyk.
Założony został przez 159 banków spółdzielczych z siedmiu województw środkowej Polski. Od samego początku priorytetowo traktował zrzeszone banki spółdzielcze, co było zapisane w jego misji. Rozwijał także własną działalność komercyjną. Przez minione 15 lat starał się jak najlepiej wypełniać misje banku zrzeszającego, pomagając bankom spółdzielczym dostosować się do działania w nowych warunkach gospodarki rynkowej i przetrwać najtrudniejsze okresy. Prezes Danuta Kowalczyk dziękując bankom spółdzielczym za dotychczasową współpracę i osiągnięcia, zapewniła, że zdobyte doświadczenia zostaną jak najlepiej wykorzystane w nowej grupie bankowej, która stwarza większe możliwości działania i rozwoju. Złożyła także serdeczne podziękowania za wieloletnią pracę na rzecz bankowości spółdzielczej dla instytucji związanych z sektorem, banków spółdzielczych, banków zrzeszających oraz wszystkich pracowników.
Gala 15-lecia stanowiła doskonałą okazję do uhonorowania osób zasłużonych dla Mazowieckiego Banku Regionalnego. Krajowa Rada Spółdzielcza przyznała odznaki „Zasłużony Działacz Ruchu Spółdzielczego” kilkunastu pracownikom i emerytom MR Banku S.A. Wręczono także odznaki KZBS - Krzyże Zasługi im. Ks. Piotra Wawrzyniaka.
Specjalną odznakę „Za zasługi dla spółdzielczości” otrzymał również Mazowiecki Bank Regionalny S.A., w imieniu którego nagrodę odebrała prezes Danuta Kowalczyk i wiceprezesi Michał Krakowiak i Maciej Rocki.
W czasie uroczystości podkreślano szczególną rolę MR Banku w podtrzymywaniu tradycji i wartości spółdzielczych, oraz jego znaczący udział w konsolidacji sektora bankowości spółdzielczej i jego rozwoju.
Prezesi banków spółdzielczych zrzeszonych w Mazowieckim Banku Regionalnym otrzymali specjalne podziękowania za wieloletnią, życzliwą i partnerską współpracę. Gratulacje i życzenia z okazji 15-lecia banku złożyli na ręce prezes Danuty Kowalczyk także przedstawicie parlamentu, rządu i agencji rolnych oraz klientów. Były także specjalne podziękowania dla prezes MR Banku od pracowników. Kluczowi klienci MR Banku S.A. otrzymali podziękowania od prezes Danuty Kowalczyk i przewodniczącego Rady Nadzorczej Marka Byzdry.
Galę 15-lecia uświetniły występy Gdyńskiego Akrobatycznego Teatru Tańca „Mira-Art”, a niezapomnianych wrażeń dostarczył recital Edyty Górniak, która była gwiazdą części artystycznej uroczystości


Przegląd Techniczny 2011-01-30

Jaka będzie żywność

Unijne normy i wymagania, kwotowanie produkcji, dopłacanie za nieprodukowanie oraz wszystko to, co obejmuje prawo żywnościowe Unii Europejskiej, jest poddawane krytycznej ocenie w okresie przygotowań do Nowej Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 r. Wiadomo już, że normy dotyczącej "krzywizny unijnego ogórka" już w niej nie będzie, ale może warto określić normy na produkty mięsne - zastanawiają się unijni eksperci.

Wiadomo już, że w unijnej polityce po 2013 r. nacisk na bezpieczeństwo żywnościowe będzie coraz większy. Niedawna wpadka z niemieckimi jajami naszpikowanymi dioksynami zapewne jeszcze bardziej to uzasadni. Preferowana będzie jednocześnie produkcja lokalna, a więc produkty lokalne i regionalne będą w cenie dosłownie i w przenośni.

Istnieją zapowiedzi, że w 2015 r. ma zakończyć żywot restrykcyjna polityka wobec producentów mleka. Chodzi o kwoty mleczne, które wyznaczano dla każdego kraju i każdego farmera, aby ograniczyć tzw. unijną górę masła. Co ciekawe, przedstawiciele polskich producentów mleka oburzali się, gdy te kwoty im narzucono, ale teraz, gdy chce się ten antyrynkowy absurd wyeliminować, są wręcz przestraszeni.
 Absurdalną okazała się unijna polityka dotycząca rynku cukru. Bruksela, chcąc zaoszczędzić na dopłatach do eksportu cukru, ostro ograniczała w minionych latach uprawę buraków cukrowych. Co ciekawe, wymuszano na ten cel opłaty od cukrowni. Konsekwencje są żałosne. W minionym roku kraje Unii Europejskiej musiały zaimportować 6 mln t cukru (trzcinowego), w tym były eksporter - Polska - 200 tys. t. W konsekwencji ten ważny produkt żywnościowy musiał zdrożeć i to o kilkadziesiąt procent. Za unijne błędy płacimy więc my - konsumenci, ale negatywne konsekwencje ponoszą także rolnicy, którzy rezygnując z uprawy buraków nie mają doskonałych pasz dla bydła w postaci kiszonek z liści i pachnących wysłodków.

 WSPÓLNA POLITYKA
 Popełnianiu podobnych błędów mają zapobiec systematyczne spotkania ministrów rolnictwa krajów Unii Europejskiej - wiele z nich organizował polski minister Marek Sawicki. Niezależnie od tych spotkań trwają konferencje i narady w gronie krajowych ekspertów i producentów rolnych. "Wspólna Polityka Rolna po 2013 roku - szansa czy zagrożenie dla Polski" - tak brzmiał tytuł konferencji zorganizowanej niedawno w Warszawie przez przewodniczącego Senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jerzego Chróścikowskiego. W sali Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich byli rolnicy i przedstawiciele przemysłu przetwórczego, naukowcy i politycy.
 Od tych ostatnich można było usłyszeć, że zagrożeniem jest możliwość ograniczenia środków dla wsi w unijnym budżecie po 2013 r. Naukowcy zauważali natomiast, że Nowa Polityka Rolna UE stwarza jednak pewną szansę, ale głównie dla dobrych producentów. O jednym i drugim mówiła Maria Zwolińska dyrektor generalny Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Z jej wypowiedzi wynika, iż nie wyklucza się, że płatności bezpośrednie będą kierowane głównie do efektywnych rolników, a środki w ramach tzw. drugiego filaru będą bardziej ukierunkowane na wszystko to, co kojarzy się z ekologią. Powinien zniknąć podział na starą i nową Unię, a to też ma być korzystne dla Polski.
 Mówiono też o wspomnianym zniesieniu kwot mlecznych. Prof. Michał Sznajder z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu nie widzi istotnych zagrożeń dla polskiego mleczarstwa z tego wynikających. Rynek produktów mleczarskich - jego zdaniem - będzie falował, na czym skorzystają zarówno wielcy producenci surowca, jak i wielcy przetwórcy. Optymizmu poznańskiego naukowca nie podzielał Waldemar Broś - prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, który widzi już przyszłą wojnę cenową na rynkach, zarówno w skupie jak i w detalu, a najlepiej na tym wyjdą sieci handlowe.
 Na razie polskie produkty w UE i poza nią zdobywają coraz większe grono konsumentów, co podkreślał prof. Andrzej Kowalski - dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Świadczy o tym fakt, że 20% wyprodukowanej u nas żywności trafia na eksport, a od kilku lat branża ma wysoko dodatni bilans płatniczy z zagranicą. Polska żywność daje więc sobie radę przy ostrej konkurencji.

 BĘDZIE ZDROWIEJ?
 Konsumentów wszystkich produktów żywnościowych uspokajał Główny Inspektor Jakości i Handlu Artykułami Rolno-Spożywczymi prof. Stanisław Kowalczyk. Jego zdaniem UE ma najlepszy system kontroli jakości i bezpieczeństwa żywnościowego na świecie. Dzięki m.in. systemowi RASFF (Rapid Alert Systems for Food and Feed) zafałszowana żywność do nas nie trafia. Prof. Kowalczyk wspomniał jednak, że system RASFF jest przez niektóre kraje (np. Wielką Brytanię) wykorzystywany dla preferowania tego, co swoje.
 W UE są dopuszczone do spożycia - w małych ilościach - różne dodatki chemiczne. Z pieczywem, napojami, konserwami itp. konsumujemy ich rocznie ok. 2 kg. Uchodzą one oficjalnie za nieszkodliwe. Co jakiś czas jednak kolejny związek z tego grona jest uznawany za niewłaściwy i szybko wycofywany.
 Zdaniem prof. St. Kowalczyka w Polsce musimy w większym niż dotychczas stopniu postawić na edukację konsumentów. Chodzi m.in. o to, aby nie byli oni nabijani w butelkę nie tylko hałaśliwymi reklamami, ale potrafili z napisów na opakowaniach wyciągać korzystne dla siebie wnioski. Wiedzieli np., że napis "śniadaniowe" na kostce czegoś przypominającego masło wcale nie oznacza, iż produkt ten jest masłem i nie uważali, że dopisanie na soku, iż jest on "bez dodatku cukru", czyni go zdrowszym. Do produkowanych w Polsce soków cukru po prostu się nie dodaje.
 Wielu ekspertów od produktów żywnościowych niepokoi brak unijnych uregulowań jakości produktów mięsnych. Przez to np. mamy w Polsce kilkanaście - co najmniej - rodzajów kiełbasy podwawelskiej, a inspektorzy jakości są bezradni podczas kontroli. Nie zanosi się chyba, żeby w kwestii jakości szynek czy kiełbas Komisja Europejska chciała coś regulować. Polscy przetwórcy starają się jednak wprowadzać znaki promujące produkty wysokiej jakości (np. PQS). Będzie więc znowu jak w znanej reklamie z Markiem Kondratem, że "nasza kiełbasa dawno wyprzedziła ich kiełbasę".

 Henryk Piekut

Gazeta Sołecka 2011-01-01

Rok "Solidarności" rolników

 Ta "Solidarność" miała różne nazwy i określenia: wiejska, chłopska, rolnicza, zielona, "mała". Wyjątkowo długo blokowana przez władze PRL, które obawiały się prawdziwego sojuszu robotniczo-chłopskiego i reaktywowania PSL Stanisława Mikołajczyka, została zarejestrowana po dramatycznej walce dopiero 12 maja 1981 r., zdobywając ogólną sympatię społeczną. Była częścią potężnego ruchu "Solidarności" - idei, która dotarła również na wieś, do rolników - zmieniając w odpowiedzi na wezwanie Jana Pawła II z 1979 r. oblicze polskiej ziemi.
 W ramach ogólnonarodowego zrywu w latach 1980-1981 poszerzała przestrzeń naszej wolności, potem w okresie od stanu wojennego w łączności z Kościołem podtrzymywała opór przeciw komunistycznemu systemowi, a w 1989 r. wzmocniona poparciem środowisk wiejskich w wyborach kontraktowych (30 posłów, 15 senatorów oraz 7 doradców-parlamentarzystów) współdecydowała o zmianach ustrojowych i powstaniu suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej. To właśnie z szeregów NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" wywodzi się wielu czołowych działaczy w III RP - politycznych, państwowych, gospodarczych, samorządowych, z których część jest aktywna na wielu polach do dzisiaj.
 Skala ruchu solidarnościowego na wsi jest trudna do precyzyjnego określenia. Według ostrożnych szacunków w szczytowym momencie 1981 r. "Solidarność" rolnicza liczyła ok. 600 tys. członków. Jeśliby przyjąć, że nie reprezentowali jej tylko pojedynczy przedstawiciele rodzin chłopskich i gospodarstw rodzinnych, to trzeba by to pomnożyć przez 3 lub 4. Pierwsze ogólnopolskie dożynki na Jasnej Górze w stanie wojennym w 1982 r. zgromadziły ok. 300 tys. mieszkańców wsi i niewiele mniej osób pielgrzymowało do Częstochowy w następnych latach, mimo że Służba Bezpieczeństwa w 1986 r. oceniała liczebność środowisk opozycji politycznej na wsi na ogółem 1169 osób (w tym dwóch dziennikarzy!).
 To pokolenie "Solidarności" powoli już odchodzi na niebiańskie pastwiska, stąd pilna potrzeba udokumentowania jego działalności. Tym bardziej pilna, że "Solidarność" rolnicza nie miała specjalnego szczęścia do dziejopisów, a 10 lat istnienia IPN nie stanowiło w tej materii żadnego przełomu. Na szczęście, kolejna okrągła rocznica, tj. 30-lecie rejestracji NSZZ Rl "Solidarność", zmobilizowała kierownictwo obecnego związku z senatorem Jerzym Chróścikowskim na czele do podjęcia bardziej energicznych kroków, zaś IPN wykorzystał wreszcie swój potencjał do opracowania syntetycznej 7-tomowej historii całej "Solidarności", w której znalazło się również trochę miejsca na niezależny ruch chłopski.
 Po roku 30-lecia NSZZ "Solidarność" mamy więc teraz rok 30-lecia rejestracji NSZZ Rl "Solidarność", którego obchody zaczęły się - i słusznie - już dużo wcześniej. Wymienić tu należy przede wszystkim trzy duże konferencje rocznicowe zorganizowane pod patronatem związkowej Fundacji "Kasa Nadziei" z pomocą Narodowego Centrum Kultury oraz wielu innych instytucji i gromadzące nie tylko uczestników historycznych wydarzeń.
 Pierwsza z nich - w Sali Papieskiej na Jasnej Górze - poświęcona była roli autorytetów moralnych w kształtowaniu "Solidarności". Gościem tej konferencji był m.in. krajowy duszpasterz rolników bp Jan Styma z Elbląga, który zachęcał świeckich do większego korzystania z wolności działania. O roli Kościoła w tworzeniu etosu rolniczej "Solidarności" mówił Sławomir Siwek, przewodniczący Rady Fundacji "Solidarna Wieś", natomiast organizację pierwszych dożynek w Częstochowie oraz powołanie duszpasterstwa rolników w stanie wojennym interesująco zrelacjonowali "weterani": Józef Broniszewski - główny inspirator uroczystości dożynkowych, Janusz Byliński, Michał Grabianka, ks. Jan Zdzisław Ciżmiński, Gabriel Janowski i inni.
 Charakter wspomnieniowy miała konferencja na Zamku w Lublinie, podczas której mówili o swojej działalności w niezależnym ruchu chłopskim m.in. 89-letni Janusz Rożek - inicjator pierwszego w kraju Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej, Henryk Kąkol, Janusz Winiarski, Henryk Suchora i Eugeniusz Wilkowski, a Małgorzata Choma-Jusińska z lubelskiego IPN zwróciła uwagę na historyczne znaczenie "Solidarności". Z kolei niedawna konferencja w Domu Arcybiskupów w Warszawie z udziałem kard. Kazimierza Nycza miała charakter bardziej naukowy, koncentrując się na postaci Prymasa Tysiąclecia, który uważany jest za ojca "Solidarności" rolniczej; br. został ogłoszony Rokiem kard. Wyszyńskiego. Referat na temat postawy Prymasa wobec kwestii zrzeszania się rolników wygłosił prof. Jan Żaryn, zaś jego poglądy dotyczące wsi i rolnictwa przedstawił Janusz Kotański z Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego; dr Marcin Krzysztofiński z rzeszowskiego IPN opowiedział o duszpasterstwie rolników diecezji przemyskiej. Szczególnym akcentem było wręczenie przez przewodniczącego Związku senatora Jerzego Chróścikowskiego złotej statuetki "Zasłużony dla NSZZ Rl "Solidarność" Prymasowi seniorowi kard. Józefowi Glempowi; wcześniej podobnie uhonorowano abpa Ignacego Tokarczuka.
 Z myślą o najmłodszych pokoleniach przygotowano konkurs wiedzy dla młodzieży szkół rolniczych, a telewizja nakręciła film dokumentalny. Z inspiracji władz związkowych wkrótce powinna się też ukazać okolicznościowa publikacja książkowa o "Solidarności" rolników w latach 1980-1989 - pierwsza tego rodzaju w literaturze historycznej. Lista przedsięwzięć rocznicowych nie jest jeszcze zamknięta, z pewnością bardziej uroczysty charakter będą miały tradycyjne obchody w Rzeszowie, Ustrzykach Dolnych, Poznaniu i Bydgoszczy - miejscach najważniejszych wydarzeń 1981 r. przed rejestracją NSZZ Rl "Solidarność".
 Oprócz inicjatyw centralnych nie brak też rozmaitych działań lokalnych, np. od kilku lat odbywają się solidarnościowe uroczystości w Tuchowie. Na szczególne wyróżnienie za dokumentowanie chlubnej przeszłości zasłużył wywodzący się z "Solidarności Wiejskiej" senator Ireneusz Niewiarowski, który doprowadził do powstania i wydania przez Towarzystwo Samorządowe w Koninie cennych monografii regionalnych. Najpierw Piotr Gołdyn napisał "Z pól do wolności. Szkic do dziejów opozycji wiejskiej na ziemi konińskiej (1980-1989)", a następnie Ewa Kapyszewska spisała dzieje "Solidarności" w Kłodawie w tym samym okresie. To nieliczne w kraju prace o charakterze monograficznym dotyczące ruchu solidarnościowego na wsi w skali regionu i gminy - "małej ojczyzny"; ta ostatnia publikacja dodatkowo zwraca uwagę świetnym poziomem edytorskim i bogatym wyborem archiwalnych fotografii i dokumentów. Wydawcy zapowiadają kontynuowanie badań i kolejne uzupełnione edycje książek, i można by tylko życzyć, aby znaleźli jak najwięcej naśladowców pragnących udokumentować losy ludzi rolniczej "Solidarności". Czas najwyższy, bo od tamtych pamiętnych wydarzeń mija 30 lat.
 Andrzej W. Kaczorowski


Niedziela 2011-01-02

W obronie Muzeum płk. Ryszarda Kuklińskiego

Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do premiera Donalda Tuska w sprawie likwidacji Muzeum płk. Ryszarda Kuklińskiego.

