PRZERWANE ŻNIWA
NASZ DZIENNIK 2023-08-12
Minister rolnictwa i rozwoju wsi zapewnia, że rolnicy, którzy zostali poszkodowani przez suszę, otrzymają pomoc
Jak dowiedział się „Nasz Dziennik", w resorcie rolnictwa i rozwoju wsi trwają prace nad uruchomieniem pomocy rolnikom poszkodowanym przez warunki atmosferyczne. W ostatnich tygodniach mierzyli się oni z suszą. Gdy ta ustąpiła, przyszły ulewne deszcze. Nikt nie pyta o występowanie strat, bo te będą. Kluczowe jest jednak to, jak duże. - Sytuacja jest bardzo zła, miejscami tragiczna. W wielu rejonach Polski straty przekroczyły 50 proc. I gdy minęła susza, to dobijają nas deszcze. Kto ma suszarnie, ten zbiera. Reszta leży na polach i czeka na poprawę pogody - alarmuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" Edward Kosmal, wiceprzewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność", lider związku w województwie zachodniopomorskim.
Deszcze i podtopienia przerwały żniwa praktycznie w całym kraju. - Prace musiały wyhamować, co napawa niepokojem. Ciężko jest w Zachodniopomorskiem, Wielkopolsce czy na Kujawach. Ale na sytuację skarżą się też rolnicy z Podkarpacia - mówi nam Jerzy Chróścikowski, przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Robert Telus, minister rolnictwa i rozwoju wsi, deklaruje, że wszyscy poszkodowani otrzymają pomoc. - Mamy kilka możliwości, jak to zrealizować. Nawet jeżeli Komisja Europejska będzie nam dalej rzucała kłody pod nogi - akcentuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem". Najgorsza sytuacja dotyczy tych gospodarstw, które łączą hodowlę zwierząt z uprawą roślin. Aby uzyskać wsparcie, należy wykazać, że susza wyrządziła szkody na poziomie minimum 30 proc. - Wystąpiłem do Komisji Europejskiej o zgodę na rozdzielenie hodowli od uprawy. Czekam na decyzje KE. Ale i bez niej zastosujemy pewne mechanizmy wsparcia - obiecuje Robert Telus. Jak nieoficjalnie się dowiadujemy, polski wniosek zostanie najprawdopodobniej odrzucony. Jeżeli Polska zdecyduje się na zignorowanie woli komisarzy, w grę wchodzi nawet wstrzymanie nam płatności.
Już dawno rolnicy nie mierzyli się z tak trudnymi żniwami. - Susza była problemem, ale ostatnie opady są jeszcze gorsze niż ona. Nie dość, że urosło dużo mniej, niż zakładaliśmy, to nie mamy jak tego zebrać. I już dzisiaj wiemy, że ziarno będzie dużo gorszej jakości -mówi „Naszemu Dziennikowi" Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Wyjaśnia, że w wyniku deszczów ziarno jest pobudzane do wzrostu i traci białko. - Jeżeli analizy meteorologów się sprawdzą i deszcze będą się przeciągać, to z dnia na dzień obniżać się będzie jakość ziarna. Już dzisiaj jest źle, a będzie jeszcze gorzej -wskazuje Wiktor Szmulewicz.
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa Państwowy Instytut Badawczy przekazał aktualne dane dotyczące klimatycznego bilansu wodnego od 1 czerwca do 31 lipca 2023 roku. Deficyt wody dla roślin uprawnych zmniejszył się, jednakże niedobór wody występował w całym kraju. Gdzie było najgorzej? We wschodniej części Pojezierza Wielkopolskiego, na Pojezierzu Chełmińsko-Do-brzyńskim oraz na Nizinie Wielkopolskiej. Tam deficyt wody wynosił od -210 do -239 mm.
Źle było również w zachodniej i we wschodniej części Pojezierza Pomorskiego, na pojezierzu Mazurskim, w zachodniej części Pojezierza Wielkopolskiego oraz w zachodniej części Niziny Mazowieckiej - od -170 do -209 mm. Odrobinę lepiej było na południe i wschód od tego obszar u - od -100 do -169 mm. Na pozostałym obszarze kraju niedobór wody wynosił od 0 do -100 mm. Wobec powyższego IUNG-PIB stwierdził, że susza miała miejsce prawie w całym kraju, z wyjątkiem województwa podkarpackiego.
Odnotowano ją we wszystkich monitorowanych uprawach kukurydzy na ziarno, kukurydzy na kiszonkę, krzewów owocowych, roślin strączkowych, warzyw gruntowych, zbóż jarych, tytoniu, truskawek, zbóż ozimych, chmielu, ziemniaka, drzew owocowych i buraka cukrowego. Największy zasięg suszy rolniczej występował wśród upraw kukurydzy na ziarno. Suszę w tych uprawach notowano w 1515 gminach, co stanowi 61,16 proc. wszystkich gmin w Polsce.
