Niemcy widzą tylko korzyści

NASZ DZIENNIK 2024-12-14

Niemcy dążą do ratyfikacji umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a krajami Mercosuru. Powód jest oczywisty. Umowa niszcząca rolnictwo w Europie otwiera szeroką możliwość sprowadzania z Ameryki Południowej surowców kluczowych dla transformacji energetycznej.

Z punktu widzenia niemieckiego przemysłu szczególnie istotne są lit i miedź. Obecnie Ameryka Południowa zaspokaja ponad 35 proc. światowego zapotrzebowania na lit, surowiec, bez którego nie powstaną produkty elektryczne: komputery, telefony czy samochody elektryczne.

Właśnie na tym kontynencie mieści się - według różnych szacunków - nawet połowa światowych złóż litu. Najwięcej w Argentynie - 21 proc., oraz w Chile -11 proc. - Unia Europejska ryzykuje nie tylko swoje bezpieczeństwo energetyczne, ale również żywnościowe, podążając za krótkoterminowymi celami. W imię transformacji i walki o rynki zbytu poświęca się fundamenty, na których opiera się stabilność całego kontynentu. Skutki mogą być dla Europy dramatyczne - zauważa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" prof. Władysław Mielczarski, ekspert do spraw energetyki Politechniki Łódzkiej.

Na szybką ratyfikację umowy naciska Federacja Niemieckiego Przemysłu, organizacja, która skupia podmioty zatrudniające ponad 8 mln osób. Jej przedstawiciele nie kryją, że fundamentalną korzyścią dla niemieckiej gospodarki ze stworzenia strefy wolnego handlu z Latynosami będzie pozyskiwanie surowców. - Niestety, wszystko wskazuje na to, że Bruksela jest gotowa poświęcić rolnictwo, aby przejść do kolejnego etapu tzw. transformacji klimatycznej. Patrząc na umowę Unii Europejskiej z krajami Mercosuru, jasno widać, że Europa jest gotowa otworzyć swoje rynki na import produktów z Ameryki Południowej -w tym na surowce, takie jak lit, niezbędne do produkcji baterii -stwierdza prof. Władysław Mielczarski. Bruksela uzasadnia to walką ze zmianami klimatycznymi i koniecznością transformacji energetycznej, ale konsekwencje tych działań dla europejskiego rolnictwa będą katastrofalne. - Import produktów spoza UE, które nie podlegają rygorystycznym normom obowiązującym w Europie, sprawi, że nasze rolnictwo stanie się zwyczajnie niekonkurencyjne. To jest świadome niszczenie sektora, który nie tylko jest kluczowy dla bezpieczeństwa żywnościowego, ale również stanowi znaczący element naszej gospodarki - podkreśla ekspert

Zgoda na nierówną konkurencję

Za naszą zachodnią granicą przekonanie o tym, że to Niemcy będą głównym beneficjentem zawartej umowy, jest powszechne. - W Brukseli podczas spotkania Copa Cogeca rozmawialiśmy o tym, jak w tej sytuacji mają się zachować rolnicze związki zawodowe i spółdzielcze. Większość była przeciwko umowie, ale Niemcy, o dziwo, zajmowali bardzo neutralne stanowisko - zwraca uwagę w rozmowie z „Naszym Dziennikiem" Jerzy Chróścikowski, senator Prawa i Sprawiedliwości, członek grupy Copa Cogeca. Skąd takie stanowisko niemieckiego rolnictwa?

- Ich rolnicy otwarcie mówią, że sytuacja gospodarcza jest u nich na tyle krytyczna że liczą, iż ta umowa przyniesie im poprawę ekonomiczną. Co ciekawe, aż 95 proc. niemieckiego społeczeństwa popiera porozumienie z Mercosurem. To pokazuje, że tamtejsi rolnicy inaczej patrzą na ewentualne negatywne konsekwencje zawartej umowy- akcentuje Jerzy Chróścikowski.

Zmiany klimatyczne są faktem, ale - jak przypomina Jerzy Chróścikowski - występowały one także w przeszłości, cyklicznie. - Dziś wielu w tym, co jest oczywiste i stanowi część naszego bytowania na ziemi, widzi przede wszystkim świetny interes. Dla nas, rolników, te ekologiczne obciążenia są gwoździem do trumny - wskazuje senator PiS. W Europie nakłada się kolejne regulacje, podczas gdy kraje takie, jak Chiny, Indie, Brazylia czy nawet Stany Zjednoczone, działają w tym obszarze symbolicznie. - Tymczasem my, przy tak nierównej konkurencji, mamy stać się ofiarą tej polityki. Europejskie rolnictwo, w tym polskie, nie udźwignie tych kosztów i stanie się niezdolne do utrzymania się na rynku -alarmuje nasz rozmówca.

Tusk zaakceptował umowę?

W rywalizacji z Chinami o surowce i technologie Europa ma niewielkie szanse. - Chiny nie tylko posiadają dostęp do ogromnych złóż metali ziem rzadkich, ale również zbudowały wokół nich kompleksowy ekosystem -od wydobycia przez przetwarzanie po produkcję zaawansowanych urządzeń. Europa jest o co najmniej 15 lat do tylu i nawet jeśli pozyska surowce, brak fabryk, inżynierów oraz odpowiedniej skali produkcji sprawia, że dystans ten wydaje się nie do nadrobienia - zwraca uwagę prof. Władysław Mielczarski.

Według niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung" do grona państw, które poprą umowę, dołączyła Polska. Donald Tusk miał powiedzieć przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, „tak" dla ratyfikowania umowy, ale oficjalnie zrobi to dopiero po wyborach prezydenckich w 2025 r. - Fakt, że Ursula von der Leyen podpisała porozumienie 6 grudnia - „na Mikołaja" - był niemiłą niespodzianką, ale walka dopiero się zaczyna. Proces ratyfikacji potrwa co najmniej sześć miesięcy, a my robimy wszystko, by znaleźć większość blokującą. Włochy mogą odegrać tu kluczową rolę. Jeśli się nie uda, problem stanie się jeszcze większy - podsumowuje Jerzy Chróścikowski.

Rafał Stefaniuk