Punkt 10. porządku obrad: informacja dla Sejmu i Senatu o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie lipiec – grudzień 2011 roku (w okresie polskiej prezydencji) (cd.)
Zapytania i odpowiedzi
Senator Jerzy Chróścikowski
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Ministrze, polska prezydencja funkcjonowała w ramach trojki. Moje pytanie jest takie: jakie zadania, jakie działania ewentualnie realizujemy czy planujemy realizować w ramach trojki? Wiemy, że w tej chwili Cypr objął przewodnictwo. To jest mały kraj. Czy Polska zamierza, jeśli mówimy o rolnictwie, włączać się tutaj w działania tej trojki? Bo mam wrażenie, że jeśli… Te negocjacje, które się zaczęły, mogą legnąć w gruzach, może się okazać, że wcale nie skończą się, jak planowano, jak miało to być, do końca tego roku. Czy będziemy mieli okazję o tym dyskutować dopiero za prezydencji irlandzkiej? Skutkiem może być to, że Polska rzeczywiście wcale nie wejdzie, a Unia Europejska nie zrealizuje wspólnej polityki rolnej, zgodnie z planem, w 2014 r., a przecież trzeba wdrożyć przepisy itd. itd., więc aktów legislacyjnych jest mnóstwo.
I drugie pytanie. Padła tutaj taka odpowiedź, że Polska prezentuje bardzo mocne stanowisko itd. Mówił pan też, Panie Ministrze, że musimy walczyć o zrównoważenie i myśleć też tutaj, nie zapominając o środkach ze wspólnej polityki rolnej, o drugim filarze i o środkach z polityki spójności. Musimy zwracać szczególną uwagę na to, żeby nie dawać się wkopać w taką dyskusję, że my z przynależnej nam części, z zaległości, które… Mieliśmy duży filar, drugi filar, czyli prawie 14 miliardów, a dzisiaj nie wiadomo, ile to będzie, bo w propozycji jest 100 miliardów na całą Unię Europejską…
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Piotr Serafin: 80 miliardów.)
Proszę?
(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Piotr Serafin: 80 miliardów. Tyle było.)
80 miliardów? Tyle jest w tej nowej perspektywie. To w ramach tych 80 miliardów… Przedtem Polska miała 14 miliardów. To teraz jest pytanie: ile Polska dostanie, według pana oceny, skoro jest coraz większy nacisk, żeby przesunąć środki do drugiego filaru? A jeśli mamy w Unii dwadzieścia siedem krajów, to jest pytanie, czy nie warto mocno zabiegać o pierwszy filar, skoro i tak z pewnością stracimy w drugim filarze. Chodzi o to, żeby nie robić tak, jak to wynikało z wypowiedzi pana ministra: ci mają mało, to mówmy o tak zwanym średnim wyrównaniu europejskim. Zapominalibyśmy wtedy, że w tym układzie też możemy dużo stracić. Te 14 miliardów jest dla mnie wątpliwe, mam duże wątpliwości, czy Polska uzyska 14 miliardów. Cały budżet wynosił tu prawie 17 miliardów, ale prawie 3 miliardy euro to były nasze, polskie środki wydane na to programowanie 2007–2013.