Panie Premierze, jak się dowiadujemy, Zakład Gospodarki Nieruchomościami dzielnicy Warszawa Śródmieście "wypowiedział umowę najmu lokalu", w którym znajduje się Muzeum płk. Ryszarda Kuklińskiego. Z mediów wiadomo, że "rozwiązanie umowy nastąpiło na skutek nieprzyjęcia przez dr. Józefa Szaniawskiego - dyrektora Muzeum - nowej, renegocjowanej stawki czynszu". Już wiadomo, że Muzeum płk. Ryszarda Kuklińskiego może zostać zamienione w sklepik z pamiątkami.
 Panie Premierze, Pana jako historyka nie musimy przekonywać o potrzebie istnienia w Warszawie Izby Pamięci wielkiego Polaka, który przekazując tajne sowieckie dokumenty wywiadowi amerykańskiemu, przyczynił się do zażegnania III wojny światowej oraz upadku"imperium zła", czyli Rosji Sowieckiej. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na jeden z eksponatów Muzeum - mapę "Planu operacji zaczepnej frontu nadmorskiego" z 1970 r. Pokazuje ona pierwsze godziny III wojny światowej, która miała się rozpocząć od ataku atomowego na najważniejsze miasta Europy Zachodniej. Mapa ta wywarła ogromne wrażenie na Andersie Foghu Rasmussenie, obecnym sekretarzu generalnym NATO.
 Dobrze przypomnieć, że placówkę założył w 2004 r. ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński, który wówczas tak mówił o bezprecedensowej misji wywiadowczej Ryszarda Kuklińskiego: "Gdy rozpoczynał swoją misję dla ratowania Polski, sowieckie imperium było w ofensywie. Gdy wydawało się, że to imperium zawładnie Europą i światem, pułkownik rozpoczął swoją samotną walkę i odniósł zwycięstwo. Gdyby sowieckie imperium ruszyło na Europę - Polska przestałaby istnieć. I to jest miarą zasług pułkownika Kuklińskiego - że jesteśmy.  Wciąż mamy niezałatwione rachunki krzywd, ale jesteśmy...".
 Tę myśl prezydenta Kaczyńskiego niech uzupełnią słowa dyrektora CIA Williama Caseya do prezydenta Ronalda Reagana: "Nikt na świecie w ciągu ostatnich czterdziestu lat nie zaszkodził komunizmowi tak, jak ten Polak.
 Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, Kukliński konsekwentnie dostarczał niezwykle cenne, wysoce tajne informacje na temat Armii Sowieckiej, planów operacyjnych i zamierzeń Związku Sowieckiego, przez co przyczynił się w bezprecedensowy sposób do utrzymania pokoju. Ci, którzy znają Kuklińskiego osobiście, widzą w nim człowieka wielkiego charakteru, odwagi, polskiego patriotę i bohatera".
 Pułkownika Kuklińskiego sąd stanu wojenne go zaocznie skazał na karę śmierci, degradację,
 konfiskatę mienia i pozbawienie praw publicznych. Był to ostatni wyrok śmierci wydany w PRL w procesie politycznym. Wówczas polscy sędziowie skazali wielkiego Polaka na najwyższy wymiar kary - na śmierć, za przekazywanie tajemnic nie polskich, tylko sowieckich, nie państwa polskiego, ale obcego. Czy dzisiaj w wolnym państwie mamy zachować się podobnie, jak władze w stanie wojennym?
 Panie Premierze, jak nam wiadomo, miasto nic nie dopłaca do utrzymania wspomnianego Muzeum. Jak do tej pory było dobrą tradycją w Urzędzie m.st. Warszawy utrzymywanie czynszów dla lokali o użyteczności wyższej na poziomie symbolicznym. Prosimy więc o zaapelowanie do Prezydent Warszawy, aby zweryfikowała decyzję swoich urzędników oraz znalazła wyjście z sytuacji i zaproponowała nową umowę dla pana Szaniawskiego.
 Jeżeli do tego nie dojdzie, to z końcem lutego to miejsce przestanie istnieć. Ufamy, że do tego nie dojdzie.
 Z poważaniem - senatorowie PiS: Czesław Ryszka, Stanisław Karczewski, Zdzisław Pupa, Alicja Zając, Waldemar Kraska, Ryszard Bender, Władysław Dajczak, Bohdan Paszkowski, Kazimierz Wiatr, Tadeusz Gruszka, Stanisław Piotrowicz, Sławomir Sadowski, Stanisław Gogacz, Władysław Ortyl, Jerzy Chróścikowski, Adam Massalski, Lucjan Cichosz, Grzegorz Wojciechowski, Krzysztof Majkowski, Kazimierz Jaworski, Jan Dobrzyński, Henryk Górski, Zbigniew Cichoń, Bronisław Korfanty, Tadeusz Skorupa, Stanisław Kogut, Maciej Klima, Piotr Kaleta, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Witold Lech Idczak, Wojciech Skurkiewicz, Norbert Krajczy, Wiesław Dobkowski

Warszawa, 15 grudnia 2010 r.

Nasz Dziennik 2010-12-24

ŻYCZENIA

Spokojnych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz pomyślności osobistej i zawodowej w nowym roku 2011 życzy Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Senator Jerzy Chróścikowski


Echo Dnia (Radomskie) 2010-12-21

Spotkanie w Senacie

UCZNIOWIE Z KLWOWA W WARSZAWIE

Szkolny Klub Europejski z Klwowa miał ciekawą wizytę w Warszawie.
26 listopada odbył się kolejny już wyjazd członków SKE przy PSP w Klwowie do Warszawy. Uczniowie mieli okazję spotkać się z senatorem Jerzym Chróścikowskim, przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, członkiem Komisji Spraw Unii Europejskiej. Wycieczka zwiedziła także Sejm i Senat.
- Braliśmy udział w zajęciach edukacyjnych w Centrum Informacji Europejskiej Departamentu Informacji Europejskiej Ministerstwa Spraw Zagranicznych - opowiadali uczniowie.
W podziękowaniu za aktywny udział uczniowie otrzymali nagrody.
Była też okazja, by odwiedzić Dom Spotkań z Historią. Uczniowie obejrzeli wystawę Juliena Bryana, "Amerykanin w Warszawie", ukazujących między innymi życie warszawiaków w pierwszych dniach II wojny światowej.
- Mieliśmy również okazję poznać syna znakomitego fotografa i filmowca Samuela Bryana - dodali z dumą uczniowie.
Wyjazd do Warszawy organizowała opiekunka SKE Bożena Korycka we współpracy z dyrektorem szkoły Edytą Sobczak.
Sponsorem wyjazdu był po raz kolejny wójt gminy Klwów, Piotr Papis, sprawujący honorowy patronat nad SKE w Klwowie. Sponsorowi oraz organizatorom serdecznie dziękujemy!


Nasz Dziennik 2010-11-16

Prymas Tysiąclecia jednoczył rolników

Pod patronatem Naszego Dziennika
Ksiądz kardynał Stefan Wyszyński znał dogłębnie polskie społeczeństwo i był bardzo oddany sprawie rolnictwa. Także sprawa konieczności odpowiedzialnego zaangażowania świeckich w życie społeczne, pracy ukierunkowanej na dobro jednostek i całego Narodu była oczywista dla Prymasa Tysiąclecia. Zwracano na to uwagę w czasie konferencji zorganizowanej z okazji 30. rocznicy powstania NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" w Warszawie. Z okazji jubileuszu statuetką "Zasłużony dla NSZZ RI - Solidarność -" uhonorowany został ks. kard. Józef Glemp, następca ks. kard. Wyszyńskiego w prymasowskiej posłudze.

W czasie sesji zwracano uwagę na rolę Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego w wydarzeniach lat 1980-1981 ze szczególnym uwzględnieniem powstania "Solidarności" Rolników Indywidualnych. Podkreślano znaczenie jego zaangażowania w docenienie roli rolników jako tych, którzy żywią społeczeństwo. Jak podkreślił senator Jerzy Chróścikowski, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarność", celem spotkania było szerzenie dzieła Prymasa Tysiąclecia zarówno wśród rolników, jak i całego społeczeństwa. Organizatorem sesji była Fundacja "Kasa Nadziei" oraz Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Patronat medialny sprawował "Nasz Dziennik".
W czasie jubileuszowej konferencji, która odbywała się w Sali Konferencyjnej Archidiecezji Warszawskiej - Dom Arcybiskupów w Warszawie, statuetką "Zasłużony dla NSZZ RI - Solidarność -" uhonorowany został ks. kard. Józef Glemp. Warto podkreślić,
że pierwszym jej laureatem jest ks. abp Ignacy Tokarczuk, ordynariusz przemyski w latach 1965-1993. Otrzymał ją za swoje zaangażowanie na rzecz tworzenia duszpasterstw dla rolników na tamtych terenach.
W tym roku postanowiono nagrodzić ks. kard. Glempa. - Kapituła doceniła działalność księdza kardynała na rzecz rolników i ich rodzin, zwłaszcza w czasach represji politycznych, a także obronę rodzinnych gospodarstw rolnych i prawa własności ziemi - podkreślił senator Jerzy Chróścikowski. Jak zwrócono uwagę w laudacji, ówczesny Prymas Polski był bardzo zaangażowany w rozwój duszpasterstwa rolników, zorganizował pierwsze ogólnopolskie dożynki na Jasnej Górze, apelował o troskę o zachowanie tradycji i kultury rodzin wiejskich. Dziękując za wyróżnienie, ks. kard. Glemp podkreślił, że w swojej służbie rolnikom chciał przede wszystkim kontynuować to, czego nauczał i co robił Prymas Tysiąclecia. Przypomniał, że Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński widział w rolnikach bardzo ważną część społeczeństwa, dlatego był im bardzo oddany. Niejednokrotnie wskazywał na wielką rolę prawdziwego umiłowania ziemi, na której pracują.
Maria Popielewicz


Gazeta Wyborcza 2010-09-06

Dożynki w cieniu polityki

Napisy "Katyń" i "Smoleńsk", a także 96 białych krzyży znalazło się na dożynkowych wieńcach przyniesionych na Jasną Górę

Około 30 tys. rolników brało udział w niedzielnych Ogólnopolskich Dożynkach Jasnogórskich. Na rolnicze święto do Częstochowy przyjechał m.in. prezydent Bronisław Komorowski witany przez przeora Jasnej Góry jako gość "szczególny i miły". - Chcielibyśmy, aby był ojcem całego naszego narodu - mówił o. Roman Majewski o prezydencie.

- Dożynki są okazją do wdzięczności, radości i poczucia dumy z efektów własnej pracy, własnego mądrego wysiłku, nawet w sytuacjach trudnych - mówił prezydent. Zachęcał, by Polacy byli dumni także z "plonów polskiej wolności", która zaczęła się 30 lat temu, oraz z solidarności, nie tylko tej ze sztandarów, ale i tej międzyludzkiej, którą można było obserwować na terenach objętych powodzią.

- Kolejny raz solidarność ludzka, solidarność polska w warunkach ciężkiej próby zafunkcjonowała, dała dobre owoce, dała dobry plon w naszych duszach, w naszych postawach - oceniał Komorowski.

Jego przemówienie zostało przyjęte uprzejmymi brawami, tak samo jak wystąpienie ministra rolnictwa Marka Sawickiego, który zapewniał m.in., że jego resort czyni wszystko, by w handlu produktami rolnymi było "mniej spekulacji, a więcej uczciwości", że ministerstwo zabiega o nowe rynki dla polskiej żywności, że z udziałem środków budżetowych będzie budować powiatowe rynki sprzedaży bezpośredniej.

Z prawdziwym aplauzem rolnicy witali za to słowa kazania abp. Andrzeja Dzięgi, metropolity szczecińsko-kamieńskiego. Hierarcha nawiązywał do smoleńskiej katastrofy i żywiołów, które w tym roku nie oszczędzały Polski. - Czy Bóg chce coś powiedzieć Polakom, doświadczając ich w taki sposób? - zastanawiał się arcybiskup. - Nie ma na to odpowiedzi jednoznacznej - mówił, pouczając, że trzeba Boga uważnie słuchać, aby nic nie przeoczyć. Mówił także o krzyżu, który jest częstym elementem dożynkowych wieńców. W tym roku na jednym z wieńców krzyży było 96, jak 96 ofiar smoleńskiej tragedii. - Dopóki na polskich polach i przy polskich drogach krzyże są bezpieczne, to Polska jest bezpieczna. Ale gdy modlitwa przy krzyżu wzbudza publiczne zdziwienie, a nawet agresję, trzeba sobie postawić pytanie o bezpieczeństwo polskiego ducha i o to, czy umiemy przy krzyżu stać - mówił abp Dzięga.

Dożynkowe uroczystości rozpoczęły się już w sobotę. I także odbywały się z udziałem polityków. Na konferencji z okazji rocznicy powstania "S" Rolników Indywidualnych pojawił się m.in. wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński z PiS, senator PiS Jerzy Chróścikowski, przewodniczący "S" RI Jan Krzysztof Ardanowski kierujący radą ds. wsi przy Lechu Kaczyńskim.

Przyjechał też przewodniczący "S" Janusz Śniadek. W swoim wystąpieniu wrócił do wydarzeń na gdyńskim zjeździe. Premierowi zarzucał, że w swoim przemówieniu próbował odebrać związkowi jego tożsamość, a tym samym prawo do organizowania zjazdu. Jak stwierdził, reakcja sali była więc co najmniej usprawiedliwiona. Opowiadał także o krakowskich uroczystościach i płycie wmurowanej w krakowski rynek na pamiątkę brawurowej akcji z 1982 roku, kiedy dwaj młodzi ludzie wmontowali w tym samym miejscu płytę z napisem "Nie oddamy Sierpnia" i symbolem Solidarności Walczącej. - Dziś znowu musimy powtarzać, że nie oddamy Sierpnia - mówił na Jasnej Górze Śniadek.

