Protesty w związku ze złą sytuacją ekonomiczną wsi.
Chłopska Droga 2008.11.02
Rolnicza huśtawka.
Rolnicy są zgodni w ocenach - sytuacja ekonomiczna na wsi jest zła. Spada opłacalność produkcji, bo z jednej strony drożeją nawozy, paliwo, środki ochrony roślin, maszyny, w niektórych przypadkach nawet o 400 proc, z drugiej strony ceny wielu surowców rolnych spadają od 50 do 60 proc. Najbardziej dokuczliwe są niskie ceny zbóż, tanieje mleko, coraz mniej opłacalna jest uprawa buraków cukrowych, za bezcen oddają swoje owoce sadownicy. Szkody w uprawach zrobiła też susza, a w niektórych rejonach deszcze. To wszystko powoduje duże niezadowolenie rolników i rodzi protesty.
Kolejna fala protestów zaczęła się 21 października. W tym dniu przez trzy godziny rolnicy blokowali w Brzeźnie (Lubelskie) drogę dojazdową do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Dorohusku.
Protestowali przeciwko zniesieniu przez UE ceł na import zbóż, co - ich zdaniem - spowodowało nadmierny import taniego ziarna z Ukrainy.
W koło po czterech przejściach
Kilkuset rolników chodziło wokół po czterech przejściach dla pieszych na skrzyżowaniu dróg. Od czasu do czasu przepuszczali samochody. Policja kierowała samochody objazdami. Na drzewach i płotach wokół skrzyżowania protestujący umieścili transparenty z napisami: "Nadeszła chwila na mąkę z Czarnobyla Co tak świeci? To twoje dzieci". Dostało się też Unii Europejskiej, co wyrażało się w napisach: "Unia kłamie, Unia zdradza, cła na zboże nie wprowadza", "Precz z reformami Pani Komisarz Fischer-Boel".
O przyczynach blokady poinformował dziennikarzy Wiesław Gryń z komitetu protestacyjnego. - Domagamy się przywrócenia ceł, które w czerwcu zostały zawieszone, dlatego że sytuacja jest dramatyczna. Cała produkcja rolnicza jest na skraju opłacalności, do zboża przy intensywnej produkcji trzeba dopłacić ok. tysiąca złotych do hektara. Skąd to wziąć?
Zdaniem protestujących, zza wschodniej granicy napływa zboże niewiadomego pochodzenia - Nie wiadomo, czy to ukraińskie, może być kazaskie, czy rosyjskie - kontynuował Wiesław Gryń, przytaczając kolejny argument protestujących: za wschodnią granicą rolnicy stosują substancje chemiczne, które w UE już są niedozwolone, a importowane zboże nie jest dostatecznie badane.
- To zboże badane jest tylko na wilgotność i czy nie ma szkodników. Nikt tego nie bada na pozostałości pestycydów, na myko-toksyny, a od rolnika unijnego wymaga się, że tego ma nie być. My musimy mieć atesty, szkolenia. A tu tylko wiadomo, że jest to zboże z wagonu - przekonywał, dodając, że ziarno z Ukrainy sprowadzane jest w cenie ok. 150 dolarów za tonę, a koszt produkcji tony pszenicy w Polsce to około 500-600 zł.
Decyzja UE nie zadowala
Dzień wcześniej, z inicjatywy Zarządu Lubelskiej Izby Rolniczej, doszło do spotkania rolników, przedstawicieli branżowych organizacji rolniczych, samorządu lokalnego i rządu w celu przedyskutowania aktualnej sytuacji na rynku zbóż. W obradach uczestniczył również prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz. I na tym forum rolnicy przedstawili swoje postulaty: nie godzą się na niskie ceny zbóż i domagają się przywrócenia przez Unię Europejską ceł na importowane z Ukrainy zboże, podwyższenia przez Komisję Europejską ceny skupu interwencyjnego zboża wynoszącej obecnie 101,3 euro za tonę do 160 euro oraz przywrócenia dopłat eksportowych do produktów mleczarskich Ponadto, zdaniem rolników, izby rolnicze powinny mieć większe kompetencje, dlatego rząd powinien przekazać samorządowi rolniczemu doradztwo rolnicze.
Tymczasem Ministerstwo Rolnictwa przypomniało, że 16 października br. Komisja Europejska przedstawiła projekt rozporządzenia przywracającego pobieranie cła w imporcie zbóż na rynek Unii Europejskiej i uczyniła to w odpowiedzi na wielokrotnie zgłaszany przez ministra Marka Sawickiego postulat przywrócenia ochrony celnej wspólnotowego rynku zbóż.
Rozporządzenie (w momencie oddawania numeru do druku dowiedzieliśmy się, że ma obowiązywać od 27 października) przywraca pobieranie cła na pszenicę, żyto, jęczmień kukurydzę, sorgo, grykę i proso. Nowa stawka celna za tonę pszenicy wynosi 95 euro, jęczmienia - 93 euro, żyta - 24,16 euro, kukurydzy - 8,68 euro i sorgo - 24,16 euro. Cło na żyto, kukurydzę i sorgo ma stawkę zmienną. Będzie ustalana w zależności od zmiany cen na rynku światowym (amerykańskim).
Protest w Brzeźnie zakończył się po ok. trzech godzinach, to znaczy trwał godzinę krócej niż pierwotnie planowano. Ale rolnicy zapowiedzieli dalsze manifestacje.