Odpowiedź
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Piotr Serafin:
Rozpocznę od odpowiedzi na pytanie pana senatora Jackowskiego. Ja nie widziałem tych szacunków Krajowej Izby Gospodarczej. Oczywiście jestem świadomy tego, w jaki sposób polityka energetyczno-klimatyczna może wpływać na konkurencyjność polskiej gospodarki. Pan senator pytał, czy kwestia renegocjacji tego pakietu pojawiła się w trakcie polskiej prezydencji. Tak, ona została postawiona, ale nie z inicjatywy Polski. Pan senator musi mieć świadomość, że w roku 2008, kiedy pakiet energetyczno-klimatyczny był przyjmowany… To, co jest zasadniczą determinantą wpływu na konkurencyjność, to jest wysokość cen uprawnień do emisji. Wtedy, w roku 2008, ceny uprawnień do emisji wynosiły, o ile pamięć mnie nie myli, 25–28 euro za tonę. Komisja Europejska szacowała, że po wejściu w życie pakietu energetyczno-klimatycznego te ceny wzrosną i będą wynosiły 40, 50, może 60 euro za tonę. Zgodnie z takim scenariuszem szacunki dotyczące gwałtownego wzrostu cen prądu w Polsce – gdyby nie to, że jest okres przejściowy – byłyby jak najbardziej uzasadnione. Trzeba jednak powiedzieć, że, po pierwsze, Polska w latach 2014–2020 będzie objęta okresem przejściowym, gdy idzie o odpłatność za uprawnienia do emisji dla energetyki. Po drugie, ceny uprawnień do emisji, także w wyniku kryzysu, nie wynoszą dzisiaj 60 euro za tonę, nie wynoszą nawet 25 euro za tonę, jak to miało miejsce w roku 2008 – one kształtują się na poziomie 7, 8 euro za tonę. Jeżeli ktoś stawiał kwestie renegocjacji pakietu energetyczno-klimatycznego w trakcie polskiej prezydencji i stawia te kwestie dzisiaj, to nie dlatego, że chciałby rozluźnić rygory pakietu, tylko dlatego, że jest niezadowolony ze zbyt niskich cen uprawnień do emisji. Bo zbyt niskie ceny uprawnień do emisji są problemem dla tych, którzy pakiet energetyczno-klimatyczny promowali, gdyż obniżają rentowność inwestycji zaplanowanych w perspektywie roku 2020. Tyle chciałbym powiedzieć w kontekście renegocjacji pakietu energetyczno-klimatycznego. Miejmy świadomość, że pogląd, który reprezentujemy w Unii, to nie jest pogląd dwudziestu siedmiu państw członkowskich. Miejmy świadomość tego, że w Unii Europejskiej są kraje, które są niezadowolone z tego, iż pakiet energetyczno-klimatyczny nie będzie wyglądał tak, jak to zakładano w roku 2008. A jeśli chodzi o konsekwencje dla polskiej gospodarki… Tak jak wspomniałem, ja nie znam tych szacunków Krajowej Izby Gospodarczej, ale wydają mi się one nieuzasadnione, bo jeżeli cena uprawnień do emisji będzie kształtowała się na tym poziomie, na jakim jest obecnie, to nie będzie najmniejszego powodu do tego, by wzrost cen energii w Polsce miał gwałtowny, skokowy charakter. Z całą pewnością nie w perspektywie roku 2020.
Pan senator Chróścikowski pytał o kalendarz negocjacji, o to, w jaki sposób współpraca w ramach trojki może służyć dynamizacji tego procesu. Oczywiście może temu służyć, ale sedno sprawy jest gdzie indziej. Sednem sprawy jest osiągnięcie porozumienia politycznego co do wieloletnich ram finansowych. Bo bez ustaleń w sprawie liczb, kwot, w sprawie tego, jak duży będzie budżet, ile będzie przeznaczone na poszczególne działy budżetu, w tym na wspólną politykę rolną, na politykę spójności, nie jest możliwe sfinalizowanie prac nad aktami prawnymi. No, jeżeli nie mamy liczb, to trudno finalizować prace. To, co można robić i co, mam nadzieję, będzie się działo… Do tego nie potrzeba współpracy w ramach trojki, do tego potrzebny jest dialog z Parlamentem Europejskim. W naszej ocenie jest gotowość, także w Parlamencie Europejskim, by prowadzić negocjacje, by zaawansować negocjacje we wszystkich tych sprawach już dzisiaj, nie czekając na porozumienie polityczne, we wszystkich tych sprawach, w odniesieniu do których można negocjacje zaawansować, które nie są uwarunkowane decyzjami podejmowanymi przez Radę Europejską dotyczącymi wysokości budżetu.