DOROTA STEINHAGEN, CZĘSTOCHOWA


Niedziela 2010-07-18

W OBRONIE KRZYŻA

OŚWIADCZENIE SENATORÓW PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI SKIEROWANE DO PREZESA RADY MINISTRÓW DONALDA TUSKA W SPRAWIE WYROKU ETPC DOMAGAJĄCEGO SIĘ ZDJĘCIA KRZYŻA WE WŁOSKIEJ SZKOLE ORAZ APELACJI RZĄDU WŁOSKIEGO

Panie Premierze, 3 listopada 2009 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że obecność krzyża w jednej z włoskich szkół narusza "prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz prawo do "wolności religijnej uczniów". To efekt skargi, którą na obecność krzyża w szkole w imię "świeckiego charakteru" państwa złożyła Soile Lautsi Albertin, obywatelka Włoch fińskiego pochodzenia, muzułmanka. Adwokat Pani Lautsi uzasadniał, że "obecność krzyża może być odbierana jako wyraz tyranii większości", dlatego też jego klientka jest za "totalną świeckością państwa". ETPC, powołując się na neutralność państwa, zobowiązał rząd włoski do zdjęcia krzyża w zaskarżonej szkole oraz wypłacenia Pani Lautsi 5 tys. euro odszkodowania za "straty moralne".
Państwo włoskie złożyło apelację do ETPC, stając w obronie wolności religijnej oraz prawa do wyrażania swojego dziedzictwa i tożsamości. Włosi nie pozostali osamotnieni przed Trybunałem. Kilkanaście państw wystąpiło w tym procesie w roli tzw. doradcy sądu - podmiotu, który udziela sądowi wyjaśnień w toczącej się sprawie, nie będąc stroną w procesie. Oficjalnego poparcia Włochom udzieliły: Armenia, Bułgaria, Cypr, Grecja, Litwa, Malta, Monako, Rumunia, Federacja Rosyjska, San Marino, Ukraina, Mołdawia, Albania i Serbia. W przekonaniu tych państw, świeckość czy laickość w żaden sposób nie mogą być utożsamiane z "neutralnością", na którą powołuje się nieustannie ETPC.
Argumentowano ponadto, że Europejska Karta Praw Człowieka, która jest główną wykładnią ETPC, nigdzie w swojej treści nie zakłada przymusu laickości wobec państw Europy. Panie Premierze, jako senatorowie Prawa i Sprawiedliwości wyrażamy ubolewanie, że Pański rząd przez minione pół roku nie podjął żadnych oficjalnych kroków mających na celu wyrażenie swojego poparcia dla obecności krzyża w przestrzeni publicznej wobec Trybunału w Strasburgu. I co najbardziej zadziwia: Polska, naród w większości katolicki, nie przyłączyła się do 14 państw, które wsparły Włochy w postępowaniu odwoławczym przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Ponieważ sędziom Wielkiej Izby Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu nie udało się, jak dotąd, podjąć decyzji w tej sprawie, jest jeszcze czas, aby Pan Premier wyraził jednoznaczne stanowisko naszego kraju w obronie krzyża. Mamy nadzieję, że Pański rząd zdobędzie się na odwagę w tej sprawie i Polska zamanifestuje solidarne stanowisko w sprawie obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Wiemy, że na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych pojawiła się krótka informacja, że Polska wyraża poparcie dla działań włoskiego rządu, oczekujemy jednak odważnej deklaracji, tak jak to uczyniły inne państwa. Decyzja Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 30 czerwca br. o odłożeniu wyroku w sprawie włoskiej apelacji świadczy o tym, że ten międzynarodowy organ nie jest w stanie usłyszeć głosu chrześcijan.
Panie Premierze. Ufamy, że nie podziela Pan opinii ETPC, aby wszystkie europejskie kraje były państwami zsekularyzowanymi!

Podpisali senatorowie:
Stanisław Karczewski, Czesław Ryszka, Alicja Zając, Zdzisław Pupa, Władysław Dajczak, Ryszard Bender, Bohdan Paszkowski, Stanisław Gogacz, Tadeusz Skorupa, Norbert Krajczy, Witold Lech Idczak, Henryk Górski, Bronisław Korfanty, Waldemar Kraska, Krzysztof Majkowski, Zbigniew Romaszewski, Stanisław Kogut, Grzegorz Banaś, Wiesław Dobkowski, Piotr Kaleta, Jerzy Chróścikowski, Zbigniew Cichoń, Kazimierz Wiatr, Władysław Ortyl, Tadeusz Gruszka, Stanisław Piotrowicz, Grzegorz Wojciechowski, Przemysław Błaszczyk, Kazimierz Jaworski, Wojciech Skurkiewicz, Adam Massalski, Sławomir Sadowski, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Jan Dobrzyński, Piotr Łukasz Andrzejewski,Lucjan Cichosz


Super Nowości 2010-06-08

Grunty do 5 ha sprzedawane "od ręki"

Agencja Nieruchomości Rolnych będzie miała prawo pierwokupu jedynie nieruchomości rolnych większych niż 5 ha - zakłada znowelizowana ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego, którą Senat poparł bez poprawek.
Przewodniczący komisji rolnictwa Jerzy Chróścikowski przed głosowaniem wyjaśnił, że przepis, który reguluje prawo pierwokupu, nie ma dla rolników znaczenia, gdyż sąsiad od sąsiada może kupić ziemie do 300 ha bez żadnych ograniczeń. Przepis ten w zasadzie dotyczy tylko nabywania gruntów przez osoby niezwiązane z rolnictwem, m.in. przez cudzoziemców. Dlatego proponował, by wrócić do pierwotnej wersji - ograniczenia pierwokupu dla nieruchomości powyżej 1 ha.
Nowelizacja ustawy została dokonana z inicjatywy Senatu,
który zaproponował takie rozwiązanie, by ułatwić pracę ANR. Zgodnie z dotychczasowymi przepisami, prawo pierwokupu dotyczyło wszystkich nieruchomości rolnych, nawet poniżej 1 ha. Taki przepis jest kłopotliwy dla ANR, gdyż musiała ona przeglądać setki umów, i niewygodny dla nabywców, bowiem nie mogli kupić działki "od ręki" i musieli najpierw zawierać umowę przedwstępną.
Jeżeli Agencja uzna, że ziemia nie powinna być sprzedana konkretnemu kupującemu, może skorzystać z prawa pierwszeństwa i sama nabyć ziemię. Na decyzję w tej sprawie ma 30 dni. Transakcje kupna-sprzedaży nieruchomości rolnych mniejszych niż 1 hektar stanowiły 98 proc. ogółu transakcji.
Nowe przepisy zaczną obowiązywać 14 dni po ich opublikowaniu. PAP, bad


Tygodnik Zamojski 2010-05-20

O przyszłości (i przeszłości) Krajowej Spółki Cukrowej
Gorzko już było

Jeśli dojdzie do prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej Polski Cukier SA, plantatorzy buraków i pracownicy cukrowni będą mogli wykupić ponad 70-procentowy pakiet akcji spółki i stać się jej rzeczywistymi współwłaścicielami. - Tylko skąd weźmiemy na to pieniądze? - pytają rolnicy.
To pytanie zdominowało kuluarowe rozmowy toczone przez rolników w czasie konferencji "Przyszłość Krajowej Spółki Cukrowej", zorganizowanej 17 maja w Zamościu przez NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność". Konferencja zbiegała się z 29. rocznicą utworzenia związku oraz 15. rocznicą strajków chłopskich, które wybuchły w Zamościu na skutek zapaści na rynku buraków cukrowych, ale też braku porozumienia w sprawie prywatyzacji polskich cukrowni i ustalenia zasad, na jakich działać miała tworzona właśnie wtedy spółka KSC. Zanim więc rozpoczęła się debata o tym, co czekać będzie plantatorów i pracowników branży cukrowniczej w najbliższej przyszłości, zasłużeni działacze "S" otrzymali związkowe odznaczenia. Na liście wyróżnionych znaleźli się m.in. Henryk Kąkol z Komarowa i Henryk Maksymowicz ze Stabrowa. Obaj rolnicy brali udział w protestach w 1995 r., m.in. w okupacji siedziby Urzędu Wojewódzkiego w Zamościu, skąd po kilku tygodniach, 23 lutego, zostali usunięci siłą.
- Walczyliśmy wówczas o wyższe ceny za buraki, ale i o utrzymanie cukrowni w polskich rękach - przypomina Maksymowicz. - Czy ktoś pamięta,
że 15 lat temu działało w naszym kraju 76 Cukrowni? Chcieliśmy, by spółka Polski Cukier została utworzona z 70 z nich. To się nie udało, część cukrowni w ostatniej chwili sprzedano zachodnim koncernom. I jeszcze jed-
no - obiecywano nam, że dostaniemy nieodpłatnie 15 proc. akcji. Dostaliśmy niespełna 10 proc, a co najgorsze - są to akcje martwe, które nie dają nam w spółce żadnej władzy i nie przynoszą żadnych innych korzyści.
Teraz plantatorzy czekają na informacje dotyczące zasad, na jakich prowadzona będzie prywatyzacja KSC. Na razie znana jest tylko ogólna koncepcja. Skarb Państwa, który jest właścicielem ponad 781 mln sztuk,
czyli ponad 79 proc. akcji spółki, ma je sprzedać plantatorom związanym umowami z KSC oraz pracownikom spółki. - Szczegóły mamy poznać we wrześniu - precyzuje senator Jerzy Chróścikowski, szef rolniczej "Solidarności". - Na razie wiadomo, że spłata należności za wykup akcji może być rozłożona na 5 lat.
Nieoficjalnie mówi się, że jeden pakiet akcji dla rolników i pracowników ma kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Gośćmi konferencji w Zamościu byli m.in. prezes KSC Marcin Kulicki oraz dyrektorzy departamentów w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi i Ministerstwie Skarbu: Bogumiła Kasperowicz i Krzysztof Kosiński, a także witany gorącymi brawami Gabriel Janowski, były minister rolnictwa i poseł.
(ar)


Nasz Dziennik 2010-05-12

Dopłaty będą sprawiedliwe?

Unijne dopłaty bezpośrednie dla rolników po 2013 roku powinny być rozdzielane na podstawie bardziej sprawiedliwych kryteriów, niż odbywa się to obecnie - uważa unijny komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos. Rozmawiał on wczoraj z przedstawicielami polskiego rządu i parlamentarzystami.

- Jest to moja pierwsza wizyta jako komisarza w Polsce, szczególnie ważna. Nie tylko dlatego, że Polska jest ważnym państwem członkowskim UE i ma wiele interesów związanych z polityką rolną, ale także dlatego, że będzie sprawowała prezydencję w UE w okresie, gdy rozpoczną się konsultacje nad pakietem legislacyjnym dotyczącym Wspólnej Polityki Rolnej - powiedział Dacian Ciolos. Komisarz mówił o swojej wizji wspólnego budżetu przeznaczonego na rolnictwo. - Podstawą wyliczenia dopłat po 2013 r. nie powinny być dane "historyczne", czyli z lat ubiegłych, a pieniądze powinny być bardziej sprawiedliwie rozdzielane pomiędzy
różne kategorie rolników, różne regiony i państwa członkowskie - podkreślił komisarz. W lipcu w Brukseli w czasie konferencji ministrów rolnictwa nastąpi podsumowanie dotychczasowych negocjacji na temat polityki rolnej. Ciolos zapewnił, że zostaną uwzględnione opinie różnych krajów. Jak przypomniał senator Jerzy Chróścikowski (PiS), akurat wówczas Polska zacznie swoją prezydencję w UE i to nasz kraj będzie przyjmować tę dokumentację do realizacji.
Według ministra rolnictwa Marka Sawickiego, przy ustalaniu poziomu dopłat bezpośrednich należy zrezygnować z podziału na "stare" i "nowe" państwa członkowskie Wspólnoty. - Nowy system dopłat powinien uwzględniać także rekompensatę finansową dla gospodarstw wypełniających dodatkowe zadania, związane m.in. z ochroną klimatu czy zachowaniem krajobrazu - zaznaczył Sawicki. Propozycje zmian w WPR zostaną przedstawione przez KE w listopadzie br.
Paweł Tunia


Tygodnik Zamojski 2010-04-30

Mieszkańcy Zamojszczyzny na uroczystościach pogrzebowych ofiar katastrofy rządowego tupolewa

