Rząd lekceważy rolników
gpcodziennie.pl 2015-02-12
Protestujący rolnicy zarzucają rządowi, że nie rozwiązuje narastających problemów rolnictwa, ale oczekuje, że uczyni to Unia Europejska. Tymczasem UE rozstrzyga zawsze na korzyść starej piętnastki państw członkowskich. Polska jako kraj silny rolniczo nie potrafi wywalczyć swojej pozycji w Brukseli.
Walczymy o pozycję konkurencyjną w UE. Ale do tego potrzebujemy partnera, którym jest rząd. Jednak władza lekceważy polskich rolników. Przez siedem lat rządów premier Donald Tusk nie spotkał się ze związkami rolniczymi ani razu. Uważał, że wystarczy minister rolnictwa. Nie wystarczył. Teraz pani premier Ewa Kopacz, która otwarcie twierdziła, że chce rozmawiać ze wszystkimi, nie podejmuje z nami dialogu - powiedział Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych.
A tymczasem problemy w rolnictwie narastają. Jak podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w minionym roku wyraźnie pogorszyły się warunki produkcji rolniczej w porównaniu z 2013 r. Były też gorsze niż przed dwoma laty. Spadek cen skupu podstawowych surowców rolniczych (średnio o 11,9 proc.) był znacznie głębszy niż cen detalicznych żywności, która potaniała o zaledwie o 2,3 proc. Dane te potwierdzają słowa protestujących rolników, że otrzymują w skupie coraz mniej za swoje towary i że produkcja przestaje im się opłacać. To w sklepach żywność jest droga. Według Instytutu w ubiegłym roku produkty żywnościowe staniały po raz pierwszy od 2005 r. Jednak w latach 2011-2014 mieliśmy znaczny wzrost cen, a ubiegłoroczne ich spadki nie zrekompensowały tych podwyżek. Mają więc rację rolnicy, że w tym łańcuchu między rolnikiem a konsumentem najwięcej zarabiają pośrednicy.
Sytuacja gospodarstw rolnych jest bardzo zróżnicowana, najmniej korzystne uwarunkowania rynkowe były dla producentów zbóż – podaje w swojej analizie Instytut Ekonomiki Rolnictwa. Ceny skupu pszenicy spadły w ubiegłym roku o 11,6 proc., kukurydzy zaś o 19,4 proc. Biorąc pod uwagę czterolecie 2011–2014 (mimo chwilowych podwyżek), ceny dla producentów zbóż spadły średnio o 14–15,5 proc. (żyta o 6 proc., ale kukurydzy – prawie o 24 proc.) W hodowli bydła też nie jest lepiej. Choć spadki cen skupu bydła były w 2014 r. nieco niższe, bo 5,7 proc., to już w ostatnim czteroleciu wyniosły 11,5 proc. W zeszłym roku znacząco obniżyła się opłacalność produkcji mleka. Ceny jego skupu spadły o 20 proc. Za ziemniaki rolnicy otrzymują o ponad 29 proc. mniej niż przed rokiem. I choć cztery lata temu wydawało się, że będą na nich zarabiali, ostatnie trzy lata okazały się tragiczne. Ceny ziemniaków w skupie spadły o prawie 54 proc. Rolnikom udałoby się związać jakoś koniec z końcem, gdyby w takim samym stopniu taniały środki do produkcji rolnej. Niestety szybciej kurczyły się ceny w skupie.
Rolnicy oczekują, że rząd w trybie natychmiastowym wystosuje wniosek do Komisji Europejskiej o zgodę na uruchomienie pomocy krajowej, aby zrekompensować rolnikom straty w produkcji rolnej i zwierzęcej. Domagają się skupu interwencyjnego wieprzowiny i mleka oraz wprowadzenia na okres przejściowy minimalnej ceny skupu. Tymczasem to, co ma do zaoferowania rolnikom minister rolnictwa Marek Sawicki, to rada, aby swoje protesty przenieśli do Brukseli. Może tam coś uzyskają. Minister przyznał się tym samym, że przez lata polski rząd nie wypracował sobie mocnej pozycji w UE. Recepty na poprawę swojego losu rolnicy więc nie otrzymają. Pytanie, po co rolnikom taki rząd.
Autor: Dorota Skrobisz