Kwestia decyzji Rady Europejskiej. Jeżeli mówimy o polskiej prezydencji, to powiedziałbym, że to w trakcie polskiej prezydencji została nadana dynamika pracom nad perspektywą finansową i to w trakcie polskiej prezydencji w grudniu 2011 r. ustalono horyzont czasowy, w którym negocjacje budżetowe powinny się skończyć, horyzont końca bieżącego roku. To ustalenie zostało potwierdzone tydzień temu na posiedzeniu Rady Europejskiej. Wydaje mi się, że jest to realna perspektywa, że w dalszym ciągu jest to realne i niewątpliwie powinniśmy nad tym pracować. Sami, z trojką, ze wszystkimi dwudziestoma siedmioma państwami członkowskimi, z Parlamentem Europejskim powinniśmy pracować nad tym, by było możliwe sfinalizowanie tych negocjacji politycznych na poziomie Rady Europejskiej w bieżącym roku, najpóźniej w grudniu, a być może wcześniej. To niejako odblokuje bieg spraw, to da podstawę do tego, by te sprawy, których nie da się dzisiaj wynegocjować na poziomie aktów prawnych dotyczących wspólnej polityki rolnej, zostały sfinalizowane.
Pan senator, zresztą podobnie jak pan senator Wojciechowski, stawiał również pytania w kontekście drugiego filaru wspólnej polityki rolnej. Mnie się wydaje, że nasze poglądy są znacznie bliższe sobie, niż sądzimy. To, co ja chciałbym powiedzieć panom senatorom, to jest jedna rzecz. W Unii Europejskiej każdy dostaje to, o co prosi, ale nie w takiej ilości, jaką postulował. To jest zasada negocjacyjna, którą niejednokrotnie miałem okazję zweryfikować w praktyce procesów decyzyjnych. W związku z tym chcę powiedzieć, że nasze stanowisko negocjacyjne nie może być skoncentrowane na jednej sprawie, dotyczyć tylko i wyłącznie jednej kwestii. Naszym zadaniem jest pilnowanie nie tylko kwestii wyrównywania płatności bezpośrednich, ale także takich kwestii jak drugi filar, z którego środki trafiają do części rolników, tych, którzy inwestują w swoje gospodarstwa, i myślę, że do znacznej części z tych, którzy decydują o konkurencyjności polskiego rolnictwa na jednolitym rynku. Nie powinniśmy o nich zapominać, ja nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy o nich zapomnieć.
Jednocześnie nie dałbym się zwieść przekonaniu, że skoro mamy dużo w drugim filarze w latach 2007–2013, to na pewno będziemy mieli dużo po roku 2013. Nie. I właśnie dlatego w stanowisku negocjacyjnym powinniśmy kłaść akcent także na kwestie drugiego filaru. Jeżeli nie będziemy tego postulowali, to pula środków, która z tego tytułu trafi do Polski, może być mniejsza niż ta obecna. W tym sensie jest to zadanie negocjacyjne. Ażeby to zadanie negocjacyjne realizować, potrzebujemy zrównoważonego stanowiska, stanowiska, które nie jest skoncentrowane tylko i wyłącznie na jednej kwestii. Sądzę, że co do tego się zgadzamy, być może jest pewna różnica akcentów, która ujawniła się podczas dyskusji.
Pan senator Wojciechowski pytał mnie również o kwestie wspólnej polityki handlowej. Ja niestety nie potrafię tu wyjść poza zakres informacji, które zostały przedstawione w informacji pisemnej. Niewątpliwie jest tak, że czas kryzysu w Europie, czas kryzysu globalnego nie sprzyja otwieraniu rynków, liberalizacji handlu w wymiarze globalnym. Tak że myślę, że ogólny klimat czy globalny klimat dla liberalizacji handlu też miał wpływ i w najbliższych miesiącach będzie miał wpływ na dynamikę procesów negocjacyjnych z zewnętrznymi partnerami handlowymi. Wydaje mi się, że to, co się dzieje w ostatnich miesiącach, jest związane z przekonaniem, że gdy chodzi o proces multilateralny, proces wielostronny, to niewiele da się zrobić. Teraz przyszedł taki czas, że jeżeli chcemy tworzyć warunki do rozwoju handlu, korzystnego dla Europy, korzystnego dla naszych partnerów globalnych, to to się będzie musiało odbywać raczej na podstawie umów dwustronnych.
