ZEPSUTE OWOCE Z UKRAINY
NASZ DZIENNIK 2024-08-23
Polskie służby zatrzymały kilkadziesiąt ton mrożonych malin z Ukrainy.
Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno--Spożywczych w Lublinie wydał dwie decyzje o zakazie wprowadzenia do obrotu na teren Polski 2 partii malin mrożonych o masie 42 ton importowanych z Ukrainy z powodu obecności pleśni oraz nietypowej dla owoców maliny barwy.
Mrożonki sprowadzane z Ukrainy niepokoją polskich plantatorów. Według nich tanie mrożone owoce pochodzące zza wschodniej granicy sprawiają, że ceny ich skupu są niskie.
Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Lublinie wydał 2 decyzje o zakazie wprowadzenia do obrotu na teren Polski 2 partii malin mrożonych 0 masie 42 ton importowanych z Ukrainy. Powodem jest obecność pleśni oraz nietypowej dla owoców maliny barwy. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
- Wielokrotnie w ramach prac senackiej komisji rolnictwa zwracaliśmy uwagę - i robiliśmy nawet wyjazdowe posiedzenia komisji na granicy - żeby odpowiednio zmobilizować wszystkie inspekcje do kontroli tego, co przychodzi z zewnątrz. One są odpowiedzialne za to, by dokonywać takiej kontroli - zwraca uwagę w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" Jerzy Chróścikowski, senator Prawa i Sprawiedliwości.
Nasz rozmówca wyjaśnia, że każda taka decyzja sygnalizuje konieczność podjęcia starań, aby dostarczyć do Polski produkty dobrej jakości. A przy tym pilnować, aby nie doszło do zalania naszego rynku produktami gorszej jakości. - Wiąże się to z obawami polskich producentów o obniżenie cen, ponieważ występuje brak konkurencyjności między Polską, która jest w Unii Europejskiej, a Ukrainą, która nie musi spełniać takich wymogów, jakie nas obowiązują - tłumaczy polityk.
Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP uważa, że system kontroli towarów napływających do Polski musi być szczelny. - Niestety, importem z Ukrainy będziemy obarczeni niezależnie od tego, czy będzie wpływał do Polski, czy do innych krajów, np. tam, gdzie i my przeznaczamy nasze mrożonki. Wówczas trzeba będzie szukać alternatywnej metody, aby mieć inny produkt niż Ukraina i aby z nim na rynku międzynarodowym nie przegrywać rywalizacji. Z tym standardowym produktem ze względu na niższe koszty wytwarzania na Ukrainie niestety będziemy mieli problem - mówi „Naszemu Dziennikowi" prezes Związku Sadowników RP.
Niskie ceny
Mrożonki sprowadzane z Ukrainy niepokoją polskich plantatorów. Według nich przyczynia się to do obniżenia cen skupu tych owoców. Niedawno maliny przeznaczone na mrożenie skupowane były po 6,5-7 zł/kg, czyli poniżej poziomu rentowności upraw. Sadownicy uważają, że cena powinna wynosić co najmniej 10 zł/kg. Plantatorzy obawiają się, że ceny w skupach jeszcze bardziej mogą się obniżyć, jeśli import ze Wschodu nie zostanie powstrzymany.
Mirosław Maliszewski przy okazji podejmuje jeszcze jedną istotną kwestię. - Pamiętajmy, że maliny mrożone z Polski trafiają głównie na eksport, np. do krajów skandynawskich, tak samo maliny z Ukrainy -te również są tam eksportowane. Więc nie jest sztuką zapłacić w Polsce np. 10 zł za kilogram malin i ich nie sprzedać, ponieważ na arenie międzynarodowej nikt ich nie będzie chciał kupić, dlatego że Skandynawowie będą mieli do dyspozycji produkty z Ukrainy -wyjaśnia nasz rozmówca.
I dodaje, że ma to szersze podłoże - to nie tylko kwestia związana z bezpośrednim importem do Polski, bo nawet jeśli tanie maliny z Ukrainy nie wjechałaby do Polski, to wjadą na inne rynki i tam będą konkurować z naszymi owocami. - Przede wszystkim trzeba wprowadzić działania w celu ograniczenia importu do Polski, a także w kwestii obniżenia kosztów w naszym kraju. Jeżeli tego nie zmienimy, to nie pomogą nam żadna zapora na granicy, protesty, blokady czy cło, bo na rynkach zagranicznych z ukraińską maliną i tak przegramy - alarmuje.
Jacek Sądej