Rolnicy i przetwórcy: konkurenci czy partnerzy?
Agro Serwis 2009-07-16
Przetwórcy - szczególnie mięsa, zboża i owoców miękkich - skarżą się na niską, ich zdaniem, jakość surowca dostarczanego przez producentów rolnych. Zaś rolnicy przedstawiają całą listę zarzutów pod adresem skupującego ich produkty przemysłu spożywczego: na czele jest tu zwykle zarzut zaniżania cen i wykorzystywania pozycji dominanta na skupowym rynku. Mimo prób normalizowania sytuacji, podejmowanych przez organizacje branżowe obu stron konfliktu, sytuacja na linii producent rolny - przetwórca niewiele się zmieniła. Tymczasem dobra współpraca w tym zakresie warunkuje powodzenie naszego rolnictwa i przemysłu spożywczego - przekonywano podczas konferencji "Przetwórstwo spożywcze - partnerem czy konkurentem producenta rolnego", która w czerwcu odbyła się w gmachu Sejmu.
- Często słyszy się z ust rolników, że podmioty przetwórcze ich "łupią", a nawet "gubią" ich gospodarstwa. Przetwórcy przytaczają zaś swoją listę żalów w stosunku do rolników - tak rozpoczął konferencję, zorganizowaną przez Stowarzyszenie AgrobiznesKlub, Federację Gospodarki Żywnościowej RP oraz Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - PIB, patronujący spotkaniu Leszek Korzeniowski, przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Obszarów Wiejskich.
- Pozytywne odpowiedzi, lub brak odpowiedzi na sformułowane w temacie konferencji pytanie, to "być albo nie być" dla naszej gospodarki żywnościowej - mówił Jarosław Kalinowski, wicemarszałek Sejmu RP - Analizy specjalistów dowodzą bowiem, że nasze przewagi w eksporcie żywności wynikające z niższych cen już się wyczerpały.
Osiąganie odpowiednich dochodów gospodarstw z tytułu sprzedaży produktów rolniczych to podstawowe obecnie wyzwanie dla polskiego rolnictwa - uważa marszałek Kalinowski. Tymczasem połowę dochodu stanowią obecnie dopłaty bezpośrednie, mające za zadanie wspieranie dochodów rolniczych. Dopłaty, choć są na pewno pozytywnym czynnikiem wspierającym modernizację polskich gospodarstw, mają też jednak swoje "drugie oblicze" - spowodowały zahamowanie obrotu ziemią, co uniemożliwia restrukturyzację naszego rolnictwa. - Dopłaty nie mogą też stać się podstawowym źródłem dochodu rolników - powinny nim być przychody ze sprzedaży produktów rolnych
- mówił Jarosław Kalinowski. - Jednak zarówno niskie, często nieopłacalne ceny tych produktów, jak i kłopoty z ich zbytem, które dotykają producentów w okresie urodzaju czy też dużej podaży (świńskie górki, okres zbiorów owoców miękkich) uniemożliwiają harmonijny rozwój i modernizację produkcji rolnej. A to z kolei uderza w przemysł przetwórczy, narażając go na niedobory i trudności w pozyskaniu surowca.
Rolnik - daleko od rynku?
Jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy? - starali się zdiagnozować ją zebrani. - Największe problemy to rozdrobnienie produkcji rolnej i przetwórstwa oraz to, że rolnicy tylko w niewielkim stopniu są operatorami na rynku rolniczym, więc i nie uczestniczą w podziale marży przetwórczej - tłumaczył marszałek Kalinowski. - Ale jedno wynika tu z drugiego - nasze podmioty przetwórcze są małe w porównaniu z unijnymi, więc przegrywają np. w konkurencji o dopłaty do eksportu produktów mleczarskich do krajów trzecich. Zaś producenci rolni nie mają siły przetargowej w negocjacjach na temat warunków skupu produktów rolnych, bo oferują pojedynczo zbyt małe ilości surowca dla przemysłu.
