Czy chcą nas otruć?
Tygodnik Zamojski 2008-02-21
Radio Maryja walczy z "agentem" Monsanto, senator przestrzega rolników, by nie zakładali sobie stryczka na szyję. Rolnicy jednak coraz bardziej skłaniają się ku postępowi. Co z tego wszystkiego wyniknie?
- Czy Bili Gates zbudowałby Krzemową Dolinę, gdyby produkował syrenkę? Nie. I my też nie zbudujemy silnego rolnictwa, jeśli nie zrozumiemy, że cały świat zarabia dziś na nowoczesnych technologiach. Czy się to komuś podoba czy nie, GMO jest nieuchronne i nieuniknione - Wiesław Gryn, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego i rolnik z dziada pradziada nie ukrywa, że na zniesienie w Polsce zakazu uprawy roślin genetycznie modyfikowanych czeka jak na zbawienie.
Nie śpieszmy się. Nie eksperymentujmy na przyrodzie, na zwierzętach, na ludziach. Poczekajmy aż zostanie bezsprzecznie udowodnione, że żywność, do produkcji której wykorzystuje się osiągnięcia inżynierii genetycznej, jest w pełni bezpieczna. Polscy rolnicy i bez niej mogą się odnaleźć na unijnym rynku, stawiając na ekologię i jakość - dowodzi Jerzy Chróścikowski (PiS), szef senackiej komisji rolnictwa i ochrony środowiska.
Nie jestem agentem
To właśnie z racji tego stanowiska, senatora spod Zamościa odwiedzali w ostatnim czasie minister rolnictwa USA, attache rolny ambasady amerykańskiej, amerykański minister stanu ds. GMO; bywali też u niego kongresmeni. Rzecz jasna lobbowali za GMO. Tu akurat wiele nie wskórali. - Czy polscy rolnicy zdają sobie sprawę, że stawiając na transgeniczne uprawy oddadzą się w ręce wielkich koncernów, które posiadają patenty na wszelkie nowe odmiany? Czy wiedzą, że co roku będą musieli kupować od nich nowe nasiona, bo stosowanie tych pochodzących z własnych upraw jest niedozwolone? -pyta senator.
Lista pytań o bezpieczeństwo GMO i zyski, jakie ma przynosić ich uprawa, jest znacznie dłuższa; podobnie jak lista argumentów jego zwolenników. Spierają się ze sobą naukowcy, politycy, organizacje rolnicze. Glos w dyskusji zabrali przedstawiciele Kościoła, m.in. arcybiskup Józef Życiński, który w grudniu ub. roku przekonywa! na jednym z kazań, by nie bać się żywności modyfikowanej genetycznie. Przypominał, że w przeszłości ludzie wielokrotnie straszeni byli złymi skutkami nowych wynalazków, jak choćby podróży koleją - w XIX w. przewidywano, że przemieszczenie się z zawrotną wówczas prędkością 30 km na godzinę będzie szkodliwe dla ludzkie go wzroku. Z GMO walczy za to Radio Maryja. Obiektem jego ataku stał się m.in. Wiesław Gryn, który w swoim nowoczesnym gospodarstwie w Rogowie pod Grabowcem prowadzi od wielu lat poletka doświadczalne, na których - we współpracy z instytutami naukowymi i producentami m.in. nasion - testowane są nowe odmiany i technologie upraw. Eksperymenty prowadził tu m.in. koncern Monsanto -światowy lider w produkcji zmodyfikowanego genetycznie ziarna siewnego, a także producent silnego herbicydu o nazwie Roundup. To właśnie w tym koncernie powstała odmiana soi odporna na herbicyd. Roundup jest tzw. środkiem totalnym, który niszczy wszystko, co zielone - poza roślinami, którym wszczepiono gen odporności.
- Przez Radio Maryja zostałem ochrzczony "agentem" Monsanto. Wielokrotnie wymieniano na antenie moje nazwisko. Śmiać się z tego? Walczyć z tym? - zastanawia się Gryn, na którego poletkach testowane były min. bezpłużne techniki uprawy roli (siew i zbiór) czy uprawy kilkudziesięciu nowych odmian, i który gościł u siebie rektorów chyba wszystkich uczelni w kraju, mających coś wspólnego z rolnictwem.
- Niczyim agentem nie jestem. Jestem po prostu za postępem, a od niego nie ma odwrotu. Kiedy w Anglii wynaleziono w XVIII w. maszyny parowe, robotnicy rozbijali je kamieniami. Czy mogli zniszczyć wszystkie i zatrzymać rewolucję przemysłową? - pyta Wiesław Gryn. - Wprowadzenie GMO wymusi na nas ekonomia. Rynek jest dziś w Europie jeden. Jak mamy się na nim odleźć, jak konkurować, skoro Czesi zaczęli już uprawiać transgeniczną kukurydzę, uprawiają ją Węgrzy i inni sąsiedzi? Omacnica prosowianka atakuje jej uprawy z równą siłą wszędzie. Tyle tylko, że rolnicy z innych krajów mają przeciwko temu szkodnikowi nową broń - rośliny z wszczepionym genem odporności. Nie tylko nie muszą wydawać pieniędzy na walkę z owadem, często bezskuteczną, ale też produkują przy okazji zdrowsze ziarno, bez groźnych mytoksyn - substancji produkowanych przez grzyby, które rozwijają się w ziarnie uszkodzonym przez omacnicę.
