Rolnicy zostają

Nasz Dziennik 2015-03-03

Rolnicza „Solidarność” nie zlikwiduje „zielonego miasteczka”, choć protest ku jej zaskoczeniu przerwali wczoraj związkowcy z OPZZ.

Decyzję o zawieszeniu protestów w Warszawie ogłosił wczoraj Sławomir Izdebski, przewodniczący rolniczego OPZZ. Tłumaczył ją tym, że rolnicy chcą wrócić na wieś, obsiać pola, a po trzech tygodniach wrócą do stolicy, jeśli będzie taka potrzeba. Wszystko zależy od tego, czy zostaną spełnione postulaty producentów rolnych.

Protest będzie za to kontynuować rolnicza „Solidarność”, którą zaskoczyła decyzja Izdebskiego. „S” podkreśla, że jej członkowie zostaną w miasteczku namiotowym, bo nie został spełniony podstawowy postulat, czyli podjęcie negocjacji z organizacjami rolniczymi przez premier Ewę Kopacz.

Związkowcy z rolniczego OPZZ zjawili się wczoraj przed południem przed gmachem resortu rolnictwa. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami chcieli zablokować wszystkie wejścia i wyjścia z resortu, aby sparaliżować pracę ministerstwa. Ale z akcji nic nie wyszło, bo policja dobrze się przygotowała na przyjście rolników: budynek otoczony został barierkami, za którymi stali funkcjonariusze, i nikt z protestujących nie był w stanie przedrzeć się pod drzwi ministerstwa.

Jedynie delegacja rolników weszła do budynku, aby przekazać ministrowi Markowi Sawickiemu listę postulatów, których realizacji domaga się rolnicze OPZZ. Chodzi o skuteczniejszą walkę państwa z afrykańskim pomorem świń oraz pomoc ekonomiczną dla producentów mleka, zbóż, jabłek i warzyw.

W trakcie manifestacji Sławomir Izdebski, szef rolniczego OPZZ, oświadczył, że protest zostaje zawieszony na trzy tygodnie. Swoją decyzję tłumaczył tym, że rolnicy chcą sobie zrobić przerwę na czas wiosennych prac polowych. Ale jeśli przez ten czas nie zostaną załatwione ich postulaty, wtedy protest zostanie wznowiony. Jednocześnie Izdebski zapewnił, że cały czas będą zbierane podpisy pod wnioskiem o odwołanie Marka Sawickiego z funkcji ministra rolnictwa.

Nie opuszczają miasteczka

Ale protestu nie mają zamiaru przerywać związkowcy z NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, którzy uważają, że da się go połączyć z pracami polowymi, gdyż rolnicy przebywają w „zielonym miasteczku” rotacyjnie, wymieniając się co kilka dni.

Jerzy Chróścikowski, przewodniczący rolniczej „Solidarności”, zapewnia, że jego związek nie odejdzie spod kancelarii premiera, bo przecież protest ma na celu wymuszenie na Ewie Kopacz podjęcia negocjacji z rolnikami. A do tej pory szefowa rządu nie odpowiedziała na zaproszenie do rozmów.

– Nie biorę odpowiedzialności za działania pana Sławomira Izdebskiego, nie konsultował ze mną żadnych decyzji i ma prawo je podejmować. My trwamy w miasteczku namiotowym i czekamy na moment, aż pani premier zechce z nami rozmawiać. Protest będzie trwał do skutku – podkreślił Jerzy Chróścikowski w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

I dlatego „Solidarność” przedłużyła termin protestu o kolejne 10 dni, do 10 marca. Jeśli zajdzie taka potrzeba, związek ogłosi kolejne przedłużenie funkcjonowania „zielonego miasteczka”. Rolnicy dobrze przygotowali się do swojej akcji i jak podkreślają, mogą spędzić w Warszawie wiele tygodni. Tym bardziej że ich protest to także dobra okazja ku temu, aby o swojej sytuacji i postulatach rozmawiać z mieszkańcami Warszawy, którzy codziennie odwiedzają miasteczko.

Maciej Walaszczyk