Pogląd ten potwierdzały dane przytaczane przez prof. Romana Urbana z lERiGŻ: wartość globalna produkcji krajowego przemysłu spożywczego jest ok. 2 razy większa od wartości produkcji rolniczej, zaś udział rolnictwa to ok. 40% ceny bazowej produktów spożywczych (liczonych bez marży handlowej, podatków itp.). Dwa razy większa jest też w przemyśle spożywczym, niż w rolnictwie wartość środków trwałych. Przemysł spożywczy jest obecnie pięciokrotnie większym (wartościowo) eksporterem i dwukrotnie większym importerem, niż rolnictwo. Wynika to z faktu, iż gotowa żywność i półprodukty spożywcze zaczynają dominować w eksporcie spożywczym: 50% eksportu stanowią wyroby gotowe, a 30% - półprodukty. Zaś produkcja przemysłu spożywczego ostatnio rozwija się w tempie ok. 4% rocznie, a więc znacznie szybciej niż nawet towarowe rolnictwo.
Przemysł spożywczy i produkcja rolnicza są na siebie skazane. Przemysł nie może rozwijać swojej produkcji i konkurować w eksporcie bez dobrego surowca, zaś producenci rolni - istnieć bez odbiorcy płodów rolnych, jakim w przeważającej części jest właśnie przemysł przetwórczy. Od jego powodzenia na rynku krajowym i na rynkach zagranicznych zależy nie tylko kondycja ekonomiczna samych przetwórców, ale i ceny płacone za surowce rolnicze, więc i dochody gospodarstw rolnych. Te powiązania nie zawsze są jednak u nas dostrzegane. Wynika to po części z tego, że jedynie ok. 250 tys. z ok. 1,8 mln wszystkich polskich gospodarstw to jednostki towarowe, nastawione na rynek - mówiono na konferencji. - Nie bez znaczenia jest też fakt, że jedynie w mleczarstwie rolnicy mają bezpośredni udział w przetwórstwie i są, jako właściciele spółdzielni mleczarskich, zaangażowani w nie kapitałowo i ekonomicznie. Tymczasem w większości krajów unijnych to rolnicy są zwykle współwłaścicielami zakładów przetwórstwa mleka, mięsa czy też owoców na zasadach spółdzielni albo spółek. U nas nie wykorzystano szansy uwłaszczenia producentów rolnych przy okazji prywatyzacji państwowych zakładów przemysłu spożywczego. Zawiniła tu zła konstrukcja systemu uwłaszczania, ale też - przypominali uczestnicy konferencji - niewielkie zainteresowanie rolników udziałem właścicielskim w zakładach przetwórczych.
Drobni nie mają głosu
Partnerskie rozmowy pomiędzy producentami rolnymi a przetwórstwem utrudnia też rozdrobnienie oferty skupowej, zaś organizowanie się rolników w grupy producenckie i wspólna sprzedaż produktów zestawionych w większe partie wciąż idzie jak po grudzie. Dla sprzedaży zakładom niewielkich, zróżnicowanych partii produktów rolnych i pozyskiwaniu surowca przez przetwórców na wolnym rynku nie ma jednak przyszłości - zgadzali się zarówno producenci rolni, jak przetwórcy. Na unijnym rynku żywności coraz większą rolę odgrywa bowiem jakość produktów - a więc i surowca do ich wytworzenia - oraz zasada "traceability" - możliwości precyzyjnego śledzenia drogi produktów żywnościowych "od pola do stołu".
Jakie jest więc rozwiązanie patowej sytuacji we współpracy pomiędzy rolnikami a przetwórstwem spożywczym? - Bezwzględnie kontraktowanie produkcji, integracja pionowa, albo wręcz produkcja nakładcza w rolnictwie, zamawiana przez przemysł przetwórczy - uważa prof. Katarzyna Duczkowska- Małysz ze Szkoły Głównej Handlowej. - Innego rozwiązania nie ma ani dla rolników, by mieli pewny i korzystny zbyt swojej produkcji, ani dla przetwórstwa by zapewniło sobie stałe dostawy dobrego surowca.
