Nocny lobbing
Nasz Dziennik 2015-07-25
Senatorowie Platformy Obywatelskiej wywrócili do góry nogami ustawę o ustroju rolnym.
Senatorowie PO zaproponowali, żeby z ustawy przyjętej przez Sejm wykreślić przepisy, które mają przeciwdziałać kupowaniu ziemi rolnej w celach spekulacyjnych.
W czwartek podczas nocnego posiedzenia senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi senatorowie dyskutowali nad poprawkami zgłoszonymi do ustawy i początkowo nic nie wskazywało na to, że zostaną przez PO przegłosowane tak istotne zmiany.
Chodzi o artykuł 29 ustawy, który stanowi, że osoba kupująca ziemię rolną musi przez kolejne 10 lat osobiście ją uprawiać. I senatorowie PO zaproponowali, żeby część tego artykułu skreślić, czego konsekwencją jest zniesienie 10-letniego wymogu uprawiania ziemi. Wedle ustawy, jeśli ktoś by tego warunku nie spełnił, musiałby płacić wysokie kary albo nawet musiałby taki grunt oddać państwu.
Poprawka pozwala zaś na to, aby nabywca ziemi mógł ją w każdej chwili sprzedać. To zaś otwiera możliwości kupowania gruntów rolnych tylko w celach spekulacyjnych, zarobkowych, a nie po to, żeby ją uprawiać. Ta poprawka została zaakceptowana przez komisję, a wczoraj przez Senat. Nie pomógł nawet sprzeciw rządu, bo wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, też członek PO, jasno powiedział, iż rząd tej poprawki nie popiera.
– Nie tak się umawialiśmy z premier. Cały sens tej ustawy uległ wypaczeniu – ocenia senator Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący komisji. – To jest głosowanie przeciwko temu, czego domagali się rolnicy i z jakiego powodu protestowali – podkreśla. Chróścikowski wyjaśnia, że jednym z głównych celów ustawy o ustroju rolnym powinno być to, że ziemię rolną kupuje się tylko po to, żeby ją uprawiać. Nie ma wtedy mowy o żadnej spekulacji gruntami ornymi.
Senator zaznaczył, że rolnicza „Solidarność”, która cztery miesiące protestowała przed kancelarią premiera, właśnie kwestie uchwalenia ustawy o ustroju rolnym stawiała jako jeden z najważniejszych postulatów. Tego też dotyczyły negocjacje prowadzone bezpośrednio z Ewą Kopacz, z którą negocjowano także przepisy antyspekulacyjne. – Takie stanowisko było ustalone z panią premier – mówi Jerzy Chróścikowski.
W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” szef senackiej komisji rolnictwa nie kryje zawodu. – Ciekawe, że akurat w tej sprawie politycy PO głosują wbrew stanowisku rządu. Nie wiem, czy nie kryje się pod tym drugie dno, że ktoś tu próbuje coś ugrać – mówi Jerzy Chróścikowski.
Zdzisław Pupa (PiS) wprost wyraził wątpliwość, czy senatorowie PO zgłaszający poprawki zmieniające przepisy ustawy nie są lobbystami. – Czy na sali są osoby związane z lobbingiem? Bo poprawki są zgłaszane, jakby były pisane na zamówienie – pytał senator Pupa. Miał też pretensje do swoich adwersarzy, że nie chcieli tłumaczyć się z powodów zgłaszania tych zmian. – Nie muszę się przed panem tłumaczyć – stwierdził w pewnym momencie senator Piotr Gruszczyński (PO) w odpowiedzi na kolejne pytanie senatora PiS. Przy innej poprawce Gruszczyński stwierdził lakonicznie: „Ponieważ jest to dobra poprawka, to ją popieram”.
Jerzy Chróścikowski nie kryje rozgoryczenia z powodu zgłaszania przez PO poprawek znoszących wymóg uprawiania ziemi, bo poparł wcześniej inną poprawkę Platformy, która przywracała prawo pierwokupu państwowej ziemi z zasobów Agencji Nieruchomości Rolnych spadkobiercom dawnych właścicieli ziemskich ograbionych przez władze PRL. – Poprę ten wniosek, jak będzie warunek, że nabywca przez 10 lat będzie osobiście prowadził gospodarstwo – zapewniał senatorów Platformy Chróścikowski.
I takie zapewnienie usłyszał, więc on i jego koledzy z PiS podnieśli ręce za przyjęciem tej poprawki. Kilka minut później Platforma Obywatelska przegłosowała jednak przepis idący w inną stronę.
Co ciekawe, te poprawki PO tłumaczyła stanowiskiem Jacka Michałowskiego, szefa kancelarii prezydenta. Nie były to jednak uwagi samego Bronisława Komorowskiego, który nie wysyłał do senatorów żadnego listu w sprawie ustawy o ustroju rolnym.
W trakcie dyskusji senatorowie PO zgłosili jeszcze kilka innych poprawek, którym sprzeciwiał się rząd i PiS. Przyjęcie jednej z nich, dotyczącej niektórych zapisów artykułu 9 ustawy, oznaczałoby wykreślenie definicji gospodarstwa rodzinnego i rolnicy indywidualni byliby przez to pozbawieni preferencji przy kupowaniu gruntów uprawnych.
– Rząd jest przeciw, ustawa po to powstała, aby preferować gospodarstwa rodzinne, które prowadzi rolnik indywidualny – powiedział wiceminister Kazimierz Plocke. I zaznaczył, że osoba, która chce być rolnikiem indywidualnym, musi spełnić pewne kryteria (dotyczą np. obszaru gospodarstwa, które nie może być większe niż 300 ha).
Jerzy Chróścikowski podkreślił w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że gospodarstwa rodzinne to podstawa polskiego rolnictwa. I polityka państwa powinna polegać na ich wzmacnianiu i stwarzaniu im warunków do rozwoju.
Nie dzielić ziemi
Dlatego szef rolniczej „Solidarności” był też zdziwiony zmianą przez PO innej poprawki, której celem jest zniesienie norm obszarowych gospodarstw rolnych. Takie normy dla każdego województwa ustali w rozporządzeniu minister rolnictwa i mają one przeciwdziałać dzieleniu gospodarstw rolnych na mniejsze, o powierzchni kilku hektarów.
Jeśli rolnik będzie chciał podzielić ziemię np. między dwóch spadkobierców, to żadne z tych nowych gospodarstw nie będzie mogło być mniejsze niż norma dla danego województwa. W Polsce Centralnej, Wschodniej i Południowej, gdzie rolnictwo jest rozdrobnione, normy obszarowe będą niższe niż w regionach zachodnich i północnych.
– Chodzi o poprawę struktury agrarnej. Wszystkim nam powinno zależeć, aby średnie gospodarstwo rolne miało jak największą powierzchnię – podkreślił Jerzy Chróścikowski. Wiceminister Plocke wyjaśniał w Senacie, że docelowo, w perspektywie kilkudziesięciu lat, średnia powierzchnia gospodarstw w województwach powinna być cztery razy większa niż obecnie. I np. w Małopolsce ma to być 32 ha, a w województwie zachodniopomorskim – 120 ha.
Krzysztof Losz