Kosztowny błąd urzędników
NASZ DZIENNIK 2025-02-05
Rolnicy, którzy legalnie zakupili i zarejestrowali ciągniki, mogą je stracić.
Po kilku latach od rejestracji okazało się, że traktory białoruskiej produkcji MTZ Belaras nie mają unijnej homologacji i nie powinny być dopuszczone do użytkowania. Właściciele mogą zostać zmuszeni do zezłomowania maszyn, które jeszcze spłacają,
Sprawa dotyczy około 7 tys. rolników, którzy zakupili przed kilkoma laty - po 2016 roku - ciągniki białoruskiej produkcji MTZ Belarus. - Rolnicy kupowali ciągniki legalnie od firm, które je importowały, i legalnie rejestrowali je w wydziałach komunikacji. Po kilku latach okazało się, że nie spełniają norm unijnych, jeśli chodzi o emisję spalin. Teraz rolnicy otrzymują decyzje z samorządowego kolegium odwoławczego o wszczęciu postępowania, a niektórzy dostali już postanowienie o cofnięciu rejestracji ciągników, gdyż ta nastąpiła wcześniej z naruszeniem prawa. Rolnicy są zrozpaczeni. Dlaczego to oni mają teraz odpowiadać, skoro kupili ciągniki legalnie i je zarejestrowali. Sytuacja jest patowa - mówi „Naszemu Dziennikowi" Marek Siniło, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej. - Część rolników kupiła te ciągniki na kredyt, który jeszcze spłacają, część z dofinansowaniem dla „młodego rolnika" albo z dofinansowaniem na modernizację gospodarstw, więc muszą te traktory trzymać 5 lat. Wszyscy obawiają się jednak, że po cofnięciu dowodu rejestracyjnego dostaną zaraz kolejną decyzję o konieczności zezłomowania ciągników - dodaje Marek Siniło.
Kto zawinił?
Podjęcie sprawy zapowiedział w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" Jerzy Chróścikowski, wiceprzewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Będę chciał, aby nasza komisja tej sprawie się przyjrzała i zaprosiła na posiedzenie osoby odpowiedzialne za wprowadzanie i egzekwowanie przepisów. Rozumiem, że jeśli teraz samochód czy ciągnik nie ma homologacji, to nie może zostać zarejestrowany. Inna jest jednak sytuacja, gdy pojazd już zarejestrowano, i to kilka lat wcześniej, chyba że mielibyśmy do czynienia z nabyciem ze źródła przestępstwa, ale w tych przypadkach nie ma o czymś takim mowy. Należałoby tę sprawę administracyjnie rozwiązać. Jeśli ktoś popełnił błąd, to powinien on zostać naprawiony - wyjaśnia senator Jerzy Chróścikowski.
Warmińsko-Mazurska Izba Rolnicza zaznacza, że rolnicy, nabywając ciągniki, nie mieli świadomości, że nie spełniają one wymagań Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 167/2013 dotyczących homologacji. W związku z tym urzędowe decyzje o rejestracji tych pojazdów były niezgodne z prawem, ponieważ brakowało europejskiej homologacji wymaganej przy sprowadzaniu pojazdów spoza Unii Europejskiej.
„Dlaczego to rolnicy mają cierpieć za błędy urzędników i sprzedawców? Kupowali sprzęt w dobrej wierze, legalnie zarejestrowany w Polsce, który był dla nich ekonomicznie uzasadnionym wyborem. Dla wielu to kluczowe narzędzie pracy - jego utrata oznacza paraliż gospodarstwa" - stwierdza Izba.
Pismo w tej sprawie do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka skierowała Krajowa Rada Izb Rolniczych. Zarząd KRIR wnosi o cofnięcie decyzji o wyrejestrowaniu traktorów z uwagi na to, że za błędy odpowiadają starostwa i importerzy. - Czekamy na odpowiedź na nasze pismo. To, co najistotniejsze: rolnicy nie są tej sytuacji winni. Winę ponoszą urzędnicy, którzy nie powinni rejestrować bez świadectwa homologacji, i firma, która traktory sprowadzała, i na tę winę wskazuje orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białymstoku - tłumaczy nam Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Zwraca uwagę, że importerzy rejestrowali nowe traktory na Białorusi, a następnie sprowadzali je do Polski jako używane. Zaznacza natomiast, że świadectwo homologacji na używane pojazdy i nie na pierwszą rejestrację dotyczy tylko pojazdów z Unii Europejskiej.
Potrzebna abolicja
Krajowa Rada Izb Rolniczych podnosi, że poszkodowanych może być tysiące rolników z różnych województw, a do samorządu rolniczego napływają informacje, że właściciele tych ciągników będą zobowiązani do ich zezłomowania. KRIR podkreśla, iż większość z poszkodowanych to rolnicy posiadający mniejsze gospodarstwa, którzy chcieli nabyć ciągniki po jak najkorzystniejszych cenach, na które zaciągali też kredyty. Dla części z nich to jedyny pojazd wykonujący najważniejsze prace w gospodarstwie, którego pozbawienie skutkować będzie całkowitym paraliżem działalności.
- W tej sprawie powinna zostać ogłoszona „abolicja na traktory" lub też należałoby zabezpieczyć środki - na koszt importerów - które pozwolą sfinansować dostosowanie traktorów do obowiązujących norm - proponuje Wiktor Szmulewicz. Nasz rozmówca podkreśla, że ze wstępnego rozeznania wynika, iż możliwe byłoby dostosowanie silników traktorów do obowiązujących przepisów, z tym że koszt takiej operacji byłby niemały, bo sięgający 30 tys. zł.
W sprawie cofnięcia rejestracji ciągników w konkretnych sprawach stanowisko zajął, rozpatrując kasację, Naczelny Sąd Administracyjny. W wyroku z 4 grudnia ub.r. NSA, oddalając kasację jednego ze sprzedawców ciągników, potwierdził, że w tych konkretnych sprawach rejestracja traktorów odbyła się niezgodnie z prawem. Pozostawił jednak wątpliwości, czy w tych przypadkach prawo zostało naruszone w sposób rażący.
Artur Kowalski