Sytuacja w rolnictwie
Bezpieczeństwo i Higiena Żywności 2015-07-06
Rozmowa z senatorem Jerzym Chróścikowskim, przewodniczącym NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność"
Tadeusz Wojciechowski: Jakie są główne postulaty Solidarności Rolników Indywidualnych w stosunku do polskiego rządu?
Jerzy Chróścikowski: Od ponad 2 lat mówimy o problemie wykupowania polskiej ziemi przez „słupy", szczególnie na terenach woj. zachodniopomorskiego. Chcemy, żeby ziemia trafiała do polskich rolników, którzy chcą rozwijać gospodarstwa, a nie do tych, którzy spekulują ziemią.
Po proteście rolników w Szczecinie podpisano porozumienie w tej sprawie, które miało przynieść rozwiązania systemowe. Wdrożono jednak tylko rozwiązania doraźne. PiS i PSL złożyły wniosek do Sejmu o zmianę ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Od tego momentu minęły dwa lata.
Trzeci projekt został złożony po naszych kolejnych protestach. Dopiero teraz, przed wyborami, ten trzeci projekt był dyskutowany. Świadczy to o tym, że politycy chcieli po prostu uspokoić nastroje, by pan Komorowski w wyborach dostał te 2-3% więcej głosów. Dziś znowu mówi się o zmianie koncepcji ustawy umożliwiającej sprzedaż ziemi spółkom kapitału zagranicznego.
T.W.: Co pan sądzi o sytuacji w Polsce w zakresie hodowli trzody chlewnej i rozprzestrzeniania się wirusa ASF?
J.C.: Rząd zaniedbał przygotowania do powstrzymania ekspansji ASF, mimo że już na Białorusi były podejmowane stosowne działania i mogło dojść do przemieszczenia się chorych dzików na terytorium Polski. Trzoda w Polsce nie jest zarażona, ten problem dotyczy dzików. Wcześniejszy minister rolnictwa Stanisław Kalemba zgodził się na wyznaczenie zbyt szerokiej strefy ochronnej, na czym najwięcej stracili hodowcy.
T.W.: Czy według pana dotychczasowe działania ministra rolnictwa są dostateczne?
J.C.: Zmniejszenie strefy - to po pierwsze. Po drugie: skuteczne działania w postaci interwencji państwa i Unii Europejskiej. Rząd polski za mało się starał, aby uzyskać wsparcie unijne. Można było wykorzystać wsparcie Unii, bo unijni komisarze są na to otwarci i też im zależy, aby ASF nie przedostał się dalej. Moim zdaniem przyjęcie programu bioasekuracji było kolejnym nieporozumieniem dlatego, że oszczędza pieniądze budżetowe i zrzuca koszty na rolników. Rolnicy, aby móc kontynuować hodowlę trzody, muszą ponieść ogromne koszty z tytułu programu bioasekuracji.
T.W.: Co pan przewodniczący sądzi o stwierdzeniu ministra Marka Sawickiego, że potęgą trzody chlewnej już raczej nie będziemy?
J.C.: Według danych GUS pogłowie trzody chlewnej w Polsce wynosi 11 min. Są to dane przekłamane, ponieważ większość trzody jest importowana np. z Niemiec i z Danii. Zapaść na rynku jest także m.in. skutkiem obniżania cen. Uważam, że w obecnej sytuacji niedoboru cena powinna rosnąć, ale brakuje woli i dobrej współpracy przemysłu z hodowcami.
T.W.: Dlaczego zdaniem pana przewodniczącego do tej pory nie jesteśmy w stanie wypracować koncepcji odbudowy naszej pozycji na rynku wieprzowiny?
J.C.: Rolnicy muszą podjąć decyzję ekonomiczną. Jeśli nie opłaca się hodowla rodzima, importuje się prosięta; jeśli nie ma się swoich własnych prosiąt, jest się uzależnionym od koniunktury. Jeżeli rolnik wcześniej zainwestował w hodowlę, to teraz jest zakładnikiem banku, a więc musi się godzić na wykonywanie pracy nakładczej dla koncernów.
T.W.: Czy według pana jest jakieś wyjście z tej sytuacji?
J.C.: Przestawienie się na produkcję dla dużych zakładów. Niestety obowiązujące przepisy utrudniają przejście na produkcję przemysłową. Uważam, że produkcja nie zostanie odbudowana. Prawo nie wspiera hodowców, lecz jest represyjne w stosunku do nich. Dlatego rolnik woli uprawiać zboże, żeby uniknąć problemów. To jest proces nieodwracalny. Tych, którzy zostali przy swoim, nazywam patriotami i bohaterami, którzy walczą z przeciwnościami i chcą prowadzić rodzinne gospodarstwa wielofunkcyjne. Zależy nam na tym, aby młode pokolenie chciało tę tradycję kontynuować, a państwo powinno stworzyć im do tego warunki.
T.W.: Dziękuję za rozmowę.