Premier Ewa Kopacz ma nowych sąsiadów
Polska Głos Wielkopolski 2015-02-21
Przed kancelarią premiera powstało zielone miasteczko. Rolnicy ustawili namioty, zorganizowali kuchnię polową, częstują warszawiaków ekologiczną żywnością i zapowiadają, że będą tak trwać do skutku. - Tylko od pani premier zależy, jak długo tu pozostaniemy - podkreśla Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność".
Głównymi postulatami rolników są: zaprzestanie sprzedaży polskiej ziemi obcemu kapitałowi, odszkodowania za szkody wyrządzone przez dziki i interwencja rządu w sektorach - mlecznym i wieprzowiny. W czwartek manifestowało kilka tysięcy osób, teraz pozostało ich kilkadziesiąt. - W nocy nie śpimy, tylko czuwamy. Dyżur trwa od godz. 10 rano do 10 wieczorem. Minionej nocy było nas 30 rolników - relacjonuje Andrzej Śniegula, przewodniczący zmiany w zielonym miasteczku.
Władze miasta zapowiadały, że postawienie namiotów będzie działaniem nielegalnym, ale jak się okazało, nikt prawa nie łamie. - Czy oni myśleli, że my to chcemy rozstawiać na jezdni? - zastanawia się Śniegula. Namioty stanęły obok Al. Ujazdowskich, dzięki czemu droga jest w pełni przejezdna. Zajęcie pasa zieleni umożliwili rolnikom dwaj posłowie Prawa i Sprawiedliwości. - Jest procedura, która w takiej sytuacji wymaga zapłaty za zajęcie pasa zieleni. Wspólnie z posłem Jackiem Boguckim zadeklarowaliśmy, że poniesiemy koszty za pierwsze dwa dni funkcjonowania miasteczka - zdradził Robert Telus, poseł PiS.
Wokół miasteczka jest bardzo spokojnie. Warszawiacy przychodzą i oferują rolnikom kanapki oraz ciepłe napoje, mówiąc: „Nie dajcie się". W zamian też mogą liczyć na miłe przyjęcie. - Wczoraj była zupka ogórkowa, dziś jest grochówka. Są też ciepłe kiełbaski, no i przede wszystkim jabłka - wymienia Paweł Buńka, hodowca bydła i trzody chlewnej.
Jednak rolnicy nie stoją przed kancelarią premiera, by częstować ludzi swoimi wyrobami. -Przestańmy bawić się w pozorowany dialog, że rozwiążemy problem dzików czy kwot mlecznych, bo to święty obowiązek rządu. A dopiero my wymusiliśmy, by się do tego wzięli - podkreśla Chróścikowski.
Rolnicy mają pozwolenie na 10-dniową manifestację. - Jeżeli będzie taka potrzeba, zostaniemy jednak dłużej - zapowiada przewodniczący NSZZ „Solidarność".
Autor: Krzysztof Marczyk