Tuczenie na zlecenie
Nasz Dziennik 2015-06-13
Polska staje się coraz bardziej uzależniona od produkcji wieprzowiny na fermach przemysłowych, należących do zagranicznych koncernów. Ministerstwo rolnictwa chwali się tym, ile robi dla rolników, podaje statystyki, które mają świadczyć o poprawie sytuacji. Ale mamy wątpliwości co do tych danych, bo choć produkujemy 1,8 mln ton wieprzowiny, to nawet 600 tys. ton może pochodzić ze zwierząt, które są przywożone do Polski tylko do uboju.
Obawiamy się też, że środki unijne z programu na lata 2014-2020, które mają wspierać polskich rolników, nie spełnią swojego zadania. To z powodu tego, że coraz więcej rolników, zamiast hodować własne tuczniki, podpisuje z koncernami umowy na tucz świń. I niewykluczone, że ci kontrahenci będą na nich wymuszać występowanie o unijne fundusze na budowę lub modernizację chlewni. Tylko że to nie przyczyni się do rozwoju polskiej hodowli, bo zachodnie koncerny nie są np. zainteresowane produkcją prosiąt w Polsce, ponieważ mają ją u siebie i w ubiegłym roku sprowadziły do nas 5,5 mln prosiąt.
Dlatego apelujemy do rządu, aby zaczął wreszcie słuchać głosu rolników. Oczywiście, nawet gdyby w Polsce nie hodowano ani jednej świni, głód nam nie zajrzy w oczy, bo zachodni farmerzy chętnie sprzedadzą nam swoje mięso. Tylko czy o to powinno nam chodzić, a nie o rozwijanie produkcji wieprzowiny w gospodarstwach rodzinnych?
Nasz rząd nie potrafił nawet napisać dobrej ustawy o sprzedaży bezpośredniej, bo – jak mówią rolnicy – ona nie będzie wspierać drobnych producentów mięsa.
Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ RI „Solidarność”.