UPOWSZECHNIĆ UBEZPIECZENIA
Nasz Dziennik 2022-07-21
Wywiad z Jerzym Chróścikowskim, przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Susza znowu dała się we znaki rolnikom. Jak duże są straty?
- W skali kraju problem nie jest aż tak poważny, ale punktowo już tak. Na senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi dostaliśmy oficjalne dane, z których wynika, że w gminach, gdzie wystąpiła susza, średnie straty wynoszą 20 proc. Ich wielkość jest zróżnicowana i uzależniona od regionów. Na razie największe straty występują w województwie lubelskim. Źle jest również w województwach Polski Zachodniej, bo tam występują bardzo słabe gleby i straty także są duże. Według oficjalnych informacji straty spowodowane suszą odnotowano już w 2 tys. gmin w Polsce. Dotyczą one zbóż jarych, ozimych, truskawek, rzepaku, krzewów owocowych czy upraw strączkowych. Już niektóre regiony sygnalizują, że straty w kukurydzy obserwowane są w 40 proc. powierzchni gmin. Stracą też rolnicy zajmujący się drzewami owocowymi czy warzywami gruntowymi. Już 400 gmin zgłosiło, że susza uderzyła w uprawę warzyw. I wyraźnie widać, że suszą szczególnie mocno jest dotknięte wspomniane województwo lubelskie -szczególnie północna część Lubelszczyzny, bo tam są słabsze granty.
Problemy będą wkrótce w całym kraju? Jak wpłynęły na sytuacją opady?
- W jednej gminie sytuacja jest dobra albo w normie, lub też susza wyrządziła minimalne straty. A wystarczy tylko spojrzeć na gminę sąsiednią, a tam już jest sytuacja bardzo zła. Tam susza niszczy pola i uprawy. Mieliśmy do czynienia z opadami punktowymi i one wcześniej rzeczywiście ratowały sytuację. Teraz, jak zwracają uwagę rolnicy, już nie będą w stanie im pomóc. Zboża się kształtują w odpowiednim czasie. To wtedy decyduje się, ile będą miały ziaren, jaka będzie ich masa. Jest to problem, który dotknie rolników, a przez to całe społeczeństwo. I dlatego na senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapytaliśmy organy państwa 0 to, co zrobią w tej sytuacji, jak będą temu przeciwdziałać. Okazało się, że jest jeszcze wiele do zrobienia.
Co konkretnie?
- Nie udało się w odpowiednim czasie dotrzeć do rolników z podstawowymi informacjami. Zaapelowaliśmy do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, żeby szybko uruchomiło służby doradcze 1 wojewodów, którzy reprezentują rząd w terenie, aby wyszli z przekazem do rolników i nakreślili im, jak ma w tym roku wyglądać system szacowania szkód wyrządzonych przez suszę. Wniosek o oszacowanie tych szkód należy złożyć bez wizyty w urzędzie - za pomocą aplikacji „Susza". Jeżeli nic się nie zmieni, to rolnik będzie miał czas na złożenie wniosku w tej sprawie do 15 listopada. Ważną nowością jest to, że zgłaszanie szkód przez aplikację jest możliwe już przy pojawieniu się strat na poziomie 5 proc. Wcześniej było to 30 proc. Pamiętajmy, że pomoc Unii Europejskiej obowiązuje od poziomu strat powyżej 30proc. My jednak korzystamy z zasady de minimis - jest to pomoc publiczna, która nie wymaga zgody Komisji Europejskiej, gdyż nie jest ona w stanie naruszyć zasad zdrowej konkurencyjności. Stąd ukłon w stronę rolników, którzy ponieśli mniejsze straty.
Już można składać wnioski?
