Za plecami Polski
Nasz Dziennik 2016-01-14
Francja, Dania i Hiszpania lobbują za prowadzeniem tylko dwustronnych rozmów o zniesieniu rosyjskiego embarga
Polscy rolnicy protestują przeciwko propozycji niektórych zachodnich państw unijnych, aby ich rządy samodzielnie prowadziły rozmowy z Moskwą w tej sprawie. Sześć organizacji, które reprezentują polskich rolników w Copa-Cogeca, instytucji zrzeszającej związki i spółdzielnie rolnicze z całej Unii Europejskiej, wydało wspólne oświadczenie.
– Nie zgadzamy się na żadne dwustronne rozmowy z Rosją na temat embarga. Tę sprawę powinna załatwić Komisja Europejska i zniesienie zakazu eksportu żywności do Rosji powinno dotyczyć wszystkich państw członkowskich – powiedział „Naszemu Dziennikowi” senator Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
Część zachodnich państw – głównie chodzi o Francję, Danię i Hiszpanię – zaproponowała, aby KE zezwoliła im na prowadzenie dwustronnych rozmów z Rosją na temat embarga. Jeśli jakiś kraj porozumiałby się z prezydentem Władimirem Putinem, to wtedy jego produkty spożywcze byłyby znów eksportowane do Rosji. Moskwa mogłaby wówczas znieść embargo wobec części państw UE, a w przypadku innych je zachować. – Nie może być dwóch Unii. Na wspólnym rynku muszą być jednakowe prawa dla wszystkich – podkreśla Wiktor Szmulewicz, prezes Izb Rolniczych.
Oprócz „Solidarności” pod oświadczeniem są też podpisy przedstawicieli Kółek Rolniczych, Krajowej Rady Izb Rolniczych, Związku Zawodowego „Samoobrona”, Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” oraz Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.
Szachowanie rynkiem
Nikt w zasadzie w UE nie ma wątpliwości, że Rosja chętnie zniosłaby embargo np. wobec Francji, Niemiec, Włoch czy Holandii, ale już wobec Polski zakaz eksportu zostałby utrzymany. Moskwa zresztą w rozmowach z przedstawicielami zachodnich rządów nie ukrywa, że jest gotowa odblokować dla nich swój rynek. W pierwszej kolejności chodziłoby o trzodę chlewną, mięso wieprzowe i jego przetwory.
Polscy rolnicy przypominają w swoim stanowisku, że w grudniu rządy państw UE przedłużyły obowiązywanie sankcji wobec Rosji o kolejne pół roku. A rosyjskie embargo jest przecież odwetem za te sankcje. – Sankcje i embargo to decyzje polityczne. Nie może być tak, że państwa zachodnie dogadają się z Rosją, a polscy rolnicy wciąż będą ponosić koszty tych politycznych decyzji – podkreśla Jerzy Chróścikowski.
Jednak niebezpieczeństwo zerwania po raz kolejny przez Zachód z unijną solidarnością jest bardzo realne. Szef rolniczej „Solidarności” tłumaczy, że choć państwa zachodnie poparły przedłużenie sankcji, to jednak są one pod silną presją lobbystów ze swojego sektora rolno-spożywczego, domagających się podjęcia rozmów z Rosją. I to one w największym stopniu naciskają na podjęcie dwustronnych rozmów z rządem w Moskwie. Próbują też swoje stanowisko przeforsować na forum Copa-Cogeca. – My będziemy podczas rozmów z naszymi europejskimi kolegami twardo bronić polskiego stanowiska. I mam nadzieję, że uda nam się przekonać większość organizacji rolniczych z UE do naszych racji – podkreśla Jerzy Chróścikowski.
Zachodni farmerzy próbują przekonywać Polaków, że gdyby ich rządy dogadały się z Rosją, to byłoby to korzystne i dla nas, nawet w sytuacji, gdyby Putin utrzymał embargo wobec Polski. Twierdzą, że wówczas część mięsa z UE zostałaby wyeksportowana do Rosji, a przez to wzrosłyby ceny wieprzowiny na unijnym rynku, również w Polsce. – To wcale nie byłoby dla nas korzystne, bo nie sądzę, aby zmalał przywóz do Polski mięsa z Niemiec czy Danii. Zachodnie gospodarstwa miałyby jeszcze lepsze warunki rozwoju niż polscy rolnicy – zaznacza szef rolniczej „Solidarności”.
Jerzy Chróścikowski podziela pogląd kolegów z innych związków rolniczych, że jeśli Bruksela pozwoli państwom członkowskim UE na prowadzenie dwustronnych rozmów z Rosją, będzie to oznaczało w praktyce koniec Wspólnej Polityki Rolnej.
Krzysztof Losz