Co z malinami? Im dalej na Zachód, tym lepiej?
sadowniczeabc.pl 2023-07-10
Tylko od stycznia do kwietnia import malin z Ukrainy do Polski wzrósł o ponad 7 tys. ton. Świadczą o tym ceny malin w skupach. Sytuacja jest tak dramatyczna, że plantatorzy nie wiedzą, co będzie dalej z malinami. Jakie kroki w tej sprawie zamierza podjąć rząd?
Od tygodnia w MRiRW trwają rozmowy z producentami i przedstawicielami przetwórni na temat aktualnej sytuacji na rynku malin. Tu rodzi się pytanie: Czy jesteśmy na nią rzeczywiście skazani? Czy środki zaradcze, jakie zamierza podjąć rząd, zdołają zapobiec podobnym dramatom również w przyszłości? Trudno w tej kwestii o optymizm, albowiem na naszą niekorzyść przemawiają dwa czynniki. Mianowicie decyzje polityczne i położenie geograficzne.
Co z malinami? Rozmowy w Dorohusku
Tymczasem w Dorohusku odbyło się posiedzenie senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi (5 lipca). Przewodniczący Komisji, Jerzy Chróścikowski, zaapelował do przetwórców, którzy skupują maliny, o lokalny patriotyzm.
Bądźcie patriotami, kupujcie od polskiego rolnika, nie stawiajcie na import z zewnątrz — mówił Chróścikowski.
Również sami przetwórcy od tygodnia uczestnicą w rozmowach z resortem rolnictwa i plantatorami.
Zdaniem przedstawicieli firm przetwórczych jest konieczność powstawania grup sprzedażowych. Byłyby one liczącymi się partnerami biznesowymi dla nich i jednocześnie pomijane byłyby ogniwa pośrednie, skupowe. Kolejnym problemem na rynku jest brak polskich firm skupowych, które wykorzystują rozproszenie producentów.
Z kolei przedstawiciele producentów podnoszą m.in. kwestię tzw. ustawy hiszpańskiej. Byłaby ona gwarancją, że zakup produktów nie może odbywać się po cenie niższej niż koszty ich wytworzenia.
Ustawa jest w zasadzie gotowa, ale obawiam się, że nie zdążymy jej procedować w tej kadencji Sejmu RP. I choć nie zlikwiduje ona wszystkich bolączek, to z pewnością jest to krok w dobrym kierunku — poinformował minister Robert Telus.
Plantatorzy pytają: co z malinami? Stolica odpowiada…
Wskutek wspomnianych rozmów przetwórców i producentów resort rolnictwa uruchomił 5 lipca skup. Rozpoczęła go jedna ze spółek ze 100% udziałem Skarbu Państwa.
Jednak nie jest to skup interwencyjny. Skup dotyczy na razie województwa lubelskiego, gdzie produkcja malin jest największa.
Szacujemy, że firma skupi około 30% tutejszej produkcji — mówił sekretarz stanu Rafał Romanowski.
Ponadto Robert Telus zapewnił, że jeśli ten mechanizm w odniesieniu do malin zadziała, rząd zastosuje go również w stosunku do innych owoców.
Ponadto ministerstwo przypomina, że od czasu rozpoczęcia rozmów podjęto następujące działania:
- każda partia owoców mrożonych z Ukrainy jest kontrolowana na granicy,
- do Komisji Europejskiej zostało skierowane pismo w sprawie objęcia zakazem importu oprócz zbóż również malin.
Jak wyglądają kontrole importowanych owoców?
Nad tym, co będzie z malinami, zastanawia się też Związek Sadowników RP. Jeszcze w czerwcu wystosował on do ministerstwa rolnictwa interwencję w sprawie kontroli owoców przywożonych z państw trzecich. W odpowiedzi czytamy, że każdy towar przywożony z państw trzecich podlega kontroli celnej. Natomiast taki towar jak owoce jagodowe kontrolują również inspekcje podlegające MRiRW oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej (PIS).
Ponadto w każdym przypadku zgłoszenia do powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej jakichkolwiek nieprawidłowości u danego przedsiębiorcy przeprowadzana jest tzw. kontrola interwencyjna. Co więcej, organy PIS mają możliwość przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego, kierując się zasadą traceability (prześledzenie drogi produktu wstecz).
W przypadku potwierdzenia nieprawidłowości przedsiębiorca ponosi odpowiedzialność karną lub pieniężną zgodnie z przepisami ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia — wyjaśnia resort rolnictwa.
Bruksela nie reaguje. Dlaczego?
Tymczasem we Francji sezon na maliny rozwija się w znacznie spokojniejszej atmosferze. Tam głównym problemem nie są ceny poniżej kosztów produkcji, ale brak odpowiedniego marketingu i niski poziom konsumpcji (15%). Mimo to popyt na te owoce z roku na rok rośnie, a rynek szybko się rozwija. Tym samym potencjał francuskiego sektora malinowego jest na tyle duży, że wciąż jest na nim miejsce dla nowych nasadzeń.
Im większy wzrost produkcji, tym większe będziemy mieli szanse na zadomowienie francuskiego produktu w supermarketach, zachowanie linii i ograniczenie obecności importu, zwłaszcza w szczycie sezonu. Francuscy konsumenci jedzą coraz więcej malin i istnieje duże zainteresowanie rozwojem produkcji tych owoców we Francji — komentuje Emilene Vanespen ze Stowarzyszenia Francuskich Producentów Truskawek.
Jak to możliwe, że w świetle toczącej się tuż pod unijną granicą wojny, państwa członkowskie mają tak różną sytuację na rynku tych samych owoców? Niestety, rzeczywistość jest przykra. Albowiem zbieramy żniwa tego, że znajdujemy się w bezpośrednim sąsiedztwie z Ukrainą. To, że jesteśmy zalewani przez mrożone maliny ze wschodu, pozostaje problemem naszym, krajowym, nie unijnym.
Co prawda minister rolnictwa wystosował postulat do KE o wprowadzenie zakazu importu mrożonej maliny z Ukrainy. Jednak naciski na Brukselę chyba są niewystarczająco mocne. Co prawda wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski zadeklarował gotowość pojechania w tej sprawie do Brukseli, aby osobiście wpłynąć na decydentów.
Powiedzmy Brukseli: zakaz importu mrożonej maliny z Ukrainy to jest priorytet — mówił Kowalski podczas czwartkowego wystąpienia.
Jak sam zauważył, 42 tys. polskich plantatorów malin patrzy z niepokojem w przyszłość. Jednak zapomniał o jednym „drobnym” szczególe. Te 42 tys. plantatorów komunikowało problem jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Dlaczego więc o naciskach na KE mówi się dopiero teraz? Co teraz będzie z polskimi malinami?
Agnieszka Okła-Wierzbicka