Zablokować niekorzystną umowę - rozmowa z Jerzym Chróścikowskim
Nasz Dziennik 2021-02-26
Zablokować niekorzystną umowę - rozmowa z Jerzym Chróścikowskim, przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wiceprzewodniczącym NSZZ RI „Solidarność”
Copa Cogeca - do której należy m.in. NSZZ Rl „Solidarność" - chce odrzucenia umowy między Unią Europejską a Mercosur. Ta największa ogólnoeuropejska organizacja rolnicza ruszyła z kampanią społeczną. Dlaczego rolnicy sprzeciwiają się ratyfikacji tej umowy?
- Póki jest jeszcze szansa na zatrzymanie ratyfikacji tego dokumentu, to trzeba robić wszystko, aby do niej nie doszło. Kraje Mercosur - Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj - są niezwykle mocne rolniczo. Są światowym liderem w produkcji żywności - zwłaszcza wołowiny. Europejscy rolnicy już dzisiaj nie mogą sprzedać swojej wołowiny. Ta umowa została tak wynegocjowana, że stracą na niej rolnicy. Zyska przemysł ciężki - producenci maszyn i samochodów, a także chemii. To te towary mają być eksportowane na korzystnych warunkach do Mercosur, a w drugą stronę popłynie żywność. Unijni eksperci twierdzą, że nie zaburzy to rynku. Nasze analizy wskazują na coś zupełnie innego. W krótkim czasie ich żywność wyprze żywność europejską.
Produkty drobiowe importowane z krajów Mercosur mają odpowiadać łącznej całkowitej produkcji Danii, Finlandii i Szwecji. W Polsce bardzo mocno to odczujemy?
- Już dzisiaj wielu małych producentów drobiu balansuje na granicy opłacalności. Dla nich to może być gwóźdź do trumny. Wołowina i drób to nie jedyne towary, które pojawią się w UE na mocy tej umowy. Polskę dotknie też import cukru. Dlatego protestujemy jako Copa Cogeca. To tylko część problemów, które będą mieć rolnicy. Bruksela chce przecież zaostrzać europejskie normy produkcji żywności w ramach Zielonego Ładu. I z jednej strony wprowadza się szereg strategii, które mają podnieść jakość produkowanej żywności - jednocześnie windując jej cenę do astronomicznego poziomu - a z drugiej szeroko otwiera się drzwi przed importowaną żywnością. Chciałbym bardzo, żeby rząd RP również wydal jasne stanowisko, że nie będzie zgody na ratyfikację tej umowy.
Trudno będzie przekonać konsumentów do wyboru zdrowej, europejskiej żywności? Chyba nikt nie chce się truć.
- Konieczna byłaby szeroka kampania informacyjna, która potrwałaby przez dekady. Od dawien dawna przekonujemy Polaków do tego, żeby kupowali zdrową, ekologiczną żywność. Po wielu latach programów i kampanii skierowanych do rolników jej produkcja to zaledwie 3 proc. Dlaczego tak się dzieje? Rolnicy nie chcą produkować żywności ekologicznej, bo tej nie kupują konsumenci. Wiele polskich gospodarstw domowych osiąga bardzo małe dochody. Emerytury są ciągle śmiesznie niskie. Ludzie muszą oszczędzać. Dlatego kupują najtańszą żywność. To nie jest kwestia ich niechęci do zdrowszej i wyższej jakości żywności - choć droższej - ale do tego zmusza ich comiesięczny budżet.
Dla Latynosów to świetny interes. Czy zaryzykują zerwanie umowy? Bruksela zapowiedziała, że taki będzie finał porozumienia, jeżeli interesy zdrowotne Europejczyków będą naruszone.
- Mówimy o żywności, która pochodzi z tej części świata, która niekoniecznie kieruje się najwyższymi standardami demokratycznymi czy obywatelskimi. Mercosur deklaruje, że dopełni wszelkich standardów jakości. W Copa Cogeca w to wątpimy. Już dzisiaj podnoszony jest problem nierespektowania norm przez latynoskich producentów. Dochodzą do nas również sygnały o skandalach korupcyjnych na styku ich polityki i biznesu. W sprawie jakości żywności trzeba być szczególnie ostrożnym. Tym bardziej że to nie jedyny kierunek, z którego do Europy będzie płynąć żywność. Negocjowane są inne umowy o wolnym handlu. Są też dokumenty, takie jak Umowa Gospodarczo-Handlowa CETA czy TTIP. Na umowy czekają kraje azjatyckie. Nie wierzę w to, że tak wiele umów z tak wieloma podmiotami może być dla nas korzystne. My działamy w różnych systemach. Nasze normy są najwyższe, a przez to najbardziej kosztowne. Czy ktoś naprawdę w to wierzy, że Mercosur dopełni europejskich standardów? Ze zastosują takie wymogi produkcji żywności jak Europa?