Była w Warszawie, będzie w Brukseli
Na realizację tych zapowiedzi nie trzeba było długo czekać, bo do kolejnej pikiety doszło 23 października Tym razem grupa ok. 200 rolników zebrała się przed gmachem Ministerstwa Gospodarki w Warszawie. I tu również na wielu transparentach widniały hasła dotyczące powrotu ceł importowych na zboża Ale domagano się również od Komisji Europejskiej wydania zgody na dopłaty eksportowe do produktów mlecznych oraz zniesienia ulgi akcyzowej. Pojawił się także postulat, aby rząd uruchomił skup zboża w celu uzupełnienia zapasów na rezerwy państwowe. Protestowano przeciwko rosnącym kosztom prowadzenia uprawy oraz spadającym cenom skupu płodów rolnych. Swoje żądania przedstawili również hodowcy.
Z dziennikarzami rozmawiał Stanisław Kasperczyk z Federacji Branżowych Związków Zawodowych. Zwrócił on uwagę, że mleczarnie zainwestowały sporą część swoich pieniędzy w modernizację infrastruktury. Niska cena mleka spowodowała nieopłacalność produkcji W tej sytuacji polskie rolnictwo nie jest w stanie wyprodukować takiej ilości, która w pełni pozwoliłaby wykorzystać kwoty mleczne.
Z protestującymi nie spotkał się nikt z ministerstwa Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak w tym czasie przebywał z oficjalną wizytą w Moskwie, a w ministerstwie nie było też żadnego z jego zastępców. Rolnicy uznali, że administracja bagatelizuje ich problemy.
Zapowiedzieli, że jeżeli stosunek rządu do nich nie zmieni się, zaostrzą swój protest
I tak np. rolnicy z "Solidarności" wybierają się 18 listopada do Brukseli by przed siedzibą Komisji Europejskiej zaprotestować przeciwko trudnej sytuacji na polskim rynku mleczarskim i zbożowym. Zapowiedział to przewodniczący rolniczej "Solidarności" Jerzy Chróścikowski podczas konferencji prasowej. Przypomniał, że 10 października rolnicza "S" wystąpiła ze swoimi postulatami do premiera oraz do Komisji Europejskiej, a do tej pory nie otrzymała odpowiedzi. Rolnicy oczekują od Komisji m.in. wydania zgody na dopłaty eksportowe do produktów mleczarskich.
Przewodniczący zaznaczył, że do protestu w Brukseli nie dojdzie, jeżeli Komisja odpowie na postulaty związkowców. Na stanowisko KE "Solidarność" będzie czekać do 15 listopada. Jak poinformował, KE wydała wprawdzie rozporządzenie w sprawie przywrócenia cła przywozowego na niektóre zboża ale dotyczą one tylko zbóż niskiej i średniej jakości. W przypadku zbóż wysokiej jakości stawki nadal pozostały zerowe. Może to prowadzić do oszustw i dlatego na granicach powinny odbywać się szczegółowe kontrole jakości przywożonego zboża
Równocześnie przedstawiciele związku ostrzegli, że w przypadku niepodjęcia przez premiera rozmów w sprawie sytuacji w rolnictwie, przeprowadzą akcje protestacyjne w kraju. Od polskiego rządu związkowcy domagają się pilnego uruchomienia skupu zbóż w celu uzupełnienia zapasów na rezerwy państwowe, które zostały zmniejszone w trakcie tegorocznych żniw. Zdaniem przewodniczącego Chróścikowskiego, miało to znaczny wpływ na spadek cen skupu zbóż i spowodowało załamanie rynku.
Na odpowiedź władz dotyczącą tego postulatu nie trzeba było długo czekać, aczkolwiek reakcja była enigmatyczna. Biuro prasowe ministerstwa gospodarki poinformowało bowiem, że Agencja Rezerw Materiałowych przygotowuje się do zakupów pszenicy konsumpcyjnej. Rzecznik prasowy Agencji Piotr Kruk powiedział, że agencja jest gotowa do takich zakupów. - Jest po żniwach, staramy się kupować zboże jak najkorzystniej dla polskiego podatnika - gdy jest najtańsze. Przygotowujemy się logistycznie do takiego przedsięwzięcia. Jeśli otrzymamy decyzję ministra gospodarki, to takie zakupy wykonamy.
- Jak zwykle po żniwach rolnicy domagają się, by jak najszybciej takie działania podjąć. My musimy być w gotowości, gdy przyjdzie decyzja, do wykonania tego zadania. Jak tylko decyzja ministra gospodarki się pojawi, będziemy gotowi do jej wykonania - zapewnił rzecznik ARM.
W rolnictwie, tak jak i w całej gospodarce mamy do czynienia raz z hossą, raz z bessą. Niestety częste huśtawki cenowe nie służą ani wsi, ani konsumentom. Chłopi za ten stan rzeczy winią władze, które ich zdaniem niewiele robią, by zapewnić stabilizację. I protestują, by takie działanie wymusić. Warto jednak zdać sobie sprawę, że niektóre problemy wsi biorą się z rzeczywistej niemocy rządu wobec regulacji unijnych i braku szybkiej reakcji Brukseli na zmieniającą się sytuację w rolnictwie.
Oprac. JACEK NIESPODZIANY
Źródła: serwisy prasowe Ministerstwa Gospodarki oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, TVN24.pl, onet.pl