Senator Jerzy Chróścikowski
Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Ministrze, zwrócił pan uwagę na temat budżetu. Cieszę się, że pan potwierdza, że budżet powinien być, przynajmniej w planie, uchwalony jeszcze w tym roku. A jeśli chodzi o sprawę stanowiska, to jestem ciekawy, jakie jest stanowisko polskie: czy rzeczywiście utrzymać to dotychczasowe, czy ustąpić na 85% czy też może raczej 0,85, tak proponują Anglicy? Bo wtedy rozmawiamy w ogóle o innych pieniądzach. Czyli w zasadzie wydłużający się kryzys może spowodować, że możemy się spotkać z tym, iż będą jeszcze mniejsze środki, które są… Czy to jest przewidywalne, czy nie jest przewidywalne, czy to jest sprawa do dyskusji.
Pan wspomniał o rozwiązaniu, które jest w tej chwili pakietem legislacyjnym w Parlamencie. Muszę powiedzieć, że w wypowiedziach sprawozdawców raportu, i to z ubiegłego tygodnia, czy to Capoulosa Santosa, czy innego z trzech pozostałych, które były prezentowane teraz, a dokładnie dwa tygodnie temu, jest jednoznaczne stanowisko: dopóki nie będzie znane stanowisko dotyczące budżetu, nie będzie głosowania nad żadnym… Czyli prace się nie posuną, tak wypowiadają się sprawozdawcy Komisji Europejskiej, jeśli chodzi o Parlament. Czy można coś więcej dodać?
Odpowiedź
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Piotr Serafin:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Pan poseł Pęk pytał o dwa weta. W trakcie prezydencji kraj, który prowadzi obrady, nawet gdyby chciał, nie ma możliwości zawetowania. Ale nie ma powodu, żeby chciał, bo to ten kraj prezydencji rotacyjnej decyduje, o czym dyskutuje się w trakcie jego przewodnictwa. Tak że z całą pewnością, Panie Senatorze, Polska nie stosowała instrumentu weta w okresie od 1 lipca do 31 grudnia 2011 r. Ale zarówno wcześniej, jak i później, groźba braku zgody na jednomyślne ustalenia miała miejsce, jak sądzę, również w przypadku Polski, miała też miejsce w przypadku wielu innych państw członkowskich. I tak będzie również w przyszłości, to jest element ucierania stanowisk i podejmowania decyzji w Unii Europejskiej. Powtarzam jednak, że w trakcie polskiej prezydencji to narzędzie nie było używane.
Pytał też pan senator Jackowski… Ja myślę, że rolą polityków nie jest sianie paniki...
(Senator Jan Maria Jackowski: …jest realizm, Panie Ministrze, realizm.)
Rolą polityków jest szukanie dobrych rozwiązań i budowanie zaufania do tego, że potrafimy wspólnie znaleźć takie dobre rozwiązania, także w kontekście kryzysu w strefie euro. Polska pozostaje poza strefą euro, ale jest strategicznym narodowym interesem Polski przetrwanie strefy euro, bo upadek strefy euro byłby czymś szalenie ryzykownym i szalenie niekorzystnym także z punktu widzenia rozwoju polskiej gospodarki.
Jeśli zaś idzie o Wielką Brytanię, to toczy się tam cały szereg debat, cały szereg dyskusji. Słyszę o tym, że są plany, by starać się określić polityki, w których Wielka Brytania nie powinna uczestniczyć. Dyskutuje się o tym, do jakiego stopnia Wielka Brytania powinna wpłacać środki do budżetu europejskiego, czy też o tym, że może do tego budżetu nie powinna nic wpłacać. Ja nie sądzę, żeby to był właściwy kierunek refleksji, na pewno nie dla Polski, na pewno nie dla kraju, dla którego integracja europejska stanowi tak korzystne środowisko rozwoju gospodarczego, z jednej strony, a z drugiej strony środowisko, które zmienia nasze usytuowanie geostrategiczne. Przez wieki żyliśmy w przeciągu, a dzisiaj jesteśmy częścią zintegrowanego organizmu.
Pytanie…
(Głos z sali: Ale przecież…)
O, właśnie. Zdaje się, że nawet zacząłem odpowiadać na pytanie pana senatora. Otóż jest tak, że stanowisko Polski było zawsze jednoznaczne i to było zawsze jednoznaczne wsparcie propozycji budżetu, który przedkładała Komisja Europejska. To był budżet, który zawierał, gdy idzie o zobowiązania, 1,05% PKB.
