Nagany dla rolników
Nasz Dziennik 2015-07-04
Sąd Rejonowy w Siedlcach skazał 13 rolników na kary nagany za udział w lutowej blokadzie drogi nr 2 w Zdanach. Rolnicy będą się odwoływać. O ukaranie gospodarzy wnioskowała policja, która zarzucała im złamanie przepisów ruchu drogowego, np. przez nieprzepisowe parkowanie ciągników i samochodów. Zdaniem funkcjonariuszy, stwarzało to zagrożenie dla innych użytkowników ruchu drogowego.
Policja wnioskowała o ukaranie rolników, którzy w lutym przez kilka dni protestowali w Zdanach, mandatami w wysokości 100 zł. Ale sąd orzekł, że wystarczy nagana, najniższa kara, jaką przewiduje kodeks wykroczeń. W uzasadnieniu sąd tłumaczył ten wyrok niską szkodliwością społeczną czynu. Rolniczy protest był legalny, ale doszło do złamania przepisów ruchu drogowego. Jednocześnie sąd odrzucił argumenty obrony, że przecież policja wyłączyła z ruchu odcinek drogi, gdzie protestowali rolnicy, i samochody kierowano objazdami. Trudno jest więc w tej sytuacji mówić o tym, że gospodarze złamali prawo.
Wśród ukaranych jest też ks. kanonik Stanisław Chodźko, proboszcz parafii w Zbuczynie, który wspierał rolników na blokadzie, przywożąc im kanapki i herbatę oraz prowadząc wspólną modlitwę.
Choć wyrok siedleckiego sądu jest pod względem prawnym łagodny, to rolnicy się z nim nie zgadzają i nie zamierzają tak tej sprawy zostawić. Będą się odwoływać do sądu okręgowego, żądając uniewinnienia. – Rolnicy będą walczyć o swój honor – podkreśla Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
– To sprawa polityczna, chłopi są karani za krytykowanie polityki rządu, która jest antyrolnicza. Protest był legalny, zabezpieczany przez policję, która w razie potrzeby mogła przecież od razu reagować, jeśli doszłoby do wykroczeń drogowych – dodaje przewodniczący.
Z relacji rolników wynika, że gdy przyjeżdżali na blokadę, współpraca z policją była bardzo dobra. Funkcjonariusze wskazywali protestującym miejsce, gdzie mogli postawić samochody i ciągniki. Część pojazdów rzeczywiście stała teoretycznie w miejscu niedozwolonym, np. wzdłuż linii ciągłej, ale tamtędy i tak nikt nie przejeżdżał. Policja spisywała też dane rolników, ale – jak mówili funkcjonariusze – nie chodziło o ich karanie.
W najbliższym czasie zapadną kolejne wyroki.
Niektórzy gospodarze będą musieli stawić się nawet na kilku rozprawach, bo otrzymali więcej niż jedno wezwanie do sądu. – Działania policji i wymiaru sprawiedliwości są uderzeniem w nasze konstytucyjne prawo do protestów – podkreśla Jerzy Chróścikowski. I zaznacza, że podobne sankcje dotknęły rolników protestujących w innych miejscach w kraju. Przejawem tych szykan jest też żądanie od władz Warszawy zapłaty 17 tys. zł przez rolniczą „Solidarność” za zajęcie fragmentu chodnika przed kancelarią premiera, gdzie stało „zielone miasteczko”. – Protest potraktowano jak działalność komercyjną – mówi Jerzy Chróścikowski. Związek zaskarżył tę decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Krzysztof Losz