Oddaliśmy cześć

Z Zamościa, Tomaszowa, Biłgoraja i Hrubieszowa. Przedstawiciele związków zawodowych, delegacje zakładów pracy, samorządowcy, reprezentanci organizacji społecznych - wszyscy chcieli osobiście pożegnać ofiary smoleńskiej katastrofy.
W jednym z autokarów, który dotarł do Krakowa w niedzielny poranek (18.04), znaleźli się członkowie i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości z trzech powiatów: biłgorajskiego, hrubieszowskiego i zamojskiego.
- Atmosfera była niesamowita. Tego nie da się opisać słowami, tam trzeba było po prostu być - mówi Mirosław Późniak. szef biłgorajskiego PiS.
Tak się złożyło, że akurat stali w pobliżu telebimu przy Sukiennicach. Ludziom nie podobało się, że kiedy trumny z ciałami pary prezydenckiej wniesiono do Bazyliki - zamiast dalszej relacji - na telebimie pojawił się program "Kawa na ławę". Ludzie zaczęli skandować: "TVP", a potem: "Precz z TVN, Bazylika! Bazylika!" Dopiero kiedy rozpoczęła się msza, wszystko ucichło.
- Cieszyłam się, że tam jestem. Chciałam podziękować tym, którzy zginęli, za to, co zrobili dla nas. Czułam, że jestem im to winna - wspomina Zofia Michna, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Hrubieszów.
W sobotę (17.04) w Warszawie był zastępca burmistrza Hrubieszowa Marek Bartkowiak z żoną. Jak mówi, to była bardzo spontaniczna decyzja. - Staliśmy tylko 10 minut w kolejce, by dostać się do Pałacu Prezydenckiego. Najpierw- na parterze pomodliliśmy
się przy ośmiu trumnach ministrów i pracowników Kancelarii Prezydenta poległych w katastrofie. Następnie w imieniu mieszkańców Hrubieszowa złożyliśmy kwiaty przy trumnach pary prezydenckiej, które były ustawione w Pałacu - opowiada.
Hołd olarom tragedii pod Smoleńskiem oddała również 50-osobowa grupa harcerzy i zuchów z Hrubieszowa oraz uczniów z Gimnazjum nr 1 w Hrubieszowie. W Warszawie byli w piątek, 16 kwietnia.
- Staliśmy w bardzo długiej kolejce do Pałacu Prezydenckiego,
ale doczekaliśmy się. Chcieliśmy tam być i mieć swój udział w historycznym wydarzeniu - mówi Kacper Obszyński, drużynowy 1. Hrubieszowskiej Drużyny Harcerskiej "Ogień" przy parafii pw. Ducha Świętego w Hrubieszowie. Młodzież z Hrubieszowa nie chciała stać bezczynnie. Od razu po przyjeździe przyłączyła się do miejscowych harcerzy, pomagając im w utrzymaniu porządku przed Pałacem.
W uroczystościach pogrzebowych w Krako-
wie uczestniczył również Wacława Mucha, pracownik Urzędu Miasta Hrubieszów. Do Krakowa jeździł razem z synem.
Urzędnik podkreśla, że pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej w Krakowie był wielkim przeżyciem i lekcją patriotyzmu.
Usłyszeć Dzwon Zygmunta
Jednym z organizatorów wyjazdu na pogrzeb pary prezydenckiej był poseł PiS, Sławomir Zawiślak. - Jechaliśmy dwoma autokarami. Cała Polska w Krakowie godnie pożegnała prezydenta. Musiałem tam być i pomodlić się za ofiary katastrofy lotniczej - opowiada.
W autokarze był m.in. Michał Malec, zamojski radny z Klubu PiS. - Ceniłem naszego prezydenta. Szkoda, że dopiero po jego śmierci wiele osób mogło się przekonać o tym, że był wartościowym człowiekiem.
Na pogrzeb pojechał także Jerzy Zacharow (działacz społeczny) z Zamościa. - Wziął ze sobą śpiewnik z pieśniami patriotycznymi i śpiewał. Zresztą nie tylko
on. Słuchaliśmy Radia Maryja-opowiada radny Malec.
Do Krakowa podążyła także ponad 20-osobowa grupa zamojskich "energetyków". - W czasie podróży odmawialiśmy różaniec, śpiewaliśmy patriotyczne pieśni - mówi Roman Fornalski z PGE Dystrybucja Zamość.
W uroczystościach pogrzebowych w Krakowie uczestniczyła 35-osobowa grupa z LHS, w tym prezes spółki Zbigniew Tracichleb. - To było wielkie przeżycie. Stałem w odległości 5-7 m od barierki, odgradzającej sektor VIP-ów - mówi Andrzej Pakos z LHS, organizator wyjazdu.
W Krakowie był także Marek Walewander, przewodniczący zarządu NSZZ "Solidarność" wZamościu. -Wraz ze mną byli Kazimierz Ciseł i Adam Żuk. Widziałem, jak przed świątynię podjechały samochody z trumnami. Czekając na mszę św, zastanawiałem się, dlaczego musiało dojść do tej tragedii i... nie odpowiedziałem sobie na to pytanie - mówi przewodniczący Walewander. Dodaje, że czekał do końca, bo chciał usłyszeć, jak bije Dzwon Zygmunta.
Do Krakowa pojechały również dwa autokary RI "Solidarność", a w nich około 100 osób. -Zaparkowaliśmy blisko Wawelu. W sektorze "0" z naszym zamojskim sztandarem stali: Henryk Kąkol, Henryk Maksymowicz i Wiesław Binduga - mówi Antoni Skura, przewodniczący Rady Powiatowej NSZZ RI . "Solidarność" w Zamościu.
On sam w piątek (16.04), po południu w Warszawie przez ok. 10 minut miał zaszczyt pełnić wartę honorową przy trumnach prezydenckiej pary.
Senator Jerzy Chróścikowski (PiS) był w krakowskiej Bazylice Mariackiej, gdy celebrowano mszę żałobną. Później udał się wraz z konduktem na Wawel pochować prezydenta i jego małżonkę. -Cały czas jestem przygnębiony, opłakuję i wspominam tragicznie zmarłych - mówi.
W Bazylice był także ks. biskup Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej.
Tomaszów żegna pana prezydenta
Wyjazd do Krakowa 50-osobowej delegacji z Tomaszowa Lub. zorganizował poseł Wojciech Żukowski. Dzień wcześniej był z żoną Barbarą na uroczystościach żałobnych w Warszawie, a jeszcze wcześniej - we wtorek (13.04) - oddał hołd prezydentowi razem z innymi parlamentarzystami.
Do Krakowa tomaszowianie zawieźli transparent z napisem "Tomaszów Lubelski żegna pana prezydenta z małżonką". Część osób poszła na Błonia, część była na krakowskim Rynku. Poseł Żukowski zrezygnował z przysługującej mu, jako parlamentarzyście, wejściówki do sektora "0". - W tak trudnej chwili chciałem być między swoimi, wśród tomaszowian - tłumaczy. Nie ma wątpliwości co do zasadności pochówku pary prezydenckiej na Wawelu:-Prezydent i całym swoim życiem, i tragiczną śmiercią poniesioną na służbie narodowi zasłużył na to miejsce - mówi.
Uczestnicy wyjazdu opowiadają o morzu flag, ogromnym, przejętym tłumie, o wzruszeniu, dumie. - "Dziękujemy" skandowane na Rynku niosło się aż na Błonia - opowiada Andrzej Gromek. Leszek Kodymowski, dyrektor SP nr 3 z Tomaszowa, stał przy barierce, kiedy przewożono na Wawel ciała Marii i Lecha Kaczyń-
skich. Kodymowski razem z żoną kilka dni przed pogrzebem pary prezydenckiej pojechał do Warszawy pokłonić się prezydentowi. W kolejce stał 17 godzin. - Ale nie żałuję. To był dla mnie zaszczyt-mówi.
Do tomaszowskiej grupy dołączył wójt Suśca, Franciszek Kawa. - Dostałem wejściówkę na plac przed Bazyliką Mariacką od posła Sławomira Zawiślaka - opowiada.
Na pogrzeb pary prezydenckiej do Krakowa pojechała także trzyosobowa delegacja ze Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Lub.: starosta Jan Kowalczyk, nowy wicestarosta Jan Fila oraz radny powiatowy Jerzy Wereszczak. - Wzruszyło nas szczególnie przemówienie pana Śniadka - opowiada Jan Fila.
Hołd prezydentowi w Warszawie w czwartek, przed pogrzebem złożyło także ok. 50 mieszkańców gminy Tarnawatka. - Zostawiliśmy kwiaty przed Pałacem Prezydenckim i siedzibą Rzecznika Praw Obywatelskich, zapaliliśmy znicze. Byli-
śmy świadkami przejazdu trumny z ciałem prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego opowiada wójt Piotr Pasieczny.
W piątek (16.04) w imieniu wszystkich mieszkańców naszego regionu wartę honorową przy trumnach prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii zaciągnął Krzysztof Grabczuk, marszałek województwa lubelskiego. Hołd parze prezydenckiej tego samego dnia oddała Stanisława Raczkiewicz i trójka innych przedstawicieli tomaszowskiego koła Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.
? Wieczne odpoczywanie
Na poniedziałkowym (19.04) pogrzebie ostatniego prezydenta na uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego, włagiewnickiej Świątyni Opatrzności Bożej byli mJn. Ryszard Sobczuk, burmistrz Tomaszowa, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Maria' Sendecka i sekretarz miasta Jan Zgardziński. Dzień przed pogrzebem do Warszawy pojechała 40-osobowa grupa strzelców z Tomaszowa i Hrubieszowa oraz ułanów ze Szwadronu Ułanów Ziemi Tomaszowskiej (wśród nich Stanisław Koper, dyrektor tomaszowskiego OSiR), którzy zaciągnęli honorową wartę przy trumnie prezydenta. W uroczystościach pogrzebowych
uczestniczył także tomaszowski poseł PiS Wojciech Żukowski. Brał także udział we wtorkowym pogrzebie wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putry w Białymstoku.
Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa, pożegnał w Spalę swojego przyjaciela gen. Tadeusza Buka, dowódcę wojsk lądowych.
W środę, 2l kwietnia w Warszawie gen. Franciszka Gągora. szefa Sztabu
Generalnego WP, pożegnali m.in. żołnierze z Zamościa.
- Przyjacielu, jak trudno przywyknąć do czasu przeszłego. Będziesz żył w moim sercu - ks. Tadeusz Sochan mówił podczas mszy św. koncelebrowanej z biskupem Stanisławem Budzikiem w warszawskim w kościele św. Marcina. Żegnał w ten sposób Mariusza Handzlika. 19 kwietnia biskupa Tadeusza Płoskiego i jego sekretarza, ks. Jana Osińskiego (pochodził z Michowa na Lubelszczyźnie), pożegnali m.in. ks. biskup Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej, ks. Andrzej Puzon, proboszcz parafii pw. MB Nieustającej Pomocy w Hrubieszowie i wojewoda lubelski Genowefa Tokarska.
Mirosław Brzozowski, prezes zamojskiego Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", wraz z kilkuosobową delegacją pożegnali - w Bazylice Mariackiej w Gdańsku - Macieja Płażyńskiego, prezesa tego stowarzyszenia.
Natomiast zarząd i pracownicy LHS uczestniczyli w pogrzebie Barbary Mamińskiej, pracownicy Kancelarii Prezydenta RP. Została pochowana na warszawskich Powązkach.
Włodzimierz Fudali z Zamościa i jego małżonka pożegnali w stolicy wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego - Był moim kolegą. Pracowaliśmy razem przez3,5roku-mówi. Przybyli też politycy lewicy, a wśród nich lokalni działacze z Zamojszczyzny, min. Aleksander Bełżek, przewodniczący Rady Powiatowej SLD i radny Rady Powiatu Biłgorajskiego, Eugeniusz Jednacz z Zarządu Powiatowego SLD, Zenon Kowalik, radny Rady Miasta Biłgoraj - wszyscy z Biłgoraja, Wiesława Kudzia z Babic, radna Rady Gminy Obsza oraz Jan Pułapa z Tarnogrodu, członek Rady Powiatowej SLD.
Ciało Jerzego Szmajdzińskiego spoczęło na cmentarzu wilanowskim.
Włodzimierz Fudali udał się także na pogrzeb por. Pawła Janeczka, oficera BOR-u, którego pochowano na warszawskich Powązkach. Był mężem pochodzącej z Zamościa dziennikarki Joanny Racewicz.


Niedziela 2010-04-25

Oświadczenie Senatorów Prawa i Sprawiedliwości

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
5 marca 1940 r. na Kremlu zapadła decyzja o wymordowaniu ponad 21 tys. polskich oficerów, przebywających w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.
Zbrodnia, którą popełnili Sowieci, nie ma precedensu w historii. Wymordowano kwiat Narodu Polskiego, naszych Rodaków, którzy - według wszelkich międzynarodowych norm prawnych - mieli być chronieni jako jeńcy wojenni przez państwo, które zatrzymało ich w odosobnieniu po zdradzieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 r.
Było to zdarzenie zupełnie wyjątkowe, nawet w okresie tak dramatycznym, jak lata ostatniej wojny - tak jak wyjątkowe było traktowanie przez sowieckich komunistów Polski, którą Stalin uważał za swoje lenno.
Zbrodnia na polskich oficerach, będąca bez wątpienia i wbrew twierdzeniom niektórych ludobójstwem, ma jeszcze inny, niebywały aspekt. Przypomnijmy tylko, że oficjalnie znamy jej sprawców od ok. 20 lat, a popełniona została 70 lat temu. Wieloletnie milczenie to jeszcze jeden przykład komunistycznego kłamstwa. Niemy krzyk Rodaków skrytobójczo zamordowanych na nieludzkiej ziemi zobowiązuje nas do wiecznej o Nich pamięci.
Oświadczenie podpisali następujący senatorowie: Stanisław Zając - przewodniczący Klubu Senatorów PiS, autor inicjatywy, Czesław Ryszka, Zdzisław Pupa, Waldemar Kraska, Piotr Andrzejewski, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Grzegorz Banaś, Ryszard Bender, Przemysław Błaszczyk, Jerzy Chróścikowski, Zbigniew Cichoń, Lucjan Cichosz, Grzegorz Czelej, Władysław Dajczak, Wiesław Dobkowski, Jan Dobrzyński, Janina Fetlińska , Stanisław Gogacz, Henryk Górski, Tadeusz Gruszka, Witold Lech Idczak, Piotr Kaleta, Stanisław Karczewski, Maciej Klima, Stanisław Kogut, Norbert Krajczy, Bronisław Korfanty, Kazimierz Jaworski, Krzysztof Majkowski, Adam Massalski, Władysław Ortyl, Bohdan Paszkowski, Stanisław Piotrowicz, Zbigniew Romaszewski, Sławomir Sadowski, Tadeusz Skorupa, Wojciech Skurkiewicz, Kazimierz Wiatr, Grzegorz Wojciechowski
Warszawa, 8 kwietnia 2010 r.


Niedziela 2010-04-25

ROLNICZA "SOLIDARNOŚĆ" ŻEGNA PRZYJACIELA POLSKICH ROLNIKÓW PREZYDENTA RZECZY POSPOLITEJ POLSKIEJ LECHA KACZYŃSKIEGO

Tragedia 10 kwietnia dotknęła nas wszystkich i poruszyła bardzo głęboko, a cały kraj zjednoczyła w bolesnym przeżywaniu żałoby narodowej oraz w głębokiej refleksji nad sensem tych - jakże trudnych dla naszego Narodu - chwil. W tych ciężkich chwilach próby płacze także polska wieś, która straciła swojego rzecznika i przyjaciela - Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, któremu sprawy wsi i rolnictwa były zawsze drogie i bardzo bliskie.
Mimo że był rodowitym warszawiakiem, problemy wsi polskiej znał bardzo dobrze i ze szczególną troską oraz zaangażowaniem starał się pomagać w ich rozwiązywaniu. Z nami, rolnikami, był zawsze i stale podkreślał bardzo istotne znaczenie rolnictwa i obszarów wiejskich w procesie rozwoju naszego kraju. Gdziekolwiek był, z wielką stanowczością upominał się o prawa mieszkańców polskiej wsi, o ich poszanowanie. Dając szczególny wyraz swojej wielkiej determinacji i stanowczym dążeniom do zmiany niekorzystnej sytuacji na polskiej wsi, powołał w kwietniu 2009 r. Radę ds. Wsi i Rolnic twa, która stała się miejscem wypracowywania dobrych, istotnych rozwiązań oraz była polem wielośrodowiskowego, ponadpartyjnego dialogu i porozumienia na rzecz polskiej wsi i polskiego rolnictwa. W pracach Rady, jako przedstawiciel NSZZ RI "Solidarność", aktywnie uczestniczyłem.
Pan Prezydent był także inspiratorem wielu innych przedsięwzięć i inicjatyw na rzecz rolnic twa. Wszyscy pamiętamy ubiegłoroczny szczyt rolniczy, zorganizowany przez Pana Prezydenta, na którym w szczególny sposób apelował o walkę na rzecz zapewnienia polskiemu rolnictwu godnego miejsca w Unii Europejskiej, szczególnie w kontekście dyskusji o przyszłości wspólnej polityki rolnej po 2013 r.
Mówiąc o Panu Prezydencie, nie sposób nie wspomnieć o Pani Marii Kaczyńskiej, zawsze miłej, serdecznej i równie zatroskanej o polską wieś. Mamy ciągle w pamięci wydarzenia z 2006 r. i wielkie zaangażowanie Pary Prezydenckiej związane z uroczystymi obchodami 25lecia rejestracji NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", kiedy to mieliśmy zaszczyt być gośćmi w Pałacu Prezydenckim.
Szczególny wymiar miało odznaczenie przez Pana Prezydenta wielu wybitnych działaczy Rolniczej "Solidarności" w uznaniu ich działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce oraz zasług dla rozwoju wsi i rolnic twa, co było doniosłym ukoronowaniem nie tylko ich wieloletnich działań, ale także całego życia wielu z nich.
Para Prezydencka była z nami w ubiegłym roku na Jasnej Górze i w Spale, gdzie podczas dożynek wspólnie dziękowaliśmy Bogu za plony, a także modliliśmy się o potrzebne łaski. To tam Pan Prezydent podkreślał, że nasza praca jest wielką misją, godną szacunku i uznania, i dziękował nam za nią. To wtedy na Jasnej Górze padły słowa, które szczególnie nam - rolnikom z Rolniczej "Solidarności" - utkwiły głęboko w pamięci. Słowa, w których wyraził dumę z naszych osiągnięć.
Zawsze otwarci na nasze sprawy i zainteresowani naszymi rolniczymi problemami. Zawsze otwarci i życzliwi, także w bezpośredniej rozmowie. Takimi ich zapamiętamy.
Panie Prezydencie! W imieniu "Solidarności Rolniczej" dziękuję za wszystko, co Pan zrobił dla polskiej wsi. Wraz z Pana śmiercią polska wieś straciła autentycznego Przyjaciela, który angażował się w walkę o polskie rolnictwo, a polskiemu rolnikowi i jego pracy przywracał należną cześć i szacunek. Zapewniamy o naszej modlitwie.

Senator RP Jerzy Chróścikowski - Przewodniczący NSZZ RI "Solidarność", członek Rady ds. Wsi i Rolnictwa przy Prezydencie RP


Tygodnik Zamojski 2010-04-14

Dziękujemy za życzenia wielkanocne

Naszym Czytelnikom i Sympatykom dziękujemy za nadesłane życzenia wielkanocne:
Jerzemu Chróścikowskiemu …


Tygodnik Zamojski 2010-04-14

To nie był sen...

