Żywność bez podatku
Nasz Dziennik 2016-03-17
Ministerstwo rolnictwa chce ułatwić sprzedaż bezpośrednią żywności. Obecne regulacje nie zachęcają do legalnego podejmowania tej działalności. 1 stycznia br. weszła w życie ustawa o sprzedaży bezpośredniej uchwalona jeszcze przez poprzedni parlament. Pozwala ona rolnikom sprzedawać zarówno nieprzetworzoną, jak i przetworzoną żywność, ale jest według zainteresowanych zbyt restrykcyjna, obłożona różnymi biurokratycznymi wymaganiami stawianymi rolnikom.
Zgodnie z tymi przepisami rolnicy sprzedający żywność wyprodukowaną w swoim gospodarstwie płacą 2-procentowy ryczałtowy podatek dochodowy albo mogą rozliczać się z fiskusem na zasadach ogólnych. Ten pierwszy wariant jest dla rolników teoretycznie bardziej korzystny. Ale według danych Ministerstwa Finansów deklarację podatkową złożyło w całym kraju tylko 30 rolników. Co prawda resort zastrzega, że ta liczba może w trakcie roku wzrosnąć, to jednak nie są to imponujące dane i pokazują, że zdecydowana większość rolników działa wciąż bez rejestracji.
Dlatego ministerstwo rolnictwa proponuje gruntowną zmianę przepisów, które mają teraz wyjść naprzeciw rolnikom i konsumentom. Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Ryszard Zarudzki mówi, że będzie to ustawa o rolniczym handlu detalicznym.
Dyrektor departamentu bezpieczeństwa żywności resortu rolnictwa Krystian Popławski precyzował, że obejmie ona wszystkie rodzaje żywności wytwarzane bezpośrednio przez rolników. – Praktycznie to, co rolnik sam wytworzy w swoim gospodarstwie, będzie mógł sprzedać. Chcemy to jak najbardziej uprościć – stwierdził Popławski. Naczelnik wydziału bezpieczeństwa żywności pochodzenia zwierzęcego Barbara Olszewska precyzowała, że definicja rolniczej sprzedaży detalicznej będzie dotyczyła sytuacji, gdy żywność będzie sprzedawana odbiorcy finalnemu bez pośredników. Przy czym surowce do tej produkcji nie będą musiały w całości pochodzić z danego gospodarstwa – rolnik będzie mógł kupić mięso, mleko czy zboże np. od sąsiada.
W ramach tej działalności będzie można sprzedawać produkty nieprzetworzone i przetworzone, jednak rolnicy nie będą mogli zabijać w swoich gospodarstwach świń czy bydła. – Ubój zwierzęcia zawsze musi odbywać się w rzeźni – podkreśliła Barbara Olszewska. Rolnicy proponują jednak poluzowanie tego przepisu, gdyż wielu z nich mieszka daleko od rzeźni i nie będzie im się opłacać pokonywanie kilkudziesięciu kilometrów z jedną sztuką trzody.
Ministerstwo proponuje też zniesienie 2-procentowego podatku ryczałtowego – sprzedaż detaliczna prowadzona przez rolników byłaby do pewnej kwoty przychodu całkowicie zwolniona z podatku. Limit produkcji określi w rozporządzeniu minister rolnictwa. W tej chwili sprzedaż bezpośrednia dotyczy handlu o wartości nie większej niż równowartość 150 tys. euro, ale jest obciążona 2-procentowym podatkiem dochodowym. Jeśli podatku nie będzie, to prawdopodobnie i wartość limitu produkcji będzie niższa.
Jednocześnie resort rolnictwa zakłada, że z tych udogodnień skorzystają tylko ci rolnicy, którzy będą przetwarzać żywność samodzielnie. Jerzy Chróścikowski, przewodniczący rolniczej „Solidarności”, uważa, że jest to rozwiązanie zbyt restrykcyjne, bo rolnicy powinni korzystać z pomocy fachowców. I proponuje, aby wprowadzić system podobny do tego, który obowiązuje na Zachodzie, gdzie jedna osoba świadczy usługi 5-10 gospodarstwom. – To też jest nowe miejsce pracy. Proponuję wziąć to pod rozwagę. Skoro Włosi to robią, Niemcy, Francuzi, to pokażmy, że my też to możemy robić w Polsce – podkreśla Chróścikowski.
Krzysztof Losz