W użyciu są głównie dwie odmiany transgenicznej - odporne na szkodniki oraz odporne na Roundup. Uprawa tych pierwszych nie wymaga stosowania oprysków, oszczędza więc czas, pieniądze i środowisko. - No właśnie, o tej zalecie ekolodzy jakoś zapominają - podkreśla prezes ZTR. - Uprawy przynoszą plony wyższe na hektarze o jakieś 2 tony. Razem z wydatkami na środki ochronne, na przejazdy opryskiwaczy, gdy atakuje omacnica, na każdym hektarze można oszczędzić około 2 tys. zł. A nasiona? Owszem, są droższe, o jakieś 200 zł.
Gryn powtarza też dowcip zasłyszany od znajomego Amerykanina: dawniej farmer wstawał rano i najpierw modlił się, by komunizm utrzymał się w Europie jak najdłużej (miał tu ogromny rynek zbytu). Teraz ten sam farmer modli się, by zakaz upraw GMO utrzymał się w Europie jak najdłużej.
Uprawy GMO są tańsze i to dlatego ich powierzchnia na świecie rośnie szybko, o ok. 10 proc. rocznie, i wynosi już ok. 115 min ha.
Zamienił stryjek siekierkę...
Zagorzała dyskusja trwa w najlepsze, ale już w najbliższym czasie w Polsce muszą zapaść wiążące decyzje, których skutki odczują wszyscy rolnicy i wszyscy konsumenci.
Obrót GMO ograniczają dwie ustawy: o paszach i nasiennictwie. Komisja Europejska uważa, że obie są niezgodne z prawem unijnym i zagroziła Polsce wysoki karami, sięgającymi dziennie kilkuset tys. euro.
Teraz zwierzęta w Polsce są karmione paszami ze śrutą sojową, którą importujemy w ilości 2 min ton rocznie. Jest to prawie wyłącznie śruta z modyfikowanej soi. Jednak już w sierpniu br. ma wejść w życie całkowity zakaz stosowania w paszach roślin GMO. Na światowych rynkach można jeszcze kupić śrutę z tradycyjnej soi, droższą. Podrożałyby więc pasze. Czy to oznaczałoby dalsze podwyżki cen mięsa w sklepach?
- Jest i inne wyjście. Rozpoczęliśmy starania o zniesienie zakazu karmienia drobiu i świń mączkami kostnymi. Wycofano je z użycia po pojawieniu się choroby szalonych krów (śmiertelnej także dla ludzi - dop. red.). Jednak była to tylko panika, bo wszystkie badania naukowe dowodzą, że mączki są niebezpieczne tylko dla bydła - wyjaśnia senator.
Tak więc już od dawna jemy mięso świń, które żywione są zmodyfikowanymi produktami. Można je także znaleźć na sklepowych półkach (soja, kukurydza, warzywa, olej), choć powinny być wyraźnie oznakowane. Modyfikowana genetycznie skrobia dodawana jest też do niemal wszystkich jogurtów. Jednak w Polsce nie można uprawiać roślin genetycznie zmodyfikowanych, choć UE dopuściła już kilka odmian takiej kukurydzy, a teraz dyskutuje nad możliwością uprawy transgenicznego ziemniaka zawierającego tylko wybrany rodzaj skrobi, np. przydatnej do produkcji papieru. Ziemniak ten - nazwany EH92-527-1 - miałby być wykorzystywany do celów przemysłowych, a w perspektywie jako pasza.
- Polska powinna utrzymać zakaz uprawy GMO. Nikt nie potrafi zagwarantować, że nie zostanie ono uwolnione do środowiska, że transgeniczną kukurydza nie będzie się krzyżować ze zwykłymi odmianami. Możemy uruchomić w przyrodzie procesy, których nic nie zatrzyma. Można sobie wyobrazić, że rzepak odporny na herbicydy wymieni się
genami z rzepikiem, skutkiem czego powstanie niezniszczalny super-chwast. O pomyłkę na tym polu nietrudno. Wystarczy wspomnieć barszcz Sosnowskiego, sprowadzony z ZSRR jako rzekomo znakomita pasza, dziś nie dający się wytępić groźny chwast, czy azbest, rzekomy super wynalazek - przypomina senator. Jerzy Chróścikowski namawia wszystkich, by zdrowo się odżywiali i unikali żywności produkowanej przemysłowo. - Nasza żywność jest zdrowsza. Także droższa? Zależy, jak na to popatrzeć. 10 gramami dobrej szynki można się najeść równie jak 20 gramami szynki złej jakości, z dużą zawartością wody i innych dodatków. Amerykańskie technologie nie niosą ze sobą niczego dobrego. Popatrzmy jak wyglądają i jakie kłopoty ze zdrowiem mają dziś Amerykanie - wskazuje. -A nasze dziewczyny? Są piękne i szczupłe, bo zdrowo się odżywiają - dodaje żartem.
Zdania co do tego, co tak naprawdę jest lepsze, są jednak podzielone. - Jestem przekonany, że kukurydza z wszczepionym genem odporności na Roundup jest zdrowsza niż kukurydza zanieczyszczona przez szkodniki. Ryż wzbogacony witaminą A stał się błogosławieństwem dla Trzeciego Świata-mówi Robert Jakubiec, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. - Dlaczego tak boimy się inżynierii genetycznej? W szkole każdego chyba uczono, że rośliny i zwierzęta hoduje się na zasadzie krzyżowania. Teraz ta technika rozwinęła się tak dalece, że geny można przeszczepiać z dowolnych organizmów, można je eliminować. To jej osiągnięcie. Nauki nie można lekceważyć. Z GMO jest jak z odkryciem atomu: można go wykorzystać dla dobra ludzkości i przeciwko niej.
Anna Rudy