- Sytuacja jest zła w całym kraju. Została ona podbita właśnie ulewnymi deszczami i pod-topieniami. Różnica jest tylko taka, że są regiony, gdzie rolnikom udało się zebrać trochę więcej. Są też takie, gdzie nie zebrano nic, wszystko dalej znajduje się na polach - akcentuje Wiktor Szmulewicz. Odpady znacznie utrudniają prace rolników. - Po okresie suszy na nasze pola w ostatnich dniach spadły dziesiątki litrów wody. To były nawałnice, ulewne deszcze. I one nie uratują już zbóż. Już teraz widzimy, że one wypuszczają kiełki po 3 lub 4 centymetry. Nieszczęście goni nieszczęście - wyjaśnia Edward Kosmal. Raz, że rolnicy nie są w stanie zebrać zbóż, to jeszcze wszelkie parametry ziarna pokazują, że są one niskiej jakości. - Biorę udział w procesie szacowania szkód i widzę, co się dzieje. Straty w zbożach jarych wynoszą 70 proc. , a może nawet 80 proc. Zboża ozime -od 35 proc. do 40 proc. Źle jest też z rzepakiem. Czekamy na wyjście słońca Potrzebujemy kilku dni - zwraca uwagę nasz rozmówca. Jak wyjaśnia, zaawansowanie żniw w województwie zachodniopomorskim wynosi zaledwie 20 proc.
Zapewnienie o wsparciu
Robert Telus zwraca uwagę, że za wcześnie jest jeszcze na dyskusję o rozmiarach szkód wyrządzonych przez suszę. - Aplikacja pokazuje na bieżąco, jak wygląda sytuacja, i są rejony, gdzie wskazuje na straty rzędu 70 proc. W dużej części Polski jest to około 50 proc. Jeszcze teraz zachowajmy spokój, dlatego że ostateczne wyniki poznamy dopiero po zakończeniu procesu szacowania strat - powiedział minister rolnictwa. Tm bardziej że - jak wyjaśnia -część strat wyrządziła susza, a za inne odpowiadają ulewne deszcze i podtopienia. - Już teraz przygotowujemy się na uruchomienie konkretnych pieniędzy dla rolników. Sprawą otwartą jest to, z jakiego źródła one popłyną i jakie będą szczegóły ich przekazania. Mam świadomość tego, że rolnicy denerwują się obecną sytuacją. Dlatego chcę ich uspokoić: mogą liczyć na wsparcie - zaznacza Robert Telus. Jak nas zapewnią o szczegółach poinformuje wkrótce.
- Dużym problemem jest to, że nie na wszystko mamy wpływ -jesteśmy uzależnieni od decyzji Unii Europejskiej - wskazuje Jerzy Chróścikowski. Jak dodaje, komisarze nie są zbyt skorzy do wspierania rolników. - Wielokrotnie nachodzą mnie myśli, że wszystko byłoby prostsze, gdyby nie nasze uzależnienie od decyzji Brukseli. O Komisji Europejskiej można powiedzieć wszystko, ale nie to, że rozumie problemy rolników. UE nie jest hojna. I nigdy nie było tak, żeby rolnik mógł odzyskać wszystko to, co stracił - podkreśla przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Szczególnie trudna sytuacja występuje w tych gospodarstwach, gdzie rolnicy zajmują się hodowlą i uprawą. Aby mogli się oni ubiegać o pomoc z powodu suszy, straty muszą wynieść minimum 30 proc. Hodowla zwierząt sprawia, że te straty -w skali całego gospodarstwa -nie są tak duże. - Pole może być wyniszczone przez brak słońca, ale fakt trzymania zwierząt powoduje, że całe gospodarstwo nie mieści się w określonych limitach. Wnioskujemy więc o oddzielenie hodowli zwierząt od uprawy roślin. Tb są dwie inne rzeczywistości - stwierdza Edward Kosmal.
Oddzielenie hodowli zwierząt od upraw roślin przy szacowaniu strat udało się tylko raz, gdy ministrem rolnictwa był Jan
Krzysztof Ardanowski. Wówczas złożył on wniosek do Komisji Europejskiej o wydanie stosownej zgody. Bruksela długo zwlekała z odpowiedzią, co zostało zinterpretowane przez resort rolnictwa jako brak sprzeciwu. -Tb bardzo pomogło rolnikom, ale wywołało wściekłość Brukseli. I teraz bardzo pilnują tego, aby do takich sytuacji nie dochodziło - stwierdza Jerzy Chróścikowski.
Robert Telus informuje „Nasz Dziennik", że złożył już w Komisji Europejskiej podobny wniosek. - Naciskamy na komisarzy, na razie odpowiedzi brak. Zleciłem przeanalizowanie sytuacji, co mażemy zrobić, gdybyśmy tej zgody nie dostali. Gwarantuję, że pomoc będzie: sprawą otwartą jest tylko to, w jakim zakresie jej udzielimy -uspokaja minister rolnictwa.
Jednak jak nieoficjalnie udało się nam ustalić, Komisja Europejska nie zaakceptuje polskiego wniosku. - Czekam na oficjalnie decyzje. Jak dotąd tych nie ma. Zalecam spokój - odpowiada nam Robert Telus. - Jeżeli nam na to nie pozwolą, to mamy cały katalog działań, które już możemy podjąć - zapewnia. Jak wyjaśnia, chodzi o rozwiązania, które wpisują się w katalog pomocy de minimis. Jest ona dopuszczalna przez Komisję Europejską, gdyż - przez swoje niewielkie rozmiary-nie spowoduje naruszenia rynku. - W przeszłości stosowaliśmy już podobne rozwiązania. Możemy np. wesprzeć poszkodowanych rolników poprzez uruchomienie jednorazowych programów socjalnych. Zanim ogłosimy katalog działali, musimy obliczyć, na czym rolnicy więcej skorzystają - podkreśla Robert Telus.
Rafaf Stefaniuk