Muszę powiedzieć, że w świetle dyskusji – także w ciągu ostatnich miesięcy czy tygodni – w których na pierwszym miejscu pojawiała się kwestia wzrostu i znaczenia inwestycji dla wzrostu w Europie, ja osobiście sądzę, zwłaszcza gdy idzie o politykę spójności, że ta propozycja Komisji jest nawet zbyt skromna. I sądzę też, że w świetle debat na temat znaczenia inwestycji dla wzrostu w perspektywie średniookresowej powinniśmy także i tę kwestię poddać pod rozwagę naszych partnerów w Unii Europejskiej. Powinniśmy także mieć pełną świadomość, z jednej strony żywimy oczywiście głębokie przekonanie, iż po to, by w przyszłości w Europie pojawił się wzrost, potrzebne są inwestycje, a z drugiej strony mamy również świadomość kontekstu konsolidacji fiskalnej, a także trudnej sytuacji, w jakiej znajdują się budżety poszczególnych państw członkowskich. Zresztą także budżet Polski podlega różnego rodzaju presjom i potrzeba oszczędności także na poziomie naszego budżetu narodowego jest oczywista. Niewątpliwie jednak Polska powinna pozostać tym krajem, który najmocniej artykułuje potrzebę utrzymania znaczącego budżetu Unii Europejskiej i to się nie zmieni w najbliższych miesiącach, chciałbym o tym pana senatora zapewnić.
Niestety, nie potrafię odnieść się, Panie Senatorze, do tych pytań. Nie podzielam pańskiej oceny, krytycznej oceny dotyczącej braku troski ze strony prezydencji polskiej dla integracji, dla wymiany handlowej na jednolitym rynku, ale być może rzeczywiście są to jakieś kwestie szczegółowe. Jeśli można, wystosuję odpowiedź pisemną w tej sprawie. Nie potrafię… Nie podzielam tej diagnozy, ale być może jest to wynik braku wiedzy, bo chodzi tu o, jak rozumiem, kilka konkretnych sektorów, o których pan senator wspomniał.
(Senator Grzegorz Wojciechowski: Dziękuję. Jeżeli chodzi o odpowiedź pisemną, to za nią dziękuję, ale najpierw sprecyzuję pytanie i wtedy dopiero… Dziękuję bardzo.)
Dobrze.
Dyskusja
Senator Jerzy Chróścikowski
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Państwo Ministrowie!
Dzisiaj dyskutujemy o naszej prezydencji, nad którą mieliśmy okazję wspólnie pracować, zarówno parlament, jak i rząd. Wiele ciepłych słów tu już padło na ten temat ze strony pana ministra, także ze strony kolegów senatorów, powiedziano, że wiele zrobiliśmy, aby ten sukces był wspólny, i ogólnie możemy ocenić, że był to sukces. Tu już moi przedmówcy powiedzieli, że ten sukces to był głównie wizerunkowy, ale mało efektywny.
Ja pamiętam debatę sprzed prezydencji, kiedy stawialiśmy wiele postulatów, wskazywaliśmy, co powinno się znaleźć w priorytetach naszej prezydencji. Wtedy usłyszeliśmy wiele głosów: ano nie te, nie tamte, inne. Mocno obstawaliśmy przy tym, żeby priorytetem była wspólna polityka rolna. Tłumaczono nam, że nie można stawiać spraw tak istotnych dla Polski, tak ważnych, jak wspólna polityka rolna, bo gdy się sprawuje prezydencję, to nie ma się tak ważnego głosu, żeby negocjować w ważnych sprawach. Jako opozycja nie zgadzaliśmy się z tym, uważaliśmy, że to powinien być priorytet. Niestety, tak się zdarzyło, jak się zdarzyło, że tylko margines tej wspólnej polityki został ujęty w charakterze lakonicznego zapisu, który mieliśmy możliwość tutaj…
Uważam, że na miarę możliwości przyjętych ram naszej prezydencji zrobiliśmy tyle, ile można było. Kolega senator, pan przewodniczący Wittbrodt wspomniał już o tym, że wiele prac wykonywaliśmy jeszcze na przełomie kadencji, w okolicy wyborów, bo tak to akurat wyglądało, że kończyła się kadencja, zbliżały się wybory, a w tym czasie nasze komisje najbardziej aktywnie pracowały. I rzeczywiście zrobiliśmy wiele, żeby wykazać… Pan senator Wittbrodt wspomniał o tym, że między innymi komisja rolnictwa – rzeczywiście jest taki materiał, kto go jeszcze nie ma, to zachęcam, jest u mnie w komisji, materiał ze spotkania przewodniczących komisji właściwych do spraw rolnictwa parlamentów państw członkowskich Unii Europejskiej o wspólnej polityce rolnej – wyraźnie przedstawiała swoje stanowisko, które dobitnie artykułowałem, robiło to również wielu mówców europejskich, także przedstawicieli Komisji Europejskiej, w tym dyrektor generalny Silvio Rodríguez. Myślę, że na tym etapie opinia była bardzo pozytywna, bo potrafiliśmy pokazać cele, które powinny być realizowane, rzuciliśmy hasła, które powinny być realizowane.