"...przeleciał ptak przepływa obłok / upada liść kiełkuje ślaz / i cisza jest na wysokościach / i dymi mgłą katyński las..." - wierszem Zbigniewa Herberta "Guziki" Lecha i Marię Kaczyńskich pożegnała Kancelaria Prezydencka. Wszyscy chcielibyśmy, aby to, co wydarzyło się w sobotę, o 8.56 pod Smoleńskiem - to był tylko sen. To nie był sen.

Mariusz Leszczyński, biskup pomocniczy diecezji zamojsko-lubaczowskiej - Bóg dat narodom memento -zacznijmy wreszcie zapełniać białe karty historii prawdą. Okoliczność i czas inne, ale Katyń na zawsze pozostanie Golgotą Wschodu. Straciłem pod Smoleńskiem przyjaciół, kolegów - bpa polowego Tadeusza Płoskiego, rektora Uniwersytetu Stefana Kard. Wyszyńskiego, ks. prof. Ryszarda Rumianka. Ludzkie słowa są zbyt nieudolne, by wyrazić żal. Mogę tylko powtórzyć za św. Faustyną Kowalską: Jezu, ufam Tobie.
Genowefa Tokarska, wojewoda lubelski: - To jest tragedia niewyobrażalna. Zginęło wiele osób związanych z Lubelszczyzną, min. Mariusz Handzlik, Janusz Krupski, Andrzej Przewoźnik. Szczególnie dotknęła mnie śmierć posła Edwarda Wojtasa. Człowiek ogromnie pracowity, oddany regionowi, od którego wiele się nauczyłam i który dużo mi pomagał.
Mariusz Grad, poseł PO z Tomaszowa Lub.: - To wielka tragedia dla Polski i dla mnie osobiście. Wielu z tych ludzi widziałem zaledwie dzień wcześniej, nie mogę mówić.
Maria Król, szefowa ośrodka "Krok za krokiem" w Zamościu: - Wielki ból, bo z wieloma osobami w Kancelarii Prezydenta miałam bliskie związki. Maria Kaczyńska, skromna i szlachetna osoba, bardzo nam zależało, aby podniosła rangę jubileuszu 20-lecia ośrodka. Miała być, już wkrótce. Iza Tomaszewska - to ona organizowała przyjazd Pierwszej Damy do Zamościa. Paweł Wypych - był u nas wiele razy, rozumiał niepełnosprawnych, pomagał. Mariusz Handzlik - z moją przyjaciółką wkrótce miał brać ślub.
Jan Kowalik, radny Sejmiku Wojewódzkiego: - Zadzwonił syn z krzykiem poinformował: "Tato! Zawsze wam było szkoda pieniędzy, aż musiało dojść do tragedii! Samolot się rozbił!" Zastygłem... Wielu z tych, co zginęli, znałem, z wieloma byłem na ty, straciłem trzech kolegów partyjnych. Nie mogę się pozbierać. Edek Wojtas - najbliższy mi, przyjaciel, dla każdego miał czas. Mało mówił, on pracował. Umawialiśmy się na dobrą wódkę, nie zdążyliśmy.
Tomasz Ziąbkowski, kompozytor z Zamościa: - Zginął mój prezydent, głosowałbym na niego. I sama elita. Żal, ból i pustka. I straszliwa lekcja patriotyzmu. Tylko co z tej tragedii zrozumiemy? Jakoś nie wierzę - choć mocno chciałbym - w przemianę Polaków na dłużej. Ale choć jedne wybory będą godne i spokojne.
Ryszard Sobczuk, burmistrz Tomaszowa Lub.: - Odszedł kwiat inteligencji. W innych okolicznościach, ale w tym samym miejscu, co 70 lat temu. Tych ludzi nie da się zastąpić. Jeszcze tydzień wcześniej rozmawiałem z ministrem Januszem Krupskim, Andrzejem Przewoźnikiem... Tomaszów płacze. Szczególnie po naszym honorowym obywatelu, prezydencie Ryszardzie Kaczorowskim.
Wiesława Sieńkowska, wójt Komarowa: - Życie napisało nieprawdopodobny scenariusz. Budzi to we mnie niedowierzanie, trwogę, żal, trudno opanować emocje. Zginęli zacni ludzie; kilka osób znałam osobiście, innych podziwiałam. Nieprędko pogodzę się z tym dramatem.
Wojciech Żukowski, poseł PiS z , Tomaszowa Lub.: - Najpierw pomyślałem, że to tylko zły sen. Ale to nie sen. Niewyobrażalna strata dla narodu i niewyobrażalny ból rodzin. Płaczę nad tymi ludźmi, wiernymi do końca, którzy zginęli, spełniając patriotyczny obowiązek. Płaczę nad Katarzyną Doraczyńską, która "wygrała" swoją śmierć: ciągnęła losy o miejsce w samolocie z Pawłem Sasinem. Płaczę nad moimi przyjaciółmi. Mam nadzieję, że ta tragedia odmieni formę debaty politycznej, media, że ludzie zrozumieją, iż polityka to służba krajowi, wreszcie -że przestaniemy się bać wielkich słów.
Ks. Tadeusz So-chan, proboszcz z Górecka Kościelnego: Niedawno, jakby wczoraj, byłem zaproszony do Pałacu Prezydenckiego na kolację. Panu prezydentowi dziękowałem, że patronuje festiwalom w Górecku. Cieszyłem się, że 1 sierpnia do nas przyjedzie. Marii Kaczyńskiej opowiadałem o Roztoczu. Płaczę też, bo zginął mój przyjaciel - Mariusz Handzlik. Bywał u mnie, ostatnio spędzał tu sylwestra, miał przyjechać za kilka dni, by omówić wizytę prezydencką, mieliśmy urwać się do Grabowicy.
Arkadiusz. Bratkowski, członek Zarządu Województwa Lubelskiego: Pojechali pochylić się nad grobami, sami tam zostali. Wśród nich Edward Wojtas. Budowaliśmy razem to duże województwo, sklejaliśmy z czterech, nie było łatwo. Nawet gdy się kłóciliśmy, to konstruktywnie. Zawsze go podziwiałem, gdy jak z rękawa rzucał cytatami. Za kilka dni miał rozpocząć objazd województwa.
Barbara Szleszyńska-Malec, prezes Związku Sybiraków w Zamościu: - Edward Duchnowski był sekretarzem generalnym naszego związku od 20 lat. Był człowiekiem o wielkiej wiedzy, ogromnie życzliwym. Jego odejście to dla nas wszystkich niepowetowana strata. Brakuje słów, by wyrazić, co czujemy.
Jerzy; Słupecki, współzałożyciel i sekretarz Stowarzyszenia Zamojska Rodzina Katyńska: - Zginęli nasi przyjaciele - pan Przewoźnik, który udzielił nam wielkiej pomocy przy budowie Pomnika Katyńskiego, ks. Kwaśnik, kapelan Rodzin Katyńskich, biskup Płoski, który odprawiać miał mszę na centralnych obchodach Dnia Katyńskiego w Warszawie. Trudno się przyzwyczaić do mówienia o nich w czasie przeszłym.
Ks. prałat Zdzisław Ciżmiński, kapelan Zamojskiej Rodziny Katyńskiej: - Byłem wstrząśnięty informacją o katastrofie. Zastała mnie ona w czasie pielgrzymki do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to się stało. Trzeba się pochylić i zadumać nad tą tragedią, mniej mówić. To mocna, tragiczna lekcja miłości Boga, ojczyzny i człowieka.
Stanisław Schodziński, wicestarosta powiatu biłgorajskiego: - To wielki dramat dla nas wszystkich i dla mnie osobiście, bo znałem wiele
osób, które zginęły w katastrofie. Z ministrem Krupskim przyjaźniłem się w latach studenckich, działaliśmy razem w Lublinie w opozycji, pan Handzlik
był na ostatnim festiwalu w Górecku, odznaczał księdza Sochana medalem prezydenckim, Edward Wojtas dużo .pomagał nam w rozbudowie szpitala.
Jerzy Chróścikowski, senator PiS: - Znałem tych ludzi, z połową przyjaźniłem się. 20 kwietnia planowaliśmy spotkanie, w którym miał uczestniczyć prezydent Lech Kaczyński... Jestem w Warszawie, w takiej chwili nie mógłbym być gdzie indziej. Zostanę tutaj aż do uroczystości pogrzebowych.
Kpt. Dariusz Drączkowski, rzecznik prasowy 3. Brygady Zmechanizowanej w Lublinie (której podlega zamojski batalion), mieszkaniec Zamościa: - Byłem poza domem, kiedy doszło do tragedii w Smoleńsku. Żona do mnie zadzwoniła z informacją, że prezydent nie żyje. Później media podały nazwiska wszystkich ofiar. Nie chciało się wierzyć, że tak ogromny jest rozmiar tej tragedii. Zginęli najwyżsi rangą wojskowi. Gen. Buk był wcześniej dowódcą 1. Dywizji Zmechanizowanej w Warszawie, pod którą podlega lubelska brygada...
Krzysztof Rusztyn, dyrektor wydziału w zamojskim UM, członek zamojskiego oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska": -.Przez pierwsze dwa dni nie mogłem uwierzyć, że ta tragedia wydarzyła się naprawdę. Teraz czuję ogromny ból. Maciej Płażyński był prezesem zarządu głównego naszego stowarzyszenia. Dla mnie to wielki autorytet. Trudno będzie go zastąpić.
Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa: - W katastrofie lotniczej zginęli dowódcy, którzy nie tak dawno byli w Zamościu. Tutaj żegnali żołnierzy jadących do Afganistanu. Z gen. Bukiem znałem się od wielu lat, przyjaźniliśmy się. Miał w sobie tyle energii. Nawet mieliśmy się spotkać niedługo... Na pewno wezmę udział w uroczystościach pogrzebowych.
Sławomir Zawiślak, poseł PiS: - Osoby, które zginęły, dobrze wykonywały swoją misję publiczną, a to niełatwe zadanie. Zginęła elita tego kraju. Polska z pewnością odczuje brak tak wielu zacnych ludzi. Teraz należy się modlić za ofiary tragedii i za Rzeczpospolitą.
Irena Kurzępa, była senator, wykładowca w PWSZ w Zamościu: - W sobotni poranek czekałam na I transmisję telewizyjną z uroczystości w Katyniu. W pewnym momencie media poinformowały o katastrofie prezydenckiego samolotu. Byłam w szoku. Teraz czuję w powietrzu jakiś przygniatający ciężar. Niektóre z tragicznie zmarłych osób znałam osobiście, np. wicemarszałek Krystynę Bochenek. Spotkałyśmy się niedawno, podczas jubileuszu 20-lecia Senatu. Niejednokrotnie rozmawiałam też z Izabelą Jarugą-Nowacką.
Ks. prałat ppłk Andrzej Puzon, proboszcz parafii pw. MB Nieustającej Pomocy w Hrubieszowie: - To byli wspaniali ludzie. Wielu z nich znałem osobiście, np. bpa polowego Tadeusza Płoskiego, jego sekretarza, generałów. Dwa miesiące temu w naszym garnizonie był gen. Gągor, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Bardzo spodobał mu się nasz kościół garnizonowy. Dał mi medalion i powiedział: "w waszym kościele można się naprawdę modlić".
Józef Kuropatwa, starosta powiatu hrubieszowskiego: Edek (Edward Wojtas - przyp. red.) był moim przyjacielem, szefem PSL w województwie. Dzień przed katastrofą rozmawialiśmy telefonicznie. W niedzielę, 11 kwietnia miało być powiatowe zebranie partii w GOK w Werbkowicach. Powiedział, że przyjedzie na 100 proc, bo z Katynia miał wrócić w sobotę wieczorem.
Pułkownik dyplompany Sławomir Dudczak, dowódca 2. Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego im. mjra Henryka Dobrzańskiego "Hubala": - Znałem niemal wszystkich dowódców. Generała Franciszka Gągora, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, poznałem jeszcze w Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych. Był wtedy majorem i uczył mnie języka angielskiego.
Janusz Woźnica, historyk z Miączyna, senator I i II kadencji, były działacz opozycji niepodległościowej: - Rosjanie wykazują dużo dobrej woli. Myślę, że ten wypadek spowoduje, iż strona rosyjska będzie się starać wyjaśnić okoliczności mordu w Katyniu i innych miejscach kaźni Polaków. Być może zostanie odtajniony przebieg rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej.
ar, au, her, MaMaz, maw


Agro Serwis 2010-04-16

W Senacie - o ochronie roślin

Prawo Unii Europejskiej regulujące sprawy związane z ochroną roślin w coraz większym stopniu kładzie nacisk na ochronę zintegrowaną, z racjonalnym i odpowiedzialnym, uwzględniającym także ochronę środowiska, stosowaniem środków chemicznych. Nowym regulacjom oraz problemom z tym związanym, które zawierać będzie znowelizowana ustawa o ochronie roślin, uwzględniająca postanowienia unijnej dyrektywy, poświęcone było marcowe posiedzenie senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, obradujące pod przewodnictwem senatora Jerzego Chróścikowskiego.
- W związku z wprowadzaniem nowych technologii w rolnictwie i rosnącym zagrożeniem szkodnikami i chorobami roślin, zwiększa się i u nas zużycie środków ochrony roślin - mówił w informacji rozpoczynającej posiedzenie komisji Marian Zalewski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi. - W Polsce jest obecnie dopuszczonych do stosowania ok. 860 środków ochrony roślin - to blisko o połowę mniej niż przed akcesją naszego kraju do UE, ale wciąż trwa proces wycofywania preparatów, których okres dopuszczenia zakończył się i na ich miejsce wprowadzane są nowe środki. Rozpatrywane obecnie w ministerstwie rolnictwa wnioski o zarejestrowanie nowych środków najczęściej dotyczą preparatów, które zastępować będą "stare", zawierające wycofane w UE substancje aktywne. Średnie zużycie chemicznych środków ochrony na hektar użytków rolnych w latach 2002-2008 wynosiło 1,86 kg (najwięcej tych preparatów używa się w sadownictwie) i wciąż się zwiększa, mimo rosnących też cen środków. W ub. r. preparaty te podrożały średnio o 8,4%, w największym stopniu, bo o ok. 19% - fungicydy. W bieżącym roku przewiduje się stabilizację cen tych środków.

