Szef senackiej komisji rolnictwa przestrzega Ukrainę przed eskalacją tematu embarga: to może się obrócić przeciwko nim
polskieradio.pl 2023-09-19
Ukraina skierowała do WTO skargę na Polskę, Słowację i Węgry za to, że państwa te podtrzymały zakaz sprzedaży na swoim rynku czterech rodzajów zbóż z Ukrainy. Jednocześnie rząd w Kijowie zagroził, że zakaże importu na Ukrainę "niektórych towarów z określonych państw". - Niech Ukraińcy zastanowią się, co mówią, bo polityczna gra, którą zaczynają prowadzić, obróci się przeciwko Ukrainie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Jerzy Chróścikowski, szef senackiej komisji rolnictwa i kandydat KW PiS w wyborach do Senatu.
Michał Fabisiak: Premier Ukrainy oświadczył, że jeśli Polska i Węgry nie zgodzą się na działania uzgodnione z Komisją Europejską i nie anulują jednostronnego embarga na niektóre towary z Ukrainy, to rząd w Kijowie podejmie decyzję o zakazie importu na Ukrainę "niektórych towarów z określonych krajów". Brzmi jak groźba pod adresem Polski. Jak pan interpretuje te słowa?
- Każde państwo dba o swoich obywateli i przedsiębiorców, w związku z tym polski rząd podjął słuszną decyzję o wprowadzeniu zakazu importu ukraińskiego zboża. Komisja Europejska była głucha na argumenty naszego premiera, ministra rolnictwa czy unijnego komisarza do spraw rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Jestem natomiast zaskoczony tym, że Ukraina chce rozpocząć z Polską polityczną batalię, tym bardziej że nasz kraj nie blokuje ukraińskiego zboża. Wręcz przeciwnie, chcemy pomagać w przesyłaniu go dalej, na zachód Europy i do krajów Afryki.
Ukraińcy chyba wiedzą, na czym polega polski zakaz, a mimo to podejmują działania wymierzone w nasz kraj. Jak więc zrozumieć postawę rządu w Kijowie?
- No właśnie, trudno zrozumieć tę postawę. Chciałbym zauważyć, że Ukraina nie jest formalnie członkiem Unii Europejskiej, a mimo to uzyskała dostęp do rynku Wspólnoty dla swoich produktów rolnych, na tej samej zasadzie jakby należała już do UE. Polska w przeszłości nie mogła liczyć na podobny przywilej. Ale nie mamy nic przeciwko, ponieważ jesteśmy zdania, że trzeba pomagać w związku z rosyjską agresją na ten kraj. Natomiast to nie może odbywać się kosztem naszej gospodarki. Co ma zrobić w tej sytuacji Polska? Przestać pomagać Ukrainie? Przecież bez naszego wsparcia Kijów nie ma szans wygrać wojny z Rosją.
Polska przeznaczyła na pomoc Ukrainie 2 proc. swojego PKB.
- Warto o tym mówić. Chcę przypomnieć, że nasz kraj nie tylko udziela ekonomicznego wsparcia uchodźcom z Ukrainy, ale również wysyła uzbrojenie ukraińskiemu wojsku. Niech rząd w Kijowie zastanowi się, czy potrzeba mu konfliktów politycznych. Podjęliśmy duży wysiłek, żeby ocieplić wzajemne relacje, a teraz to wszystko może zostać przekreślone. Wydaje mi się, że stronie ukraińskiej powinno zależeć na tym, żeby Polska wyraziła w przyszłości zgodę na wejście tego kraju do Unii Europejskiej. Ukraińskie władze powinny zastanowić się też nad tym, czy chcą popsuć wizerunek tego kraju w oczach polskiego społeczeństwa. Jak słyszę niektóre wypowiedzi ukraińskich polityków, to mam wrażenie, że im na tym nie zależy.
Skoro Ukraina nie docenia tego, co robi Polska, to może powinniśmy mocniej akcentować swoje racje? Były premier Leszek Miller pyta w mediach społecznościowych, "czy przypadkiem pas na lotnisku w Jasionce nie wymaga gruntownego remontu?".
- Nikt nie chce robić na złość Ukrainie. Polska granica jest otwarta dla ich produktów rolnych i chcemy pomagać w transporcie przez nasz kraj. Dlatego powtórzę raz jeszcze - niech Ukraińcy zastanowią się, co mówią, bo polityczna gra, którą zaczynają prowadzić, obróci się przeciwko Ukrainie. Widzimy, że polskie społeczeństwo zaczyna się już denerwować, a my nie chcemy powiększać poziomu tego zdenerwowania. Ukraina powinna skupić się na wojnie z Rosją. Skarga do WTO czy straszenie wprowadzeniem zakazu importu polskich produktów to pomysły, które mogłaby podpowiedzieć Kijowowi tylko Moskwa. A przypomnę, że to właśnie Rosja stosuje siłowe rozwiązania wobec Ukrainy. Dlatego apeluję do ukraińskiego rządu o opamiętanie i dobrą współpracę z Polską. Niech szukają dobrych rozwiązań, a nie słuchają lobby wielkich koncernów, które chcą zalać nasz kraj ukraińskim zbożem.
No właśnie, nie jest tajemnicą, że produkcją rolną na Ukrainie razem z tamtejszymi oligarchami zajmują się zagraniczne koncerny. Dlaczego tak zależy im na dostępie do polskiego rynku?
- Te firmy miały zawarte kontrakty z krajami afrykańskimi. Obecnie zaczynają tracić tamtejszy rynek, ponieważ na afrykański rynek swoje produkty zaczyna wpychać Rosja. Kraje Europy Zachodniej, podobnie jak Polska, mają nadwyżkę zboża, więc muszą je wyeksportować, więc też nie są zainteresowane tymi produktami w dużych ilościach. Należy też pamiętać, że wysyłanie ukraińskiego zboża do dalej położonych państw wiąże się z wyższymi kosztami transportu. Dlatego zagranicznym koncernom najłatwiej jest sprzedać je do Polski, zarobić na tym i mieć problem z głowy. My na to nie pozwolimy i będziemy bronić interesów naszych rolników.
Rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl