Panele fotowoltaiczne tylko dla wsi. PiS ma nowy pomysł
www.wyborcza.biz 2021-11-23
Nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii, która uderza w prosumentów, wzbudza od samego początku wiele emocji. Przypomnijmy: PiS ją przegłosował z początkiem listopada, w ekspresowym tempie, po zaledwie jednym dniu prac w komisji sejmowej.
Wcześniej trwały prace nad kształtem tej ustawy, ale jako że autorka projektu - Jadwiga Emilewicz, wycofała go z Sejmu, poseł PiS Marek Suski złożył swój, odrębny projekt. I po dwóch dniach od jego wniesienia przegłosowano go w Sejmie.
PiS wewnętrznie podzielony
Nowelizacja wywraca sposób rozliczania się właścicieli paneli słonecznych z odbiorcami energii elektrycznej - firmami takimi jak Tauron czy Polska Grupa Energetyczna. Fotowoltaika produkuje najwięcej energii w momencie największego nasłonecznienia. Jej właściciel nie jest w stanie jej zużyć w całości, musi więc gdzieś zmagazynować, by potem po nią sięgnąć. Takim magazynem energii jest sieć energetyczna. Przestarzała, a w przyszłości - jak przekonują posłowie PiS-u - być może niewydolna z powodu nadwyżek prądu z fotowoltaiki, bo prosumentów w Polsce wciąż przybywa.
Obecnie prosumenci korzystają z systemu opustów. Polega on na rozliczeniu barterowym: kilowatogodzina jest równa kilowatogodzinie niezależnie od pory roku, a opłatę prosumenci wnoszą "w naturze" - czyli poprzez przekazanie pewnej ilości energii przedsiębiorstwu obracającemu energią - w celu pokrycia kosztów związanych z obsługą rozliczeń. W okresie roku od wprowadzenia nadwyżki energii do sieci energetycznej mogą odebrać za darmo 80 proc. energii w przypadku instalacji do 10 kW oraz 70 proc. w przypadku instalacji 10-50 kW.
Ile stracą właściciele paneli słonecznych na projekcie ustawy PiS? Mamy dokładne wyliczenia
Nowelizacja wprowadza system net billingu: rozliczenia wartościowego ilości energii do sieci. Czyli prosument sprzedaje energię eksportowaną do sieci według stawek hurtowych, a kupuje według taryfy detalicznej. Czyli sprzedaje dużo drożej. Nowelizacja dotyczy tych prosumentów, którzy zainstalują fotowoltaikę po 1 kwietnia 2022 roku.
Ustawa o OZE trafiła zgodnie z procedurą legislacyjną do Senatu. Tam odbyło się wysłuchanie publiczne (czego nie zrobiono w Sejmie, mimo 1200 uwag zgłoszonych początkowo w trybie konsultacji społecznych).
Ale ten okazał się bardzo w tej sprawie podzielony, nawet wśród senatorów z ramienia PiS.
PiS boi się polskiej wsi
W sprawie fotowoltaiki obradowały dwie komisje: klimatu i środowiska. Ta pierwsza uchwaliła własny projekt ustawy, bardziej korzystny dla prosumentów, niż to przewiduje projekt rządowy (polega na rozliczeniu energii ze sprzedawcą w stosunku 1:1. To rozwiązanie ilościowe. Jeśli prosument ma saldo ujemne, czyli potrzebuje więcej prądu, niż go pobiera, to za nadwyżkę płaci według taryfy detalicznej. Jeśli dodatnie (nadwyżkę) - według taryfy hurtowej. Tyle że ta komisja składa się głównie z senatorów opozycji. Ich projekt ma więc nikłe szanse na utrzymanie się w Sejmie.
Komisja środowiska obradowała w ubiegłym tygodniu. Doszło tam do kłótni i wzajemnych pretensji między senatorami PiS-u.
Jerzy Chróścikowski zarzucał kolegom z partii, że nie traktują polskiej wsi poważnie: - Fotowoltaika ma sens głównie na wsi, na rozproszonym terenie, a nie w mieście. Ludzie na wsi chcą inwestować swoje prywatne pieniądze w panele słoneczne, a wy im rzucacie kłody pod nogi! Chcecie, żeby zakładali własne magazyny energii? To dajcie im, tak jak Niemcy, 80 proc. dotacji do tych magazynów! - zżymał się senator.
Inni senatorowie PiS atakowali Ireneusza Zyskę, byłego wiceministra klimatu, zwolennika niekorzystnej dla prosumentów ustawy.
Marcin Kolasa, wicewójt gminy Nowy Targ, prosił, by samorządy potraktować w sposób uprzywilejowany. Odnosiło się to do senackiej poprawki zgłoszonej do rządowej ustawy. Zakłada ona, że ci prosumenci, którzy korzystają z projektów parasolowych, będą mogli korzystać ze starych zasad, jeśli tylko złożą wniosek o mikroinstalację w gminie do 31 marca 2022 r. Nie liczy się więc moment instalacji, ale zgłoszenia samej chęci. To doniosła zmiana, bo na montaż czeka się obecnie bardzo długo.
PiS przeforsował ustawę o fotowoltaice. "Sejmowy walec przejechał po prosumencie" - Fabryki w Chinach nie produkują paneli, bo mają problemy z surowcami, z dostawami prądu. Projekt się wydłuża. Jeżeli państwo senatorowie nie przegłosujecie tej poprawki, to ona przepadnie. Zostanie ustawa niekorzystna dla naszych mieszkańców - przekonywał Marcin Kolasa.
Aktywiści: Wykluczacie innych prosumentów
Projekty parasolowe to projekty gmin, które dostają dla mieszkańców dotacje na odnawialne źródła energii z Unii Europejskiej. Ich warunki są korzystniejsze niż w przypadku projektów rządowych. Czas zwrotu inwestycji sięga tu nawet 3-4 lat, przy średniej ogólnokrajowej 7 lat. Większe są też dopłaty.
Sprzeciwiają się temu jednak aktywiści. - To jest poprawka zorientowana na ugłaskanie gmin! Dlaczego inni prosumenci mają być z niej wykluczeni?! Bo polska wieś, elektorat rządu, się zbuntuje? Po wypowiedziach senatorów PiS widać, że ta partia jest świadoma kosztów politycznych, jakie będzie musiała zapłacić za tę ustawę - komentuje Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.
Poprawkę na komisji przegłosowano. Najbliższe posiedzenie Senatu odbędzie się w czwartek. Senatorowie mają większość, by przegłosować nowelizację w tym kształcie, w jakim wyszła ona z komisji środowiska, ale mogą też odrzucić projekt w całości.
Dominika Maciejasz