Władza nami handluje
Nasz Dziennik 2015-09-05
Z Jerzym Chróścikowskim, szefem NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, rozmawia Karolina Goździewska
Na jakie wsparcie ze strony NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych mogą liczyć rolnicy?
– Na dialog z rządzącymi, dyskusję, a ostatnią formą egzekwowania naszych praw jest protest.
A co udało się osiągnąć w ostatnim czasie?
– Ponad dwa lata temu odbył się strajk rolników z zachodniopomorskiej „Solidarności” RI, który trwał 77 dni. Domagali się od rządu ustawowej ochrony polskiej ziemi przed wyprzedażą obcokrajowcom, wykluczenia tzw. słupów – Polaków kupujących ziemię dla obcokrajowców. Dlatego m.in. postanowiliśmy w tym roku zorganizować ogólnopolski protest rolników przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. To dopiero przyspieszyło uchwalenie systemowych rozwiązań w postaci ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, regulacji dotyczących sprzedaży bezpośredniej produktów przetworzonych, prawa łowieckiego, ubezpieczeń społecznych.
Jest Pan zadowolony z tych rozwiązań?
– Nie w pełni. Ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego nie zabezpiecza w 100 proc. przed kapitałem spekulacyjnym. Ale lepiej mieć rozwiązania częściowo podobne do francuskiego systemu SAFER, które można potem uszczelnić, niż żadne. Wprowadzono też bardzo mocne ograniczenia podziału gospodarstw, ale to należy złagodzić oraz należy ograniczyć uprawnienia spółkom. Ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2016 r. Na jesieni organizuję konferencję poświęconą tej ustawie i rozwiązaniom, które należałoby wprowadzić, by chronić w pełni polską ziemię przed wyprzedażą. Po wyborach postaramy się to poprawić. Regulacje dotyczące sprzedaży bezpośredniej też nie są korzystne dla rolników.
Będą kolejne protesty?
– W poniedziałek jedziemy do Brukseli, gdzie protestować będziemy z rolnikami z wszystkich krajów UE, głównie z producentami mleka i trzody chlewnej. Dołączą do nich także rolnicy, których gospodarstwa dotknęła susza. Mleczarze mają poważny problem z suszą i spadkiem cen, a także olbrzymimi karami za nad produkcję mleka. Polscy rolnicy mają zapłacić aż 660 mln zł kar. w związku z rosyjskim embargiem spadek cen trzody chlewnej dotknął całą Europę. W tej sprawie protestowali już rolnicy we Francji, gdzie premier obiecał im wprowadzenie cen minimalnych za kilogram żywca wieprzowego.
Dlaczego trzeba protestować aż w Brukseli?
– Tam jest uchwalane prawo, którego Polska jest zobligowana przestrzegać w wielu obszarach. Tymczasem Bruksela zlikwidowała mechanizm interwencji na rynku trzody chlewnej. Pozostała interwencja na rynku zbóż i mleka, ale też nie wypełnia swoich wymogów. Ustanowione kilkanaście lat temu stawki nie mają dziś racji bytu. Żądamy ich zmiany. Wyznaczona przez Brukselę interwencyjna cena skupu zbóż wynosi 101 euro/t, gdy koszty produkcji tony ziarna wynoszą od 150 do 180 euro. To samo jest w produkcji mleka. Interwencyjna cena kilograma żółtego sera wynosi 9 zł. Nikt nie sprzeda po tak niskiej cenie. Interwencjonizm, który powinna podjąć UE, jest tym samym nierealny.
Ilu rolników pojedzie do Brukseli?
– Przewiduje się, że ok. 4 tys., z Polski ok. 100 rolników.
Rentowność gospodarstw może pogorszyć umowa o wolnym handlu UE ze Stanami Zjednoczonymi, tzw. TTIP.
– Na wejściu w życie umowy TTIP bardzo zależy Niemcom, którzy mają olbrzymie możliwości eksportu nowych technologii i przetworzonych produktów przemysłowych. Dla nich liczy się bilans, ile zarobi na tym cała gospodarka, a nie rolnictwo. Nie przejmują się mniejszymi krajami. Na szczęście rozmowy jeszcze trwają. Pilnujemy, by nie oddać rolnictwa kosztem przemysłu. Umowa Unii z USA to wytrych. Nie udało się wprowadzić w życie umowy międzynarodowej W to obejmującej m.in. najważniejsze kraje świata, więc wprowadza się ją małymi kroczkami. Mamy już ratyfikowaną umowę z Kanadą, a teraz negocjowana jestz USA. Unia otworzyła też negocjacje z Japonią i Ameryką Środkową. W październiku mamy spotkanie w Belfaście na temat umowy UE z krajami NAFTA, w skład której wchodzą Stany Zjednoczone, Kanada oraz Meksyk.
Jednak unijne prawo już w tej chwili mocno ogranicza polskich rolników.