W oczekiwaniu na nową ustawę
Jak poinformował wiceminister Zalewski, w resorcie rolnictwa trwają szerokie konsultacje społeczne związane z przygotowywaniem projektu nowej ustawy o ochronie roślin, która zmieni dotychczas obowiązujący akt prawny z 18 grudnia 2003 r. Nowa ustawa posłuży implementacji do naszego prawa Dyrektywy PE i Rady 2009/128/WE z 21 października 2009 r., która w całej Unii ustanawia ramy zrównoważonego użycia pestycydów, herbicydów i fungicydów, z poszanowaniem zdrowia konsumentów płodów rolnych oraz środowiska naturalnego. - Chodzi o to, by zmniejszyć ilość stosowanych środków i używać ich w sposób przemyślany i racjonalny, co z jednej strony poprawi ich skuteczność i opłacalność stosowania, z drugiej - będzie miało korzystny wpływ na zdrowie konsumentów i środowisko. Zawarte w Dyrektywie, a więc i w nowej ustawie, cele będzie można osiągnąć poprzez szeroko zakrojone szkolenia rolników i osób wykonujących opryski na plantacjach, regulację i modernizację sprzętu do oprysków oraz propagowanie technologii zrównoważonej uprawy roślin - poinformował wiceminister.
Państwa członkowskie UE zostały także zobowiązane do przygotowania do połowy grudnia 2012 r. "Planu Działania (Action Plan)", który ma nakreślić harmonogram i środki, które spowodują wdrożenie wymogów Dyrektywy. Plan działania oraz jego realizacja będą notyfikowane, a następnie monitorowane przez Komisję Europejską. Plan ten - jak mówił Marian Zalewski - zostanie przygotowany zgodnie z nową ustawą o ochronie roślin, której uchwalenie przewidywane jest w końcu bieżącego roku. Będziemy również - dodał - korzystać z doświadczeń w tym zakresie innych krajów unijnych, choćby Niemiec, które już przygotowały swój "Action Plan".
Nowa ustawa nie tylko przeciwdziałać będzie zbyt "hojnemu", a więc i nieodpowiedzialnemu stosowaniu środków ochrony roślin, ale i w wielu przypadkach ma zracjonalizować przepisy dotyczące ochrony roślin. Przewiduje się tu m.in. zezwalanie na tzw. rejestrowanie pozaetykietowe, czyli rozszerzanie rejestracji o inne uprawy niż w pierwszym wniosku o dopuszczenie. Z propozycjami rozszerzenia dopuszczenia będą mogły występować np. związki branżowe czy grupy producentów rolnych w porozumieniu z firmami fitofarmaceutycznymi wytwarzającymi dane środki.
- Mamy na uwadze potrzeby w tym zakresie również drobnych gospodarstw i niewielkich plantacji czy mniej popularnych upraw, gdzie często są ograniczone możliwości stosowania ochrony. Przewiduje się w UE powołanie specjalnego funduszu przeznaczonego na badania nad środkami ochrony roślin dla upraw małoobszarowych
- obecnie są zbierane w poszczególnych krajach informacje co do potrzeb i oczekiwań w tym zakresie - poinformował minister Zalewski.
Nowelizowana ustawa wprowadzi jeszcze jedno ułatwienie dla rolników i producentów środków ochrony roślin: oprócz skrócenia do 12 mies. okresu wydawania zezwoleń ustanowi tzw. strefowy system dopuszczania preparatów. Jak tłumaczył Bogusław Rzeźnicki, wicedyrektor Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin MRiRW, unijnym Rozporządzeniem 1107 wprowadzono podział terenu Wspólnoty na 3 strefy o zbliżonych warunkach naturalnych dla produkcji rolnej oraz mechanizm wzajemnego uznawania środków ochrony roślin: preparat dopuszczony w którymkolwiek kraju członkowskim danej strefy będzie mógł automatycznie, w ciągu 3 mies., zostać dopuszczony w każdym z pozostałych krajów leżących w danej strefie. Jednocześnie jednak Rozporządzenie zaostrza wymogi co do substancji aktywnych wykorzystywanych w środkach ochrony: szczególnie dokładnie zostaną "prześwietlone" te, co do których zachodzi obawa, iż mogą działać mutagennie bądź niekorzystnie wpływać na rozrodczość ludzi i zwierząt. Substancje, których bezpieczeństwo stosowania nie zostało potwierdzone, będą stopniowo wycofywane i zastępowane innymi - corocznie dopuszcza się w UE 5-8 nowych substancji aktywnych - tłumaczył dyr. Rzeźnicki.

Dobrze zarządzać ochroną
W dyskusji, w której zabierali głos i zadawali pytania nie tylko senatorowie, ale i zaproszeni goście, wyrażano zaniepokojenie wycofywaniem kolejnych substancji aktywnych i preparatów, choć nie zawsze możliwe jest ich zastępowanie innymi. - W ten sposób na przykład w ub.r. sadownicy zostali bez środków przeciw chorobom przechowalniczym owoców, a zawężony asortyment preparatów nie zawsze pozwala dobrać odpowiedni np. do warunków atmosferycznych w czasie oprysku - mówił Leszek Komórek. Wiesław Trojanowski, reprezentujący sadowników z rejonu Warki, zwracał natomiast uwagę na ogromną rolę doradztwa i informacji dla racjonalnego stosowania środków ochrony. Przytoczył przy tym przykład z własnego podwórka: dzięki wdrożeniu, we współpracy z Instytutem Sadownictwa w Skierniewicach, programu obejmującego dokładne przewidywanie warunków meteorologicznych oraz biologicznych - obecności i stopnia namnażania się szkodników - wareccy sadownicy prowadzą ochronę w sposób precyzyjny, a zarazem efektywny, zgodnie z zasadami zrównoważonej produkcji rolnej, co pozwala również na znaczne oszczędności.
Mówiono również o coraz popularniejszych na naszych plantacjach metodach walki biologicznej ze szkodnikami oraz roli szkoleń zarówno rolników, jak i osób usługowo zajmujących się ochroną plantacji. Przedstawiciele rolników podnosili też problem zbyt wąskiej często palety środków chroniących poszczególne uprawy. - Nierzadko zdarza się, że producenci po prostu nie składają wniosków o dopuszczenie środka, którego wytwarzanie nie jest dla nich atrakcyjne ekonomicznie, a ministerstwo
nie ma narzędzi prawnych, by zarejestrować środek, kiedy nie wnioskował o to jego producent - wyjaśniał wiceminister Zalewski.
- Dyrektywa 209/128/WE pozwoli w pewnym stopniu zarządzać ochroną roślin w Unii, by była bezpieczna dla konsumentów i skuteczna dla producentów - zauważył Michał Fogg, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin - a zasada rozszerzania dopuszczenia poszczególnych środków w ramach strefy wyzwoli korzystną konkurencję pomiędzy producentami preparatów. Jednak na pewno największym wyzwaniem będzie wprowadzenie w całej UE integrowanej ochrony roślin - tu konieczne będzie jednak zachowanie specyfiki produkcji rolnej w poszczególnych krajach.
- Integracyjne metody ochrony roślin muszą się opierać na ogólnopolskim sprawnym i nowoczesnym systemie monitorowania chorób i szkodników roślin. Na bazie takiego systemu opierać się powinno nowoczesne, profesjonalne doradztwo. Wdrożenie Dyrektywy musi
obejmować budowę systemu i odpowiednich programów informacyjnych oraz zorganizowanie profesjonalnego doradztwa mówił prof. Stefan Pruszyński z IOR Poznań.
Małgorzata Surawska, dyrektor Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin MRiRW poinformowała, iż resort rolnictwa doceniając wagę odpowiedniego doradztwa w ochronie roślin, weryfikuje obecnie działający system wspomagania decyzji rolnika, posiada też instrumenty i środki dla jego racjonalizacji i unowocześnienia. Trwają również prace nad projektem internetowej platformy wiedzy o ochronie roślin, który koordynowany jest przez Instytut Ochrony Roślin przy współpracy zaangażowanych w to zagadnienie innych krajowych placówek naukowych.
Właśnie wiedzy, informacji i umiejętnościom w zakresie racjonalnego oraz precyzyjnego stosowania środków ochrony roślin zarówno prawo unijne, jak i nowa krajowa ustawa poświęcą szczególnie dużo uwagi.
(ob)


Gazeta Sołecka 2010-04-01

Nagroda dla Marii Stolzman

Dr Maria J. Stolzman została laureatką Nagrody im. ks. bp. Romana Andrzejewskiego za 2009 r. przyznawanej przez Fundację "Solidarna Wieś". Wśród wielu zasług dla wsi i rolnictwa Kapituła Nagrody szczególnie wyróżniła jej zaangażowanie w pracach Komitetu Organizacyjnego Fundacji Rolniczej w latach 1982-1987 oraz w tworzeniu i funkcjonowaniu Fundacji Wspomagającej Zaopatrzenie Wsi w Wodę (1988-1998) i charytatywno-opiekuńczej Fundacji Sue Ryder, w której jest dziś prezesem honorowym. (Drogę życiową i dokonania Marii Stolzman obszernie przedstawiliśmy w poprzednim numerze "Gazety Sołeckiej").
W uroczystości wręczenia Nagrody, która odbyła się w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski, uczestniczyli m.in. Prymas senior kard. Józef Glemp, sekretarz generalny Konferencji EP bp Stanisław Budzik, bp senior Alojzy Orszulik SAC - honorowy przewodniczący Kapituły Nagrody, prezydentowa Maria Kaczyńska, b. premier Tadeusz Mazowiecki, doradca prezydenta ds. wsi Jan Krzysztof Ardanowski, parlamentarzyści - w tym przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" senator Jerzy Chróścikowski i prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów senator Ireneusz Niewiarowski - oraz przedstawiciele władz samorządowych i mediów.
Postać patrona Nagrody - śp. bpa Romana Andrzejewskiego (1938-2003), syna sołtysa z Kujaw, długoletniego Krajowego Duszpasterza Rolników, animatora wielu działań na rzecz polskiej wsi, inicjatora majowych ogólnopolskich pielgrzymek sołtysów i mieszkańców wsi do sanktuarium maryjnego w Licheniu - przypomniał członek Kapituły ks. prałat Ireneusz Juszczyński z Brześcia Kujawskiego.
Laudację na cześć laureatki wygłosili: Sławomir Siwek - przewodniczący Rady Fundacji "Solidarna Wieś", Piotr Szczepański - prezes Fundacji Wspomagania Wsi i Edward Mier-Jędrzejowicz - prezes Fundacji Sue Ryder w Polsce. Zenon Sułecki, prezes Zarządu Fundacji "Solidarna Wieś", odczytał uzasadnienie Kapituły Nagrody. Dziękując za to zaszczytne wyróżnienie dr Maria J. Stolzman oddała hołd pamięci swoich wspaniałych rodziców. Wśród składających gratulacje była również redaktor naczelna "Gazety Sołeckiej" Joanna Iwanicka, która wręczyła pani doktor bukiet róż - ulubionych kwiatów laureatki.
Nagroda im. ks. bp. Romana Andrzejewskiego została ustanowiona przez Fundację "Solidarna Wieś" w 2004 r. Poprzednio otrzymali ją prof. Andrzej Stelmachowski, prof. Maria J. Radomska, Prymas Polski kard. Józef Glemp, ks. prałat Bogusław Bijak i bp senior Alojzy Orszulik SAC. Fundacja "Solidarna Wieś" przyznaje również stypendia dla zdolnej młodzieży ze środowisk wiejskich i małomiasteczkowych; w ubiegłym roku objęła pomocą w dożywianiu 55 uczniów z najuboższych rodzin z Zespołu Szkół w Ostrówku k. Łochowa. Jest też wydawcą książek z serii Biblioteki "Obserwatora", które otrzymują m.in. laureaci naszego konkursu "Sołtys Roku".
Andrzej W. Kaczorowski
Fot. Magdalena Foland


Farmer 2010-04-15

Finanse na wiosnę

Janina Blumka-Grzesiak, Radosław Iwański

Od marca każdy "rencista strukturalny" dostanie nieco więcej pieniędzy. Niewiele, bo niewiele, ale zawsze. Dobre wiadomości także dla producentów mleka. Limity kupione przez rolników na wolnym rynku nie będą pomniejszały ilości otrzymywanych z rezerwy.

WALORYZACJA RENT STRUKTURALNYCH
Od początku marca wzrosła o 4,62 proc. wysokość rent strukturalnych wypłacanych rolnikom przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W drugiej polowie 2010 roku planowane jest uruchomienie ostatniego naboru wniosków o przyznanie rent strukturalnych z PROW 2007-2013. Obecnie trwają prace nad zamianą zasad i trybu ich przyznawania. Renty strukturalne z ARiMR pobiera 65 tys. osób. Średnia wysokość renty z PROW 2004-2006 wynosi 1843,7 zł, a z PROW 2007-2013: 1187 zi.

KTO NIE ZŁOŻYŁ-NIECH SKŁADA
Już od polowy marca można składać wnioski o przyznanie płatności obszarowych.
W tym roku wystarczy jeden formularz wniosku, który należy wypełnić, by otrzymać pomoc finansową z tytułu dopłat obszarowych, wspierania gospodarowania na obszarach górskich oraz innych obszarach o niekorzystnych warunkach gospodarowania (ONW), płatności na realizację przedsięwzięć rolnośrodowiskowych i poprawę dobrostanu zwierząt (PROW 2004-2006) oraz płatności rolnośrodowiskowe (PROW 2007-2013), a także o dopłaty uzupełniające. Zdaniem ARiMR wprowadzenie jednego formularza wniosku, dla w sumie 10 różnych rodzajów płatności, jest ułatwieniem dla rolników. Już 1,3 min z nich otrzymało wnioski "spersonalizowane". Agencja zwraca jednocześnie uwagę na wypełnianie wniosku zgodnie z otrzymaną instrukcją. Z nowości: należy pamiętać, że specjalna płatność obszarowa do powierzchni upraw roślin strączkowych i motylkowatych drobnonasiennych przysługuje do powierzchni takich upraw w plonie głównym, położonych na działkach rolnych, do których została przyznana jednolita płatność obszarowa. Na takie wsparcie w roku 2010 przeznaczona zostanie kwota 10,8 min euro. Natomiast na realizację płatności do krów będzie 28,5 min euro. Zakładając, że do takiego wsparcia kwalifikować się będzie ok. 200 tys. krów, stawka płatności do jednej sztuki wyniesie ok. 142,5 euro. Natomiast na owce przeznaczone zostanie 1,5 min euro. Przy założeniu, że do tych płatności kwalifikować się będzie ok. 50 tys. owiec, stawka płatności do jednej sztuki wyniesie ok. 30 euro.

634,5 MILIONA ZŁOTYCH NA KREDYTY
Tyle mogą przeznaczyć banki na kredyty preferencyjne w pierwszym kwartale 2010 roku. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa określiła bankom limity akcji kredytowej oraz limity dopłat do oprocentowania kredytów. Limity środków na dopłaty otrzymały: Bank Polskiej Spółdzielczości S.A, Gospodarczy Bank Wielkopolski S.A., Mazowiecki Bank Regionalny S.A., Bank Gospodarki Żywnościowej S.A., Bank Zachodni WBK S.A., ING Bank Śląski S.A., Pekao S.A. Kredyty inwestycyjne mogą być udzielane na zakup gruntów rolnych, młody rolnik, linie branżowe, na zakup użytków przeznaczonych na utworzenie lub powiększenie gospodarstwa rodzinnego, na inwestycje w zakresie nowych technologii produkcji, dla grup producentów rolnych, osadnictwo rolnicze na Gruntach Skarbu Państwa.

PŁATNOŚĆ NIEZWIĄZANA
Agencja Rynku Rolnego informuje, że od 15 marca 2010 r. do 15 maja 2010 r. producenci rolni mogą składać wnioski o przyznanie płatności niezwiązanej z produkcją surowca tytoniowego za rok 2010. Podobne terminy obowiązują przy skrobi ziemniaczanej. Wnioski należy składać we właściwych oddziałach terenowych.

MINISTER MUSI WYPŁACIĆ DO CZERWCA
Do 30 czerwca, muszą trafić do rolników pieniądze przydzielone Polsce przez Komisję Europejską w ramach specjalnego wsparcia rynku mleka. Projekt rozporządzenia jest już gotowy, ale czas biegnie nieubłagalnie.
Unia Europejska w ubiegłym roku przydzieliła krajom członkowskim 300 min euro pomocy z przeznaczeniem na sektor mleczarski. Polska z tej puli otrzymała 20,2 min euro.
Zasady rozdziału pieniędzy przygotowało Ministerstwo Rolnictwa. Obecnie w Komisji Europejskiej trwa ich notyfikacja.
Notyfikacja to nic innego, jak zaaprobowanie zasad rozdziału środków finansowych przez Komisję Europejską. Musi się ona zakończyć do 31 marca br. Ten termin oraz datę wypłaty pieniędzy określa rozporządzenie Komisji Europejskiej nr 1233 z 2009 r.
Resort rolnictwa chce, żeby pieniądze otrzymali ci producenci mleka, którzy mają kwotę mleczną w wysokości co najmniej 50 tys. kg oraz do 31 grudnia 2009 r. nie ukończyli 40 roku życia. Oznacza to, że jeden ze współmałżonków pozostający we wspólnocie małżeńskiej nie ukończył 40 roku życia na koniec 2009 r.
Te zasady zostały określone w projekcie rozporządzenia ministra rolnictwa, które jest już po konsultacjach społecznych.
Minister rolnictwa zdecydował, że wspomoże młode i rozwojowe gospodarstwa. Z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wynika, że gospodarstwa największe odczuły najbardziej spadek cen mleka. Instytut informuje, że dochody gospodarstw utrzymujących do 100 sztuk krów w wyniku spadku cen skupu mleka obniżyły się nawet o połowę. W większych gospodarstwach spadek dochodów mógł sięgnąć nawet 90 proc.
Resort rolnictwa szacuje, że pomoc z tytułu specjalnego wsparcia w wysokości 4,5 tys. zl otrzyma około 20 tys. gospodarstw. W Polsce produkcją mleka zajmuje ich dziesięciokrotnie więcej.
Wnioski od rolników będzie przyjmowała Agencja Rynku Rolnego. Ta agenda będzie także realizowała wypłaty.
Do końca sierpnia br. Komisja Europejska musi otrzymać liczbę rolników do których zostały skierowane pieniądze oraz informacje o nich.