Niestety, oprócz haseł, oprócz celów nie było nic, można powiedzieć, że jesteśmy dzisiaj w tym samym miejscu. Nie posunęliśmy się, jeśli chodzi o takie prawdziwe negocjacje, bo – jak tu podnosiłem w pytaniach do pana ministra Serafina – cała debata o wspólnej polityce rolnej, negocjacje nie zaczną się dopóty, dopóki nie poznamy prawdziwego budżetu. Usłyszeliśmy tylko o prowizorium budżetowym. Ja boleję nad tym, że to tak długo trwa, że nie ma zgody politycznej na to, żeby zrobić to szybciej, bo gdybyśmy wiedzieli, jaki jest prawdziwy budżet, to cała debata byłaby debatą łatwą. Może taka właśnie ma być Unia Europejska, jak to pan minister Serafin powiedział, że wszyscy dużo chcą, a dostają tyle, ile dostają.
Myślę, że Polska musi być bardziej wyrazista, żeby dostać więcej. Na tyle, na ile ja znam Anglików i wiem, co oni potrafią zrobić, to mogę powiedzieć, że oni są bardzo skuteczni. Mało mówią, ale działają bardzo skutecznie, choć na pozór tego nie widać. Wielokrotnie widziałem na przykład podczas debat w Parlamencie Europejskim czy innych spotkań, jak potrafią krótko zaatakować i jak są skuteczni w osiąganiu celów. Czasem myślę, że trzeba się nauczyć prowadzenia angielskiej polityki, która jest polityką bardzo skuteczną. Do dzisiaj rabatu nie oddali, tak, do dzisiaj rabatu nie oddali i jeszcze mówią, że budżet to będzie 0,85… A my tak jakoś mało wyraziście mówimy o naszych problemach. Baliśmy się to wyrażać za naszej prezydencji. Myślę, że to z powodu takiego dobrego wizerunku, chodziło o to, abyśmy źle nie wypadli. Boleję nad tym, że byliśmy bardzo mało wyraziści w tej sprawie. Na dodatek, żeby kampania w Polsce dobrze wypadła, oczekiwaliśmy jeszcze, że 12 października będzie ogłoszony przez komisarza Cioloşa pakiet legislacyjny. Okazało się, że nie został ogłoszony, ogłoszono go dopiero wtedy, kiedy się skończyły wybory w Polsce. I wtedy, po wyborach, dowiedzieliśmy się, jak wygląda ten pakiet legislacyjny. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, to wyborcy by się bardzo zdenerwowali i pewnie zaczęliby inaczej głosować. No, ale zdarzyło się, jak się zdarzyło. I dopiero po wyborach usłyszeliśmy, jakie jest prowizorium budżetowe, jak wygląda stan przygotowań ze strony Komisji Europejskiej.
Mam nadzieję, że przynajmniej to, co było za prezydencji, zostanie w tej chwili… Chodzi o to, żeby nastąpiła pełna mobilizacja. I z tego miejsca apeluję o to, żebyśmy nie zmarnowali tego, czego nie wykorzystaliśmy za prezydencji. Bo moim zdaniem za mało wykorzystaliśmy. I dlatego zaapelowałem tutaj do pana ministra Serafina, zapytałem, czy my w ramach trojki próbujemy coś robić – mamy takie możliwości – żeby przyspieszyć negocjacje w ramach wspólnej polityki rolnej, nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. Chyba że taka jest koncepcja, taka jest polityka, żeby na ostatnią chwilę zostawiać negocjacje, jak to robił tamten poprzedni rząd, kiedy wprowadzał nas do Unii Europejskiej. Wtedy w ostatniej chwili była groteska, dyskusja. No i chłopi dostali na otarcie łez 25% środków, abyśmy tylko weszli, bo inaczej byłoby tragicznie. Chłopi by się nie zgodzili na głosowanie za, w związku z tym na otarcie łez dostali jakieś środki, głównie z budżetu krajowego. To było na otarcie łez. I daliśmy środki z budżetu krajowego.
