Dość lekceważenia rolników - protest pod ministerstwem
farmer.pl 2013-09-11
Pozorowanie dialogu, udawanie dobrej chęci - i nie robienie nic, aby poprawić sytuację. Brak stabilizacji dochodów rolniczych, spekulacja w obrocie ziemią, żywnością i płodami rolnymi, niezapewnienie konkurencyjności - to wszystko doprowadziło dziś rolników pod Ministerstwo Rolnictwa.
- Prawie cała Polska tu jest dzisiaj z nami – mówił przewodniczący NSZZ RI "Solidarność", senator Jerzy Chróścikowski, otwierając protest rolników pod Ministerstwem Rolnictwa. - Łączymy się ze wszystkimi związkami zawodowymi, które zorganizowały ten protest.
Postulaty rolników zostaną dołączone do postulatów związkowców, którzy w dniach 11-14 września zorganizowali protest pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa!”.
- Ostatnie spotkanie w tym budynku z ministrem rolnictwa musieliśmy opuścić – podkreślił Chróścikowski. - Pan minister pięknie mówi, ale nic nie może. Skoro pan nie jest w stanie rozwiązać naszych problemów, to my kończymy rozmowy, wychodzimy z pismem do premiera, premier powinien z nami się spotkać. Skoro pan nie może, to premier musi.
Jednak na list wystosowany 26 sierpnia premier do dziś nie odpowiedział. – Kto pana wybrał, panie premierze? – pytał Chróścikowski. - Pan ma obowiązek się spotykać. To jest buta, która nie powinna mieć miejsca.
Potrzebę spotkania potwierdza ocena zaprezentowana ministrowi na Jasnej Górze – pierwszy raz się to zdarzyło – podkreślał senator.
- Dzisiaj jesteśmy pod ministerstwem, aby przypomnieć nasze postulaty, nasze problemy, które wielokrotnie podnosiliśmy.
To właśnie brak odzewu spowodował przyjazd rolników do Warszawy. Włączyli się w protest związków pracowniczych, bo mają podobne problemy. Większość rolników to dziś dwuzawodowcy – inaczej trudno byłoby wyżyć. Też zatrudniani są na umowach śmieciowych. Chróścikowski wyliczał też problemy specyficzne dla rolników: minister namawia do organizowania się w grupy producenckie – tymczasem zakład w Kruszwicy nie chce zawierać umów kontraktacyjnych z rolnikami – mówił. Nie sprywatyzowano Krajowej Spółki Cukrowej.
- Rząd okrada rolników, zabierając ich pieniądze –podsumował Chróścikowski zabiegi wokół KSC.
Kolejny problem to gospodarowanie ziemią. - Ziemia ucieka z polskich rąk. Kupują ziemię różne słupy. A co robi rząd? Kasa, kasa, kasa do budżetu. Chłopy ją w zębach przynoście. Macie dzierżawę? Kupujcie – podkreślał senator, dodając, że na przyszły rok zwiększono jeszcze plany sprzedaży. – My mówimy: nie, panie premierze. Trwałość dzierżaw, a nie żeby banki przejęły gospodarstwa.
Niezadowolenie wywołuje też brak stabilizacji dochodów rolników.
- Nie możemy milczeć, nie podnosić swoich problemów. Musimy o swoje się upominać. Dlaczego premier nie rozmawia. Dlaczego zmusza was, żebyście tu przychodzili? Czy nie może znaleźć 5 minut czasu dla rolnika?
Dlatego rolnicy postanowili tym razem nie składać postulatów w Ministerstwie Rolnictwa. Dyrektor generalny Maria Zwolińska, która wyszła do rolników, wysłuchała postulatów, ale nie zabrała głosu.
Trwałość gospodarstw, bezpieczeństwo żywnościowe dla narodu, 2 mln ha wyłączone z produkcji, brak konkurencyjności w przyszłej perspektywie – wyliczał Chróścikowski problemy doskwierające rolnikom. Jak podkreślił, do protestu przyłączyła się Samoobrona, ale „nie przyszedł kolega Serafin”.
Trzeba zauważyć, że nieobecnych było więcej – nie wyszedł do rolników również Wiktor Szmulewicz, chociaż KRIR ma swoją siedzibę w budynku ministerstwa.
Zebrani uczcili minutą ciszy pamięć Andrzeja Leppera.
- Dlaczego pan, panie ministrze, za przeproszeniem nie pieprznie ręką w stół u premiera i nie powie: „Panie premierze, to my rolnicy budujemy perspektywę przyszłości tego państwa” – pytał Lech Kuropatwiński, przewodniczący „Samoobrony”. - Dlaczego brak panu odwagi? Uważamy, że pan ma wsparcie w nas. Nie przyszliśmy, żeby pana obalać, żeby pana wysadzać ze stanowiska, ale żeby stać za panem, a pan żeby mógł robić to, co pan powinien robić. To pan jest dzisiaj gwarantem polskiego rolnictwa.
Jak podkreślił Kuropatwiński, jeśli minister nie ma kompetencji, z rolnikami powinien spotkać się premier – ale boi się takiego spotkania.
Kuropatwiński dodał, że hańbą jest powoływanie coraz to nowych związków rolników. – Rząd się z tego tylko śmieje – podsumował i zachęcał: - Idźmy na wieś i powiedzmy: „Chcemy jednego, wolnego związku. Nieważna nazwa, ważny cel i przyszłość. Przyszłość rolników”.
- W Szczecinie staliśmy 77 dni w temperaturze nawet minus 20 stopni – przypomniał z kolei Zbigniew Obrocki, zastępca przewodniczącego NSZZ RI "Solidarność". Jak mówił, obiecano rolnikom rozwiązanie problemów związanych z ziemią – ale chodziło tylko o zakończenie strajku. Teraz okazuje się, że nie zrealizowano nic - wszystko służy kombinatorom, nie rolnikom. Rolników nie stać na zakup ziemi, chcą przywrócenia dzierżaw jako trwałej formy rozdysponowania ziemi. – Protest się nie skończył – podkreślił Obrocki.
- Pani minister Zwolińska przyszła zorientować się, czy chcemy rozmawiać z ministrem, bo pan minister gotowy jest przyjąć naszą delegację dzisiaj na rozmowy - tak senator Chróścikowski wyjaśnił "Farmerowi" odejście od protestujących Marii Zwolińskiej. - Powiedziałem, że minister jest człowiekiem, który chce, a nie może. To albo – jak powiedział Kuropatwiński – jak nie może, niech odejdzie. A jak może, to niech działa. Ale jeśli on mówi, że niewiele może…
- Dialog z panem Sawickim był trudnym dialogiem. Z panem ministrem Kalembą wspaniale się rozmawia, tylko z tego nic nie wynika – podsumowuje Chróścikowski.
Elżbieta Miziołek, zastępca przewodniczącego NSZZ RI "Solidarność", odczytała postulaty strajkujących (zamieszczamy poniżej).
- Musimy uświadomić sami sobie i uświadomić wszystkim naszym sąsiadom, jak wrócimy do domu, jak będziemy dalej protestować, że to jest nasze „być albo nie być” – mówiła.
„Niech naród polski z kolan powstanie,
bo z tego kraju nic nie zostanie,
I solidarnie zaprotestuje,
by naszą Polską nie rządzili dranie” – śpiewała „Kapela znad Baryczy”.