Jak może wyglądać kondycja finansowa przeciętnych gospodarstw rolnych po wprowadzeniu Nowego Zielonego Ładu i ewentualnej ratyfikacji umowy z Mercosur?
- Od dawna domagamy się od Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego analiz ekonomicznych wprowadzenia Nowego Zielonego Ładu. Do tej pory wszyscy twierdzą, że to wspaniałe rozwiązanie, ale analiz nie chcą przedstawić. Nie wiemy, jakie będą koszty tej transformacji. Zamawiamy więc własne ekspertyzy w kraju i za granicą. Według nich proponowane zmiany będą bardzo kosztowne. Unia Europejska broni się przed przeznaczeniem dodatkowych pieniędzy na realizację tych założeń. Rolnicy świetnie zdają sobie sprawę, że w tej sytuacji będzie im niezwykle ciężko funkcjonować. Oczywiście nie ma co płakać. Trzeba ostro wziąć się do roboty i wypracować bardzo dobry Plan Strategiczny dla Wspólnej Polityki Rolnej 2023-2027. A potem zacznie się okres negocjacji z Komisją Europejską. Bo taki plan musi zostać zaakceptowany przez Brukselę. I załóżmy, że oni będą forsować swoje rozwiązania, które nam się nie podobają, a do tego w Europie pojawią się olbrzymie ilości żywności z Ameryki Południowej w ramach bezcłowych kontyngentów, to mamy sytuację tragiczną. Dlatego Copa Cogeca chce przekonać Europejczyków do zablokowania tej niekorzystnej umowy.
Gdyby nasi producenci drobiu lub wołowiny stracili europejski rynek z powodu tej umowy, to możliwe jest, aby odrobić straty eksportem do innych części świata - np. do Afryki czy Azji? Wszyscy jesteśmy dumni z jakości naszej żywności.
- Po raz kolejny zwrócę uwagę na analizy. Według nich liczba ludności świata będzie rosła i koniecznie trzeba zwiększyć produkcję żywności. Wiele krajów ma pokonać bardzo trudną drogę wyjścia z biedy i przejścia w stan przyśpieszonego rozwoju. Ich społeczeństwa będą coraz bardziej zamożne. Dla wielu poważnych grup towar pochodzący z Europy jest jednoznacznie kojarzony z luksusem. Ale pamiętajmy, że każdy się rozwija. Każdy chce sprzedawać więcej. To wszystko są teorie, które się nie sprawdzają. Epidemia SARS-CoV-2 pokazała, że ludzkość musi zmienić swoje podejście do rozumienia zjawisk ekonomicznych i musi znaleźć nowy sposób na funkcjonowanie gospodarek. Dotychczasowa forma współpracy międzynarodowej zbankrutowała. Okazało się, że bezpieczny może być tylko ten, kto kluczowe towary kupuje jak najbliżej lub gdy może je produkować w takiej ilości, aby zabezpieczyć potrzeby własnego społeczeństwa. A więc europejscy rolnicy muszą być panami własnego rynku. Ale oczywiście pojawiają się glosy, że spokojnie możemy rozpocząć ekspansję gospodarczą na inne kontynenty. Tak, to prawda. Jednak teraz mamy bardzo dużo problemów. Nie jest łatwo sprzedać wieprzowinę, bo ciągle walczymy z ASE Drób ma problemy z grypą ptaków. Rynki są blokowane. A UE chce sama zrezygnować ze swojego tynku i oddać go Latynosom. Pandemia przekonała niedowiarków, że trzeba być zawsze zabezpieczonym. Pojedyncze wydarzenie może wywrócić obecny stan rzeczy. Z całych więc sił powinniśmy bronić swojego tynku. Powierzchnia Unii Europejskiej to ponad 4 mln km2. Jest nas 446 mln. Unia Europejska zajmuje trzecie miejsce na świecie pod względem liczby ludności. Ustępujemy tylko Chinom i Indiom. My tego rynku brońmy tak, żebyśmy byli samowystarczalni żywnościowo, a Europejczycy mogli kupować zdrową i najwyższej jakości żywność.
Dziękuję za rozmowę.
Rafał Stefaniuk