Miasteczko zostaje
Nasz Dziennik 2015-03-17
Rolnicy pikietujący przed kancelarią premiera przedłużają protest do końca marca.
Decyzja o nieopuszczaniu „zielonego miasteczka” to konieczność, poinformował wczoraj Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
– W związku z tym, że pani premier nie podjęła z nami dialogu, po burzliwej debacie zdecydowaliśmy, że nie możemy kończyć protestu. Choć jest on zgłoszony do 20 marca, postanowiliśmy wydłużyć go o następne 10 dni, do 30 marca. Dzisiaj składamy wniosek do urzędu miasta w tej sprawie – powiedział Chróścikowski.
Jazda po mieście
Szef rolniczej „Solidarności” uprzedza, że rolnicy nie zaprzestaną również organizowania protestów lokalnych. Najbliższy odbędzie się dziś w Tarnowie. Ma w nim wziąć udział co najmniej 200 rolników.
– Będzie jazda po mieście, a także przedłożenie petycji do pani premier przed delegaturą Urzędu Wojewódzkiego w Tarnowie. Oczekujemy, że rząd podejmie wreszcie dialog i najważniejsze problemy systemowe, o których mówimy, rozwiąże – stwierdził Jerzy Chróścikowski.
Wśród palących kwestii jest obrót ziemią. Rolnicy oczekują, że rząd odniesie się wreszcie do projektów poselskich, które zalegają w Sejmie. Podkreślają, że nie znają stanowiska rządowego w tej sprawie, które byłoby podpisane przez premier Ewę Kopacz.
– W Zachodniopomorskiem w dalszym ciągu sprzedawana jest ziemia spółkom z obcym kapitałem, lecz pan minister Sawicki na spotkaniu z rolnikami w Środzie Wielkopolskiej nie przedstawił żadnych rozwiązań – stwierdził Edward Kosmal, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. – Tłumaczy, że jesteśmy w Unii Europejskiej i tam zapadają decyzje, a on nic nie może w tej sprawie zrobić – dodał.
Nie ustąpimy
Kosmal uważa, że wystarczyłaby jedna decyzja o zablokowaniu sprzedaży ziemi spółkom, zanim dojdzie do wprowadzenia nowych rozwiązań prawnych. Minister rolnictwa pozostaje jednak głuchy na te argumenty.
– My nie ustąpimy w obronie polskiej ziemi, tak nam dopomóż Bóg. Zostajemy tutaj, choć jest to okres bardzo intensywnych prac polowych. Rolnicy nie opuszczą miasteczka, dopóki nie zostaną załatwione nasze sprawy – zapowiedział Edward Kosmal.
Jerzy Chróścikowski dodał, że zaskoczyło go stanowisko marszałka Sikorskiego w tej sprawie. Jak relacjonował, w kameralnej rozmowie marszałek miał mu powiedzieć, że dla niego problem ziemi nie istnieje, bo jak ktoś ją kupuje, to jej z Polski nie wywiezie.
– A ja mówię wprost: ziemia jest podstawą państwa, jej właścicielem jest ten, kto ją posiada. Aneksji Krymu nie byłoby wtedy, gdyby nie byli właścicielami ci, którzy tam teraz są. (…) W Zachodniopomorskiem stoją już flagi różnych narodowości, m.in. w powiecie pyrzyckim. Stąd mamy zasadne obawy, co może stać się niedługo z polską ziemią i polskimi lasami – alarmuje Jerzy Chróścikowski.
Bez wyraźnego stanowiska rządu, że zabezpieczy pierwszeństwo nabycia polskiej ziemi polskim rolnikom, protestujący nie ustąpią. Zwracają uwagę, że nie chodzi tu tylko o ziemię państwową, ale również tę, która będzie w obrocie międzysąsiedzkim.
– Wszystko zmierza ku likwidacji Narodu, bo jak nie będzie gospodarstw, a ludzie nie będą mieli gdzie pracować, to będzie tragedia – komentuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Adam Molak, rolnik spod Płocka.
Piotr Czartoryski-Sziler