Jabłka niezgody w Brukseli
Nasz Dziennik 2014-08-27
Sadownicy protestowali wczoraj w Brukseli przeciwko dyskryminującym polskich rolników decyzjom Komisji Europejskiej w sprawie rekompensat za rosyjskie embargo.
Prawo i Sprawiedliwość uważa, że manifestacja powinna być skierowana najpierw przeciwko ministrowi rolnictwa Markowi Sawickiemu. „Jeżeli jabłka nie do Moskwy, to do Berlina i Brukseli” – pod takim hasłem grupa około 200 polskich sadowników protestowała przed siedzibami Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Rozdawali jabłka, gruszki i paprykę przechodniom oraz pracownikom unijnych instytucji, złożyli także petycje w PE i KE. Domagają się w nich zwiększenia kwoty, jaką Komisja przeznaczyła na rekompensaty dla producentów owoców i warzyw, którzy ponoszą straty z powodu rosyjskiego embarga. Zdaniem rolników, na co zwrócił uwagę Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, 125 mln euro to zdecydowanie za mało, bo tylko polscy sadownicy i ogrodnicy mogą stracić kilka razy więcej pieniędzy z powodu zablokowania eksportu do Rosji. Szmulewicz mówił też, że KE działa zbyt wolno w sprawie embarga. Ponadto Polacy nie zgadzają się na preferowanie przy rozdziale rekompensat organizacji producenckich, a także zastosowanie zasady „kto pierwszy, ten lepszy”.
Pod dyktando Sawickiego?
Opozycja popiera sprzeciw rolników wobec propozycji Brukseli, ale politycy Prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że ten protest powinien się odbyć najpierw przed naszym ministerstwem rolnictwa. Zbigniew Kuźmiuk, poseł do Parlamentu Europejskiego, uważa, że manifestacja to inicjatywa PSL i ministra Marka Sawickiego, który sam wynegocjował warunki pomocy dla rolników z unijnym komisarzem rolnictwa Dacianem Ciolosem. Kuźmiuk powiedział, że „PSL zawiózł rolników do Brukseli”, choć PE i KE mają jeszcze wakacje i nie ma z kim tam rozmawiać. Ale protest był potrzebny ludowcom, gdyż Sawicki zorientował się, że wybuchnie skandal z rekompensatami. – W związku z tym, że szykuje się skandal, pan minister Sawicki zgrabnie odwraca uwagę od swojej odpowiedzialności za to, co się stało, i wysyła rolników do protestów przed pustymi budynkami instytucji europejskich – powiedział Kuźmiuk. Jak podkreślił, minister boi się odpowiedzialności przed rolnikami.
Europoseł Janusz Wojciechowski, wiceprzewodniczący komisji rolnictwa Parlamentu Europejskiego, też jest zdania, że „przyczyna tej sytuacji jest w Warszawie”. Zarzucił Markowi Sawickiemu, że „usypiał w sprawie embarga”. – Sawicki zapewniał w lipcu, że embarga nie będzie. To też nam wiązało ręce, bo wszelkie pytania o to, jak Unia przygotowuje się do embarga, były przedmiotem oskarżeń, że prowokujemy embargo – stwierdził Wojciechowski. – Ten protest powinien dotyczyć ministra Sawickiego, bo to on zawalił tę sprawę – dodał eurodeputowany.
Szef resortu rolnictwa tłumaczył wcześniej, że komisarz Ciolos oraz komisarz ds. handlu Karel De Gucht deklarowali podczas rozmów w Brukseli, że 125 mln euro ma być pierwszą transzą pomocy dla rolników i w razie potrzeby ta kwota zostanie zwiększona. Marek Sawicki zapewniał, że będzie naciskał w KE na to, aby dotacja na rekompensaty była znacznie wyższa.
Przeciwko unijnej propozycji protestuje także NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Przewodniczący związku Jerzy Chróścikowski wysłał list w tej sprawie do komisarza Daciana Ciolosa. Przypomniał w nim, że nasi producenci warzyw i owoców stracą z powodu embarga pół miliarda euro, natomiast ta kwota wzrasta do 850 mln euro, jeśli uwzględnimy także producentów innych towarów objętych sankcjami. Rolnicza „Solidarność” uważa, że „kwota wsparcia powinna być przyznana osobno dla każdego państwa członkowskiego, a przyznany pułap powinien być przyznany m.in. z uwzględnieniem i odzwierciedleniem rzeczywistej ilości oraz wartości rocznego eksportu do Federacji Rosyjskiej poszczególnych produktów rolno-spożywczych, które zostały objęte sankcjami”. Chróścikowski podkreśla, że rolnicy powinni dostać też pełne odszkodowania, bo obecna sytuacja nie wynika z ich winy.
Autor: Krzysztof Losz