Mleko w cenie
naszdziennik.pl 2016-09-20
Sektor mleczarski zaczyna wychodzić z kryzysu: przestały spadać ceny skupu mleka. Co więcej, niektóre zakłady sygnalizują, że zaczyna im brakować surowca do produkcji.
Takie pozytywne sygnały płyną z XIV Forum Spółdzielczości Mleczarskiej, które odbyło się w Jachrance koło Warszawy. Po dwóch latach kryzysu zakłady przetwórcze mówią o powolnej poprawie sytuacji. Rośnie bowiem sprzedaż na rynku krajowym i eksport, ale daleko jeszcze do powrotu wysokiej koniunktury, jaka miała miejsce w 2014 roku.
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel ma nadzieję, że sytuacja będzie niedługo wyglądać jeszcze lepiej dzięki zastosowaniu unijnych i krajowych programów wsparcia dla sektora mlecznego. Rolnicy, którzy będą chcieli zmniejszyć produkcję, mają otrzymać unijne rekompensaty. – Mniej mleka na rynku oznacza, że cena powinna być wyższa – powiedział Jurgiel. Szef resortu przywołał przykład rynku wieprzowiny, gdzie uruchomienie unijnego eksportu do Chin spowodowało spadek podaży wieprzowiny na rynku, także polskim, i wzrost średnich cen skupu do 5,5 zł. – Duże zakłady mleczarskie już sygnalizują, że brakuje im surowca. Dlatego zwróciły się do mnie, aby mogły kupować więcej mleka od spółek Skarbu Państwa – dodał minister Jurgiel.
Łukasz Hołubowski, prezes Agencji Rynku Rolnego, przyznaje, że obserwuje duże zainteresowanie rolników przynajmniej czasowym ograniczeniem produkcji mleka – wnioski w tej sprawie będą przyjmowane do jutra.
Dominuje jednak niepewność co do wysokości rekompensat, więc część producentów się waha. – Ten instrument jest pomyślany jako zachęta do rezygnacji z produkcji przede wszystkim przez małych dostawców – podkreślił Hołubowski.
Ponadto 23 mln euro przeznaczyła Bruksela dla Polski na dodatkowe wsparcie dla rolników (prawdopodobnie drugie tyle dołoży budżet państwa). Minister Jurgiel zaznaczył, że sektor mleczny może też liczyć na wsparcie krajowe. Rząd planuje uruchomienie specjalnego programu pożyczkowego dla rolników, którzy płacą kary za przekroczenie kwot mlecznych. Wkrótce mają wejść w życie przepisy wzmacniające pozycję rolników i mleczarni wobec pośredników i sieci handlowych, planowane są też ułatwienia przy tworzeniu małych spółdzielni rolniczych, które będą się mogły zająć przetwórstwem i dostawami na rynki lokalne.
Kierunki eksportowe
Poprawę kondycji polskiego mleczarstwa widać też po wzroście eksportu, zwłaszcza na rynek azjatycki i afrykański.
Przykładem obiecującego rynku jest Algieria. Sabrina Ichou z algierskiego ministerstwa rolnictwa poinformowała, że już teraz polskie produkty stanowią 10 proc. importu – Algieria sprowadza co roku wyroby mleczarskie odpowiadające 3,5-4 mld litrów mleka.
Polskie zakłady mleczarskie były także chwalone za to, że całkiem nieźle poradziły sobie z rosyjskim embargiem, zwłaszcza w przypadku serów, bo znaleźliśmy nowe rynki zbytu, np. w Arabii Saudyjskiej.
Także Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, uważa, że na rynku widać oznaki końca kryzysu, bo przestały spadać ceny skupu mleka. To daje nadzieję, że wkrótce opłacalność jego produkcji zacznie rosnąć. – Produkcja była w ostatnich miesiącach wyhamowywana. Małe gospodarstwa likwidowały hodowlę krów, duże ją ograniczały. Przez to spadła podaż mleka. Na rynku, nie tylko polskim, widać zaś wzrost zapotrzebowania na mleko – stwierdził Szmulewicz.
Jakub Borowski, główny ekonomista banku Crédit Agricole, obserwuje, że od 2007 r. mamy duże wahania cen mleka, a rolnicy najbardziej narzekają właśnie na zmienność cen. Duży negatywny wpływ na rynek mają spekulanci zarabiający na różnicach w kontraktach terminowych na zakup mleka. Jego zdaniem, zmiana polityki rolnej UE oznacza, że zmienność cen będzie stale obecna na rynku i rolnicy muszą się do tego przyzwyczaić. Choć, jak zauważył, i tak ceny mleka są mniej zmienne niż innych produktów rolnych.
Co z TTIP?
W trakcie forum sporo uwagi poświęcono umowie o wolnym handlu, którą Komisja Europejska negocjuje z USA (TTIP). Russell J. Nicelly, attaché ds. rolnych w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Polsce, wyraził nadzieję, że umowę TTIP uda się z sukcesem wynegocjować, choć zmieniły się warunki rozmów z powodu Brexitu. Jak przekonywał, traktat będzie korzystny dla obu stron: krajów UE i USA.
Jednak polscy rolnicy i mleczarze obawiają się amerykańskiej konkurencji, gdyż tamtejsi farmerzy mają niższe koszty produkcji mleka. W USA nie ma też takich obostrzeń sanitarnych jak w UE i w Polsce. Przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Jerzy Chróścikowski zwrócił uwagę, że polityka amerykańska jest skupiona na podpisywaniu dwustronnych umów gospodarczych, gdyż nie ma szans na zawarcie jednego globalnego, liberalnego układu gospodarczego w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). USA mają zaś ogromne nadwyżki żywności, które chcą ulokować na innych rynkach, nie tylko w Europie.
Taka polityka w dłuższej perspektywie może nieść bardzo negatywne skutki i nie chodzi tylko o straty polskich rolników i zakładów spożywczych. – Amerykanie głośno mówią o tym, że chcieliby eksportować duże ilości żywności na rynki azjatyckie i afrykańskie, gdyby doszło do liberalizacji handlu. Ale to mogłoby spowodować ogromne problemy, gdyż wiele tamtejszych gospodarek opiera się na rolnictwie, w wielu krajach w tym sektorze pracuje 70-80 proc. ludności. Jeśli straciliby pracę, groziłby Europie napływ nowej fali ekonomicznych imigrantów – powiedział Jerzy Chróścikowski.
Nasz Dziennik