MODERNIZACJA POD KONIEC ROKU
Wiadomo już, kiedy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmowała od rolników wnioski na "modernizację gospodarstw rolnych". Będzie to pod koniec trzeciego kwartału bieżącego roku. Oświadczył to Artur Ławniczak, podczas zakończonych w Kielcach targów Agro-Tech. Dlaczego tak późno? - Chcemy, żeby rolnicy dobrze przygotowali wnioski, żeby błędów w nich byto jak najmniej - powiedział wiceminister rolnictwa. Nie jest tajemnicą, że rolnicy najchętniej w ramach tego działania Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich kupują ciągniki i maszyny rolnicze.
Zimą są one wykorzystywane do prac w gospodarstwie, w chlewniach i oborach. Rolnicy skorzystają z nich na polach dopiero w 2011 r.
Kończą się pieniądze na modernizację, być może dlatego ARiMR chce dopiero pod koniec roku przyjmować wnioski, żeby przeciągnąć najlepsze działania na przyszły rok, kiedy będą wybory parlamentarne?

Artur Ławniczak powiedział, że w kwietniu Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmowała wnioski na dwa działania PROW, różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej oraz tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw.

KARA NIE DLA ROLNIKÓW, DLA POLSKI
- To nie są błędy po stronie rolników, oni są wyłączeni z postępowania - powiedział Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa w sprawie kary, którą Polska ma zapłacić do unijnego budżetu za nieprawidłowy system ewidencji działek rolnych. Ten system prowadzi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Wypowiedź Ławniczaka oznacza, że rolnicy nie poniosą żadnych sankcji finansowych w związku z karą nałożoną przez Komisję Europejską. Polska ma zapłacić do Unijnego budżetu 92 min euro za brak ortofotomap do działek rolnych w latach 2005-2007, na podstawie których powinny być weryfikowane płatności do gruntów rolnych.
- Kara jest surowa, zbyt surowa - powiedział Ławniczak. - Nie zgadzamy się z jej wysokością, dlatego będziemy się odwoływać od jej wysokości do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - mówił Ławniczak. - Nie kwestionujemy jej zasadności - dodał.
- Karę pokryje budżet państwa. Ma na to dwa miesiące. Dochodzenie praw przed Trybunałem potrwa do końca roku - powiedział wiceminister.
Senator Jerzy Chróścikowski dopytywał wiceministra, kto jest winien takiej sytuacji.
- Nie mi jest rozstrzygać, kto jest winien - mówił Ławniczak. - Wina - brak systemu autoryzacji działek rolnych - kontynuował. - Toczy się postępowanie arbitrażowe z konsorcjum, które nie zrealizowało zadań w tym zakresie - mówił Ławniczak, (konsorcjum Euro-sense - przyp. red.)
Postępowanie przeciw konsorcjum prowadzi Prokuratoria Polska. Gdyby Polska trzymała się procedur i wypłacała płatności w latach 2005-2007 w oparciu o ortofotomapy, a potem je weryfikowała na tej podstawie to część rolników nie otrzymałoby dopłat.


Niedziela 2010-04-04

W podzięce Kapłanom

Oświadczenie Senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Narodu Polskiego w związku z Rokiem Kapłańskim

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Trwa Rok Kapłański, ogłoszony przez Ojca Świętego Benedykta XVI, zbliża się Wielki Czwartek, najważniejsze święto kapłanów Kościoła katolickiego, dlatego Senatorowie z Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość wyrażają wdzięczność duchownym Kościoła katolickiego, którzy na przestrzeni wieków odegrali wyjątkową rolę w historii naszego państwa, mieli ogromny wpływ na kształtowanie się naszej państwowości i tożsamości narodowej. Duchowni katoliccy, zarówno zakonni, jak i diecezjalni, od początku angażowali się w prace dla rozwoju naszego państwa: uczyli miejscową ludność uprawy ziemi, hodowli, rzemiosła. Otwierali szkoły parafialne i przyklasztorne, widząc w oświacie możliwość rozwoju społeczeństwa, a tym samym budowy silnego, nowoczesnego państwa i odpowiedzialnego, świadomego narodu. Dobitnym tego przykładem było np. Collegium Nobilium i działalność księży Stanisława Konarskiego, Hugona Kołłątaja czy Stanisława Staszica. Kapłani byli głównymi twórcami Komisji Edukacji Narodowej i wypracowanej przez nią reformy oświaty, która miała tworzyć podstawy nowoczesnego państwa. Kiedy przyszły zabory i czasy niewoli, jedyną formą zachowania wartości kulturowych był przekaz w ramach kultu religijnego. Dzięki Kościołowi i kapłanom przetrwała w pamięci Polaków świadomość Konstytucji 3 Maja, ponieważ obchodzono ten dzień jako święto kościelne. Zawsze w historii, kiedy sprawy państwa i narodu groziły upadkiem, Kościół poprzez swych kapłanów apelował do Polaków o przebudzenie, stał na straży moralności, zasad i wartości. Wybitnym tego przykładem u zarania dziejów był św. Stanisław ze Szczepanowa, który krytykę władcy kierującego się własnymi korzyściami przypłacił życiem. Inny obrońca wartości i tradycji narodowych - ks. Piotr Skarga w "Kazaniach sejmowych" piętnował narodowe wady, bronił Rzeczypospolitej. W podobny sposób postępowało wielu duchownych, którzy dobro państwa i narodu, dążenie do prawdy i wolności stawiali na równi z duszpasterską troską o zbawienie wiernych. Do takich wybitnych postaci z pewnością należy św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński, którego dewizą życia i "jedyną ambicją było pozostawać zawsze w prawdzie, być moralnie jak brylant przezroczystym". Trudno nie wspomnieć kard. Aleksandra Kakowskiego, który włączył się w tworzenie państwa po uzyskaniu niepodległości w 1918 r. Z kolei Prymas Polski kard. August Hlond tworzył struktury Kościoła na ziemiach zachodnich Polski po II wojnie światowej, dając Polakom tam osiadłym poczucie stabilności. Podobnie kardynał książę Adam Sapieha był ceniony za odwagę zarówno wobec okupanta niemieckiego, jak i później wobec władz komunistycznych. Nie sposób nie wymienić kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, dzięki któremu Polska, Polacy byli w stanie przeciwstawić się komunistycznemu zniewoleniu, kard. Władysława Rubina czy abp. Józefa Gawliny i wielu innych kapłanów na ziemiach polskichi w świecie. Kapłani Kościoła katolickiego wpisali się złotymi zgłoskami w rozwój kultury, literatury i sztuki. Nie tylko przez mecenat, przez budowanie świątyń i pałaców, które do dziś są powodem do narodowej dumy, ale również przez samodzielną twórczość artystyczną. To dzięki Janowi Długoszowi poznajemy początki tworzenia się państwa i narodu. Wybitny poeta bp Ignacy Krasicki w swej twórczości piętnował wady Polaków, a wielki poeta "od biedronek" - ks. Jan Twardowski uczył "kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą". Kapłani Kościoła katolickiego nigdy nie opuścili Narodu w jego najtrudniejszych chwilach. Poprzez śmiałe wyznawanie swej wiary i wierność Ewangelii dawali jednocześnie wyraz swego patriotyzmu. Często przypłacili to niewolą, zsyłką, cierpieniem, a nawet śmiercią na polu walki. Wystarczy wymienić tu św. Andrzeja Bobolę, dla którego wyrzeczenie się wiary było tożsame z wyrzeczeniem się polskości. Zginął okrutną męczeńską śmiercią. Podobnie ks. Stanisław Brzóska, generał, nieugięty bojownik sprawy narodowej w czasie powstania styczniowego, został skazany na karę śmierci przez powieszenie. Bohaterską śmierć na polu walki w czasie wojny bolszewickiej poniósł ks. Ignacy Skorupka, który w stule i z krzyżem w ręku poprowadził polski oddział do ataku. Abp Nowo wiejski nie skorzystał z propozycji władz niemieckich, nie opuścił swej diecezji, zginął w obozie koncentracyjnym. Kapłani stojąc w obronie prawdy wolności, sprawiedliwości, rozwoju moralnego, często narażali swoją osobistą wolność czy nawet życie. Prymas Polski Stefan Kardynał Wyszyński i wielu innych biskupów i kapłanów w okresie niewoli komunistycznej gotowi byli poddać się torturom, prześladowaniom, więzieniom, lecz pozostali wierni Kościołowi i narodowi. Męczennika mi naszych czasów są księża: Władysław Gurgacz, Jerzy Popiełuszko, Stanisław Suchowolec, Sylwester Zych, Stefan Niedzielak i wielu innych. Oddali życie, przeciwstawiając się złu, domagając się prawdy, wolności i sprawiedliwości. Bez ich bohaterstwa nie byłoby wielkiego ruchu "Solidarności", nie bylibyśmy dziś wolnym, suwerennym narodem w Europie. Bez tak pięknej karty życia polskich kapłanów nie byłoby wielkiego, największego z kapłanów i Polaków, chluby naszego narodu, niekwestionowanego autorytetu moralnego o wymiarze światowym - Karola Wojtyły, Ojca Świętego Jana Pawła II. (?). Refleksja nad tym, a zarazem wyrażenie wdzięczności polskim kapłanom w Senacie Rzeczypospolitej są w pełni uzasadnione. Pragnąc docenić pracę, zaangażowanie i po święcenie dla Ojczyzny, jako Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości składamy Kapłanom Kościoła katolickiego podziękowanie za wspólną przeszłość i budowanie Rzeczypospolitej Polskiej. Jak również za ciągłą walkę o rodzinę i wartości, bez których nie ma Polskości.

Oświadczenie podpisali następujący senatorowie: Janina Felińska (autorka inicjatywy), Stanisław Zając, Czesław Ryszka, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Grzegorz Banaś, Ryszard Bender, Przemysław Błaszczyk, Jerzy Chróścikowski, Zbigniew Cichoń, Lucjan Cichosz, Grzegorz Czelej, Władysław Dajczak, Wiesław Dobkowski, Jan Dobrzyński, Stanisław Gogacz, Henryk Górski, Tadeusz Gruszka, Witold Lech Idczak, Piotr Kaleta, Stanisław Karczewski, Maciej Klima, Stanisław Kogut, Norbert Krajczy, Waldemar Kraska, Bronisław Korfanty, Kazimierz Jaworski, Krzysztof Majkowski, Adam Massalski, Władysław Ortyl, Bohdan Paszkowski, Stanisław Piotrowicz, Zdzisław Pupa, Sławomir Sadowski, Tadeusz Skorupa, Wojciech Skurkiewicz, Kazimierz Wiatr, Grzegorz Wojciechowski.


Nasz Dziennik 2010-03-25

Rolnicy tracą cierpliwość

We wtorek NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" przeprowadzi w Warszawie akcję protestacyjną. Związek obwinia rząd o brak wystarczających działań zmierzających do poprawy sytuacji w rolnictwie.

Jerzy Chróścikowski, przewodniczący rolniczej "Solidarności", podkreśla, że na wsi pogłębia się kryzys ekonomiczny i związek od dawna apelował do rządu o podjęcie kroków, które by mu przeciwdziałały. Zresztą kilka razy związkowcy już byli gotowi na przeprowadzenie akcji protestacyjnej, ale ją odkładali, dając rządowi czas na zrealizowanie swoich postulatów. Ta cierpliwość najwyraźniej już się wyczerpała. "Solidarność" RI argumentuje w swoim stanowisku, że "stan zapaści, który od dłuższego czasu dotyka większość rynków rolnych, powoduje brak opłacalności produkcji rolnej w gospodarstwach rodzinnych. Bardzo trudna sytuacja, która dotknęła już kolejny rok z rzędu rynki rolne, w szczególności chmielu, żywca wieprzowego, zbóż, mleka, skrobi ziemniaczanej, tytoniu oraz owoców wymaga podjęcia przez rząd natychmiastowych działań i wprowadzenia mechanizmów, zmierzających do zahamowania tych niekorzystnych zjawisk".
Związkowcy wskazują, że szczególnie dramatyczna jest sytuacja producentów chmielu, którzy nie mogą go sprzedać i nie mają pewności, czy będą mogli wznowić produkcję w nowym sezonie.
Ponadto krytyce została poddana koncepcja prywatyzacji rynków hurtowych i przemysłu rolno-spożywczego, którą przedstawił minister skarbu.
KL


Nasz Dziennik 2010-02-17

Rolnicy grożą protestami

NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" oczekuje od rządu i Marka Sawickiego, ministra rolnictwa, by zadbano o uspokojenie sytuacji na rynkach rolnych i doprowadzono do stanu, w którym produkcja rolna będzie opłacalna. Według związkowców, nienormalne jest wahanie cen, np. żywca wieprzowego od 6 do 2,80 zł za kilogram. Przekonują, że stabilizacja cen powinna zapewnić opłacalność produkcji gospodarstw rolnych. Senator Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący NSZZ Rl "S", powiedział wczoraj dziennikarzom, że według związku rozregulowane są głównie rynki trzody chlewnej, zbóż, skrobi ziemniaczanej, mleka, chmielu, owoców i warzyw. Rolnicy chcą od rządu "wprowadzenia mechanizmów mających na celu przywrócenie opłacalności produkcji rolnej". W ocenie Chróścikowskiego, rząd i resort rolnictwa powinny ustalić, co zakłóca te rynki. "Solidarność" stoi na stanowisku, że rozchwianie rynków rolnych pogłębia katastrofalną sytuację dochodową rolników i ich rodzin. Sprzeciwia się pomysłowi resortu skarbu dotyczącego prywatyzacji rynków hurtowych w kraju. MSP chce sprzedać akcje 11 rynków hurtowych owoców, warzyw i kwiatów w Polsce. NSZZ Rl "S" zapowiada, że jeśli nie będzie działań rządu służących poprawie sytuacji ekonomicznej rolników, podejmie akcje protestacyjne. JAC, PAP


Farmer 2010-02-15

Sztywne stanowisko Polski

Opinia publiczna poznała stanowisko rządu w sprawie Wspólnej Polityki Rolnej po roku 2013. Mimo, że dokument został przyjęty w czerwcu ub.r. dopiero teraz odbyła się pierwsza publiczna debata na temat finansowania rolnictwa za kilka lat.

