ZATOPIĆ POLSKICH ROLNIKÓW

NASZ DZIENNIK 2023-02-11

Komisja Europejska planuje zalać wodą blisko 400 tys. hektarów użytkowanych rolniczo w Polsce.

Pomysł Komisji Europejskiej na zahamowanie gospodarki rolniczej Polski? Zatopić polskich rolników.

I to dosłownie. Pod wzniosłych hasłem „odtwarzania przyrody" UE proponuje, abyśmy zalali blisko 400 tys. hektarów użytkowanych rolniczo. Eksperci szacują, że realizacja tego chorego planu oznacza zatopienie gruntów o powierzchni równej areałowi około 35 tys. gospodarstw rolnych. Zdaniem Jadwigi Wiśniewskiej, europoseł PiS, projekt rozporządzenia forsowany przez Komisję Europejską jest skrajnie niekorzystny dla polskiej gospodarki. - Uważam, że projekt w obecnym kształcie nadaje się do kosza. Mam nadzieję, że komisarz Frans Timmermans pójdzie po rozum do głowy i zacznie wsłuchiwać się z większą uwagą i pokorą w glosy krytyki wskazujące na konieczność zachowania równowagi w strategii „Zielonego ładu" pod kątem ekonomicznych i społecznych skutków podejmowanych decyzji - podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" Jadwiga Wiśniewska.

Również senator Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zwraca uwagę na tragiczne konsekwencje, jakie wiążą się z przyjęciem i realizacją planu Komisji Europejskiej. - Widzimy, jak bardzo KE chce przyspieszenia działań mających na celu rzekome odtwarzanie przyrody. Nie można nie odnieść wrażenia, że to przyspieszenie ma za zadanie jak najszybciej wyeliminować Polskę, która ma dobrą pozycję w zakresie produkcji rolnej. Pod hasłem ochrony przyrody dąży się do zniszczenia naszego kraju gospodarczo i pozbawienia nas suwerenności - wyjaśnia nam Jerzy Chróścikowski. Dlatego-jak wskazuje Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej - należy demaskować intencje KE i jednoznacznie się im sprzeciwiać. - Bez silnych działań na poziomie Unii Europejskiej oraz bez podejmowania akcji informacyjnych ukierunkowanych na pokazanie realnych skutków polityki UE -jako rolnicy, a przede wszystkim jako unijni konsumenci możemy okazać się przegranymi - alarmuje w rozmowie z nami prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Mimo że zapotrzebowanie na żywność zarówno w Europie, jak i na całym świecie jest ciągle bardzo wysokie, to Komisja Europejska domaga się, aby zalać tereny użytkowane rolniczo. Powód? Unijni urzędnicy takie działania motywują rzekomo koniecznością odtworzenia przyrody. Oczywiście o tym, że skutkiem takich działań będzie niszczenie gospodarki naszego kraju, na brukselskich salonach raczej się milczy. Dominuje za to ideologiczna manipulacja. Dlatego Szczepan Wójcik przestrzega przed uleganiem jej. - O nowym „Zielonym ladzie" i strategiach z nim związanych mówi się bardzo dużo. Ze strony osób związanych z Brukselą bardzo często padają zapewnienia, że są to szczytne cele, których nie trzeba się obawiać, bo w żaden sposób nie są one wiążące i bezpośrednio nie obligują państw członkowskich do konkretnych działań. Jesteśmy uspokajani i mamieni złudnym poczuciem, że „wszystko będzie dobrze".

-Uleganie pokusie „świętego spokoju" nie może jednak skończyć się dla nas dobrze -nie ma wątpliwości Szczepan Wójcik. I przypomina, że projekt rozporządzenia Parlamentu i Rady UE - The Restoration Law, czyli unijnego rozporządzenia o odtwarzaniu przyrody, jaki Komisja Europejska przedstawiła, ma zmienić naszą rzeczywistość w sposób ekspresowy. - Rozporządzenie to jest działaniem realizującym cele „Strategii na rzecz bioróżnorodności" do 2030 roku. Warto podkreślić, że ten akt prawny ma charakter rozporządzenia UE. Oznacza to, że przepisy w nim zawarte po ich przyjęciu stają się automatycznie częścią prawa krajowego państw członkowskich, czyli są automatycznie wiążące i muszą być stosowane bezpośrednio. Brakuje tu miejsca na dowolną, krajową interpretację - alarmuje Szczepan Wójcik. Ponadto, jak zaznacza, procedura przyjęcia tego typu rozporządzenia opiera się na większości w PE i większości kwalifikowanej w Radzie. - Nie przewiduje się prawa weta dla poszczególnych państw - precyzuje ekspert.