- Jeszcze nie, ale rolnicy już powinni się do tego przygotować. Dostaliśmy zapewnienia, że jeszcze chwila, dosłownie kilka dni, i aplikacja zostanie uruchomiona. W zasadzie ona już została przygotowana, ale trwa obecnie proces dopinania ostatnich szczegółów, żeby rolnicy odebrali już sprawny i stabilny system. Pamiętajmy: termin składania wniosków przez tę aplikację minie 15 listopada. Dobrze więc, żeby rolnicy już teraz robili sobie notatki, aby jak najpełniej mogli przedstawić stan poniesionych szkód. To, co rolnicy wprowadzą do aplikacji, zostanie poddane analizie i następnie ich wniosek będzie uznany lub nie.
Pora na ogłoszenie stanu klęski?
- Dochodzą do nas glosy, że część rolników domaga się takiego rozwiązania, ale jest na to za wcześnie. Do tej pory stosowano zasadę - i to przez wszystkie ostatnie rządy - że stan klęski żywiołowej był wprowadzany, gdy sytuacja stawała się naprawdę poważna, gdy straty na polach byty ogromne. My dzisiaj mamy średnią strat wynoszącą 20 proc., co w dodatku dotyczy nie całego kraju, ale tylko tych gmin, gdzie pojawiła się susza. W poprzednich latach mieliśmy dużo gorszą sytuację i nie zdecydowano się na ogłoszenie stanu klęski suszy. Rząd nie spieszy się z takimi decyzjami, bo z nimi wiążą się konkretne działania. Stan klęski jest uciążliwy, wywołuje określone skutki, które wychodzą daleko poza sprawy rolnictwa. Całkiem niedawno mieliśmy stan wyjątkowy na granicy polsko-białoruskiej i wiązało się to z konkretnymi ograniczeniami. Aby państwo udzieliło pomocy rolnikom, to niepotrzebny jest stan klęski suszy. W latach 2018-2019 i w roku 2021 państwo polskie łącznie na pomoc rolnikom przekazało blisko 5 mld zł. To olbrzymia kwota. Nie wiemy, jak wielka pomoc będzie potrzebna w tym roku. Mogę jedynie zapewnić, że środki na ten cel już są zabezpieczone i są one bardzo duże.
Jest jeszcze system ubezpieczeń.
- Podczas wielu spotkań z rolnikami zachęcamy ich do tego, aby ubezpieczali swoje gospodarstwa - uprawy i hodowle zwierząt. Rozumiemy, że sytuacja ekonomiczna wielu rolników jest nie do pozazdroszczenia. Ale wydaje mi się, że pomoc, która jest do nich kierowana w ramach systemu ubezpieczeń, jest duża. Można uzyskać dopłatę do ubezpieczenia wynoszącą nawet 65 proc. Wychodzimy z założenia, że ubezpieczenia powinny stać się powszechne. Tylko taki stan zagwarantuje, że wysokość płaconych składek znacznie zmaleje.
Dlaczego rolnicy nie chcą się ubezpieczać?
- Twierdzą, że ich na to nie stać. Funkcjonuje przepis, według którego 50 proc. upraw musi zostać ubezpieczonych - to jest obowiązek. To jest zasada narzucona nam przez Unię Europejską. Ale tak naprawdę złamanie tej zasady nie wiąże się z jakąkolwiek sankcją. Rolnicy podchodzą do tego na zasadzie: jakoś to będzie. Wiele gmin w Polsce jest wiejskich lub miej-sko-wiejskich i one traktują sprawę ubezpieczeń wyjątkowo liberalnie. Nie chcą robić żadnych kontroli. Przepis o obowiązku ubezpieczeń upraw jest martwy. Jakiś skutek przynosi tylko w sytuacji, gdy rolnik występuje o udzielenie pomocy w związku z występowaniem szkód. Rolnik, który jest ubezpieczony, dostaje 100 proc. przyznanej pomocy. Z kolei rolnik bez ubezpieczonego pola dostaje jedynie 50 proc. przyznanej pomocy. To jest jedyna realna sankcja za brak ubezpieczenia.
Dziękuję za rozmowę.
Rafał Stefaniuk