Wojna o rynek
Nasz Dziennik 2019-02-06
Francuska minister do spraw europejskich Nathalie Loiseau żąda ustanowienia unijnej inspekcji sanitarnej. Pretekstem do jej powołania ma być przypadek polskiej wołowiny z nielegalnego uboju.
W rzeźni w Ostrowi Mazowieckiej zabijano krowy bez wymaganego nadzoru weterynaryjnego. Wołowina trafiła do kilku państw Unii Europejskiej: Estonii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Litwy, Portugalii, Rumunii, Słowacji i Szwecji. Powiatowy inspektor weterynarii cofnął już zgodę na działanie tej ubojni. Komisja Europejska przysłała kontrolę, która niezależnie od polskiego śledztwa bada sprawę. Tymczasem, jak poinformowali główny lekarz weterynarii Paweł Niemczuk oraz główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas, mięso z tego uboju może być spożywane, nie stanowi zagrożenia dla zdrowia ludzi.
Szukanie pretekstu
We Francji sprawa została bardzo nagłośniona i wykorzystana w bieżącej grze politycznej. Nie jest to bynajmniej pierwszy przypadek ujawnionej nieuczciwości producentów. Nie minął jeszcze rok od czasu, gdy w samej Francji po zjedzeniu sera reblochon, zrobionego z niepasteryzowanego mleka, kilkoro małych dzieci ciężko się rozchorowało, jedno z nich nawet zmarło. Ser był rodzimej produkcji, ale wówczas rząd francuski nie twierdził, że własny, krajowy system kontroli sanitarnej nie wystarcza. W ostatnich dniach natomiast fraza „viande polonaise frau- duleuse" - „oszukańcze polskie mięso" powtarza się w nagłówkach głównych mediów. Wypowiedział się w tej kwestii nie tylko minister rolnictwa Didier Guillaume, ale także minister do spraw europejskich Nathalie Loiseau, domagając się utworzenia ponadnarodowej, unijnej inspekcji sanitarnej, z prawem do przeprowadzania kontroli rzeźni w krajach członkowskich. Loiseau nie ukrywa, że chciałaby, aby ten temat nadawał ton nadchodzącej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. - Rozszerzenie prerogatyw UE w tej dziedzinie, a nie ich ograniczanie, jak chciałaby Marine Le Pen, pozwoli na lepszą ochronę ludności Francji - stwierdziła.
- To nie jest dobry pomysł. To tylko kolejne koszty i dalsze Tu nie chodzi o jakieś realne problemy, z którymi boryka się polski sektor produkcji wołowiny, tylko o to, że inne państwa chciałyby zagarnąć dla siebie część rynku. Jacek Podgórski dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej pozbawianie kompetencji państw - mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" poseł Jarosław Sachajko (Kukiz'15), przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Poseł zaznacza, że Polska mogłaby bardzo dobrze sobie z tym problemem poradzić, gdyby nie zaniechania kolejnych rządów. - Jeśli krowa złamie nogę - mówi - co rolnik ma z nią zrobić? W tej chwili korzystają na tym nieuczciwi pośrednicy. Dlaczego nie zezwolić, żeby, po kontroli weterynaryjnej, można było ją ubić na miejscu? Zdaniem posła, trzeba uregulować kwestię uboju sanitarnego, mając na uwadze sytuację polskich rolników.
Poseł Jarosław Sachajko zwraca uwagę także na inny aspekt sprawy. - To jest walka rynkowa. Polacy, firmy transportowe, jak i rolnicy, bardzo skutecznie zdobywają kolejne rynki, także rynek wołowiny. Co roku eksport wzrastał o 10 proc. To dużo. Francuzi mają więc interes w tym, żeby nagłaśniać taką sprawę i nas dyskredytować. Ale prawdą jest też, że pozwoliliśmy się zdyskredytować - podkreśla. Poseł zauważa ponadto, że ujawnione w ostatnich latach nieuczciwe praktyki producentów żywności z niektórych państw UE wobec polskiego rynku, a także posunięcia instytucji unijnych, takie jak dyrektywa transportowa, wskazują, że postulowana unijna instytucja kontrolna mogłaby przykładać różne miary do firm z różnych krajów. - Mówi się o wspólnej polityce itp., itd., a chodzi o zdobywanie kolejnych rynków -wskazuje. Główny lekarz weterynarii Paweł Niemczuk poinformował o audycie z KE prowadzonym m.in! w Głównym Inspektoracie Weterynarii
Nagonka na hodowców
Podobne zdanie na ten temat ma Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
- To, co dzieje się obecnie na rynkach międzynarodowych, w kontekście budowania „czarnego PR" polskiej wołowinie, należy rozpatrywać w kategoriach wrogiej Polsce gry rynkowej. Tu nie chodzi o jakieś realne problemy, z którymi boryka się polski sektor produkcji wołowiny, tylko o to, że inne państwa chciałyby zagarnąć dla siebie tę część rynku, która obecnie jest w rękach Polaków - ocenia. Podkreśla, że istnieje obawa, iż audyt przeprowadzany w ramach Komisji Europejskiej, nadzorowany tak naprawdę przez Irlandczyków, doprowadzi do - nawet rocznego - wstrzymania importu polskiej wołowiny na rynki Unii Europejskiej. - Mówiąc wprost - oznacza to bankructwo dla zdecydowanej większości polskich producentów bydła mięsnego, czyli tego sektora, który w ostatnich latach zanotował w polskim rolnictwie największą dynamikę wzrostu - stwierdza Podgórski.
Senator Jerzy Chróścikowski w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" ubolewa nad popełnioną w Ostrowi Mazowieckiej nieuczciwością: - Mogę tylko z przykrością stwierdzić, że taka rzecz w ogóle nie powinna się zdarzyć w Polsce. Ludzie, którzy to czynili, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności, bo Polska na tym wiele straciła - mówi.
Senator nie jest jednak zwolennikiem mnożenia jakichś ponadnarodowych, biurokratycznych struktur kontrolnych.
- Myślę, że państwo polskie i nasza weterynaria jest w stanie sobie poradzić. Podobnie jak instytucje innych państw. Owszem, incydenty się zdarzają, na nasz rynek także trafiała żywność gorszej jakości - przypomina. W jego opinii, unijna duża instytucja, kontrolująca wszystkie ubojnie we wszystkich krajach, nie działałaby efektywnie.
- Nie jesteśmy w jakimś superpaństwie, w którym istniałby rząd federalny decydujący o wszystkim. Takiej Unii nikt w Europie nie chce. Może ona się marzy paru politykom francuskim czy niemieckim, ale my takiej Unii sobie nie wyobrażamy - zaznacza senator.
Autor: Ewa M. Matecka