Przełamać bierność premiera
Nasz Dziennik 2012-11-29
Rolnicza "Solidarność" apeluje do premiera o sprzeciw wobec projektu cięć wydatków unijnych na rolnictwo
Donald Tusk jest adresatem listu otwartego w tej sprawie. - Rząd powinien zabiegać o wyrównanie dopłat wypłacanych polskim rolnikom do średniej unijnej, a nie godzić się na ich redukowanie - akcentuje Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".
Komisja Europejska proponowała jeszcze w zeszłym roku, aby budżet na Wspólną Politykę Rolną na lata 2014-2020 wynosił 386 mld euro. Eksperci wyliczali, że w odniesieniu do budżetu na lata 2007-2013 ten projekt oznaczał znaczne zmniejszenie wsparcia dla rolnictwa, gdyż po uwzględnieniu inflacji wydatki na WPR powinny w kolejnym siedmioletnim budżecie wynieść przynajmniej 420 mld euro. Jakby tego było mało, najpierw Cypr zaproponował zmniejszenie budżetu na politykę rolną o 7,5 mld euro, a szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zwiększył cięcia do 22 mld euro. Przeciwko tym planom najostrzej protestuje Francja. Rolnicza "Solidarność" apeluje do premiera Donalda Tuska, aby również sprzeciwił się redukcji wydatków na WPR. "Naszym zdaniem premier polskiego rządu powinien walczyć o równe warunki konkurencji dla polskich rolników na forum UE, a nie wyrażać zgodę na cięcia" - napisali rolnicy w liście otwartym. "Przypominamy, że Senat i Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjęły uchwały wzywające polski rząd, Komisję Europejską i Parlament Europejski do działań zapewniających niedyskryminacyjne traktowanie polskich rolników. Takie traktowanie wszystkim europejskim rolnikom gwarantuje Traktat o Unii Europejskiej" - argumentują związkowcy.
Pięta Tuska
Jerzy Chróścikowski, przewodniczący rolniczej "S", podkreśla, że do tej pory premier niezbyt angażował się na forum unijnym w kwestie dotyczące gospodarki żywnościowej, a zwłaszcza w negocjacje kształtu Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku. - Premier lekceważy kwestie związane z WPR. To błąd, bo uderza w interesy ekonomiczne kraju - podkreśla Chróścikowski.
Szef związku przypomina sprawę wprowadzenia tzw. modulacji dopłat bezpośrednich, czyli ich redukcji, które spowodowały, że w tym roku nasi rolnicy dostaną o ponad 100 mln euro mniej płatności, a w 2013 - o 200 mln euro mniej. "Solidarność" oraz inne związki i organizacje rolnicze apelowały, aby rząd zaskarżył tę decyzję KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ale tak się nie stało. Zdaniem ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, nie było sensu sądzić się z Brukselą, bo podobno szanse na wygraną były nieduże. - Należało spróbować - podkreśla Jerzy Chróścikowski. - Polscy rolnicy nadal mają niższe płatności, a jeszcze się je obcina - tłumaczy.
WPR to nie luksus
Związkowcy są oburzeni faktem, że szef rządu przedkłada sprawy funduszu spójności nad WPR. Nie zgadzają się z tezami, jakoby polityka rolna powinna być likwidowana, bo w większości finansuje działania o charakterze socjalnym w postaci dopłat bezpośrednich. - Od 2014 roku dopłaty bezpośrednie nie będą związane z produkcją. Rolnicy dostaną pieniądze za wypełnianie dóbr publicznych związanych głównie z kwestiami ochrony środowiska. Wypełnianie norm związanych choćby z tzw. zazielenieniem będzie dla rolników kosztowne i te straty finansowe mają pokryć im dopłaty - relacjonuje Jerzy Chróścikowski.
Inne zagrożenie związane jest ze zmniejszeniem budżetu tzw. II filara WPR, z którego finansowane są programy związane z inwestycjami w rozwój rolnictwa. Ponieważ pieniędzy będzie mniej, wielu rolników, przede wszystkim właścicieli mniejszych gospodarstw, nie otrzyma dotacji na zakup maszyn czy budowę obiektów gospodarczych. Pieniądze trafią do największych producentów rolnych (często są to spółki z zagranicznym kapitałem), których stać będzie na spełnienie surowszych warunków, jakie zapewne zostaną postawione potencjalnym beneficjentom II filara.
Rolnicy, nie tylko polscy, podkreślają, że dotowanie produkcji żywności ma miejsce na całym świecie, nie tylko w UE. Stany Zjednoczone, Kanada, Rosja czy Ameryka Południowa też wspierają rolnictwo ogromnymi kwotami. Choć tam nie korzysta się z instrumentu w postaci dopłat bezpośrednich, jest to tylko kwestia nazewnictwa. Tyle że tam stosuje się pewne wybiegi, aby nie narazić się na krytykę ze strony Światowej Organizacji Handlu (WTO). Sama Unia też zmienia zasady naliczania dopłat, aby spełnić warunki stawiane przez WTO, przy czym jednocześnie może dojść do znacznego ograniczenia wydatków na europejskie rolnictwo.
Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy forsuje cięcia środków przeznaczonych na politykę rolną do 22 mld euro
Krzysztof Losz