– Dziś prawo europejskie mówi, że odszkodowania przysługują dopiero przy 30 proc. strat, np. w wyniku suszy. Przykładowo, jeśli rolnik ma 70 proc. strat w uprawie kukurydzy, która rośnie na 5 ha, a w sumie ma 20 ha innych produktów, to jeśli nie miał dużej straty w innych uprawach, to nie dostanie odszkodowania. W całościowym bilansie w gospodarstwie nie przekroczył bowiem 30 proc. strat, choć wkład w uprawę kukurydzy czy buraków jest ogromny, nasiona i siew hektara kosztują parę tysięcy złotych. Ponadto w ocenie gospodarstwa liczy się jeszcze inwentarz. Jeśli rolnik ma trzodę chlewną, to nie ma strat w gospodarstwie. Należy naciskać na UE, by zrobiła odstępstwo. Rolnicy w Polsce będą mieć w tym roku miliardowe straty.
Dlaczego rolnicze protesty w Polsce nie są tak skuteczne jak na Zachodzie?
– Rolnicy na Zachodzie są silni i skuteczni, bo mają fundusze, dzięki którym są w stanie zapłacić kary za radykalne protesty. U nas rolnicy nie mogą liczyć na takie wsparcie, bo syndykalne rolnicze związki nie mają funduszy, rolnicy płacą niewiele składek.
Co przeszkadza, by to zmienić?
– Na ten rząd liczyć nie możemy. Nic nie zrobili, nawet ubezpieczenia pakietowe popsuli. Do składki może być dopłata 50 proc., ale nie mniej niż 40 proc. A teraz jest zapis, że może być 65 proc., ale nie ma dolnej granicy, czyli jak nie będzie pieniędzy, to rolnik może dostać 30 proc. dofinansowania do ubezpieczenia. Ustawę o biopaliwach zmarnowali. Miliardy złotych zarabiają dziś międzynarodowe koncerny. Wszystkie gorzelnie pozamykane, a importuje się biopaliwa. Czy to jest rząd, który myśli o dochodach rolników?
Będzie zmiana ustawy o związkach zawodowych?
– Oczywiście, ale nie przy obecnej władzy, u której nie widać woli dialogu. Obecnie parlament pracuje nad projektem ustawy o dialogu, według której dopóki trwają rozmowy, nie mamy prawa protestować. Dopiero jak nie osiągniemy konsensusu, mamy prawo do strajku. To jest ograniczenie prawa do strajku. Władza handluje nami. Uwzględnia jedynie związki, które są zrzeszone w COPA-COGECA. W następnej kadencji związek musi mieć co najmniej 5 proc. rolników według danych płatników dopłat bezpośrednich. To następne kuriozum. Dziś nie ma takiej organizacji, która ma zarejestrowane 70 tys. rolników. To odbieranie głosu wsi.
Wobec protestujących rolników są też stosowane bardziej wysublimowane formy nacisku.
– Rolnicy biorący udział w protestach natychmiast mają szereg kontroli ARiMR, inspekcji weterynaryjnej, jeśli prowadzą hodowlę. A wykryte uchybienia mogą skutkować obniżeniem, a nawet utratą m.in. dopłat bezpośrednich, co przy coraz niższej dochodowości gospodarstw jest bardzo dotkliwe. Rolnicy są szykanowani, wielokrotnie miałem takie sygnały. Zresztą za „zielone miasteczko” przed kancelarią premiera mamy nałożone przez prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz kary wynoszące kilkanaście tysięcy złotych.
Skąd rolnicy wezmą na to pieniądze?
– Nie zamierzamy płacić kar, które dla nas są naruszeniem podstawowych praw zapisanych w Konstytucji – protest był legalny i nie powinno się obciążać za niego rolników. Odwołaliśmy się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Związek zgłaszał ten protest?
– Oczywiście. A poza tym tylu ludzi chodzi w różnych marszach i nikt nie musiał do tej pory płacić za zajęcie pasa drogowego. A my mamy płacić? Z jakiej racji? To kpina. Nie mieliśmy zysków z protestów, a walczyliśmy oprawa rolników. Zarzuca nam się, że reklamowaliśmy się politycznie.
Kary mają zamknąć rolnikom usta.
– Ale możliwość prowadzenia protestu jest gwarantowana ustawowo i konstytucyjnie. Władze mogłyby nie wydać zgody na formę protestu. Nie mają prawa obciążać za to, bo nie doprowadziliśmy do żadnych strat. Za chodzenie po przejściach rolnicy są karani. Najpierw jest zgoda na wszystko, a potem są kary. Co zrobić, by Związek miał bardziej wymierny wpływ na politykę rządu? – Jedyną rzecz, którą udało nam się zrobić za rządów PiS, jest zapewnienie od 2005 r. dofinansowania z budżetu. Składka narodowa wynosiła wtedy rocznie 500 tys. euro, a dziś opiewa na kwotę 480 tys. Mamy możliwość uczestnictwa w Brukseli, gdzie na forum COPA – COGECA reprezentujemy interesy polskiej wsi. W COPA-COGECA jest 6 związków zawodowych rolniczych z Polski (m.in. Izby Rolnicze, „Solidarność” RI). w tym roku jeszcze nie dostaliśmy jednak pieniędzy. Do tej pory nie ma rozporządzenia, które określi, jakie zasady obowiązują przy finansowaniu związków na lata 2015-2020.
Dziękuję za rozmowę.