Dotychczas dyskusja o przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej sprowadzała się do tego, czy ta polityka ma być racjonalizowana i wobec tego realizowana z budżetów krajowych przez państwa członkowskie Unii, czy też ma być zachowany budżet Unii, a polityka realizowana tak jak dotychczas z pozycji Komisji Europejskiej.
Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa mówił, że zależy jemu na tym, żeby stanowisko Polski było stanowiskiem narodowym, a nie tylko rządu.
Rząd Polski chce zachowania po roku 2013 wspólnej organizacji rynków rolnych, czyli utrzymania mechanizmów interwencyjnych na rynkach rolnych, które w Polsce realizuje Agencja Rynku Rolnego. Poza tym Polska chce utrzymania dopłat bezpośrednich oraz tzw. drugiego filaru WPR, czyli działań i mechanizmów rozwojowych dla obszarów wiejskich.
- Rząd stoi także na stanowisku, że budżet na rolnictwo w Unii po 2013 r. nie może być niższy od obecnego - mówił Artur Ławniczak  - wiceminister rolnictwa.
- Dla nas najważniejsze znaczenie mają płatności bezpośrednie, co nie oznacza, że nie chcemy zachowania mechanizmów rynkowych - mówiła z kolei Zofia Krzyżanowska z Ministerstwa Rolnictwa. Wahania cen płodów rolnych są duże, dlatego w stanowisku Polski zwracamy uwagę na działania interwencyjne Wspólnej Polityki Rolnej
- kontynuowała.
W ocenie Krzyżanowskiej dyskusja na temat przyszłych płatności bezpośrednich w Unii będzie najtrudniejsza, zresztą już budzi emocje. Jej zdaniem kontynuowanie dopłat na obecnych zasadach, czyli opierając je na plonach referencyjnych i pogłowiu zwierząt jest nieuzasadnione. Nowe kraje Unii mają z tego powodu niższe dopłaty.
Rząd uważa, że po roku 2013, w ramach rozwoju wsi powinny być wydatkowane pieniądze na: - bezpieczeństwo żywnościowe, - poprawę konkurencyjności sektora rolno-spożywczego, - rozwój przedsiębiorczości, środowisko, szkolenia, - poprawę jakości życia, - rozwój technologii informacyjnych, - poprawę infrastruktury.
Na razie nikt nie zdradza kulisów negocjacyjnych i ewentualnie obszarów, z których Polska może, czy też będzie chciała zrezygnować podczas unijnej walki nad budżetem Wspólnoty po 2013 r.
Jerzy Chróścikowski, senator PiS i szef Senackiej Komisji Rolnictwa obawia się najgorszego. Jeżeli budżet unijny na rolnictwo zostanie ograniczony to zmienią się cele polityki rolnej Unii - mówił.
Argumentom, których chce użyć Polska w dyskusji nad nową polityką rolną przysłuchiwał się uważnie Jan Krzysztof Ardanowski, doradca Prezydenta RP. Stanowisko rządu nie jest na razie dokumentem, który można traktować jako pewnik - mówił Ardanowski. Ryzyko poniesienia klęski negocjacyjnej jest wprost proporcjonalne do tego, że ma on być narodową strategią - kontynuował.
Na niesprawiedliwy rozdział płatności bezpośrednich wskazywał także Zbigniew Kuźmiuk, byty europoseł. W 2013 r. niemieccy rolnicy będą otrzymywali 334 euro na hektar dopłat, polscy tylko 190 euro - mówił Kuźmiuk. Szukajmy sojuszników w Unii, razem z którymi nie dopuścimy do tego, że obecna polityka rolna i wysokość dopłat zostały zachowane po 2013 r. - kontynuował.
Komisja Europejska ma w marcu przedstawić swoje założenia i swoją wizję Wspólnej Polityki Rolnej Unii po 2013 r.
ri


Zielony Sztandar 2010-01-24

Owocna współpraca

Polskie priorytety we Wspólnej Polityce Rolnej po 2013 r. i współpraca ze związkami i organizacjami rolniczymi na forum unijnym to tematy konferencji prasowej ministra rolnictwa i rozwoju wsi Marka Sawickiego, która odbywała się 11 stycznia 2010 r. w Ministerstwie rolnictwa i rozwoju wsi.
Uczestniczyli w niej: przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych - Marian Sikora, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych - Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych Władysław Serafin, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarność" - Jerzy Chróścikowski, Związku Zawodowego Rolnictwa "Samoobrona" - Bożena Garbacz, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników "Ojczyzna" Lucjan Cichosz.
- Spotkania z organizacjami rolniczymi są kontynuacją systematycznej współpracy ze związkami i organizacjami rolników. I choć ta współpraca do łatwych nie należy, to cieszy fakt - powiedział minister - że zawsze dochodzimy to wspólnych merytorycznych wniosków, określamy zadania i je realizujemy.
Przedstawiciele organizacji rolniczych podkreślali, że sytuacja kryzysowa w światowej gospodarce trwa już drugi rok i rolnicy również to odczuwają, czego najlepszym dowodem jest spadek rolniczych dochodów w całej Unii Europejskiej. Zwracali uwagę, że wspólnie z Ministrem Rolnictwa będą zabiegali o jak najszybsze wyrównanie poziomu wsparcia rolników w ramach całej Wspólnoty przypominając, że polscy rolnicy otrzymują wsparcie w wysokości 50% tego, które jest dostępne dla rolników z krajów "15".
Minister Marek Sawicki podkreślił, że aby to zmienić należy doprowadzić do uproszczenia systemu dopłat w ramach Unii Europejskiej i do jego ujednolicenia.


Gazeta Wyborcza 2010-01-19

Polski rolnik na unijnej minie

Jakich reform w unijnej Wspólnej Polityce Rolnej chce Polska? Rząd koncentruje się na dopłatach dla rolników. - A to nie one są najważniejsze - ostrzegają eksperci

Wspólną Politykę Rolną trzeba zmienić - unijne rządy wiedzą to od lat. Jest coraz mniej efektywna i horrendalnie kosztowna. Pochłania ponad 30 proc. unijnego budżetu (43,8 mld euro w 2010 r. - nie licząc funduszy specjalnych), a nie odpowiada na potrzeby konsumentów ani europejskiej gospodarki. To relikt zamierzchłej historii - powstała w latach 60., by zapewnić Europie żywnościową samowystarczalność.
Tymczasem dziś problemem dla konsumentów jest nie brak żywności, lecz raczej jej nadmiar, gwałtowne wahania cen, i tu WPR jest bezsilna. Kilka miesięcy temu po załamaniu cen mleka rolnicy w kilkunastu krajach UE wylewali mleko na pola i pod urzędami. Ceny mięsa zmieniają się w rytm kolejnych świńskich "górek" i "dołków", czyli za dużej i za małej produkcji wieprzowiny. Nigdzie na świecie cukier nie jest tak drogi jak w Unii.
Coraz więcej unijnej pomocy trafia do garstki rolników obszarników, międzynarodowych koncernów, a nie do kieszeni indywidualnych rolników. Jednym z większych beneficjentów WPR jest brytyjska królowa Elżbieta II co roku otrzymująca 500 tys. euro dopłat do swojej "królewskiej farmy". Rządy UE postanowiły zmienić Wspólną Politykę Rolną. Nowe zasady miałyby wejść w życie wraz z nowym budżetem Unii (na lata 201420).
Co zmienić? Część rządów (np. brytyjski) chce, by rolników wspierać w większym stopniu funduszami z budżetów narodowych, a nie unijnego.
Większość państw jest przeciwna. Dla Polski takie rozwiązanie też byłoby niekorzystne, bo nasz budżet jeszcze długo nie będzie w stanie zaoferować takiego wsparcia, jak np. budżet brytyjski.
Koalicję państw zwolenników status quo montuje Francja.
A jakiej reformy Wspólnej Polityki Rolnej chce Polska? Minister rolnictwa Marek Sawicki: - Najważniejszą sprawą jest uproszczenie systemu dopłat i wyrównanie poziomu płatności we wszystkich krajach UE.
Dziś system dopłat wygląda tak: w Polsce (i w innych nowych państwach członkowskich) dopłaty są przyznawane od hektara. Początkowo, w 2004 r., wynosiły 55 proc. tego, co średnio dostawali farmerzy na Zachodzie. Z każdym rokiem rosły o 5 proc., a od 2008 r. o 10 proc. rocznie, tak by poziom dopłat na zachodzie UE i u nas teoretycznie mógł się wyrównać. Dziś podstawowa stawka dopłaty do jednego hektara wynosi 506,98 zł.
Jednak w starej Unii dopłaty dla rolników zależą od wielkości produkcji. Przykładowo we Francji gospodarstwa dostają ponad 20 tys. euro, zaś jedno na dziesięć otrzymuje 50 tys. euro i więcej.
- Jeśli mamy funkcjonować na jednym rynku, to nie może być tak dyskryminującej polityki - przekonuje Sawicki. Ministra boli to, że polscy rolnicy dostają wciąż mniej dopłat niż zachodnioeuropejscy.  
Wtórują mu polscy rolnicy. - Wpadliśmy na Wspólną Politykę Rolną jak na minę - skarży się Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność". Władysław Serafin, szef Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych mówi: - Czesi chcą zniesienia dopłat, bo bez nich poradziliby sobie, ale polscy, a zwłaszcza francuscy czy niemieccy rolnicy - nie. Nic dziwnego, że w całej UE trwa teraz walka o rozdzielanie dopłat.
I ministerstwo, i sami polscy rolnicy dają do zrozumienia, że reforma WPR powinna polegać na wprowadzeniu w całej Unii polskiego systemu, gdzie dopłaty daje się od hektara, a nie od wielkości produkcji. - Bo w końcu jak mamy konkurować z francuskimi rolnikami, jeżeli biorą oni dopłaty o 20 proc. większe? - pyta retorycznie Serafin.            
Eksperci ostrzegają jednak, że to uporczywe koncentrowanie się na dopłatach to poważny błąd. - W Polsce stworzono pozór, że całe rolnictwo zależy od dopłat i właśnie na nich opiera się cała Wspólna Polityka Rolna - mówi prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz, ekspert w dziedzinie rolnictwa i obszarów wiejskich z SGH.
Jej zdaniem nawet jeśli poziom dopłat będzie w całej UE taki sam, to nie wpłynie to znacząco na sytuację rolnictwa. Jedyny efekt będzie taki, że na wieś popłynie jeszcze więcej "wsparcia socjalnego" - bo tak Duczkowska-Małysz traktuje dopłaty bezpośrednie. Łatwo znaleźć dowód na to, że dopłaty to pomoc socjalna, a nie narzędzie rynkowe: obecnie ponad 1,4 mln gospodarstw bierze dopłaty, a tylko 340360 tys. wytwarza żywność na rynek. - Pozostając przy dopłatach do ziemi, obniżamy tylko możliwości rozwoju tych nowoczesnych gospodarstw - przekonuje Duczkowska-Małysz i przypomina, że sytuacja francuskich rolników nie jest wyłącznie zasługą wysokości dopłat, ale wydajności pracy, promocji, przedsiębiorczości, liczenia dochodów przez rolników itd.
Zdaniem Duczkowskiej-Małysz dopłaty o charakterze socjalnym powinny wygasać. - Wyrównanie poziomu dopłat nie zrobi z nas Ameryki. To jest zły kierunek. Powinniśmy myśleć o wysokości produkcji, efektywności gospodarstw - dodaje.
Czy te argumenty trafią do rządu? Minister Sawicki zapowiada na początek lutego konferencję ministrów rolnictwa państw unijnych, których chce w Warszawie przekonywać do swojego stanowiska.
SYLWIA ŚMIGIEL


Gazeta Sołecka 2010-01-01

W Senacie o wodzie dla wsi

Przegląd zagadnień stojących przed gospodarką wodną na wsi i w rolnictwie oraz ocena dotychczasowych zadań związanych z możliwościami rozwoju i finansowania inwestycji wodno-ściekowych z Programu Operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko" i Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich były tematem konferencji zorganizowanej przez Senacką Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Do Senatu przybyli przedstawiciele resortów: rolnictwa, środowiska, rozwoju regionalnego i infrastruktury, wojewódzkich funduszy ochrony środowiska, samorządów terytorialnych, związków i organizacji rolniczych oraz innych instytucji działających na rzecz infrastruktury wiejskiej.

Przewodniczący Komisji, senator Jerzy Chróścikowski podkreślił, że bez odpowiedniego rozwoju gospodarki wodnej na wsi nie może być mowy o właściwym rozwoju gospodarczym i cywilizacyjnym kraju, Gospodarka wodna musi być rozwijana w umiejętny sposób poprzez inwestycje w urządzenia i systemy oszczędnego wykorzystania wody, nie tylko bezpośrednio związanych z rolnictwem. Przypomniał, że dla potrzeb sektora rolno-spożywczego i produkcji żywności w Polsce zużywa się aż 57 proc. krajowych zasobów wód słodkich, gdy w Europie 45 proc. Stan gospodarki wodnej na terenach wiejskich, które zajmują 80 proc. powierzchni kraju, wymaga pilnej poprawy z powodu wieloletnich zaniedbań. Senator Piotr Głowski, wiceprzewodniczący Komisji, powiedział, że bez poprawy infrastruktury wodno-kanalizacyjnej na wsi trudno będzie rozwijać agroturystykę czy korzystać z odnawialnych źródeł energii, a inwestycje w takie przedsięwzięcia sprzyjają poprawie dochodów rodzin rolniczych. Zwrócił uwagę na nie najlepsze funkcjonowanie niektórych spółek wodnych i ich nie zawsze właściwe relacje z rolnikami, a także na kwestie finansowe związane z działalnością tych spółek.
Wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk poinformował, że obecnie w jego resorcie nie prowadzi się prac nad zasadniczymi zmianami przepisów z zakresu melioracji wodnych. Natomiast nowelizowane są niektóre przepisy, np. związane z umożliwieniem usuwania drzew i krzewów przeszkadzających w utrzymaniu urządzeń melioracji wodnych, dostosowaniem okresu ważności pozwolenia wodno-prawnego do okresu ważności pozwolenia na budowę, przywrócenia możliwości egzekucji składek i świadczeń niezbędnych do wykonywania statutowych zadań spółki, zmiany przepisów w zakresie możliwości udzielania pomocy spółkom wodnym przez jednostki samorządu terytorialnego, wyłączenia spod ochrony bobrów na terenie budowli hydrotechnicznych. Zdaniem resortu rolnictwa, powinny być uproszczone procedury pozyskiwania gruntów pod inwestycje melioracyjne.
Sporo miejsca poświęcono perspektywom rozwoju infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej na obszarach wiejskich. Poza oczywistym stwierdzeniem, że jej dostępność jest wciąż utrudniona dla mieszkańców wsi, przypomniano, iż zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty wiejskiej w zaopatrzenie w czystą i zdrową wodę, należy do zadań własnych gminy. W PROW 2007-2014 w działaniu "Podstawowe usługi dla gospodarki i ludności wiejskiej" przewidziano pomoc inwestycyjną na realizację takich projektów, jak zaopatrzenie w wodę, systemy odprowadzania i oczyszczania ścieków, w tym kanalizacji sieciowej i zagrodowej dla miejscowości należących do gmin wiejskich lub miejsko-wiejskich z wyłączeniem miast powyżej 5 tys. mieszkańców. Także we wszystkich 16 Regionalnych Programach Operacyjnych istnieje możliwość dofinansowania przedsięwzięć związanych z gospodarką wodno-ściekową, infrastrukturą poprawiającą jakość wody, regulacją stosunków wodnych. Do największych beneficjentów RPO na koniec 2009 r. należy województwo podkarpackie, w którym podpisano 75 umów o dofinansowanie inwestycji wodociągowych i kanalizacji na łączną kwotę 358 mln zł. W debacie podkreślono, że istotne jest, aby każdy region w Polsce traktować indywidualnie i dostosować inwestycje wodno-kanalizacyjne do lokalnych potrzeb oraz uwarunkowań. Nie wszędzie można prowadzić infrastrukturę sieciową, tak ze względów technicznych (np. ukształtowanie terenu), jak ekonomicznych (rozproszona zabudowa).
Dyskusja w Senacie dotyczyła również kwestii utrzymania wód. Wskazano, że bardzo ekspansywne w ostatnich latach korzystanie z wód publicznych przyczynia się do ich degradacji. Przykładem jest turystyka kajakowa i żeglarstwo oraz związane z nimi problemy odbioru odpadów od jednostek pływających, grodzenie nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych, ciągły spór między wędkarzami i kajakarzami na rzekach i kanałach (ciekach raczej wąskich), o zasady korzystania z tych akwenów. Natomiast ekologiczne organizacje pozarządowe domagają się przywrócenia polskim rzekom i jeziorom ich naturalnego charakteru. Sprzeczność tych interesów znacznie utrudnia administratorom wód utrzymanie ich prawidłowego stanu.
Tekst i zdjęcie: Grażyna Szady

powrót

 

 

Senat

Solidarność RI

Prawo i Sprawiedliwość