MOŻEMY JESZCZE OBRONIĆ ROLNIKÓW
Nasz Dziennik 2022-04-28
ROZMOWA/ z Jerzym Chróścikowskim, przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, członkiem europejskiej organizacji Copa-Cogeca
Propozycje Komisji Europejskiej w ramach przeglądu dyrektywy w sprawie emisji przemysłowych z 2010 r. uderzają nie tylko w rolnictwo, ale i w lasy.
- W ostatni wtorek przeprowadziliśmy spotkanie konsultacyjne z przedstawicielami resortu rolnictwa. Prace nad zmianami dopiero się zaczynają i bardzo gorąco prosiliśmy o to, aby polski rząd jak najszybciej się w nie włączył - mówi senator Jerzy Chróścikowski.
Komisja Europejska zamierza uznać średnie i większe gospodarstwa za przedsiębiorstwa. Co to oznacza dla rolnictwa?
- Proponowane rozwiązania pojawiają się w ramach przeglądu dyrektywy w sprawie emisji przemysłowych z 2010 r. Dzisiaj w Brukseli spotyka się Copa-Cogeca i ta kwestia będzie szczegółowo omawiana. Tym bardziej że spotkać się ma z nami komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Przygotowujemy też specjalny dokument, który odniesie się do proponowanych zmian. Ich jest naprawdę bardzo dużo. To, na co my szczególnie zwracamy uwagę, to pomysł KE, aby uznać gospodarstwo za przemysłowe w momencie, gdy przekroczy ono 150 dużych jednostek przeliczeniowych (DJP): drobiu, bydła i świń. Wówczas gospodarz będzie musiał posiadać m.in. specjalną dokumentację, będą na niego nakładane restrykcyjne obowiązki: będzie musiał ubiegać się o specjalną certyfikację -a my zwracamy uwagę, że będzie ona przyznawana lub nie, a także będzie musiał spełniać szereg warunków środowiskowych. Zmiany mają dotknąć także m.in. lasy. Wspomina się o konieczności odbudowy torfowisk, czy też występowaniu zwierząt drapieżnych. Komisja Europejska dotyka ogromnej ilości zagadnień dotyczących środowiska. Eksperci z Copa-Cogeca już teraz opracowują dokumenty, które analizują zakres proponowanych zmian. W ostatni wtorek przeprowadziliśmy spotkanie konsultacyjne z przedstawicielami resortu rolnictwa i zwracaliśmy uwagę na ten problem. Prace nad zmianami dopiero się zaczynają i bardzo gorąco prosiliśmy o to, aby polski rząd jak najszybciej się w nie włączył, bo problem jest bardzo poważny. W Polsce gospodarstwo rodzinne jest chronione przez Konstytucję. Określiliśmy, że może ono mieć wielkość do 300 ha Bruksela jednak je ogranicza do 150 DJP i wprowadza zapis, że powyżej tego poziomu mówimy o produkcji przemysłowej. Dlatego w Polsce będzie to duży problem. Rolnicy - chociaż nie powinni - dostaną nowe obowiązki, wymagające i kosztowne. Tę kwestię bardzo mocno dzisiaj podnoszą Francja, Niemcy czy Holandia. Otwiera się też problem natury prawnej. Obecnie te przepisy o emisji przemysłowej dotyczą dyrektywy - a więc dużo do powiedzenia mają jeszcze kraje członkowskie. Mówi się, że Komisja będzie chciała podnieść te zagadnienia do rangi rozporządzenia, a to musi być stosowane w całości na całym obszarze UĘ a potem wydawać w tej sprawie akty delegowane. Głos krajów członkowskich zostanie wówczas zmarginalizowany.
Bruksela chce sama decydować, w jakim kierunku ma rozwijać się rolnictwo?
- Trwa przegląd dyrektywy. A więc jest to etap, w którym Polska może wszystko jeszcze zablokować. Dzisiaj i jutro będziemy o tym dyskutować z organizacjami branżowymi w Brukseli. Chcemy, żeby rząd już teraz zajął się tematem, żeby niczego nie przespać. Bo teraz decyduje się, które rozwiązania regulujące funkcjonowanie środowiska zostaną przyjęte, a które nie. Bardzo poważnie obawiamy się, że zostaną przyjęte rozwiązania, których nigdy nie będziemy mogli poprzeć ze względu na nasz interes narodowy -jak choćby dotyczące lasów. Co więcej, istnieje duża obawa - a raczej pewność - że położony zostanie system produkcji żywności, będzie jej dużo mniej i będzie dużo droższa. W sytuacji, w której mamy wojnę na Ukrainie i świat potrzebuje dostaw żywności, nie możemy zgodzić się na propozycje, które zmniejszą hodowlę zwierząt.
Jak rolnicy reagują na te ideologiczne pomysły?
- Powoli zaczynamy docierać z tym do rolników i na te informacje reagują z niepokojem. Jako Copa-Cogeca staramy się zainteresować opinię publiczną i środowisko rolnicze tym tematem Dzisiaj i jutro będziemy prowadzić kolejne tury rozmów z organizacjami rolniczymi z Europy. Wtedy też zapoznamy się z uwagami naszych partnerów z innych krajów. Nie ma na co czekać. Już dzisiaj należy robić wszystko, żeby zastopować rozwiązania, które są niekorzystne dla rolników.
Ruszyły dopłaty do nawozów. Nie jest Pan rozczarowany, że tak późno?