- Ale wiązanie się rolników z przetwórstwem umowami kontraktacyjnymi utrudnia niestabilność naszego rynku rolnego, co osłabia wzajemne zaufanie i nie pozwala zawarować w kontraktach ceny skupu - zwracał uwagę Zbigniew Kaszuba, przewodniczący Krajowej Federacji Producentów Zbóż. - Sytuacja na polskim i unijnym rynku zbóż jest niepewna i niestabilna, powiązania producentów zbóż z przetwórstwem i firmami handlowymi - słabe, dominuje zasada "kto kogo przechytrzy".
Na niestabilność krajowego rynku rolnego i bardzo duże wahania cen surowców rolniczych zwracał też uwagę Władysław Piasecki, producent drobiu, wiceprezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Podkreślał potrzebę tworzenia grup producentów rolnych, ale też pomocy państwa w rozwijaniu eksportu polskiej żywności, w drodze np. gwarancji rządowych zastępujących niesławne już opcje walutowe. Również - wyodrębnienie i wspieranie towarowych gospodarstw rolnych, bo tylko one mają związek z rynkiem.
Wszystkiemu winien handel...
- W budowaniu partnerstwa pomiędzy producentami rolnymi i przetwórstwem brakuje jednego ogniwa - handlu - uważa Józef Śliwa, prezes Polskiego Związku Producentów Pasz. - To dominacja handlu, szczególnie sieci handlowych, utrudnia uczciwe kształtowanie cen produktów, a więc i surowców rolnych. Rozwiązanie tego problemu leży w rękach organizacji branżowych rolników i przetwórców, które w drodze negocjacji z handlem powinny kształtować zasady ustalania cen produktów żywnościowych.
- Najważniejszym graczem na polskim rynku żywności jest handel, to on dyktuje ceny i często krzywdzi i wykorzystuje zarówno przetwórców, jak i producentów rolnych - dowodził Stanisław Dragan, przewodniczący sadowniczej grupy producenckiej SadPol, zaś senator Jerzy Chróścikowski wzywał do stworzenia systemu ograniczania wygórowanych marż handlowych i wprowadzenia mechanizmu sprawiedliwego stanowienia cen żywności.
Partnerstwo pomiędzy producentami rolnymi a przetwórstwem jest nieodzowne - co do tego nikt z uczestników konferencji nie miał wątpliwości. W wystąpieniach i dyskusji zabrakło jednak spokojnego i pozbawionego emocji przedstawiania oczekiwań obu stron oraz propozycji sposobów zawiązywania rzeczywistego partnerstwa. Dyskusję zdominowały głosy rolników, zniechęconych i rozczarowanych niskimi, często nieopłacalnymi cenami produktów rolnych i wylewanie żalów pod adresem (nieobecnych na konferencji) sieci handlowych. Słabo słyszane były natomiast głosy przetwórców. Z rozmów autorki z właścicielami zakładów wynika jednak, że niektórzy stracili już nadzieję na ułożenie harmonijnej, obustronnie korzystnej, ale i wiążącej obie strony współpracy z rolnikami i w pozyskaniu surowca wysokiej jakości zaczynają sobie radzić inaczej, organizując własną produkcję takiego surowca (fermy tuczu zakładów mięsnych), lub posiłkując się importem.
To niepokojąca sytuacja, źle wróżąca naszej gospodarce żywnościowej. Powinna zmobilizować organizacje branżowe producentów i przetwórców do wypracowania zasad obustronnie korzystnego partnerstwa, umożliwiającego rozwój polskiej branży spożywczej i zwiększanie eksportu krajowej żywności.
Ewa Obidzińska