Polscy hutnicy nie chcą stali z Ukrainy
kresy.pl 2016-11-30
Polska branża hutnicza chce ograniczenia importu stali z Ukrainy, który uważa za nieuczciwy. W tym roku import blach grubych z tego kraju, które opanowały już niemal jedną trzecią rynku, zwiększył się o 40 proc.
Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa (HIPH), branżowa organizacja reprezentująca sektor hutniczy w Polsce uważa, że skuteczniejsza i szersza ochrona unijnego - w tym polskiego - rynku przed "agresywnym importem wyrobów stalowych z krajów trzecich" jest konieczna. Zdaniem prezesa HIPH, Stefana Dzienniaka, wobec importu określonych wyrobów stalowych, np. z Rosji i Ukrainy, należałoby rozpocząć postępowanie antydumpingowe na szczeblu unijnym. Podobne działania podejmowano wcześniej wobec blach grubych sprowadzanych z Chin, wprowadzając cła antydumpingowe.
- Oczekujemy wsparcia polskich władz i działań pozwalających skutecznie chronić huty w Polsce, a tym samym miejsca pracy i zatrudnionych pracowników - wskazał Dzienniak.
Na wniosek Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Stali Komisja Europejska wszczęła postępowanie wobec wyrobów płaskich gorącowalcowanych w kręgach pochodzących z Rosji, Ukrainy, Brazylii, Serbii oraz Iranu.
Jak pokazują dane Izby, od kilku lat następuje stały i znaczący wzrost importu wyrobów stalowych do Polski z kierunków wschodnich. Dotyczy to przede wszystkim blach grubych z Ukrainy. W 2015 roku sprowadzono ich ok. 174 tys. ton, a tylko w ciągu trzech kwartałów br. - 200 tys. ton. To o 40 proc. więcej niż w porównywalnym okresie zeszłego roku. Import z Ukrainy stanowi już ok. 30 proc. całkowitego zużycia blach grubych w Polsce, a zarazem 83 proc. całego ich importu z kraju spoza UE w okresie od stycznia do września 2016 r..
- Chociaż krajowe zdolności produkcyjne pozwalają na zaspokojenie popytu, znaczny wzrost - w dużym stopniu nieuczciwego - importu ograniczył dostawy krajowe, a produkcja krajowa w 2015 r. zmniejszyła się do niecałych 369 tys. ton - czytamy w stanowisku Izby.
UE chce więcej zboża i nawozów z Ukrainy. Polscy rolnicy zaniepokojeni
Wcześniej informowaliśmy, że polscy rolnicy krytycznie odnoszą się do planów Komisji Europejskiej, która chce poszerzenia kwot eksportu do UE ukraińskich towarów, głównie zbóż i nawozów. KE tłumaczy, że chce w ten sposób pomóc Ukrainie i forsuje jak najszybsze wdrożenie tych planów. Unia zamierza szerzej otworzyć drzwi na produkty rolne oraz nawozy z Ukrainy. W ten sposób chce pomóc ukraińskiej gospodarce, która boryka się szeregiem problemów. Wzbudza to zaniepokojenie polskich rolników. Jak pisze „Nasz Dziennik”, uważają oni, że tańsze ukraińskie produkty rolne mogą doprowadzić do spadku cen na rynku europejskim.
Od stycznia obowiązuje już umowa UE-Ukraina o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu, na mocy której obie strony otworzyły wzajemnie swoje rynki. Zawarto w niej jednak ograniczenia przed zakłóceniami w określonych sektorach – w tym w rolnictwie, spowodowanymi przez duży napływu towarów. Przewidziano m.in. określone kontyngenty bezcłowe na zboża, wieprzowinę, wołowinę czy drób. Na inne produkty zaproponowano zaś okresy przejściowe na eliminację ceł, które zwykle wynoszą 10 lat. Działania te mają zapobiec zalaniu unijnego rynku przez zalewem rynku UE przez tanie towary z Ukrainy.
Jednak teraz Unia proponuje, by zwiększyć sprzedaż określonych ukraińskich produktów rolnych oraz nawozów na terenie UE. Dotyczy to przede wszystkim zbóż - pszenicy, kukurydzy, jęczmienia, ale również przetworów z pomidorów oraz miodu. Komisja Europejska przekonuje, że rozporządzenie w tej sprawie powinno wejść w życie „jak najszybciej”, bez oceny skutków regulacji, „ze względu na trudną sytuację gospodarczą na Ukrainie”.
W 2015 roku z sprowadziliśmy 172 tys. ton zbóż, w tym 162 tys. ton kukurydzy pochodzącej z Ukrainy. Trafiała ona jednak do Polski poprzez Węgry, Słowację i Czechy. Z kolei w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku import ziarna z Ukrainy sięgnął 148 tys. ton.
Organizacje rolnicze obawiają się, że to właśnie do nas dotrze zdecydowana większość z bezcłowego kontyngentu, jaki UE przyznała Ukrainie. Chodzi o 1,6 mln ton, co może obniżyć zarówno ceny ziarna na rynku krajowym, jak i w transakcjach eksportowych. Z tego powodu, polscy rolnicy domagają się od rządu walki z niekontrolowanym importem zbóż ze wschodu. Ponadto twierdzą oni, że firmy przywożące ziarno z Ukrainy korzystają z pośrednictwa podmiotów z innych państw unijnych.
- Ukraina chce w tym roku wyprodukować 100 mln ton zboża. Niech 10 proc. tej produkcji wejdzie do Polski, obniży nam to eksport za granicę i obniży nam cenę o 20 proc. Ukraina jest wielkim zagrożeniem dla polskiego rolnictwa i polskich rolników – mówił Prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego Bronisław Węglewski.
Wcześniej informowaliśmy, że w branży rolniczej pojawiają się skargi, że z Ukrainy do Polski trafiają ilości zboża znacznie przekraczające limity bezcłowych kontyngentów ze wschodu. Powoduje to spadek cen skupu ziarna od polskich rolników. Resort rolnictwa zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą.
– Rozumiemy, że trzeba pomagać Ukrainie, ale niepokoją nas działania proponowane przez Komisję Europejską – powiedział przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, senator PiS Jerzy Chróścikowski. – Ceny zbóż są niższe niż w ubiegłym roku. Ukraina nie kupuje od nas produktów, a my od niej tak – podkreśla. Jego zdaniem, na większym otwarciu na ukraińskie produkty stracą w UE głównie polscy producenci, bo to do nas ze względu na bliskość geograficzną najbardziej opłaci się eksportować.
Ponadto, senator Chróścikowski zaznaczył, że ukraińscy rolnicy nie spełniają tych samych wymogów, które muszą spełniać polscy producenci. – Oni mają tańsze nawozy, tańsze środki ochrony roślin. Stosują substancje, które u nas są zabronione. To działa na niekorzyść polskich rolników – mówi senator.
PAP / bankier.pl / Kresy.pl