- Trudno mówić o rozczarowaniu, bo zdaję sobie sprawę z tego, że Komisja Europejska nawet najprostszą decyzję podejmuje przez dwa lub trzy miesiące. Czułem, że w tej sprawie nie będzie inaczej. Chociaż można było tę sytuację rozwiązać dużo wcześniej, co by bardzo pomogło rolnikom. W końcu w Europie tylko Polska zdecydowała się zastosować program pomocy rolnikom w sprawie wysokich cen nawozów - inne kraje nie złożyły wniosku. Co więcej, ta pomoc jest finansowana w całości z polskiego budżetu. To polski podatnik musi wygenerować środki na przeprowadzenie tej pomocy. Komisja Europejska nie wydaje na to ani jednego euro. I to w całej sprawie uważam za najbardziej skandaliczne. Polskim rolnikom zależało na szybkim rozwiązaniu sprawy. Rząd zagospodarował 4 mld euro, a Komisja Europejska zastanawiała się nad tym tygodniami -po drodze przekładając ostateczny termin decyzji. Dobrze, żeby rolnicy zapoznali się ze szczegółami oferowanej pomocy. Wniosek o udzielenie pomocy składa się raz w terminie do 16 maja 2022 r. w Biurze Powiatowym ARiMR. Nie jest tak, jak twierdzą niektórzy rolnicy, że otrzymają po 500 zł lub 250 zł na 1 ha w zależności od rodzaju ziemi, na którą składane są wnioski. Wzór wyliczenia wysokości dopłaty jest dosyć skomplikowany. Dlatego wyliczenie ma przeprowadzić Agencja. Dobrze jednak zapoznać się ze szczegółami i zgromadzić niezbędną do wniosku dokumentację. Jeżeli rolnicy nie mają faktury, to muszą mieć paragon. Honorowany ma być paragon imienny. Jeżeli nie mają paragonu imiennego, to mają jeszcze czas, aby udać się do podmiotu, który go wystawił, i zamienić go na paragon imienny.
Opóźnienia w nawożeniu były duże. Ten rok da się jeszcze uratować?
- Terminów, które już przekroczyliśmy, nie da się uratować, one idą na straty. Ale rolnicy mogą wciąż podejmować pewne działania. Pocieszające jest to, że polskie gleby są jeszcze zasobne w nawozy po ubiegłorocznych pracach. Każdego roku robi się wiele, żeby ten zasób byt lepszy. Dużo rolników zdecydowało się na kupno nawozów, gdy tylko zapowiedzieliśmy dopłaty. Jeszcze do 15 maja mogą zdecydować się na zakup kolejnych. Oczywiście, znacznie lepiej było robić zakupy jesienną choć wówczas ceny były wyższe niż zwykle, to i tak dużo atrakcyjniejsze niż obecnie. Rolnik musi podjąć decyzję, czy chce jeszcze zająć się nawożeniem.
Konsumenci muszą się przygotować na wzrost cen żywności?
- To jest temat gruntownie omawiamy w parlamencie. Wiemy, że rząd już zastosował pewne rozwiązania antyinflacyjne w związku z COYID-19. Paliwa rolnicze są objęte niższą stawką VAT -to już widać na naszych paragonach. Bo przy obniżeniu VAT-u - w niektórych przypadkach o 15 proc. - w przypadku produktu nawet za 7 zł mamy do czynienia z dużą obniżką. Gdyby nie było tych zmian, to samo paliwo kosztowałoby na litrze o 1 zł więcej. Obniżki VAT-u dotyczą też nawozów. Rozwiązań jest wiele. Bardzo chcieliśmy doprowadzić do sytuacji, w której koszty produkcji będą mniejsze. Ale też nie zapominajmy, że w wielkim stopniu o cenach decydują rynki światowe. Jak na świecie były niskie ceny na wieprzowinę, to i ceny w sklepach były niskie. Zauważmy, że w połowie marca trzodę chlewną w Polsce skupowano przeciętnie po 6,80 zł za kilogram. Było to o 10 proc. drożej niż kilka dni wcześniej, a 63 proc. drożej niż miesiąc temu. To musi odbić się na cenach w sklepach. Na to też reagujemy. Rolnicy dostali dopłaty 1 tys. zł do 10 prosiąt. To jest także po to, żeby koszty produkcji nie byty tak wysokie, a przez to ceny niższe.
To jest dobry moment, aby zaczął działać Narodowy Holding Spożywczy?
- To jest jeden z wieloletnich postulatów NSZZ „Solidarność' RI. I dobrze, że powstaje. Pamiętajmy, że jego celem jest zapewnienie stabilizacji. Nie oszukujmy się - ta grupa nie rozwiąże wszystkich problemów. Ona ma być stabilizatorem. Ma to być podmiot, który będzie działał na rynku i rynkowo, a przy tym będzie proponował rolnikom atrakcyjne ceny. Nie doprowadzi on do położenia konkurencji. To nie jest jego cel. Zasady rynkowe będą stosowane. I dzięki temu, że pojawia się on na rynku, jego konkurenci nie będą mogli - tak jak dotychczas -jednostronnie dyktować zasad. Z holdingiem trzeba będzie się Uczyć, bo będzie on dużym i silnym podmiotem. To naprawdę ulży rolnikom.
Dziękuję za rozmowę.
Rafał Stefaniuk