Jeśli tym razem miałoby być podobnie, to będzie znaczyło, że mamy nacjonalizację polityk, że nie ma wspólnej polityki rolnej. Nie ma jej, dlatego że dzisiaj, dyskutując, mówi się o konwergencji, mówi się o spłaszczaniu, wyraźnie się powtarza cały czas, non stop: „konwergencja, konwergencja, spłaszczanie”, a nie mówi się o tym, co przekazuje polski Senat, polski Sejm, nie mówi się o tym jednoznacznym stanowisku, takim, że nie wolno dyskryminować rolników względem miejsca pochodzenia. Nasze uchwały były… Ostatnio na spotkaniu w Brukseli wszyscy, można powiedzieć, polscy przedstawiciele, którzy zabierali głos na spotkaniu komisji właściwych do spraw rolnictwa państw Unii Europejskiej, jednoznacznie potwierdzili, że nie możemy dopuścić do dyskryminacji. A dyskryminacja jest, i to na każdym kroku, idzie z drugiej strony. Proszę zwrócić uwagę. Mówi się, że przepisy muszą być wykonywane. Chodzi na przykład o słynną sprawę klatek, o sprawę jajek. Polska, różne kraje są ścigane w tej sprawie i we wszystkich innych. Mówi się, że klatki są niezgodne z normami. Ale zgodnie z normą możemy brać tylko połowę środków. A więc tu jest taka norma, a w drugą stronę wszystkie przepisy ścigają… Dlaczego? Dlatego, że jesteśmy niekonkurencyjni. To w jednej sprawie, kiedy chodzi o wykonywanie wszystkich kosztownych, drogich dla Polski przepisów, musimy to zrobić, bo jesteśmy niekonkurencyjni, ale z płatnościami to możemy czekać do 2020 r. I będą tylko na poziomie 90%, jak dzisiaj się mówi, a na poziomie 100% to nie wiem, czy będą za dwadzieścia lat.
Jeśli będzie stosowana taka polityka, to nie będzie to wspólna polityka. To nie jest solidarna Europa. I my musimy jednoznacznie zmienić tę decyzję. My, na przykład rolnicy, nie wymagamy ogromnych środków, tylko równego traktowania. Może być mniej pieniędzy, ale przydzielanych na równych zasadach. Jeśli mamy realizować zasadę cross compliance, jeśli mamy utrzymywać wszystkie normy… Można je wymieniać, wszystkie, ile ich tam jest. A za chwilę będzie jeszcze takie niebezpieczeństwo… To kieruję do ministra środowiska: ile mamy jeszcze okresów przejściowych i zobowiązań, które nie są zrealizowane, Panie Ministrze? Z czasów, kiedy byłem przewodniczącym komisji rolnictwa i środowiska, pamiętam, ile jest zobowiązań, ile jest jeszcze zadań do wykonania i jakie to są koszty w dziedzinie środowiska. I ja się wielce obawiam, czy znowu nie będziemy mieli w ramach tej solidarnej Europy wykonywania wszystkich narzuconych zobowiązań i ponoszenia kosztów, bo pokończą się okresy przejściowe w dziedzinie środowiska. A w rolnictwie to już mamy pozamiatane. Jakie koszty to będą w przyszłości?
Stąd wymagam od państwa, od tej Izby, rzeczywiście stanowczego działania, nie takiego łagodnego jak za prezydencji. I jeśliście obiecali, że za prezydencji będziemy bardzo spokojni, że nie będziemy się narzucali, to oczekuję, że teraz rzeczywiście pokażecie… I oczekuję tego teraz, za prezydencji cypryjskiej. Dziękuję. (Oklaski)