W grupie można więcej
Nasz Dziennik 2009-11-12
Problemy niskich cen skupu owoców mogliby rozwiązać sami sadownicy, gdyby tylko byli lepiej zorganizowani
Sytuacja branży sadowniczej już drugi rok z rzędu jest ciężka. Rolnicy skarżą się na niskie ceny skupu, czemu winni mają być pośrednicy i przetwórcy. Te żale wylały się także podczas konferencji sadowniczej w Nowym Sączu zorganizowanej przez rolniczą "Solidarność". Ale nie brakowało również opinii, że sytuacja sadowników byłaby inna, gdyby byli oni lepiej zorganizowani. Wówczas nie musieliby dzielić się swoimi pieniędzmi z pośrednikami.
Możliwości rozwijania produkcji owoców mamy znakomite, co wynika zarówno z warunków glebowych czy klimatycznych, jak i z naszej bogatej tradycji uprawy drzew i krzewów owocowych. Jednak spadek opłacalności produkcji, widoczny zwłaszcza w tym i poprzednim roku, musi budzić obawy. Rolnicy narzekają, że ceny skupu dyktują pośrednicy i przetwórnie i ze są one niższe od kosztów produkcji. Taką sytuację mieliśmy choćby w przypadku wiśni czy jabłek przemysłowych. Ale nie wszystkim można obarczać odbiorców owoców, bo część winy za zaistniałą sytuację spoczywa także na samych rolnikach.
- Nie ma wyjścia, sadownicy powinni ze sobą współpracować, zawiązywać grupy producentów rolnych. Nie tylko zbierać owoce, ale i je sprzedawać, aby ominąć pośredników podkreśla Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność". I dodaje, iż niestety współpraca szwankuje, gdyż w terenie nie ma lokalnych liderów, którzy mogliby takie działania zainicjować.
Jakie korzyści daje wspólne działanie, przekonywał rolników Kazimierz Gorczyca, szef rady nadzorczej Grupy Producentów Owoców LUBSAD z Motycza pod Lublinem. Spółka zrzesza około 120 sadowników, producentów jabłek, truskawek, malin, porzeczek i innych owoców. Dysponuje własnymi sortowniami i liniami do pakowania owoców. To pozwala na dostarczanie odbiorcom towaru gotowego do sprzedaży w kraju lub za granicą. Ministerstwo rolnictwa, o czym mówiono także na konferencji w Nowym Sączu, przekonuje, że przygotowano dla grup producentów rolnych bardzo dobre warunki ubiegania się o fundusze unijne na inwestycje. Nabór wniosków tylko dla takich grup zostanie uruchomiony 17 listopada.
Współpraca sadowników może rozwiązać ich podstawową bolączkę: niskie ceny skupu owoców. Jakie skutki przynosi poleganie na pośrednikach, pokazał przykład spółki Tymbark, jednego z największych producentów soków owocowych w Polsce. Za kilogram jabłek zakład płacił 19 groszy. To niewiele, ale gdy rolnik odsprzedawał owoce pośrednikowi, dostawał tylko 11 groszy, bo 8 groszy wynosił zarobek skupującego.
Ponadto grupom łatwiej byłoby negocjować warunki umów kontraktacyjnych z przetwórniami, których teraz nie ma. - Do umów kontraktacyjnych trzeba dochodzić - przyznał Piotr Trojanowicz, sekretarz Krajowej Unii Producentów Soków. Ale musi się to odbywać na zasadzie negocjacji, czyli obie strony rezygnują z części swoich żądań. W innych europejskich krajach funkcjonuje system umów, w których zapisana jest zarówno cena minimalna, jak i maksymalna, po jakiej odbywa się skup owoców. To zapewnia przewidywalne dochody rolnikom, ale pozwala też przetwórniom uniknąć bardzo wysokich cen w latach nieurodzaju. Ale znowu wraca odwieczny problem zorganizowania się sadowników: na Zachodzie taki system wywalczyły grupy producenckie.
Krzysztof Losz
W tym roku, według wstępnych szacunków, produkcja owoców w Polsce wyniesie 3,6 mln ton. Jeśli ta liczba się potwierdzi, oznaczać to będzie spadek o blisko 7 proc. w stosunku do zbiorów z 2008 roku. Ale biorąc pod uwagę średnią z lat 2001 -2006 (2007 r. nie bierzemy pod uwagę, ponieważ z powodu wiosennych przymrozków wymarzła znaczna część sadów i zbiory były o wiele niższe od przeciętnych), produkcja jest wyższa o prawie 10 procent. Nadal największą część wśród polskich owoców stanowią jabłka - ponad 2,5 mln ton, ale w stosunku do ubiegłego roku plony z jabłoni mamy o 10 proc. niższe. Drugie miejsce pod tym względem zajmują wiśnie - ponad 210 tys. ton - ale zarówno w przypadku jabłek, jak i wiśni trzeba zaznaczyć, że część owoców z powodu niskich cen skupu nie została przez sadowników zebrana. Nieco ponad 200 tys. ton mają wynieść zbiory porzeczek, nieco mniej obfite były z kolei "żniwa truskawkowe". Ponadto nasi plantatorzy zebrali także około 80 tys. ton malin i ponad 50 tys. ton czereśni. Trzeba zaznaczyć, że w produkcji owoców miękkich jesteśmy wciąż europejskim potentatem. KL