Jednym z bardzo istotnych elementów przedstawionego projektu, z punktu widzenia Polski, jest cezura czasowa narzucona nam przez UE. - Państwa członkowskie muszą wdrożyć środki ochronne torfowisk będących w użytkowaniu rolniczym do 2030 r„ obejmujące co najmniej 30 proc. areału takich torfowisk, z czego na 1/4 muszą odtworzyć właściwe uwodnienie. Do 2040 r. takiego odtworzenia musi być już 50 proc., z czego 1/2 z odtworzonym uwodnieniem - precyzuje Szczepan Wójcik. I wyjaśnia, że środki, o których mowa, oznaczają ni mniej, ni więcej, tylko zalewanie dotychczas użytkowanych rolnie torfowisk. - Szacuje się, że w Polsce ok. 400 tys. hektarów torfowisk zostało osuszonych. Zestawiając to ze średnią powierzchnią gospodarstw rolnych w Polsce, oznacza to konieczność zalania, zatrzymania wody na gruntach o powierzchni równej areałowi około 35 tys. gospodarstw rolnych - wylicza Szczepan Wójcik. Nasz rozmówca nie ukrywa, że unijne plany są wręcz szaleńcze. - Ob-serwując obecną sytuację geopolityczną i to, jak silnie zaczęto grać nie tylko bezpieczeństwem energetycznym poszczególnych państw, lecz także bezpieczeństwem żywnościowym, widzimy, że działania podejmowane przez Unię Europejską zakrawają o szaleństwo - stwierdza ekspert.

Absurdalny projekt

Również europoseł Jadwiga Wiśniewska zaznacza, że projekt rozporządzenia w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych jest absurdalny.

- Wprowadza on kompletnie nierealistyczne dla państw członkowskich cele odbudowy ekosystemów naturalnych, skupiając się głównie na aspekcie środowiska i krajobrazu, a pomijając istotne funkcje społeczno-gospodarcze terenów leśnych czy rolnych - ocenia europoseł. Przypomina też, że Polska zdecydowanie sprzeciwia się tym celom i domaga się ich urealnienia. - Ochrona bioróżnorodności krajobrazu, która jest oczywiście pożądana i konieczna, nie może odbywać się kosztem spadku rentowności gospodarstw rolnych czy wręcz ruiny gospodarki rolnej lub leśnej. Konieczne są więc m.in. oceny wpływu strategii, w tym „Strategii na rzecz bioróżnorodności" na gospodarkę państw członkowskich - wskazuje i podkreśla, że jako euro-deputowana w Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) jest współautorką poprawek wykreślających proponowane cele odbudowy dla torfowisk.

Krytyczny wobec zapędów unijnych biurokratów w sprawie zalewania torfowisk jest też Jerzy Chróścikowski. - Widzimy. że UE chce być światowym liderem w kwestii ochrony przyrody. Mówi się, że musimy chronić lasy, grunty, rzeki przed człowiekiem. Ale przecież ochrona przyrody musi iść w parze z uwzględnieniem aspektów gospodarczych. Niestety, tego UE nie rozumie - ubolewa Jerzy Chróścikowski. Senator domyśla się też prawdziwych intencji planów przyspieszenia działań na rzecz „odbudowy przyrody". - Wymaga się od nas procedowania ustaw, które mają przyspieszyć tzw. zieloną transformację, a przecież to się wiąże z konkretnym zarobkiem wielu europejskich firm, często niemieckich. To one w dużej mierze skorzystają na tych nowych regulacjach. Wydaje się też, że przyspieszenie zmian ma na celu dążenie do szybszego wypracowania przez te firmy zysku. Niestety, przy jednoczesnym niszczeniu naszej krajowej gospodarki - ocenia Jerzy Chróścikowski. Nie ma też wątpliwości, że odszkodowania otrzymane z tytułu strat poniesionych w wyniku „odbudowywania przyrody" będą tylko namiastką, która nie zrekompensuje poniesionych przy tym ogromnych rzeczywistych kosztów gospodarczych.

Niepowetowane straty

O niepowetowanych stratach związanych z zalewaniem osuszonych torfowisk mówi też Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

- Najczęściej na takich odwodnionych użytkach są dziś bardzo żyzne łąki. To jest bardzo dobra pasza dla bydła, dla innych przeżuwaczy. Dlatego zalewanie tych gruntów na pewno nie będzie sprzyjało zwiększeniu produkcji zwierzęcej, a wręcz ją ograniczy -alarmuje w rozmowie z nami Wiktor Szmulewicz. I przypomina, że dziś prawie 90 proc. naszej wołowiny jest eksportowane. - Pod tym względem jesteśmy liderem w UE. Jeśli ograniczymy eksport, odbije się to nie tylko na gospodarkach poszczególnych przedsiębiorstw rolniczych, ale mocno wpłynie na budżet kraju -ostrzega nasz rozmówca. Jak podkreśla, takie wyrywkowe i nieprzemyślane działania, których oficjalnym celem jest ochrona przyrody, nie poprawią sytuacji klimatycznej.

- Gnijące rośliny na takich mokradłach wydzielają bardzo dużo metanu. Rujnowanie rolnictwa Polski na pewno nic w kwestii klimatu nie zmieni. Jest to więc działanie czysto polityczne i ideologiczne - ocenia Wiktor Szmulewicz.

Urszula Wróbel

Galeria

Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider

Multimedia

Kontakt

Biuro Zamość

ul. Bazyliańska 3/16
22 - 400 Zamość
tel./fax 84 638 42 52

czynne: pon-pt 900-1500

 

Linki

face3

senatt

solidarnoscri

pis

Licznik wizyt

Dzisiaj: 628
Razem: 1705590