Bez dopłat ani rusz
Nasz Dziennik 2015-12-15
Polska domaga się od Komisji Europejskiej wprowadzenia dopłat eksportowych do mięsa wieprzowego
Dopłaty mają zatrzymać spadek cen trzody chlewnej. Bruksela mówi „nie”, choć obiecuje w przyszłości „rozważenie tej propozycji”. Sytuacja hodowców trzody chlewnej w Unii Europejskiej jest coraz trudniejsza, co widać zwłaszcza w Polsce. Jeszcze we wrześniu za kilogram żywca płacono średnio 4,61 zł, natomiast teraz świnie są tańsze o prawie złotówkę. Przy czym wielu rolników otrzymuje za żywiec około 3 zł. To samo widać też w przypadku mięsa liczonego w masie poubojowej. Maciej Kalinowski z Podlaskiego Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej poinformował „Nasz Dziennik”, że na początku października cena mięsa z uboju wynosiła 6,13 zł za 1 kg, a w grudniu spadła do 4,70 zł.
– Tymczasem granica opłacalności to 5,80-6 zł – mówi Maciej Kalinowski.
W porównaniu z 2014 rokiem mięso wieprzowe jest tańsze o kilkanaście procent. To powoduje, że spada opłacalność hodowli trzody i część rolników ogranicza wielkość swoich stad lub nawet rezygnuje całkowicie z produkcji wieprzowiny. W rezultacie spada krajowe pogłowie trzody, które wynosiło w połowie roku ponad 11,5 mln sztuk – spadek o prawie 1 proc. w stosunku do czerwca 2014 roku (w 2011 r. było to jeszcze około 13,5 mln sztuk). Jeśli jednak utrzymają się tak niskie ceny skupu jak teraz, to eksperci obawiają się, że świń będzie ubywać w jeszcze szybszym tempie i w połowie przyszłego roku pogłowie spadnie o kolejny milion. Analitycy z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej dopuszczają nawet jeszcze głębszy spadek – do około 10 mln sztuk trzody chlewnej.
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel uważa, że narzędzia służące wsparciu tego sektora ma w swoim ręku Komisja Europejska. Ale Bruksela widzi jedyną możliwość wsparcia producentów trzody chlewnej przez uruchomienie w styczniu przyszłego roku dopłat do prywatnego przechowywania wieprzowiny.
Unijny komisarz ds. rolnictwa Phil Hogan jest przekonany, że dzięki temu ceny mięsa powinny wzrosnąć nawet o 20 procent, bo jego część zostanie zdjęta z rynku. Szef resortu rolnictwa uważa, że to za mało i takie stanowisko przedstawił podczas wczorajszych rozmów z komisarzem Hoganem przed spotkaniem unijnych ministrów rolnictwa w Brukseli.
– Dopłaty do prywatnego przechowywania to nie jest wystarczający instrument do poprawy sytuacji na rynku, dlatego też konieczne jest uruchomienie innych działań, przede wszystkim subsydiów eksportowych – powiedział Krzysztof Jurgiel komisarzowi Hoganowi.
Tego samego zdania są rolnicy. W ich ocenie, rozwiązanie proponowane przez Brukselę jest mocno wątpliwe. – Dopłaty do prywatnego przechowywania wieprzowiny to działanie na krótką metę. Ono najpierw spowoduje nieduży wzrost cen, ale potem, gdy mięso z zapasów będzie sprzedawane, nastąpi z kolei duży spadek cen wieprzowiny – tłumaczy Maciej Kalinowski z PZPTCh.
Tak właśnie było, gdy w przeszłości KE uruchamiała dopłaty do przechowalnictwa. – Mięso jest trzymane w chłodniach tylko przez 4-6 miesięcy i gdy zakłady mięsne sprzedają wieprzowinę, na rynku robi się duża nadpodaż powodująca znaczący spadek cen skupu – wyjaśnia Kalinowski. Zresztą w marcu 2014 r., gdy KE też dopłacała do przechowywania półtusz, ceny mięsa praktycznie nie wzrosły.
I dopiero dopłaty eksportowe do mięsa wieprzowego i jego przetworów oznaczałyby realną możliwość zdjęcia z rynku unijnego nadwyżek wieprzowiny, a przez to dawałyby rolnikom nadzieję na wzrost cen skupu żywca. Komisarz Phil Hogan obiecał ministrowi Jurgielowi, że nasz wniosek zostanie rozważony. Ale dopiero wtedy, gdy KE oceni skutki, jakie przyniesie program dotowania przechowywania mięsa wieprzowego.
Brakuje pieniędzy?
Bruksela jednak kilka lat temu zlikwidowała dopłaty eksportowe i jest teraz niechętna ich przywracaniu. – To by powodowało konieczność wydatkowania z unijnego budżetu pieniędzy na ten cel. Tymczasem budżet trzeszczy w szwach, UE szuka pieniędzy na nieprzewidziane wydatki, w tym na te związane z imigrantami. I trudno będzie namówić KE do wyłożenia dodatkowych funduszy na wsparcie hodowców trzody chlewnej – obawia się Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
Polskie stanowisko jest zbieżne z postulatami formułowanymi przez Copa-Cogeca, unijną organizację zrzeszającą związki zawodowe i spółdzielnie rolnicze.
Ministerstwo rolnictwa jest zdeterminowane, aby dalej zabiegać o unijną pomoc. Minister Jurgiel podkreśla, że producenci wieprzowiny potrzebują szybkiej pomocy, aby powstrzymać spadek cen i pogłębiający się kryzys. W Polsce jest on pochodną wystąpienia afrykańskiego pomoru świń u dzików (zarażonych było tylko kilka świń na Podlasiu) i rosyjskiego embarga.
Dopiero jak rynek zostanie ustabilizowany, można myśleć o wdrożeniu długofalowych rozwiązań na rzecz hodowców trzody chlewnej. – Wkrótce przedstawimy pakiet takich działań – zapewnia minister Jurgiel.
Co by się w nim mogło znaleźć? Choćby projekt ustawy o stabilizacji dochodów rolniczych czy też program kredytów na powstawanie niedużych, lokalnych przetwórni mięsa. Ten drugi projekt miałby na celu umocnienie pozycji producentów trzody na rynku, gdyż rolnicy mogliby czerpać dochody także ze sprzedaży przetworzonego mięsa, a nie tylko świń. – Spadek cen żywca nie byłby wtedy dla rolników dotkliwy – podkreśla Maciej Kalinowski.
Krzysztof Losz